Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 4 grudnia 2016

[16] Endless Dimensions: Merit ~ Tenebris

 Hej ho! Oto kolejny tekst z uniwersum ED, co mnie bardzo cieszy, bo pomogło mi wpaść na rozwiązanie jednej z kwestii, które nie były dla mnie do końca jasne. Oczywiście bohaterki żyją już swoim życiem i są bardziej wyszczekane, niż powinny, ale mam nadzieję, że to doda historii nieco pikanterii. Zapraszam do czytania. Enjoycie!


            Usiadła w ukrytym pokoju, przekopując się przez stosy książek zmarłego ojca o cieniach szukających zemsty. W żadnej z nich jednak nie było nic, co wyjaśniałoby dotychczasowe wydarzenia. Jej koszmary, dziwne zbiegi okoliczności, aż w końcu tajemnicza śmierć ojca.
            Merit odkryła pokój przypadkiem, choć od jakiegoś czasu podejrzewała jego istnienie. Wiedziała, że ojciec miał jakąś tajemnicę i chciała odkryć jaką. Jednak do ostatniej chwili zarzekał się, że nic nie wie. Okłamywał ją przez te wszystkie lata, a przecież miała prawo wiedzieć, skoro jej to dotyczyło. Mimo to nie przyznał się nawet na łożu śmierci.
            W książkach nie znalazła jednak nic, co mogłoby się przydać. Opisy cieni ani trochę nie odzwierciedlały tego, co wtedy widziała. Kilka książek z informacjami o egzorcyzmach i talizmanach. W jednej odnalazła znaczenie swojego naszyjnika. Miał ją chronić przed mieszkańcami piekła i cieniami, ale chyba przestał działać.
            Wiedziała tylko to, że jej ojciec zginął chroniąc ją przed tymi istotami, rzekomo szukającymi za coś zemsty. A zarazem cienie nigdy nie próbowały jej skrzywdzić. Śmiała nawet twierdzić, że miały trzymać ją z jakiegoś powodu przy życiu.
            W obecnej chwili mogła zwrócić się tylko do jednej osoby. Tylko ona mogła wiedzieć coś więcej na temat cieni. Pojawiała się zawsze tam, gdzie one, jakby obserwowała ich poczynania. Zresztą w ogóle było w niej coś dziwnego, coś nie z tego świata. Zdawała się kroczyć ścieżką gdzieś na granicy ciemności i światła. Jednak zapytana oto, gdy spotkały się z Merit po raz drugi, wzruszyła ramionami, udając, że nie ma o niczym pojęcia. Nie zdradziła nawet swojego imienia.
            Merit nie miała innego wyjścia. Musiała najpierw sprawdzić swoją teorię odnośnie cieni. Dopiero wtedy pójdzie z nią porozmawiać i zmusi do mówienia za wszelką cenę. Nie odpuści dopóki nie pozna prawdy. Tego była pewna.
            Wiedziała nawet jak to zrobi. Zawsze przeklinała fakt, że mieszka za miastem, ale tego dnia doceniła to. Żyła naprawdę pięknej, malowniczej okolicy. Zaledwie kwadrans drogi od klifu.
            Uśmiechnęła się ze smutkiem. Ojciec nigdy nie pozwalał jej się tam zbliżać. Strofował, by nie zapuszczała się w tamtą stronę. Ale jego już nie było i nikt nie mógł jej powstrzymać. Nie kłopotała się nawet zakładaniem bluzy, choć nad wodią zawsze wiał chłodny wiatr. To nie miało znaczenia, jeśli jej plan się nie powiedzie.
            Prawie biegła, chcąc to załatwić jak najszybciej w obawie, że zdąży się rozmyślić. Bała się. Oczywiście, że nie chciała jeszcze umierać. Wiatr ściągnął z jej włosów wstążkę i porwał gdzieś w przeciwną stronę, rozwiewając długie, brązowe włosy. Błękitne oczy dostrzegały już w oddali cel podróży. Klif był niedaleko.
            Wreszcie stanęła na jego krawędzi. Z niepokojem myślała o tym, co zamierza zaraz zrobić, ale nie mogła się wycofać. Podmuchy porywistego wiatru pozwoliły jej nieco ochłonąć, lecz jej determinacja nie zmalała ani trochę. Była zbyt głęboko przekonana o swojej racji.
            Po raz ostatni spojrzała na wzburzone fale rozbijające się o skały, a potem na bezchmurne niebo. Pochyliła się do przodu i w tamtej chwili wszystkie wnętrzności fiknęły koziołka. Żołądek ze strachu skręcił się, po czym przylgnął do kręgosłupa.
            Ułamek sekundy, który zdawał się trwać wieczność. Skały przysłoniła ciemna chmura. Merit nie wiedziała, czy to cienie, czy ze strachu zamknęła oczy. Jednak, gdy ciemność przeminęła, znów siedziała na krawędzi.
            – Żyję – odetchnęła z ulgą. – Miałam rację…
            – To było głupie – usłyszała nad sobą. – Co, gdyby twój plan nie wypalił?
            – Nie myślałam o tym.
            – Zauważyłam…
            – Ty mnie uratowałaś? – zapytała Merit.
            – Znasz odpowiedź.
            – Czyli to one. Dlaczego mnie chronią?
            – Sama chciałabym to wiedzieć – odparła nieznajoma, krzyżując ręce na piersi. – Ale powiem ci, co o nich wiem. Jednak nie tutaj. Chodź do domu – dodała, pomagając jej wstać z ziemi.
            Szły w milczeniu. A gdy tam dotarły, Merit została usadzona na krześle w kuchni, podczas gdy tajemnicza dziewczyna bez skrępowania buszowała po szafkach w poszukiwaniu herbaty, mówiąc:
            – Od czego powinnam zacząć?
            – Może od tego, jak się nazywasz? – mruknęła Merit. – Kim jesteś? Skąd znałaś mojego ojca? Czym są cienie i dlaczego mnie chronią? Dlaczego za nimi podążasz?
            – Dobra, dobra – skapitulowała, unosząc ręce w geście poddania. – Nazywam się Dagmara, ale ludzie zazwyczaj zwą mnie Nena i jestem… Hm… To trochę skomplikowane, ale skoro interesują się tobą cienie, być może powinnam opowiedzieć ci wszystko.
            – Oczywiście, że wszystko – oburzyła się Merit. – Dlaczego miałabym nie poznać prawdy?
            – Więc szykuj się, bo to będzie bardzo dużo informacji na raz, ale postaram się wyjaśnić to jak najjaśniej.
            – Po prostu mów.
            – No więc… O wiem! – krzyknęła Nena, robiąc minę, jakby doznała olśnienia. – Może tak – skwitowała i pochwyciwszy kartkę oraz długopis, narysowała na środku kółko, a potem kilkanaście mniejszych wokół niego i połączyła je z tym pierwszym kreskami. – To są światy – oznajmiła z powagą, świadczącą o tym, że głęboko wierzy we własne słowa. – Każde kółko to jeden świat, a raczej jeden wymiar. To w środku to główny świat, a pozostałe to jakby kopie tego głównego. Mniej lub bardziej podobne. Losy każdego wymiaru toczą się inaczej. I dajmy na to, teraz jesteśmy tu – wskazała na jedno z mniejszych kółeczek. – A ja pochodzę stąd – dodała, pokazując teraz centralny punkt. – Rozumiesz?
            – To szalone, ale tak.
            – Świetnie.
            – Tylko jak się tu dostałaś? – zaciekawiła się Merit.
            – Przez specjalny półwymiar, ale nie w tym rzecz. Jestem uczennicą wiedźmy wymiarów, więc wędrówka między światami to pikuś.
            – Ale po co?
            – Wierzysz w niebo i piekło? – zapytała nagle Nena.
            – Tak.
            – Cienie stamtąd pochodzą. To najniższej klasy demony, o ile można je tak nazwać. Najsłabsze. A ich jedynym atutem jest brak określonej formy. Rodzą się z negatywnych emocji ludzi.
            – To wiem, ale uważasz, że są demonami? Demony naprawdę istnieją? – Nena skinęła głową. – A anioły?
            – Też. Są piękne, ale trochę bezpłciowe…
            – To czego cienie ode mnie chcą?
            – Też chciałabym wiedzieć  – westchnęła Nena. – Walczę z demonami, które próbują zniszczyć, a raczej zawładnąć naszym światem z powodu jakiegoś dzikiego przekonania, że to im się zwyczajnie należy. I pierwszy raz widzę, by kogoś chroniły.
            – Czyli coś ode mnie chcą – stwierdziła Merit.
            – Nie one. One tylko cię chronią – padło w odpowiedzi. – Z jakiegoś powodu jesteś ważna, ale w tej kwestii nie wiem nic więcej.
            – Więc co teraz?
            – Poszukam informacji w swoich źródłach, a ty szperaj dalej w książkach. Też gdybyś sobie coś przypomniała, coś dziwnego, coś… Cokolwiek. Powiedz mi. Każda informacja jest na wagę złota, jeśli chcemy poznać prawdę.

6 komentarzy:

  1. Girl power! Wyglada to jak początek pięknej przyjaźni. To się chyba nazywa meet cute choć lekko pokręcone w tym wypadku. Znów chciałoby się więcej a tu tak malo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie sama nie wiem nic ponad to. Zresztą nie marudź, bo miało być mniej. Tylko do momentu jak Merit spada :)

      Usuń
    2. Tak jest, pani kapitan! Zwyczajnie poczekam, aż reszta się urodzi :)

      Usuń
  2. Fajnie, że są dziewczyny, i co bardzo lubię u ciebie, bohaterki, mimo, że podobne, to są do odróżnienia. Pomysł minimalistyczny i schludny z wymiarami. Idea cieni, które chronią bohaterkę - na piątkę. Jest coś, co wiąże akcję. Fajnie jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekst od początku czytało się z takim: matko, i co dalej będzie? Podoba mi się to, jak już dziewoja biegła w to miejsce i nagle jej tak wstążkę zwiało! Wyobraziłam to sobie, lubię takie obrazy wplecione w tekst!
    Uczennica wiedźmy wymiarów brzmi spoko!
    Akcja trochę szybko się toczy i czasami muszę się dłużej zatrzymać, żeby ogarnąć, ale tekst mi się podoba! Szczególnie dialog >D! Dobrze się zapowiada ten świat!
    Czasem brakuje ci gdzieś literki albo zdarzają się literówki, ale nie ma nic rzucającego się w oczy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia. Niby wszystko jest ok, ale czegoś chyba zabrakło. Imię 'Dagmara' i wiedźma wymiarów kojarzą mi się z Legendą Nigmet, więc może to kwestia tego.
    Mimo moich odczuć tekst dobry i chętnie zobaczę całość ED.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń