Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 25 września 2017

[58] Niebezpieczne życzenie ~ Aktina

Jestem ciekawa wszelkich opinii o sposobie, w jaki ujęłam temat ;D

Aktina
Niebezpieczne życzenie

Strzały padały z każdej strony. Nie wiadomo już było, które serie posyłają wrogowie, a które sprzymierzeńcy. Pieter starał się nie ruszać, licząc na to, że stos żelastwa za jego plecami stanowi wystarczającą ochronę. Miał po prostu dostarczyć przesyłkę, a wpadł w sam środek wojny gangów, czy kim tam byli ci ludzie.
Przyjechać pod magazyn, wręczyć piekielnie ciężką paczkę klientowi i wrócić do domu. Taki miał plan na resztę popołudnia. Wieczorem zaś piwko, mecz, a na koniec kilka godzin sam na sam z nową strzelanką na konsolę. Kiedy słyszał kule świszczące tuż obok niego, obiecał sobie, że już nigdy nie będzie narzekać na swoje nudne życie, a grę wyrzuci do kosza. Oczywiście o ile to przeżyje!

[58] I hope that you'll remember me ~ Miachar

     Zakończenie. Dlaczego tak często za szybko je się ucina lub też ukazuje jedynie niewielki jego wycinek? Dlaczego bardziej opisuje się przebieg misji lub wojny? Dlaczego więcej uwagi poświęcone zostaje złemu charakterowi i jego pobudkom do uprzykrzania życia wszystkim dookoła, a niewiele zaś oddaje ciągu dalszemu? Dlaczego zakończenie v na być najkrótszą częścią  historii, skoro jest również początkiem zupełnie nowej?
     Pociągnął solidny łyk z butelki. Nigdy nie rozumiał bajarzy i ich notorycznego wręcz przedstawiania zakończeń w jednym zaledwie zdaniu. Gdyby on był  jednym z nich, z pewnością by tak nie czynił, a przedłużał odrobinę, by opowieść pozostawiła dozę nieusatysfakcjonowania. Nie był nim jednak, zamiast tego mógł spokojnie zostać bohaterem takiej historii. Choć i do tego zbytnio się nie palił.

niedziela, 17 września 2017

[57] Legenda Nigmet: Lius i Vieno ~ Tenebris



            "Pierwsza połowa ziół w jej ogrodzie była przeznaczona do gotowania. Druga mogła cię z łatwością zabić. Czasami używała obydwu w jednym daniu." Ale tylko wtedy, gdy ktoś ją odwiedzał. A rzadko ktoś ją odwiedzał. Żyła sama z daleka od ludzi.
            Rodzice zmarli rok wcześniej. Zostawili jej tylko ten cholerny ogród i jakiś kamień, którego miała strzec za cenę swojego nędznego życia. Toteż jedyni ludzie, jacy się zjawiali, pragnęli skarbu, który ukryty był w jej domu. Choć nie znała jego wartości, ani przydatności.
            Wciąż była młodą dziewczyną. Miała zaledwie piętnaście lat, ale rodzice nauczyli jej wszystkiego, czego mogli. Potrafiła zadbać o siebie. Przy ludziach udawała niczego nieświadomą sierotę. Naiwną i niegroźną. Zapraszała ich bez wahania do domu i serwowała posiłek. Trzeba przecież nakarmić i napoić strudzonych wędrowców, zapuszczających się w tak odległy kraniec Silvaterry.
            Ciała porzucała w lesie, jako pożywienie dla głodnych wilków. Dzięki temu nie musiała oglądać gnijących zwłok, a wataha trzymała dystans. Nie, żeby obawiała się, że ktoś znajdzie trupy. Starała się jednak utrzymywać w domu ład i porządek, tak jak nauczyli ją tego rodzice.
            Nie kwestionowała decyzji opiekunów, choć nie rozumiała, co niezwykłego jest w tym kamieniu, że musiała go tak pilnować. Wiele razy myślała o porzuceniu obowiązków i ucieczce z tego pustkowia, ale nie znalazła w sobie odwagi.

[57] Was mich nicht umbringt... ~Miachar



… macht mich stärker?
            Gdyby przyznawano medale za pchanie się na własne życzenie w patowe sytuacje, byłabym pretendentką do złota. I może nawet bym zwyciężyła w tej konkurencji. Przez dwadzieścia trzy lata życia wpakowałam się w nie tyle razy, że mogłabym śmiało uchodzić za eksperta. Takiego, który w ogóle, w żaden sposób nie wyciąga wniosków z tego, co mu się przytrafia. Głupota to zaś moje drugie imię.
            Przynajmniej w ten sposób próbowałam usprawiedliwić to, co właśnie robiłam. A wzięłam na siebie misję odwiedzenia najbardziej przerażającej, tajemniczej, mrocznej i dającej opisać się jeszcze większą ilością przymiotników kobiety, jaka chodziła po drogach tego kraju (o ile naprawdę nie przemieszczała się jedynie za pomocą miotły, czego nikt do tej pory nie udowodnił). Co mnie ku temu skusiło? Pieniądze, oczywiście, bo co innego? To wokół pieniądza kręci się świat, a jeśli ktoś uważa inaczej, chyba za krótko tu żyje.

[57] Przypowieść o Jednej Takiej ~ Justyna W-R.



Przypowieść o Jednej Takiej.

            Była sobie raz dziewczynka. Najczęściej bawiła się sama, bo jej mama większość dnia spędzała w ogrodzie. Rosło tam wiele różnych roślin. Pierwsza połowa ziół była przeznaczona do gotowania. Mama pielęgnowała zioła, wyrywała chwasty, które mogły im zaszkodzić. Podlewała, gdy miały za sucho. Nawoziła, by rosły. Druga połowa ziół była trująca. Lecz te także były wypielęgnowane i regularnie podlewane.
            Dziewczynka patrzyła na mamę i uczyła się, co jest do roboty w ogrodzie. Mama dodawała ziół do każdego posiłku. Karmiła dziewczynkę jadalnymi roślinami, ale często używała także tych trujących. Wtedy dziewczynka chorowała.
            Pewnego dnia zachorowała tak bardzo, że zrozumiała, że następna dawka ziół ją zabije. Uciekła z domu mamy. Gdy przekroczyła próg, zobaczyła, że jest już dorosłą kobietą.

poniedziałek, 11 września 2017

[56] Kim będziemy jutro ~ Laurie



Kim będziemy jutro?

Tygodniowe wyzwania wróciły i to od razu z takim tematem, do którego należałoby się przyłożyć. Żyję jednak wieloma innymi sprawami, więc dziś prezentuję jedną scenę, nawet szkic, powiedziałabym. Choć występują Vivian i Arte, raczej nie ma to nic wspólnego z „Łowcami”, całość oderwana jest od jakiejkolwiek pisarskiej rzeczywistości mojego autorstwa, ale nie wykluczam, że kiedyś coś się z tego urodzi. Czas pokaże.

            „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła” – mówiła mu Vivian. Teraz pewnie mogłaby go trzepnąć w głupi łeb, że jej nie słuchał, ale zawsze chciał wiedzieć, jak to jest. Może dlatego zachowywał się w ten sposób. To było ciekawe, a on wiecznie się nudził, pragnąć rozrywki. Co jeszcze mu ją zapewni, skoro poznał już wszystko, co stworzyli ludzie?

[56] Historia pewnej znajomości ~ AliceLucznik



            20. 05.
                        Spotkałem go po raz pierwszy, gdy zmęczony wlokłem się wąskim pasem pobocza w kierunku miasta.
            Przeklinałem w myślach swój los. Auto odmówiło posłuszeństwa, więc zamiast jazdy do pracy czekała mnie długa przejażdżka rozklekotanym, zatłoczonym busem. Włożyłem ręce do kieszeni i, stopa za stopą, powoli parłem przed siebie, próbując zignorować ciężar plecaka na ramieniu czy świecące w oczy słońce.
Zamyślony i rozżalony, o mało nie przegapiłem siedzącego na okolicznym pagórku mężczyzny. Zatrzymałem się i uniosłem dłoń do oczu, przyglądając mu się dokładniej. Nieszczęśnik siedział skulony na zielonej trawie, pod drzewem na pagórku tuż obok drogi. Wyglądał na kompletnie zrezygnowanego.

niedziela, 10 września 2017

[56] Everyone's paying ~ Miachar



            Do tej pory myślał,  że Zielona mila pozostanie jedynie czymś kojarzonym z książką Stephena Kinga i filmem będącym jego kontynuacją. Myślał tak, bo był niemalże pewien, że jego prawnik – jakże sowicie opłacany młodzieniaszek z wyższych sfer z niezłym wykształceniem i pewnym stażem zawodowym – zdoła go wybronić, a jego wina nigdy nie spotka się z odpowiednią karą. To, jak bardzo się pomylił i przeliczył, nie dotarło do jego świadomości, kiedy sędzia publicznie uznał go winnym popełnionej zbrodni i wymierzył mu najwyższą z możliwych kar – karę  śmierci. Nie dotarło również wtedy, kiedy trafił do najbardziej surowego bloku na terenie najbardziej strzeżonego więzienia w tej części kraju. Dopiero, kiedy kroczył zielonym korytarzem tak, jak powinien – na skazanie – nareszcie trafiło do niego, co się wydarzy. Zginie, bo sam zabił trzy osoby. A miał wieść takie piękne życie.