Zemsta. Odwet za doznaną
krzywdę. Ponoć bywa słodka, niektórzy zaś twierdzą, że najlepiej smakuje na
chłodno. Tak czy siak, nie jest ona czymś dobrym, zawsze w kogoś uderza, zawsze
sprawia komuś ból, a czasami jej konsekwnecje mogą być ogromne i to dla kilku
osób. Pomimo tego, że nie niesie ze sobą za wiele dobra, jest praktykowana
przez ludzkość od wieków. Raczej szybko nie zginie, lecz trwać będzie wraz ze
światem, dopóki ten nie zniszczy sam siebie.
Choć niewielu o tym wie, poza ludźmi na Ziemi krążą inne istoty, które uwielbiają smak zemsty, nasycają się nią, uzależniają wręcz. Są nie do uchwyceni, brutalne i tak sprytne, że tylko nieliczni - wybrani - potrafią je dostrzec.
Ojciec Emmy posiadł tę umiejętność, nie przyniosła mu ona jednak żadnych korzyści, a jedynie śmierć, w której ręce wpadł przed rokiem, osierocając kilkunastoletnią dziewczynę. Ta pozostała w domu, który oboje zamieszkiwali od jej urodzenia - matka odeszła na wieki przy porodzie - ale choć Emma znała każdy kąt, mimo że pozostała u niej dotychczas opłacanej służby, czuła się w tych czterech ścianach bardzo samotna.
Jedynym pomieszczeniem w prawie pustym domostwie, gdzie nstolatka lubiła spędzać czas, był ukryty za potężnym obrazem bitwy z siedemnastego wieku pokój, gdzie jej tata magazynował materiały potrzebne do jego pracy - bycia łowcą mściwych cieni lubujących się w zemście. Przez lata praktykowania i zdobywania kolejnych trofeów w postaci popiołów las sombras de la vengzana, jak zwykł nazywać ten rodzaj cieni, zdołał poznać je na tyle dobrze, by napisać o nich kilka książek, które wydał w swojej prywatnej drukarni mieszczącej się w piwnicach posiadłości. Uważał, że hiszpańskie określenie oddaje lepiej to, jakimi stworzenimi są ci, co to kryją się, by wyjść do ludzi, kiedy im to pasuje, kiedy chcą dokonać zemsty.
Ostatnim razem zaatkowały w sąsiednim miasteczku, gdzie to dopadły starego pastora i zemściły się za to, że przed dwudziestoma laty przez niego sąd wydał wyrok śmierci poprzez publiczne powieszenie na kimś, kto nie dopuścił się jakiejkolwiek zbrodni, a jedynie starał się oswoić cienie zemsty. Według miejscowej policji ta śmierć była przypadkiem, niczym więcej. Tylko łowcy cieni zemsty, którzy zechcieli przyjrzeć się tej sprawie, dostrzegli, że oto zemsta dotknęła kolejnego człowieka. Cienie po chwili milczenia wydały głos, który nie zapowiadał niczego dobrego.
Tego zimowego wieczora Emma, czując samotność dotkliwszą niż przez ostatnie dni, ponownie schowała się tam, gdzie przydzielona jej pokojówka nie mogła dziewczyny odnaleźć. Usiadła w ukrytym pokoju, przekopując się przez stosy książek zmarłego ojca o cieniach szukających zemsty. Treść wielu z nich znała już na pamięć, mimo to studiowała je pilnie nawet po kilkanaście razy, byle tylko mieć wystarczająco dużą wiedzę, by zostać godną następczynią swojego kochanego, odważnego taty. Wiedziała, że fizycznie nie jest jeszcze gotowa stawić czoła tym kreaturom, na razie chciała dowiedzieć się, jak je podejść, by nie zginąć przy pierwszym spotkaniu. O treningu i ewentualnym partnerze pomyśli, jak przyswoi, co powinna.
Z kilkunastu stosów książek wyciągnęła te, których zagadkowa okładka intrygowała ją najbardziej. W przeciwieństwie do pozostałych, te wydania nie miały wygrawerowanego w skórze tytułu, oprawa pozostała matowa i gładka. Emma przejechała dłonią po jednej z nich, uniosła książkę, by powąchać jej kartki, po czym zaczęła wertować. Jej wzrok napotkał żywą paginę - wydrukowane słowa Pamiętniki cieni zemsty. Do tej pory nie miała żadnego z nich w dłoni, nic więc dziwnego, że nie tracąc czasu, zaczęła czytać.
Wszystko było w porządku - zapoznawała się z kolejnymi sposobami na znalezienie las sombras de la vegenza w różnych środowiskach, czytała o ich zwyczajacg oraz przebiegu dni (ojciec musiał poświęcić wiele miesięcy czy nawet lat na tak wnikliwą obserwację) - do czasu, aż nie napotkała dwóch sklejonych ze sobą kart. Zdziwiła się, do tej pory w żadnym dziele ojca nie znalazła czegoś takiego. Tata znany był z tego, że nie lubił marnować materiałów, sprawdzał każdą książkę przed jej wydrukowaniem, byle tylko nie stracić żadnej kartki. Dlaczego tutaj pojawiło się coś takiego?
Zainteresowana tym, co może spotkać na ukrytych stronach, sięgnęła po leżący na stojącym tuż obok jej miejsca siedzącego - poduszka na podłodze - rozklekotanym stoliku nożyk do papieru. Nie używała go jakiś czas, ale zawsze nosiła go w kieszeni ciemnych spodni, wolała mieć pod ręką jakąś broń, by w swojej samotni czuć się wystarczająco bezpiecznie. Powoli, by nie uszkodzić zbytnio papieru i tego, co w sobie kryje, przecięła krawędź i rozłożyła karty. Jej oczom ukazały się osobiste notatki zmarłego ojca. Zmarszczyła czoło, natykając się na jeden z wyróżnionych narysowaną odręcznie ramką fragment. Przeczytała go cztery razy, zanim w pełni dotarł do niej jego sens.
"Legenda głosi, że w każdym hrabstwie żyje jeden cień zemsty, który włada nad tym obszarem. Przeważnie na siedzibę wybiera najokazalszą posiadłość. Podejrzewam, że właśnie taki cień zemsty żyje w naszym domu. Serce podpowiada mi, że to on zabił matkę Emmy podczas jej narodzin. Emma nie może pod żadnym pozorem się o tym dowiedzieć."
Zaskoczona tymi informacjami dziewczyna wypuściła książkę z rąk. Ta spadła z głośnym trzaskiem na podłogę, a tuż za plecami przyszłej łowczyni pojawił się cień zemsty, który rozciągnął swoje usta w przerażającym uśmiechu i wyszeptał wprost do jej ucha:
- Witaj, Emmo. Miło nareszcie cię poznać.
Krzyk przerażenia wstrząsnął budynkiem, by po kilku sekundach zamilknąć. Już na zawsze.
Choć niewielu o tym wie, poza ludźmi na Ziemi krążą inne istoty, które uwielbiają smak zemsty, nasycają się nią, uzależniają wręcz. Są nie do uchwyceni, brutalne i tak sprytne, że tylko nieliczni - wybrani - potrafią je dostrzec.
Ojciec Emmy posiadł tę umiejętność, nie przyniosła mu ona jednak żadnych korzyści, a jedynie śmierć, w której ręce wpadł przed rokiem, osierocając kilkunastoletnią dziewczynę. Ta pozostała w domu, który oboje zamieszkiwali od jej urodzenia - matka odeszła na wieki przy porodzie - ale choć Emma znała każdy kąt, mimo że pozostała u niej dotychczas opłacanej służby, czuła się w tych czterech ścianach bardzo samotna.
Jedynym pomieszczeniem w prawie pustym domostwie, gdzie nstolatka lubiła spędzać czas, był ukryty za potężnym obrazem bitwy z siedemnastego wieku pokój, gdzie jej tata magazynował materiały potrzebne do jego pracy - bycia łowcą mściwych cieni lubujących się w zemście. Przez lata praktykowania i zdobywania kolejnych trofeów w postaci popiołów las sombras de la vengzana, jak zwykł nazywać ten rodzaj cieni, zdołał poznać je na tyle dobrze, by napisać o nich kilka książek, które wydał w swojej prywatnej drukarni mieszczącej się w piwnicach posiadłości. Uważał, że hiszpańskie określenie oddaje lepiej to, jakimi stworzenimi są ci, co to kryją się, by wyjść do ludzi, kiedy im to pasuje, kiedy chcą dokonać zemsty.
Ostatnim razem zaatkowały w sąsiednim miasteczku, gdzie to dopadły starego pastora i zemściły się za to, że przed dwudziestoma laty przez niego sąd wydał wyrok śmierci poprzez publiczne powieszenie na kimś, kto nie dopuścił się jakiejkolwiek zbrodni, a jedynie starał się oswoić cienie zemsty. Według miejscowej policji ta śmierć była przypadkiem, niczym więcej. Tylko łowcy cieni zemsty, którzy zechcieli przyjrzeć się tej sprawie, dostrzegli, że oto zemsta dotknęła kolejnego człowieka. Cienie po chwili milczenia wydały głos, który nie zapowiadał niczego dobrego.
Tego zimowego wieczora Emma, czując samotność dotkliwszą niż przez ostatnie dni, ponownie schowała się tam, gdzie przydzielona jej pokojówka nie mogła dziewczyny odnaleźć. Usiadła w ukrytym pokoju, przekopując się przez stosy książek zmarłego ojca o cieniach szukających zemsty. Treść wielu z nich znała już na pamięć, mimo to studiowała je pilnie nawet po kilkanaście razy, byle tylko mieć wystarczająco dużą wiedzę, by zostać godną następczynią swojego kochanego, odważnego taty. Wiedziała, że fizycznie nie jest jeszcze gotowa stawić czoła tym kreaturom, na razie chciała dowiedzieć się, jak je podejść, by nie zginąć przy pierwszym spotkaniu. O treningu i ewentualnym partnerze pomyśli, jak przyswoi, co powinna.
Z kilkunastu stosów książek wyciągnęła te, których zagadkowa okładka intrygowała ją najbardziej. W przeciwieństwie do pozostałych, te wydania nie miały wygrawerowanego w skórze tytułu, oprawa pozostała matowa i gładka. Emma przejechała dłonią po jednej z nich, uniosła książkę, by powąchać jej kartki, po czym zaczęła wertować. Jej wzrok napotkał żywą paginę - wydrukowane słowa Pamiętniki cieni zemsty. Do tej pory nie miała żadnego z nich w dłoni, nic więc dziwnego, że nie tracąc czasu, zaczęła czytać.
Wszystko było w porządku - zapoznawała się z kolejnymi sposobami na znalezienie las sombras de la vegenza w różnych środowiskach, czytała o ich zwyczajacg oraz przebiegu dni (ojciec musiał poświęcić wiele miesięcy czy nawet lat na tak wnikliwą obserwację) - do czasu, aż nie napotkała dwóch sklejonych ze sobą kart. Zdziwiła się, do tej pory w żadnym dziele ojca nie znalazła czegoś takiego. Tata znany był z tego, że nie lubił marnować materiałów, sprawdzał każdą książkę przed jej wydrukowaniem, byle tylko nie stracić żadnej kartki. Dlaczego tutaj pojawiło się coś takiego?
Zainteresowana tym, co może spotkać na ukrytych stronach, sięgnęła po leżący na stojącym tuż obok jej miejsca siedzącego - poduszka na podłodze - rozklekotanym stoliku nożyk do papieru. Nie używała go jakiś czas, ale zawsze nosiła go w kieszeni ciemnych spodni, wolała mieć pod ręką jakąś broń, by w swojej samotni czuć się wystarczająco bezpiecznie. Powoli, by nie uszkodzić zbytnio papieru i tego, co w sobie kryje, przecięła krawędź i rozłożyła karty. Jej oczom ukazały się osobiste notatki zmarłego ojca. Zmarszczyła czoło, natykając się na jeden z wyróżnionych narysowaną odręcznie ramką fragment. Przeczytała go cztery razy, zanim w pełni dotarł do niej jego sens.
"Legenda głosi, że w każdym hrabstwie żyje jeden cień zemsty, który włada nad tym obszarem. Przeważnie na siedzibę wybiera najokazalszą posiadłość. Podejrzewam, że właśnie taki cień zemsty żyje w naszym domu. Serce podpowiada mi, że to on zabił matkę Emmy podczas jej narodzin. Emma nie może pod żadnym pozorem się o tym dowiedzieć."
Zaskoczona tymi informacjami dziewczyna wypuściła książkę z rąk. Ta spadła z głośnym trzaskiem na podłogę, a tuż za plecami przyszłej łowczyni pojawił się cień zemsty, który rozciągnął swoje usta w przerażającym uśmiechu i wyszeptał wprost do jej ucha:
- Witaj, Emmo. Miło nareszcie cię poznać.
Krzyk przerażenia wstrząsnął budynkiem, by po kilku sekundach zamilknąć. Już na zawsze.
Końcówka mnie rozwaliła. Zobaczyłam te ostatnia scenę bardzo żywo w mojej głowie. Dobra robota.
OdpowiedzUsuńCałość wciąga.
Ciekawe jak te cienie wyglądają? Bardzo wciągający fragment. Fajne te hiszpańskie wtręty, dają całości egzotyki, ale takiej, którą da się ogarnąć i wyobrazić.
OdpowiedzUsuńW moich tekstach jest sporo postaci, którym zemsta jest nieobca, począwszy od Viv, Anioła Zemsty, więc na każdy taki tekst patrzę nieco przez ten pryzmat. Wybacz.
OdpowiedzUsuńDałaś mi wstęp do czegoś większego ze świetną końcówką, która trzyma w napięciu. W takim wypadku mogę mieć tylko jedno 'ale' - za mało.
Chyba za bardzo kocham Twoje teksty.
Pozdrawiam