Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 26 grudnia 2016

[19] Pożegnaj jutro: Wesołych Świąt, łobuzy! ~ Laurie



Pożegnaj jutro: Wesołych Świąt, łobuzy!

Początkowo ten temat wydał mi się dość nudny. Takie wymuszenie na nas napisania świątecznej baśni bądź kolejnej „Opowieści wigilijnej”. Druga moja myśl była taka, że chętnie widziałabym tutaj Vivian. Tylko które jej wcielenie? To pierwsze? A może inne? Ponownie postawiłam na „Pożegnaj jutro”, z którym mogliście się zapoznać przy okazji testu na słowa i umiejętności socjalne, gdzie biednemu Squalo oberwało się za nic. Tym razem są już nieco starsi i... A o tym przekonajcie się sami. Wesołych Świąt, kochani!

Tegoroczna zima bardzo szybko została ochrzczona mianem zimy stulecia. We Włoszech dawno już nie było tak zimno, a śnieg utrudniał najprostsze czynności. Ilość zgonów spowodowanych zamarznięciem pobiła rekord jeszcze, zanim nadszedł astronomiczny początek tej mroźnej pory, a wyglądało na to, że to nie koniec. Święta Bożego Narodzenia w tym roku zapowiadały się bardzo białe i zimne.

[19] Węgiel gwiazdką z nieba ~ Cleo M. Cullen



            Miałam sobie odpuścić ten tydzień, ale że po kilku dniach pracy świąteczne opowiadanie zniknęło od tak i ostał się pusty plik, postanowiłam spróbować. Bo święta warte są pozytywnych tekstów z morałem, nie tylko lekkiej obyczajówki. A nawiązanie do tygodnia dwunastego po prostu się pojawiło podczas tworzenia, co poradzić?

            Zimno. Zimno. Zimno. Tylko to jedno słowo kołatało się po głowie Marygold, która drżącymi dłońmi tarła ramiona, by choć trochę się ocieplić. stało się to, czego tak bardzo obawiał się tata - nie mieli już czym palić w kominku, by się ogrzać. Stare gazety, jej książki, które z ciężkim sercem poświęciła, deski i zebrane latem drwa. Wszystko to już spłonęło, w palenisku pozostał jedynie gryzący w nos popiół. Szykowała się ciężka noc, dziewczynka zdawała sobie sprawę z tego, że mogą jej nie przeżyć. Ani ona, ani jej rodzice. Biedni, z ostatnimi monetami, które przeznaczyć mieli na bochenek chleba, by przeżyć te najwieksze mrozy. Pozostawieni sami sobie w święta Bożego Narodzenia. Kiedy cały glob cieszył się z nadejścia Gwiazdki, oni nie wyczekiwali Wigilii, do której brakowało dwóch dni, lecz martwili się, że najzimniejsze w stuleciu święta spędzą jak prawie umarli ludzie, a może i nawet faktycznie umrą. Było im ciężko, naprawdę ciężko, a nie zapowiadało się na to, by ktoś zechciał im pomóc.

niedziela, 18 grudnia 2016

[18] Home for Christmas... ~ Alicja K.



Świąteczny klimat zakradł mi się w opowiadanie wcześniej niż zamierzałam. Tradycyjnie nie miałam czasu w tygoniu to i spóźniłam się z tekstem w niedzielę. Opowiadanie jest o mnie. Co tu dużo mówić. Wyobraziłam sobie „co by było gdyby” i prawie popłakałam się, kiedy uswiadomiłam sobie jak bardzo nie chcę nic w swoim zyciu zmieniać. Mimo potknieć i bolączek i problemów jestem soba i jestem z tego dumna. Jestem nawet szczęśliwa. Jako bonus świąteczna fotka #ilovesnapchat, która, mam nadzieją, odwróci waszą uwagę od niedociągnięć tekstu.

[18] Maszyna ~ Justyna W-R.



W tym tygodniu tylko parę słów, opis jednej sceny. Nie dałam rady napisać nic więcej, z powodu braku czasu. Żałuję, bo temat świetny i miałam sporo wizji, co by tu dodać. Chciałam, żeby mężczyzna miał przebłyski w snach, że inne wymiary istnieją. Chciałam opisać pomiary, jakie wykonał, żeby udowodnić istnienie równoległych wymiarów. Nawet w głowie mam opis białej tablicy z napisanymi wynikami działań. Wiem, że ktoś kiedyś takie pomiary wykonał, musiałabym ich poszukać w necie i wpleść w opowiadanie. Mam pomysł na parę zabawnych wstawek o rachunku prawdopodobieństwa i akumulatorze od żuka. Może za tydzień! :)

[18] Nie jesteś Smugą ~ Cleo M. Cullen



            Krótka wariacja na temat Flasha bez jego postaci.

            Przerażenie. To czuł właśnie w tym momencie, kiedy wpatrywał się w niebieskie, migoczące coś, co wydawało z siebie potworny szum, a co jego najlepszy, uśmiechający się od ucha do ucha przyjaciel nazywał - z pewną wumą w dodatku - wyłomem międzywymiarowym. Patrzył na to, a wszystko w nim, każda komórka jego ciała nakazywała mu spieprzać, gdzie tylko może, jak daleko poniosą go nogi. Spojrzał na Beezee'a i wydobył z siebie wulgarne słowa:

niedziela, 11 grudnia 2016

[17] Kamień ~ Alicja K.



Przepraszam za spóźnienie. Jak zwykle nie mam czasu. Tym razem poświęciłam ubieranie choinki. Nie czuję tego tekstu. Wiem co czuje główna bohaterka, znam jej poczucie humoru, kocham kamyk i to, że jest prawie najlepszym przyjacielem. Czuję, że zmarnowałam potencjał tej historii.
Ręka do góry kto czytał „Karolcię”? Bezczelnie ukradłam pomysł :)


Test nie odbywał się poprzez walkę na noże i trucizny, lecz słowa i umiejętności socjalne. A w tym nie była zbyt dobra. Cholera, będzie musiała znów prosić, a nie za dużo już zostało. Może ze dwa, trzy góra, a jeszcze nie prosiła nawet o rzeczy ważne. Jak to łatwo roztrwonić życzenia na głupoty.

[17] Tak ciężko damą być ~ Laurie


Tak ciężko damą być

Ten tydzień jest dla mnie wyjątkowo udany, choć w pracy notorycznie spada temperatura, a za oknem szaro. Nie wiem więc, skąd ten dobry nastrój, ale dzięki temu oddaję tekst dopracowany i ze wszystkimi szczegółami, które mają ułatwić odbiór. Do tego nie zajęło mi długo pisanie go – może wracam do formy. „Pożegnaj jutro” jest projektem, z którym noszę się już od dłuższego czasu i wciąż się rozwija, a sama jego idea narodziła się z pytania „co by było, gdyby moje trzy flagowe bohaterki spotkały się w jednym świecie?” Na razie zaś odrobina przeszłości jednej z nich.

[17] Nie wierz w każde słowo ~ Cleo M. Cullen



            Ponownie spotykamy Rosalie, z którą mieliśmy do czynienia przy okazji wyzwania o opowiadaczu, który przeżyl historie, o których mówił (tydzień 14). Tym razem nie towarzyszy jej Flynn (który swój udział będzie miał w pierwszej części cyklu), a Masato Haruka, który mnie osobiście porządnie drażni, jednak nie potrafię odmówić mu pewnego uroku.

[17] Nie zdam ~ SadisticWriter



Tydzień temu był tekst o la bonne fée, w tym tygodniu też o nich będzie, tyle, że fabuła będzie miała już trochę więcej wspólnego z serią „W cieniu nocy”. Historia dzieje się kilka lat przed tym, jak la bonne fée pojawiły się w WCN. Tutaj mają po 16 lat. Główna bohaterka to Madlene – postać, która początkowo miała być mną, ale ostatecznie tak uciekła od mojej osoby, że nie traktuję jej już jak siebie. Jeśli ktoś czytał poprzedni tekst to… Saphine jest jej przodkinią!
Osobiście nie wiem co sądzić o tym opowiadaniu. Pisałam go z nikłą chęcią. Jest długi, to na pewno i z pewnością nie należy również od moich najlepszych tekstów, ale… chyba da się to czytać.

[17] Zdany test ~ Justyna W-R.



Zdany test

- Kurwa. Po raz kolejny nic mi się nie należy. Po raz kolejny objadam się smakiem - myślała,  pochylając głowę za monitorem. Grzywka zakrywała nieumalowane oczy.
- No to spadam, cześć - powiedział niewysoki mężczyzna wychodząc z pokoju.
- Cześć - mruknęła pod nosem. Gdy wychodził wpatrywała się w jego plecy obciągnięte służbową, granatową kurtką. W jego poprzecinaną siwymi włosami czuprynę. Próbowała zatrzymać go wzrokiem.

niedziela, 4 grudnia 2016

[16] Przysięga ~ Laurie



Przysięga

Gdy tylko zobaczyłam temat, w mojej głowie pojawiła się myśl „to musi być Vivian”. Nie wiedziałam jeszcze jak ani czy w ogóle dam radę cokolwiek napisać. Jednak pomysł, o czym ma być, narodził się w czasie powrotnej podróży z koncertu. Nie ma dialogów, nie ma akcji, ale jak na pisanie w ostatniej chwili wyszło nawet nieźle. Zresztą sami oceńcie.

Jej ojciec nie żył, a ona nie rozumiała, dlaczego. Owszem, była wojna, a Kraków nie należał do najbezpieczniejszych miast, ale to nadal nie mieściło jej się w głowie. Przecież nikomu nigdy nie wadził, nie należał do tych Niemców, którzy gnębili wszystkich dookoła, a jedynie zajmował się swoją pracą. Tylko dlatego tak często spotykał się z oficerami, bo oni wynajęli go, by pomógł rozwiązać zagadkę tych tajemniczych morderstw. Był specjalistą od różnych sekt i organizacji, a to musiało mieć z tym związek.

[16] Cień cienia cieniem pogania ~ Justyna W-R.



O magiczności tego tygodnia może świadczyć to, że w poniedziałek o piątej rano zaplotłam warkocz, który rozplotłam dopiero we wtorek koło dwudziestej. A w między czasie parę godzin spałam, byłam w teatrze i napisałam to opowiadanie, podczas przerwy śniadaniowej w pracy. Tydzień ma pseudonim "morderczy", ale co tu kryć, uwielbiam takie tygodnie! 

Cień cienia cieniem pogania.

- Pakuj tylko najpotrzebniejsze rzeczy, oni nadchodzą. Chcą fioletu z Andaluzji - zatrwożony szept obudził kobietę w fazie najgłębszego snu. Gdy otworzyła oczy, usłyszała, że ten, który ją obudził zbiegł po schodach. Mimo tego, że wiedziała co robić, to ręce jej drżały, gdy na piżamę naciągała grube ubrania. Jednocześnie budziła śpiącą córeczkę i pakowała duży plecak. Ubrania, woda, chleb, trochę podsuszanej kiełbasy. Zaspane dziecko po omacku ubierało buty.

[16] Pamiętniki cieni zemsty ~ Cleo M. Cullen



            Zemsta. Odwet za doznaną krzywdę. Ponoć bywa słodka, niektórzy zaś twierdzą, że najlepiej smakuje na chłodno. Tak czy siak, nie jest ona czymś dobrym, zawsze w kogoś uderza, zawsze sprawia komuś ból, a czasami jej konsekwnecje mogą być ogromne i to dla kilku osób. Pomimo tego, że nie niesie ze sobą za wiele dobra, jest praktykowana przez ludzkość od wieków. Raczej szybko nie zginie, lecz trwać będzie wraz ze światem, dopóki ten nie zniszczy sam siebie.
            Choć niewielu o tym wie, poza ludźmi na Ziemi krążą inne istoty, które uwielbiają smak zemsty, nasycają się nią, uzależniają wręcz. Są nie do uchwyceni, brutalne i tak sprytne, że tylko nieliczni - wybrani - potrafią je dostrzec.

[16] Endless Dimensions: Merit ~ Tenebris

 Hej ho! Oto kolejny tekst z uniwersum ED, co mnie bardzo cieszy, bo pomogło mi wpaść na rozwiązanie jednej z kwestii, które nie były dla mnie do końca jasne. Oczywiście bohaterki żyją już swoim życiem i są bardziej wyszczekane, niż powinny, ale mam nadzieję, że to doda historii nieco pikanterii. Zapraszam do czytania. Enjoycie!


            Usiadła w ukrytym pokoju, przekopując się przez stosy książek zmarłego ojca o cieniach szukających zemsty. W żadnej z nich jednak nie było nic, co wyjaśniałoby dotychczasowe wydarzenia. Jej koszmary, dziwne zbiegi okoliczności, aż w końcu tajemnicza śmierć ojca.

[16] La bonne fée ~ SadisticWriter



Tekst skończyłam pisać przed 3 w nocy. Nie miałam już sił na dogłębne poprawianie, więc tekst jest jaki jest. Nie potrafię go też racjonalnie ocenić.
To już chyba trzecie moje opowiadanie na GKP, związane z serią „W cieniu nocy”, choć akurat to nie do końca ma znanych wcześniej bohaterów. Powiedzmy, że to zamierzchłe czasy mojego uniwersum. Saphine Barrel dużo może mówić swoim nazwiskiem. Powiedzmy, że to jakieś cztery, pięć pokoleń za postacią, której przodkiem Saphine jest (czyli: Madlene). No i Shadaw też ma swoje nazwisko, które jest związane z WCN, ale ono znajduje się na końcu huehuehe.
Mamy magię, la bonne fée (a więc: czarodziejki) i cieniste demony. Nooo i co… J'espère que cela vous plaira!
***

[16] Cień ~ Alicja K.



Dzisiaj wracam do mojej ukochanej mitologii słowiańskiej i jeszcze bardziej ukochanego Żywiołaka. Zaznaczam, że opowiadanie wyszło kompletnie z mojej głowy i jest niepoparte żadnymi badaniami, a więc nie ma żadnego pokrycia naukowego. Jest bardziej zainspirowane piosenką w linku. Jeśli nie znacie, proszę posłuchajcie jej po przeczytaniu opowiadania J
https://www.youtube.com/watch?v=ECXoyUWe88c


niedziela, 27 listopada 2016

[15] Tagged #GET YA ~ Wilczy

Każdy Zmrok ma obowiązek nosić nieśmiertelnik, na którym wyryte są jego dane personalne, grupa krwi, przynależność oraz ranga.
Destroyers to ugrupowanie ludzi obdarzonych nieprzeciętnymi zdolnościami, Łowców, którzy polują na Zaćmionych.
____________________________

[15] Po drugiej stronie opowieści ~ Alicja K.



Hej. Dzisiaj zdecydowałam się napisać fanfic do własnego tekstu, loooool. Miało być zabawne, a wyszło jak zwykle. Poznajcie Morgatha.On jest jedyną postacia wymyśloną przeze mnie. Reszta imion zaczerpnięta (zerżnięta bezlitośnie) z Lovecrafta.

Po drugiej stronie opowieści

sobota, 26 listopada 2016

[15] Yo soy tu padre ~ Cleo M. Cullen



            Kolejny raz, kiedy tworzę obrazek.dodatek do cyklu, jednak teraz jest to historia dopisana do czegoś, co istnieje już jakiś czas i miewa się świetnie. Amelien i Ruiz są znani kilku osobom z Grupy, pozostałe - jeśli będą chętne - zapraszam tu: https://www.wattpad.com/160314737-amelien-bycie-anio%C5%82em-w%C5%9Br%C3%B3d-%C5%9Bmiertelnik%C3%B3w i tu: http://wszystkie-miniatury-cleo.blogspot.com/p/amelien_14.html .
            Ponownie pomysł wpadł mi do głowy podczas konwersacji z SadisticWriter. Szefowo, dziękuję! Dzięki Tobie może moje uniwersum sie rozrośnie.
            Mam nadzieję, że komuś tekst przypadnie do gustu. Starałam się, by był zrozumiały dla każdego, nawet tych niezaznajomionych ze światem Amelien.

[15] Kiedy Los umiera ~ SadisticWriter



Ostatnio dyskutowałam z Cleo o tym, że GKP pozwala rozwinąć nam pomysły na opowiadania, które nigdy nie powstały, albo są w planach, bądź były w planach. Co prawda ten fragment nie jest wybitnie dobry, bo nie miałam na niego konkretnego pomysłu, a umysł ze mną nie współpracował, ale po raz pierwszy miałam okazję zetknąć się z Torią i Fatem, którzy są częścią historii „100 znaków na niebie”, więc… jestem szczęśliwa.
***

[15] Musztardowa rękawiczka ~ Justyna W-R.



Musztardowa rękawiczka

            - Hop, siup, i dwa i raz. To umrzeć czas, więc pora w las, na szyję pas, dyndajmy wraz - mała istota podskakiwała radośnie skacząc po fioletowym chodniku. Sprawiała wrażenie osoby o dość skomplikowanej koordynacji ruchowej. Nie można było się spodziewać co zaraz zrobi któraś z jej kończyn. Zrobione z liści rododendrona buty odbijały kolor podłoża i kontrastowały z błękitem podkolanówek. Dziewczyna nuciła pod nosem podskakując, po czym niespodziewanie, możliwe, że także dla siebie, wykonała obrót, który malowniczo uniósł czerwoną, tiulową spódnicę. Poprawiła ją i podskakiwała dalej. Na dłoniach miała pomarańczowe rękawiczki.

[15] Tagged #Red code ~ Tenebris


Hej, słoneczka! Oto kolejny tekst z uniwersum Tagged, gdzie wraz z Wilczym podrzucałyśmy kąski, żeby narobić wam smaka. Między innymi moje Osiem monet – chyba tak jakoś się to zwało – i Some things, Wilczego z poprzedniego tygodnia. Dziś powraca Szkarłatna Tris. To jedna z najbardziej dopracowanych postaci, jakie stworzyłam.  Nawet bardziej, niż w LN. Chyba tylko Celty z DMFu ma szansę jej dorównać. Ale już bez zbędnego przeciągania. Enjoycie!

^~^

niedziela, 20 listopada 2016

[14] III Liceum Ogólnokształcące ~ Alicja K.



Po tygodniach niepisania znalazłam chwile na otworzenie mojego niecnego i wolnego jak postęp w Polskiej polityce laptopa. Pomiędzy malowaniem paznokci, robieniem kolacji, wyjściem do pubu (gdzie to opowiadanie kończę) i łapaniu weny na gorąco w końcu jest!
Myslałam, że zajmie mi pół godzinki jak zwykle a tu pojawił mi się kilkustronicowy potwór. Na początku napisałam jakieś pół strony, ale zrobiłam Ctrl+A i wywaliłam wszystko. To nie było to.
Po chwili pomyślałam, że czas zacząć myślec jak mistrz Stephen i napisać o tym co się zna i zmienić coś normalnego w coś nadprzyrodzonego i strasznego. Tak zrobiłam. Wieki temu napisałam krótki tekst pod tytułem „Oko” na tej samej zasadzie i uwielbiam go do dziś. Ten tekst lubie też. Czego i wam życzę :)

[14] Powracająca ~ Laurie



Powracająca

O ile w tamtym tygodniu miałam wątpliwości, co do jakości tekstu, tak tym razem oddaję coś, z czego czuję się dumna. Może nie jest to w pełni opowieść z początkiem, końcem i jakąś akcją, raczej historia wyrwana z czegoś większego, a nawet szkic, ale miło było mi powrócić do uniwersum Axodussa, którym nie zajmowałam się już od dawna.

[14] Biały odcień zła ~ SadisticWriter



Patrzę: 14 tydzień, patrzę dalej: dosyć spoko temat. Myślę, co by tu napisać i… nagle ta 14-nastka staje się dla mnie światełkiem w tunelu. Jakiś czas temu wymyśliłam sobie opowiadanie na większą ambicję. Nosi tytuł „Biały odcień zła” i aktualnie męczę się z rozpiską. Główną bohaterką jest 14-letnia Farinae. Nie będę się rozpisywać na temat fabuły, ale to co macie poniżej to taka drobna fantazja na temat tego, jak może wyglądać jej życie, kiedy skończy się cała przygoda (bo tak generalnie to jeszcze nie wiem jak to wszystko się zakończy i na pewno wiele rzeczy będzie tutaj kolidować z prawdziwą historią, ale… od czegoś trzeba zacząć ćwiczenia!).
Szczerze powiedziawszy to nie miałam konkretnego pomysłu na tę historię, dlatego nie jest jakaś szczególnie ambitna, ale… grunt, że poświęciłam jej dużo swojego czasu i nawet odrobinę serduszka. Swoją drogą. To nie pierwszy tekst związany z BOZem. Był jeszcze książę Havel w 9 tygodniu GKP.
PS. Mogą pojawić się błędy, gdyż mój śnięty umysł nie potrafił dostatecznie ogarnąć tekstu.

[14] Szpadel jej w kły! ~ Justyna W-R.



Szpadel jej w kły!

- Cicho być, nie ziewać. Będzie historia - zaskrzeczały pobliskie krzaki. Pacnęłam na tyłek z przerażenia. Na szczęście właśnie ukucnęłam, żeby zebrać jagody z krzaczka nieopodal. Tylko jedzenie skłoniłoby mnie do czegoś, co w takim stopniu przypomina ćwiczenie. Myślałam, że jestem w tym lesie zupełnie sama. Jakieś dwie godziny temu wyszłam na spacer w poszukiwaniu inspiracji. Jak na razie nic nie znalazłam, a jedynie zgubiłam zasięg. Zapadał zmrok, a telefon pół godziny temu odmówił współpracy, więc nie miałam jak wrócić do domu. Zgubić się w osiedlowym lesie - to mogło się przecież zdarzyć każdemu.

[14] Rengoku ~ Cleo M. Cullen



            Jak zauważyła kiedyś Tris, #GPK jest projektem, dzięki któremu chowane na kiedyś pomysły mogą zaistnieć. Tak jest i w moim przypadku. Jeden z bohaterów poniższego tekstu już miał swojego pięć minut w innym krótkim dziele, a zapowiadam, że to nie będzie koniec. Najwidoczniej gpkowe obrazki dadzą życie całemu cyklowi, który już od kilkunastu miesięcy siedzi mi w głowie. To ciekawa perspektywa.
            Miłej lektury! :)

[14] Endless Dimensions: Noc ~ Tenebris



To jest zalążek historii. Może inaczej. To jest namiastka, fragment etc. historii, która generalnie powstawała już wiele, wiele lat temu w mojej głowie, ale jako jedna z nielicznych, nigdy wcześniej nie trafiła na papier nawet w formie zarysu fabuły. Wszystko mam w głowie. Jednak od dłuższego czasu planuję się za nią zabrać, jak już ustalę, co z oryginału należy wyrzuć, żeby bohaterka nie była mery sójką do kwadratu razy 2 tysiące pincet ^.^ A tytuł dostało to „Endless Dimensions” i jestem pewna, że gdzieś na fanpagu wspomniałam o tym projekcie. A teraz zapraszam do czytania. Enjoycie!

poniedziałek, 14 listopada 2016

[13] Koszmarne opowieści ~ SadisticWriter



Temat był tak ogólnikowy, że miałam milion pomysłów na minutę i nie byłam w stanie wybrać żadnego konkretnego. To co znajdziecie poniżej jest inspiracją wziętą z moich snów. Nie jest to zbyt dobre, bo pisane bez motywacji i chęci, ale jest. Zapraszam do krainy „koszmarów”. W sumie to prawdziwych koszmarów, bo moich (dobra, nie wszystkich, ale większości).

PS. Początkowo miało być poważnie, wyszła dziwna parodia. NIE POLECAM. Naprawdę. Lepiej przewiń dalej. NIE KŁAMIĘ. Pisane o 2 w nocy teksty nie wychodzą dobrze.
PS2. Nie, nie mam mani na Matta Damona, a jego nazwisko zawsze pisałam jako DEMON (ten sam problem mam ze słowem: domena. Zawsze wychodzi: demona).
***

[13] W połowie drogi do szczęścia ~ Tenebris



Nie ukrywam, że tekst jest trochę wyrwany z kontekstu, więc może być trochę pozbawiony sensu na ten moment. Napisałam go pod projekt, de facto, do dnia dzisiejszego zawieszony o takim samym tytule. Gdzieś na drugim rozdziale utknęłam, ale wydaje mi się, że niebawem będę mogła pisać go dalej.
Zbieżność imion przypadkowa.
^~^
           

[13] Tonight it's only you and me ~ Cleo M. Cullen



            Notka: Forma jest taka w zamyśle, by każdy mógł się poczuć jednym z bohaterów. Dziękuję światu za inspirującą i przerażającą postać.
            Krótko, ale zmiana trybu życia wymaga innego układu priorytetów.

            Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem, ale zamierzam zrobić to teraz. Bo mam dość ukrywania prawdy o sobie. Uśmiechania się, kiedy ktoś pyta mnie, jak się miewam. Udawania, że poważnie chorują. Gdyby ludzie naprawdę potrafili dostrzegać to, co się dzieje tuż obok ich wygodnego życia, już dawno uciekliby ode mnie w pośpiechu, strasząc egzorcystami, piekłem i wiecznym smażeniem się w piekle. Jakbym już nie wiedział, że i tak trafię do otchłani, bo jedynie tam pasuje moja zła do szpiku kości dusza.

[13] Nikt na świecie nie wie ~ Laurie



Nikt na świecie nie wie

To nie jest mój najlepszy tekst, ale to pierwsza myśl, która pojawiła się po przeczytaniu tematu. Sądzę, że nic lepszego nie wymyślę. G – tak, takie imię – trochę się rozjechał. Może w myśl, że nawet najwięksi twardziele w obliczu miłości miękną, ale chyba w tym przypadku więcej niż trochę. To wina mojego ostatniego kryzysu. I pisania w pierwszej osobie. Nie lubię tej narracji. Ogranicza mnie.
Jest to dodatek do Ósmej Woli, fanfika do mangi KHR, ale w tym przypadku myślę, że znajomość kanonu nie jest konieczna. Nie o to zresztą chodzi. Miało być nieco humorystycznie, ale sami oceńcie, co z tego wyszło.

[13] Odpuść nam nasze winy ~ Justyna W-R.



            W tym tygodniu mrużąc oczy wzięłam parę poprutych, starych zdań, odrobinę zakurzonej nitki i zszyłam na szybko krzywym ściegiem. Podejrzewam, że gdyby dorobić do nich kawałek opisu i na przykład losowo wrzucić gdzieniegdzie „-powiedziała starsza pani pocierając policzek pomarszczoną dłonią” to nie byłby to li tylko dialog. Chociaż i tak to takie wielkie bla bla bla, bardziej niż akcja. Ale czasem coś takiego też trzeba napisać. Z braku czasu zostaje tak jak jest. Ważne jest dla mnie, że udało mi się zagospodarować piętnaście minut w fajny sposób. Leci bez korekty, więc namawiam do czytania wszystkich miłośników powtórzeń i niepoprawnie sformuowanych zdań!

poniedziałek, 7 listopada 2016

[12] Kawaii Mama ~ Cleo M. Cullen

            - Odejdź! ODEJDŹ! O D E J D Ź!
            Miasteczkiem wstrząsnął krzyk, za którym rozległ się dziecięcy płacz. Ponownie działo się coś niedobrego, podskórnie czułam, że ma to związek ze mną. Gnałam w kierunku dźwięku, starając się potrącić jak najmniejszą liczbę ludzi, którzy nie chcieli zejść mi z drogi, dobrze wiedząc, kim jestem. Ignoranci, nie pomyśleli, że być może tylko ja zdołam powstrzymać to, co się właśnie działo. Bo lepiej było widzieć zło w drugim człowieku niż jego starania bycia dobrym.
            Wypadłam z tłumu gapiów i zatrzymałam się na polanie. Wśród nocy, w świetle księżyca dało się wypatrzeć przerażoną prawie na śmierć dziewczynkę - nadal krzyczącą wniebogłosy - i stojącego przed nią stwora. Miał dobre trzy metry, połyskującą skórę i duże, żółte oczy. Nie dziwiałam się z krzyku sześciolatki, ale w tamtym momencie czułam na nią gniew. Dlaczego bawiła się o tej porzy na skraju lasu? Przecież to oczywiste, że nic dobrego się nie wydarzy!
            - Niech jej ktoś pomoże! - krzyknął ktoś spośród zebranych, jego prośba spotkała się jedynie z bezruchem i ciszą. Nikt nie chciał z własnej woli pchać się w łapy potwora.
            Nikt poza mną.

[12] Lęk na całe zło ~ Justyna W-R.



Jesteś lekiem na całe zło

            - Plum - plumknęło wdzięcznie jeziorko. Po chwili zmącona woda wróciła do pierwotnej postaci. Spodziewałam się, że ziemia drgnie lub pojawi się migoczące konfetti, albo chociażby rozpęta się burza. Nic się nie stało. Ciekawe dlaczego? Czy popełniłam jakiś błąd i zaklęcie nie zadziałało, czy to była jedna wielka ściema? A może autorka tekstu jest zbyt skapa, by szarpnąć się na efekty specjalne? Od początku wydało mi się to wszystko dość szemrane, jedynie fakt, że i tak nie miałam nic ciekawego do roboty na patrolach przeważył szalę. Niby te kilka zadań ma sprawić, że granomisie przestaną mnie prześladować? Instrukcje znalazłam w starej książce, były zakodowane i niełatwe do wykonania. Zanuciłam pod nosem treść wierszyka. Nie chciałam nosić przy sobie notatek, a rymowanka szybko zapadła mi w pamięć.

[12] Paranoidalna ~ SadisticWriter



Pomysł na to krótkie COŚ wpadł mi ostatnio przy wieczornym spacerze. Znam osoby, które są chore na schizofrenię, toteż łatwiej było mi zapanować nad tekstem (a może… nawet trudniej?). Jak byłam mała to sobie wmawiałam, że takie osoby widzą i słyszą więcej, bo są wybrane *wtedy jeszcze nie znałam rodzajów tej choroby, więc wszyscy byli dla mnie tacy… po prostu paranoidalni*.
Lubię moją bohaterkę. Skakałabym z nią z mostu. I teraz takie schizofreniczne pytanie… czy to co widzi bohaterka jest prawdziwe, czy zmyślone przez jej chorobę? MINDFUCK.
***

Jako ludzie jesteśmy w stanie znieść każdy bolesny cios zadany nam fizycznie przez życie. Nieważne, czy kopią nas prosto w brzuch, czy wbijają nóż w plecy, krwawienie w końcu ustanie, rany się zasklepią, a ciało zregeneruje. Niektóre rany przyprawiają nas czasem o życiowe dysfunkcje – nie możemy chodzić, gdy pozbawią nas nóg, pisać, gdy amputują nam ręce, patrzeć, kiedy obraz staje się zamglony, słyszeć, jeśli wbiją szpikulec w ucho. Jednak wciąż możemy uczyć się życia zgodnie z rytmem naszego serca. Ból fizyczny jest niczym. Przekonał się o tym każdy, kogo psychika została tknięta przez ręce skąpane w mroku myśli. Nie tak łatwo jest uciec od zjaw, które gonią cię w snach, nosząc w dłoniach nienazwane lęki. Gdy ktoś wbije ci igłę w żyłę, możesz krzyczeć i zostać zauważony, gdy ktoś wbije ci igłę w duszę, żaden krzyk nie wydobędzie się z twoich ust.

[12] Potwór we mnie ~ Tenebris



            Odkąd pamiętam, wszystkie dzieci z mojej podstawówki zawsze bały się potworów. Żaden dzieciak ich tak naprawdę nigdy nie widział, a jednak domniemane potwory z pod łóżka lub z szafy siały postrach wśród moich rówieśników. Zresztą wcale nie byłam lepsza. Każdej nocy zasypiałam przy zapalonym świetle. Lampka nocna miała mnie chronić przed tym, co czyhało w ciemnościach. Bo to, co kryło się w mroku, z natury było złe i brzydkie. Gdyby było dobre to by się nie chowało, prawda?
            Jednak pewnego dnia zrozumiałam coś bardzo ważnego. Potwory mogły sobie być straszne i niebezpieczne. Mogły żywić się krwią dzieci, a nawet pożerać ich dusze. Jak przystało na istoty kryjące się w mroku. Ale ja byłam straszniejsza. Wewnątrz mnie też żył potwór, o wiele gorszy. Jak wilk w owczej skórze. Dlaczego więc potwory nie obawiały się mnie? A może obawiały, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy?

niedziela, 6 listopada 2016

[12] I kto tu jest potworem? ~ Królik



I kto tu jest potworem?

Notka:
Tekst zainspirowany jest cytatem siostry Jude z American Horror Story: „All monsters are human”. Pisany na ostatnią chwilę, ale… chyba nie ma aż tak źle.

Czego boją się ludzie?
Odpowiedzi na to pytanie jest wiele. Ciemności, duchów, psów, pająków, śmierci, istot nadprzyrodzonych… Tak, każdy z nas ma swój własny lęk, schowany gdzieś w głębi swojej duszy przed światem. Zazwyczaj nie chcemy go ujawniać. Zostajemy z nim sam na sam, męczymy się z nim. Nie chcemy, aby inni się o tym dowiedzieli. Wyjawilibyśmy przed nimi swoją słabość. Pozostawili odsłonięty fragment siebie, który łatwo zaatakować.
Teraz jednak jest inaczej. Wszyscy ludzie mają wspólny strach. Boją się siebie nawzajem. Potwory z szaf, spod łóżek czy ciemnych zakamarków odeszły w niepamięć. Potworami stali się ludzie.

niedziela, 30 października 2016

[11] Lubię cię ~ SadisticWriter



Tym razem również prezentuję shota związanego z opowiadaniem „W cieniu nocy”. Ostatnio pisząc rozpiskę do ostatniego tomu zajarałam się paringiem Andi i Aleca (=Alendi). Jako, że nie mają zbyt wielu wątków w trzecim tomie, postanowiłam trochę się na nich wyżyć w tekście na GKP! Więc pokrótce. Andi pojawia się w pierwszym tomie jako sześciolatka – mała, czerwonowłosa demonica o ciętym języku i trudnym charakterze, która wbrew sobie zostaje zatrzymana w organizacji Nox (potem się przyzwyczaja i już zostaje w świecie ludzi). Alec – pojawia się gdzieś pod koniec drugiego tomu i jest spokojnym równolatkiem Andi (obydwoje mają już po czternaście lat), który dołącza do organizacji działającej przeciwko demonom – od początku się nie dogadują, ale z biegiem lat powstaje z tego coś więcej. W 3 tomie mają już po szesnaście lat i właśnie tego tomu dotyczy shot! Zapraszam do czytania i… *znów autoreklama* http://cien-nocy.blogspot.com (początkowe rozdziały są tragiczne, bo pisałam je jako 17-latka!).
PS. Ćwiczę narrację 3-osobową. Zawsze była dla mnie trudniejsza.
PS2. Jeżeli mam być szczera – tekst jest naprawdę słaby. Pisałam tą opowieść od niechcenia. Zakończenie nie takie, ale… wyzwanie wypełnione.
***

Bycie łowcą demonów nie było łatwe, szczególnie kiedy samemu było się demonem. Moment, w którym patrzyłeś prosto w szmaragdowe oczy zabijanej istoty był jak preludium twojej własnej śmierci. Bo przecież zawsze mogłeś być na jego miejscu. To tobie mogli wbić nóż w serce. To ty mogłeś rozpłynąć się w oparach cienistego dymu i zniknąć raz na zawsze z tego świata, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. To ty mogłeś skończyć jak ubity pies. I to w każdej chwili.
Andi lubiła swoją robotę, ale nie mogła pozbyć się tego cholernego uczucia, które sprawiało, że zabijając istotę swojego pokroju, krzywiła się i prychała. Wszyscy sądzili, że to z powodu nienawiści, jaką darzy demony, ale prawda była inna: bała się, że karma w końcu do niej wróci. W końcu zabijanie istot, które należą do tego samego sortu było niedopuszczalne. Tak jak ludzie byli karani więzieniem i karą śmierci za zabijanie przedstawicieli własnego gatunku, tak samo były karane demony. Czy różniła się czymś od przeciętnego ludzkiego zabójcy? Czasami w to wątpiła. Ratowały ją tylko czyste i dobre intencje – w końcu walczyła z tymi pokrakami, by innym żyło się lepiej.
Demony w przeciwieństwie do ludzi nie były dobre. Prawda, mogły uczyć się dobra żyjąc w świecie ludzi, ale ich przeznaczeniem od poczęcia było czynienie zła. Tylko nieliczni się temu przeciwstawili.  Sama należała do tej wąskiej grupy z czego była dumna. I pomyśleć, że gdyby nie Nox, które uwięziło ją w swojej organizacji, nie żyłaby tak jak dziś.
Andi nie żałowała zupełnie żadnej chwili spędzonej na Ziemi. Nigdy więcej nie chciała wracać do Reverentii, chyba, że ktoś ją tam zaciągnie siłą. Życie w organizacji, wykonywanie niebezpiecznych misji, przyjaźń, szkoła, zajęcia dodatkowe… to wszystko wypełniało jej spełniony żywot. No, tylko czasem mogłaby dostawać jakieś misje w Nox dla jednej osoby. Sorathiel uważał, że wciąż jest na to za młoda. Nie pomagały kłótnie, nie pomagały spokojne rozmowy, zawsze przydzielał jej do pracy kogoś jeszcze. Zazwyczaj był to Nathiel albo Laura, w zależności od tego jak wielką sprawę mieli do załatwienia, ale dziś… Dziś było zupełnie inaczej. Gdy już myślała, że jej marzenie zostało spełnione, stało się to, czego nawet w najgorszych koszmarach sobie nie wyobrażała. Sorathiel poczynił niewłaściwy krok do przodu – wysłał ją na misję ze swoim współtowarzyszem wiekowym. Kompletnie tego nie rozumiała! Przecież dwójka szesnastolatków to tak jak jeden szesnastolatek! Równie dobrze mógł ją wysłać samą! Poradziłaby sobie, do cholery! To przecież tylko stara forteca w Heathrove, w której prawdopodobnie, ale niekoniecznie, kryją się demony! Dwa, może trzy, co to za problem je zabić?! Nie potrzebowała żadnego durnego Aleca i jego parszywo-przystojnej gęby, która szczerzyła się do niej każdego poranka, kiedy wchodziła do kuchni w swojej piżamie w małe rekiny! Na dodatek uparcie sądził, że to są śledzie! A ona śledzi nienawidziła! Ten idiota wiecznie z niej kpił! Patrzył na nią z góry, denerwował ją, przedrzeźniał wyzwiskami, cały czas starał się pokazywać, że jest od niej lepszy, chociaż tak nie było, a gdy nudziło mu się już bezpośrednie wkurzanie jej, zaczynał ją podrywać, bo wiedział, że działa to na nią jak płachta na byka! Czasem miała ochotę zrzucić go z okna, kiedy przychodził do niej wieczorami. Zazwyczaj przesiadywał wtedy na parapecie i przyglądał się jak odrabia lekcje. Jak ją to cholernie irytowało, kiedy patrzył na jej ręce! A gdy choć na chwilę odważyła się spojrzeć w jego twarz... obdarzał ją takim dziwnym spojrzeniem, którego nie potrafiła nawet nazwać. Cały czas się uśmiechał. Chciała, żeby choć raz ten cierpliwy idiota czymś się zasmucił. Albo wkurzył. Albo zaskoczył. Wtedy wzniosłaby triumfalnie pięść do góry i zaśpiewała pieśń zwy…
– Uśmiechasz się jak wariatka, wiesz? – spytał znajomy głos po prawej.
Jej usta wykrzywiły się w grymasie niezadowolenia. Przez swoje fantazjowanie zapomniała, że obok niej idzie Alec. Nawet nie zauważyła, że weszli do lasu.
– Uśmiechasz się jak pedał, wiesz? – odcięła się Andi ze zjadliwą ironią w głosie.
– Nie lecę na chłopców. Wolałbym już pocałować ciebie, niż jakiegoś faceta – odpowiedział rozbawiony chłopak. Już po chwili umilkł i z pomocą swojej doskonalej gry aktorskiej przybrał naturalnie zdziwioną minę. – Kurcze, jednak wolałbym całować faceta. Nie zniósłbym ust małego śledzia.
– Więc pedał! – oburzyła się nastolatka. – I wcale nie śledzia! Rekina! – Zamachała swoim nożem w górze, powstrzymując się od wbicia go w odsłonięty bok chłopaka.
– Rekiny mają obwisłe wary – mruknął Alec i spojrzał na nią krytycznie. – Twoje usta są małe – mówiąc to, dotknął je palcem wskazującym. Andi wyszczerzyła zęby, żeby go ugryźć, ale chłopak w porę zabrał rękę. – No, dobrze, zęby mogą być rekinie. Kurcze, ciężka sprawa być rybią krzyżówką.
– Ciężka sprawa urodzić się kretynem z zębami jak bóbr – syknęła dziewczyna, obdarzając go chłodnym spojrzeniem.
Alec przystanął gwałtownie w miejscu i chwycił ją za rękę. Demonica nie miała pojęcia co tej idiota robi, dlatego momentalnie zesztywniała. Zazwyczaj nie miała problemu z uderzeniem kogoś, gdy jej przeszkadzał, ale na Aleca reagowała zupełnie inaczej. Gdy ją chwytał za rękę, napinała się jak struna i nie wiedziała co zrobić.
– Patrz – powiedział chłopak i pochylił się nad nią. Wyszczerzył swoje zęby w uśmiechu na zawołanie. Palcem przejechał po przednich zębach. – Nie są już takie długie. Wyrosłem z tego – powiedział z dumą.
Gdy spojrzał prosto w jej oczy, prawie natychmiastowo odwróciła wzrok. Miał racje. To już nie był ten sam Alec co dwa lata temu, kiedy dołączył do Nox. Urósł – wcześniej byli ze sobą prawie równi, teraz przewyższał ją o głowę. Zmężniał – jego barki zrobiły się szerokie, klatka piersiowa nie sprawiała już wrażenia maksymalnie wychudzonej. Rysy jego twarzy się wyostrzyły, co uczyniło go przystojnym – wcześniej był mały, miał okrągłe policzki dziecka i wielkie, błękitne oczy marzyciela, które wcale nie wyróżniały go z otoczenia. Do tej pory dziewczęta go ignorowały, bo był przeciętnej urody, teraz większość się za nim oglądała. Andi cholernie to irytowało. Nie, nie to, że ktoś się za nim oglądał, tylko to, że tak się zmienił, bo nawet ona nie mogła w tym momencie powiedzieć, że jest brzydki! Jako typowa nastolatka miała sentyment do ładnych chłopców.
Alec wyprostował się i włożył ręce do kieszeni. Na jego twarzy pojawił się triumfalny, ale niezbyt wyraźny uśmiech. Andi go nie dostrzegła.
– Zrobiłaś się strasznie wstydliwa, Andi. Dorastasz? – zaśmiał się.
– Jak ci zaraz dorosnę, to starości nie dożyjesz! – wykrzyknęła w oburzeniu i zacisnęła pięści. Złość pozwoliła choć na chwilę spojrzeć mu w twarz, piorunując go wzrokiem.
– No i riposty ci nie wychodzą jak się denerwujesz.
– Kij ci w oko, rudy bobrze!
– Mam brązowe włosy, rybia daltonistko.
– Kto wie czy gdzie indziej nie masz rudych! Rudzi zachowują się jak ty! Są wredni! Okropni!
– Ty też jesteś poniekąd ruda, wiesz?
Andi spojrzała na swoje włosy. Nie, nie były rude. Czerwone. Właśnie tak reagowała genetyka demonów. W szkole każdy sądził, że są farbowane. Nie były. To samo z kolorem oczu. Intensywna, szmaragdowa zieleń, która kojarzyła się z barwionymi soczewkami. NIE. Była w stu procentach naturalna. Tylko jak miała to wyjaśnić zwyczajnym ludziom? Każdy z nich wyglądał tak samo… Alec wcale się od nich nie różnił.
– Czerwona – odparowała dziewczyna.
– Na twarzy – odpowiedział chłopak.
Andi przyłożyła dłoń do polika i nachmurzyła się.
– Wcale.
– A jednak.
– Wal się.
– Tylko z tobą.
Demonica wydała z siebie dziki okrzyk i rzuciła się z nożem na swojego towarzysza. I nie obchodziło ją w tym momencie, że pochodzili z jednej drużyny! Za chwilę zrobi mu krzywdę i będzie błagał, żeby go nie zabijała!
Dwójka szesnastolatków zaczęła się ganiać po całym lesie. Jesienne liście szeleściły pod ich stopami, a głośno rzucane wyzwiska niosły się echem wśród drzew. Gdyby był tu jakikolwiek członek Nox, zapewne stwierdziłby, że to już codzienność. Bo jeżeli Alec i Andi się nie kłócili, to znaczy, że nie byli tego dnia sobą.
– Ty skretyniała parówo!
– Wiem, że lubisz parówki, głupi śledziu!
– Nie takie jak ty! Ciebie to bym zarżnęła!
– Chyba zerżnęła!
Andi warknęła i rzuciła nożem na oślep. Trafił w drzewo za którym ukrył się Alec. Demonica rzuciła się na chłopaka z gołymi pięściami. Wyglądała na całkiem poważną, za to jej towarzysz trzymał się za brzuch i szczerzył, jakby z trudem powstrzymywał się od wybuchu rozbawienia. Wychodziło na to, że się poddał. Skulił się i wybuchnął śmiechem. Demonica dłużej nie czekała. Skoczyła mu na plecy i wgryzła się w ramię jak prawdziwa krwiopijca. Już po chwili poczuła w ustach gorzki smak krwi. Wcale jej to nie przeszkadzało. Dla Aleca nigdy nie miała litości! I jeżeli ktokolwiek miał mu robić krzywdę, to tylko ona!
Chłopak przestał się śmiać, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku, który poświadczyłby o tym, że coś go zabolało. Niespodziewanie przerzucił dziewczynę przez ramię i rzucił ją w leśną ściółkę. Potem pochylił się nad nią z uśmiechem wyrażającym zwycięstwo. Jego pospolicie niebieskie oczy błyszczały. Andi nie mogła oderwać od niego wzroku. Znów zastygła w bezruchu. Czasami miała wrażenie, że Alec stosuje dziwną, ludzką magię, która pozwalała mu zniewalać wszystkich w otoczeniu. I nie chodziło o to, że na jego widok mdlały wszystkie nastolatki. Ona nigdy nie zemdlała. Jego spojrzenie odnosiło całkiem odmienny skutek niż bezwładność.
Andi czuła, że jej demoniczne serce wyskoczy zaraz z piersi i ucieknie w las. Jeszcze chwila i nie będzie go mogła dogonić.
– No i co? – spytał szeptem Alec.
– No i zejdź ze mnie – mruknęła niezadowolona demonica. Nie planowała się poddać. Patrzyła na niego odważnie i nawet nie mrugnęła okiem. Między dwójką szesnastolatków zaczęła się kolejna cicha wojna. Wojna na spojrzenia.
– Kto mrugnie, ten demon – powiedział zadziornie Alec.
– Przegrasz – syknęła dziewczyna. Nie znosiła myśli, że nie pochodzi stąd i jej kompan doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Chciał jej po prostu zrobić na złość. Albo ją zranić.
– Niedoczekanie.
Chłopak pochylił się gwałtownie nad demonicą i pocałował ją w usta. Sposób w jaki to zrobił zaświadczył o tym, że prawdopodobnie nigdy się nie całował. Andi miała wrażenie, że pochłonął jej usta, a nie je musnął. Nigdy nie chciała wymienić się śliną z Aleciem!
Dziewczyna była w tak wielkim szoku, że zamrugała kilka razy oczami. Alec oderwał się od niej i uśmiechnął szeroko.
– Wygrałem – szepnął, a potem posłał dziewczynie pstryczka w czoło.
Andi straciła nagle cały zapał do kłótni. Czuła się, jakby Alec za pomocą swojego zaskakującego pocałunku, wyssał z niej całą energię, a w jej miejsce zasiał chaos. Demonica nie wiedziała co w tym momencie czuje. Czy ciepło, czy chłód, czy jeszcze większą nienawiść, a może coś zupełnie nowego? Nie potrafiła tego odgadnąć.
Dziewczyna odepchnęła od siebie towarzysza i przetoczyła się pod drzewo – wstała podpierając się o nie. Teraz obchodziło ją tylko odnalezienie starej fortecy. Chyba pierwszy raz w życiu straciła zapał do wykonywania misji. Nie szła normalnie – kiwała się jak pijana. Słyszała, że Alec śmieje się z niej za plecami. Dla niego taki pocałunek był niczym, dla niej znaczył więcej niż wiele. Zostało zacisnąć usta i iść dalej przed siebie. Po spełnionym sztywno obowiązku, zakopać się pod kołdrą i uspokoić serce.
Reszta podróży do Heathrove minęła w spokoju. Alec podrzucał nożem do góry, a Andi wgapiała się w swoje stopy, które dreptały miarowo w liściach. Atmosfera była co najmniej niezręczna, na szczęście droga niezbyt daleka. Kilka minut, kilkaset kroków i duża satysfakcja.
Andi wzięła głęboki wdech i wsparła ręce na biodrach. Nie spodziewała się, że Alec zechce w tym momencie być miły.
– Przepraszam – mruknął cicho. Gdy demonica na niego spojrzała, nie patrzył w jej kierunku. Miał zmarszczone czoło i zamyślony profil. Spoglądał na ruiny.
– Za to, że jesteś zwykłym dupkiem? – spytała chłodno dziewczyna.
– Nie. Za to, że nie potrafię się powstrzymać, kiedy patrzę ci w twarz – odpowiedział Alec.
Andi nic z tego nie rozumiała. Nie chciała nawet analizować wypowiedzi towarzysza. Mieli do wykonania misję, to na tym powinni się teraz skupić. Niezrozumiałą wypowiedź Aleca pozostawiła bez komentarza, co nie było w jej stylu. W jej stylu nie było też pędzące po równinach serce. Chyba właśnie uciekło jej w stronę fortecy.
– Andi – usłyszała za plecami. Chłopak chwycił ją za rękę i zatrzymał. Miał przerażająco chłodną dłoń. – Lubię cię.
Demonica otworzyła usta, żeby odparować mu niemiłym tekstem, ale nie potrafiła niczego wymyślić. Jej serce właśnie wspinało się po murach ruin i wędrowało w stronę dachu. Za chwilę z niego skoczy i Andi pozostanie bez serca. Miała tego dosyć.
– Fajnie. – Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić. Chwilę potem pędziła już w stronę fortecy. Chaos zastąpiła teraz nieokreślona złość. Miała ochotę wyrżnąć wszystkie demony w pień! Teraz! Tutaj!
– Hej, gdzie tak pędzisz?!
Demonica nie słuchała. Wpadła do ruin jak burza i wydarła się:
– Gdzie się kryjecie, przeklęte padalce?!
Odpowiedziała jej cisza.
– No, dawać, wyłazić z tych spedalonych kątów! Czekam na was, gnojki! Mój nóż się nie może doczekać! Ja się nie mogę doczekać! I…
Chłodna dłoń zatkała jej usta, a druga objęła ją w pasie. Od razu zaczęła się wyrywać.
– Uspokój się, nie wiesz przecież ile ich jest – syknął do jej ucha Alec.
– Nieważne! Wszystkie zatłukę! I pokażę w końcu Sorathielowi, że nadaję się do wypełniania misji samej! I już nie będę cię potrzebowała! W ogóle!
– Matko, za jakie grzechy? – westchnął chłopak i spojrzał zmęczonym wzrokiem w sufit.
– Puść mnie, kretynie!
– Jak się uspokoisz!
– Nie zamierzam!
– Andi, do cholery!
– Alec, debilu!
Cała kłótnia ucichła, gdy za plecami dwójki młodych łowców zaskrzypiały drzwi. Kiedy się obrócili, przed oczami zdążył im mignąć tylko czarny ogon dymu. To były demony. Wykorzystały okazję i uciekły. Może jednak te cieniste pokraki nie były takie tępe? Potrafiły wybrać pomiędzy ucieczką a śmiercią.
– Idziemy! – warknęła demonica i rzuciła się w stronę drzwi. Alecowi zostało ulec dominacji towarzyszki. Podążał za nią bez słów narzekania.
Demony musiały być już daleko w lesie. Co za niefart! Przecież miała udowodnić Sorathielowi, że jest zdolną łowczynią, a tymczasem wrogowie zniknęli im z oczu! Jeszcze nigdy obiekt jej niszczycielskich zamiarów nie zwiał jej sprzed nosa! A to wszystko przez tego durnego Aleca! To był cholernie zły pomysł, żeby wybierali się tu razem! Wspomni o tym szefowi Nox!
Andi stanęła między dwoma dębami i zbadała wszystko, co mogłoby jej pomóc odpowiedzieć na pytanie: gdzie te cholery poszły?
– Sądząc po kierunku wiatru, połamanych patykach w rogu i śladach, myślę, że poszli w lewo.
– Naprawdę umiałaś po tym stwierdzić? – spytał Alec.
– Nie, idioto, wysłali mi wiadomość.
– Andi. – Chłopak potarł czoło i westchnął ciężko. – Możemy choć raz ze sobą współpracować? Kiedy ja próbuję być miły, ty nagle…
– Przepraszam. – To krótkie słowo sprawiło, że Alec natychmiastowo umilkł. Nigdy nie słyszał go z ust zaprzyjaźnionej demonicy, a teraz skierowała je w jego stronę. Był lekko zaskoczony. Chciał zażartować, żeby odjąć powagi sytuacji, ale Andi w porę mu przerwała. – Też cię lubię, debilu. – Po nich ruszyła do przodu.
– Łał – szepnął Alec. Wbił spojrzenie w plecy towarzyszki. Jego oczy przypominały teraz dwa spodki. Gdyby Andi na niego spojrzała, mogłaby odhaczyć na swojej liście wyzwanie pod tytułem: „zaskoczyć Aleca”, ale teraz była za bardzo zajęta ściganiem demonów i… własnego serca.