Zdany
test
- Kurwa. Po raz kolejny nic mi się nie
należy. Po raz kolejny objadam się smakiem - myślała, pochylając głowę za monitorem. Grzywka
zakrywała nieumalowane oczy.
- No to spadam, cześć - powiedział
niewysoki mężczyzna wychodząc z pokoju.
- Cześć - mruknęła pod nosem. Gdy
wychodził wpatrywała się w jego plecy obciągnięte służbową, granatową kurtką. W
jego poprzecinaną siwymi włosami czuprynę. Próbowała zatrzymać go wzrokiem.
- Spójrz na mnie, spójrz! - myślała
intensywnie. Gdy odwrócił głowę, oczy miała wlepione w monitor. Ucieszyła się, że
warkocz został na ramieniu. Jednak on odszedł szybkim krokiem.
- Nic mi się nigdy nie przydarza! -
narzekała w myślach. - On znów odszedł. O czym ja właściwie myślałam? Po co mi
on? Co miałabym z nim robić? Gdyby był choćby cień szansy, by zwrócił na mnie
uwagę. Niestety ten test nie odbywa się poprzez walkę na noże, czy nawet
trucizny. Tu potrzebne są umiejętności socjalne. Słowa, do cholery! Skąd ma
wiedzieć, jak się zachować?
Dziewczyna zatonęła w fantazjach na
temat kolegi. Widziała jak uprawiają seks, jak jego dłoń obejmuje jej ramię,
jak on pyta ją o wszystko. O to, co jadła na obiad i o to, dlaczego jest taka
smutna.
Monika nie brała narkotyków. Nie piła
alkoholu. Nie biegała, nie szyła ubranek dla wiewiórek ani nie pisała bloga. Za
to lubiła świat fantazji. W myślach wychodziła na maż, zostawała znaną pisarką,
wygrywała talent show. Dopaminę w mózgu podnosiły jej wymyślone przeżycia.
Zachowywała się w taki sposób, żeby broń bohu nic się nie wydarzyło. Mężczyźni,
z którymi w myślach zakładała wielopokoleniowe rodziny tak naprawdę byli
przekonani, że dla niej nie istnieją.
Zatopiła się w marzeniach mieszając
ulubione karmelowe latte.
- Cześć - usłyszała ciepły głos przy
uchu. Odruchowo odwróciła głowę opluwając się słodkim płynem.
- O, przepraszam - zabrzmiało to
szczerze, ale w oczach mężczyzny widać było filuterny błysk.
Widziała wpatrujące się w nią z uwagą
jasnoniebieskie oczy w ciemnej twarzy. Te same oczy w które przed momentem
wpatrywała się w świecie fantazji.
Justyna, albo czytamy sobie w myślach albo jesteśmy ta sama osobą :)
OdpowiedzUsuńnasze teksty znów traktują o tym samym :) Twój jednakowoż lepszy.
Ani lepszy ani gorszy. Dużo słodkiej latte i przystojni faceci :D Nie da się na pewno ukryć, że jesteśmy kobietami.
UsuńTa scena strasznie mi przypomniala scenke z "Love Actually" z Karlem, kiedy juz im tak bardzo nie wyszlo i mowia sobie wesolych swiat i on wychodzi z biura i ona rozpada sie na kawaleczki.
UsuńTo mi z kolei przypomina, ze nie widzialam jeszcze w tym roku "Love Actually" :)
To rozpadanie się na kawałeczki... Ugh. Aż chyba pyknę w weekend "Love Actually". Christmas is all around me!
UsuńWydaje mi się nieco chaotyczne. Taka scena wyrwana z kontekstu. Temat zawarty, a to najważniejsze. Nie wzbudziło jednak we mnie żadnych odczuć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dla mnie ważniejszy ten brak odczuć :( Ale dzięki za komentarz, spróbuję się poprawić.
Usuń