Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 18 grudnia 2016

[18] Nie jesteś Smugą ~ Cleo M. Cullen



            Krótka wariacja na temat Flasha bez jego postaci.

            Przerażenie. To czuł właśnie w tym momencie, kiedy wpatrywał się w niebieskie, migoczące coś, co wydawało z siebie potworny szum, a co jego najlepszy, uśmiechający się od ucha do ucha przyjaciel nazywał - z pewną wumą w dodatku - wyłomem międzywymiarowym. Patrzył na to, a wszystko w nim, każda komórka jego ciała nakazywała mu spieprzać, gdzie tylko może, jak daleko poniosą go nogi. Spojrzał na Beezee'a i wydobył z siebie wulgarne słowa:

            - Pojebało się do reszty? Co ty mi tu pierdolisz? Tłumacz się!
            Osoba, do której skierowany został ten rozkaz, wzruszyła ramionami. Chłopak ten miał najwyżej siedemnaście lat, wciąż dziecięcą twarz i był bardzo wątłej budowy ciała. Wyglądał na kogoś, kto bardzo często - o ile nie cały czas - poważnie choruje.
            - Nie widzisz? Stworzyłem to, o czym ci opowiadałem. Udało mi się! Mam już wszystko, by znaleźć siebie w innym świecie!
            Jego entuzjazm zakrwawał o głupotę. Naiwnie wierząc, że z wiedzą zdobytą poprzez lekturę wszystkich wydanych komiksów oraz z oglądanego serialu zdoła sprowadzić na Ziemię swojego sobowtóra z innego wymiaru, zbudował coś podobnego do prototypu nieudanego wehikułu czasu w swoim pokoju, a kilka godzin temu przeniósł do laboratorium swoich rodziców, by wykonać test główny i dowieść wszystkim, a także sobie, że w przyszłości może być naukowcem zbawiającym świat. O ile zdrowie mu na to pozwoli.
            - Ty chyba do reszty zwariowałeś! - Jeszcze głośniej oburzył się Conn. - Obudź się, Beezee! Nie jesteś jakimś pieprzonym Flashem!
            Beezee zaśmiał się pod nosem, z politowaniem spojrzał na swojego najlepszego, najstarszego i jedynego przyjaciela.
            - Naprawdę? A czy to nie ja zbudowałem maszynę, która właśnie teraz w materii tworzy dziurę czasoprzestrzenną? Czy to nie ja tym przyciskiem - wskazał na czerwonozłoty przycisk na małej konsoli z boku swojego urządzenia - wyślę komunikat do innych światów z prośbą, by odwiedził mnie któryś z moich sobowtórów? Kto tego dokonał, jak nie ja?
            Conn nie wiedział, co mu odpowiedzieć, pokręcił jedynie głową i skierował się drzwi. Zapragnął wyjść z tego wielkiego pokoju fizyków i nigdy nie wracać, nie uczestniczyć w planach kogoś, kto poskradał zmysły i uznał, że jego życie to także akcja komiksu. Nie chciał patrzeć, jak przyjaciel bzikuje coraz bardziej.
            - Na razie, Beezee - wyszeptał. - Mam nadzieję, że zdołasz pojąć, iż nie jesteś Smugą.
            Wyszedł, a młody pseudonaukowiec nawet nie zwrócił na to uwagi, zbyt mocno zaaferowany tym, by wysłać porządany sygnał w nieznane. Podekscytowany patrzył, jak nowa wiązka opuszcza wnętrze maszyny i mknie ku wyłomie, by z prędkością światła podać ważną wiadomość. Był ciekawy, kiedy odpowie pierwsza osoba i jaka będzie.
            Zadziwiające, ale nie musiał czekać za długo, raptem kilka minut tuż przed nim pojawił się młodzieniec kropka w kropkę podobny do niego. Miał tej samej długości włosy, bladą skórę i wystające obojczyki. Beezee przyglądał mu się z zachwytem, ale i pewnym lękiem. Oto miał do czynienia z kimś z innego wymiaru. Jak powinien się zachować? Tego raczej nie uczono podczas szkoły przetrwania.
            Przełknął ślinę, po czym wyciągnął przed sobą dłoń i przedstawił się.
            - Cześć, jestem Beezee. Witaj na Ziemi-1.
            Obcy przybysz uśmiechnął się lekko i uścisnął jego rękę.
            - Witaj, jestem Astro, przybywam z mojej Ziemi-1. Przybyłem w odpowiedzi na twój komunikat.
            - To świetnie. - Beezee poczuł ulgę. - Jak w nim podałem, będziesz udawał mnie, chodził za mnie do szkoły, do kina i robił wszystkie te rzeczy, które robią ludzie w moim... naszym wieku. A ja udam się do Zurychu i wyleczę z tej paskudnej choroby. Co ty na to?
            Astro uśmiechnął się uprzejmie, jednak w jego oczach czaiło się coś złowrogiego. Zafascynowany nim Beezee nie potrafił tego dostrzec, a to wielka szkoda.
            - Chętnie przejmę na siebie tę obowiązki - podszedł krok bliżej - chętnie przejmę twoje życie. - Wpatrywał się intensywnie w tego, który go wezwał. - Ale ty się nie wyleczysz. Nie zdołasz.
            Te słowa wywołały dreszcze u Beezee'a, który - nim wymówił słowo - otworzył szeroko oczy, zaskoczony ruchem towarzysza i przerażony, kiedy ręka Astro jak gdyby nic przeszła przez jego klatkę piersiową, dotknęła serca i zatrzymała je, oderwała od aorty.
            Beezee padł martwy na podłogę, Astro spoglądał na niego z góry z uśmiechem diabła na twarzy.
            - Dzisiaj ty - wyszeptał - jutro cała ta Ziemia - po czym opuścił laboratorium, by siać spustoszenie w całym Darkness City, czyniąc je sobie posłużnym.
            Za nim zaczęli przybywać inni, a zielone ludki, w które wierzyli ziemianie, zaczęły przyjmować postać ludzi. Bo to ludzie są największymi potworami wszechświata.

2 komentarze:

  1. Woooooow! Jak ja uwielbiam Flasha!
    Świetny tekścik. Spodziewałam się zakończenia, ale nie zawiodło. Bardzo mi się podobało

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojaaaa, super, zaskoczyła mnie końcówka. Myślałam, że będzie słodkopierdząco, a tu śmierć, flaki i inne przysmaki :) Fajnie wykorzystany temat, że to nie on się przeniósł do innego wymiaru, a inny wymiar do niego.

    OdpowiedzUsuń