Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 30 września 2018

[111] Druga szansa ~ Aktina

Nie wierzę po prostu, że 3 strony tekstu pisałam tydzień… Dlatego zostawiam bez komentarza. Możecie mnie po prostu zjechać xD

Aktina
Druga szansa

Obudził ją ostry kaszel, kiedy jej organizm próbował pozbyć się drobinek popiołu, które dostawały się do jej nosa z każdym oddechem. Leżała na brzuchu, z twarzą przyduszoną do ziemi. Czym prędzej przekręciła się na plecy i przełknęła ślinę, chcąc pozbyć się nieprzyjemnego drapania w wysuszonym gardle, ale w zamian wstrząsnął nią odruch wymiotny, kiedy poczuła na języku gorzki smak węgla. Dotknęła dłonią policzków, a na jej palcach pozostała gruba warstwa pyłu, który brudził skórę. Podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła otrzepywać z szarobiałego proszku, który przykleił się do niej w każdym możliwym miejscu. Spadał nawet z powiek podczas mrugania.

[111] Show me a way out ~Miachar


            Nazwiska bohaterów to prawdziwe nazwiska, na jakie natrafiłam podczas wykonywania swojej pracy. Perełki zasługują, by o nich nie zapomnieć.
            Znowu schodził tak, jakby płynął w powietrzu, zupełnie nie dotykając stopami podłoża. Wyglądało to nadzwyczaj niezwykle, gdyż detektyw Wiski w żadnym stopniu nie miał nic wspólnego z lekkością. Był średniego wzrostu - złośliwi twierdzili, że wręcz bardzo średniego, bo nieco poniżej przyjętej minimalnej liczby - a do tego okrąglutki niczym najpyszniejszy z pączków, z równie krągłą twarzą, niskim głosem i taką elegamcją, że brytyjska rodzina królewska to powinna ze wstydu chować się ze swoimi ubraniami doszafy i tam czekać, aż Wiski nie dokona żywota, by znowu się gdzieś pokazać. Za każdym razem jego wpółpracownicy dziwili się, że udaje mu się z taką gracją znosić swoją tuszę z piętra na piętro, Wiski w odpowiedzi wzruszał ramionami i tłumaczył, że może ciało i ciało ma ciężkie, za to duszę leciutką i to ona prowadzi go przez życie. Tak właściwie to nikt i nic nie musiało prowadzić tego doświadczonego detektywa przez cokolwiek, ale tłumaczenie było przyjmowane do wiadomości i pytanie o lekkość nie padało  ponownie, dopóki na posterunku nie zjawiał się kolejny świeżak i karuzela pytań ruszała od nowa.

[111] Jedno słowo ~SadisticWriter


Patrzę: 111 tydzień. O, cholera. Moja szczęśliwa liczba (jedna z wielu, ale to się wytnie), trzeba coś napisać. Rypać to, że tonę w zaległościach. Na dodatek ta piosenka – o najświętszy Panie Piekieł! Ruszamy do boju! Tylko z czym? Ostatnio napisałam taki sobie wierszyk o tym, że każdy z nas jest potworem i przy okazji wpadł mi potworny pomysł do Paranoidalnej. No, więc Paranoidalna. Dzisiaj tytułowa dziewoja zyskała nawet imię! Uniwersum choć powoli, to jednak się rozwija (co widać po nowych postaciach, o których tutaj wspomniano). Tak więc… Paranoidalna i Wyobrażalny, czyli Charmaine i Blaven, w tym niezaplanowanym chaosie. Taaaak, dużo tu ognia i lodu.

[111] Fragment rozdziału VII (Alan i Rubin) ~ Kamil


Jest to fragment dłuższego, jeszcze niedokończonego rozdziału. To taka retrospekcja Rubina na temat jego czasów w Akademii - czegoś w stylu uniwersytetu w państwie krasnoludów i niziołków. Troszkę inaczej wyobrażałem sobie ten fragment, ale będzie pewnie jeszcze dopracowywany :) No i przetłumaczyłem część piosenki z temat, dodałem trochę od siebie i jakoś to wyszło (chyba?)

niedziela, 23 września 2018

[110] Rozdział IX [Alan i Rubin] ~ Kamil


Rozdział IX

29 Żniw 1273 roku Po Uwolnieniu
           
            Szedł przez Świątynie Trzech Chórów napawając się zniszczeniem, profanacją i bluźnierstwami dokonanymi przez jego akolitów. Gdy przechodził obok któregoś z nich, ten klękał lub pozdrawiał go, mówiąc "Króluj Pajęcza Bogini" albo "Arachne z tobą". Czuł, że potęga jego Bogini rośnie z każdą chwilą. Przechodząc obok, spojrzał na kaplicę Chóru Pracy. 

[110] Tworząc armię [Cyrk Gniewu] ~ Miachar

     Pierwszy temat od razu nasunął mi na myśl Ikariego i jego bandę, ale pan Gniew do tej pory nie pokazał takiej mocy, o jaką chodzi, więc postanowiłam stworzyć kogoś podobnego do dyrektora Cyrku. No i mamy nową postać w cyklu. Mam nadzieję, że będzie ona gorsza od detektywa, który przecież wiele nie zrobił, a i tak jest już martwy. Disfrutamos!
      Cyrk Gniewu poprzednio w wyzwaniach numer 27, 97, 102.

[110] Słyszeliście o Łazarzu? ~ Cioteczka A-chan


Słyszeliście o Łazarzu?
Nie mam pojęcia co tu się do końca stało, ale mnie naszło i szkoda było zmarnować okazję i tekst. A że na poprzedni temat nie napisałam, a jestem dziwna, to możecie się spodziewać pewnego zdania.
No i podziękowania oraz dedyk dla Laurie, za użyczenie komputera i całokształt.


niedziela, 16 września 2018

[109] Syn dymu i luster [Dziecina i opiekun] ~ Miachar

Pod koniec Pisarskiego Sierpnia 2.0. przez dobre tematy stworzyłam dwie postaci, o których myśleć można jako o dziecinie i opiekunie, stąd nazwa cyklu, który zaczęłam pisać na początku września. 
Jak na razie postaci te nie mają imion, choć kilka propozycji mam. W każdym razie od sylwestra będą pojawiać się regularnie na moim wattpadzie, więc chętnych tam zapraszam.
Poniższy tekst to dodatek, byśmy poznali opiekuna. Jeśli macie jakieś propozycje imienia dla niego, walcie śmiało.
Z dedykacją dla Generała Onii-sana, który wziął na siebie szkolenie mnie w pracy i - cholera - przypomina mi opiekuna.

[109] Kosmiczne kłopoty II ~ Kamil


Tak jakoś wyszło, że temat podpasował mi, żeby napisać kolejną część historii Xandra i LK4. Pierwsza część jest w tygodniu 103-108. 

[109] Kreska ~ Justyna

- Z drugiej strony, przynajmniej nie jestem uzależniona od kokainy – pomyślałam, patrząc w lustro jak w zaczarowany staw. Biodrowy staw, mokry od rzęsy. Z kumkającym wzgórkiem ropuchy, pożerającej twój ogon. Złapałam swój koński ogon. - Ucięłabym cię chętnie! - szepnęłam, wkładając sobie włosy do ust. - Ihahaha – zakrzyknęły włosy, chowając się między zęby. Wnikały głęboko, wbijając się niteczkami w poliki i podniebienie, żeby, meandrując pomiędzy piklami zwojów, wysączone z banalnej czerwieni, znów pojawić się na głowie. Głowie się i głowie, czemu biała kreska na poziomym lustrze nie spada? Wniknęłam w perystaltykę rzeczywistości. Głowa w kiblu z włączoną spłuczką jakby mniej bolała. Zmieniam swoje myśli. Przeprogramowuję się na pozytywne myślenie. My-ślenie. My-ś-lenie. Obcięłabym sobie nie tylko włosy, ale także myśli. O nogach, o sobie, o sobocie. Twoje myśli też ciach ciach przy samej skórze, żeby nie wdzierały się między imadło i nie zostawiały palących smug. Nie-do-kochania. Jesteś nie do kochania! Gąsienico przenajczystsza! Raso mityczna, pliszko zakrzywiona, obrazie płonących stadionów i pszczoło. Bogu hub drzewnych! No nosie zakwitł mi pryszcz jak krzyż nad drzwiami. Melchior, Baltazar i ktoś tam jeszcze. - Przynajmniej ta kokaina... Co to, to nie! - zakrzyknęłam wesoło do lustra, do którego przylgnęła przestraszona kreska. Wyciągnęłam język by ją popieścić. O kwiecie lotosu! Ona ucieka! Ona się boi! - Nie liż, nie wciągaj! - krzyczy cichych głosem. - Jesteś kreską ze schroniska? - pytam równie ostrożnie. - Proszę, nie rób mi tego, mam dzieci w wieku szkolnym! Pod kreską na lustrze pojawia się kropla. Biorę ją na palec. Słona łza... - Nie martw się, kresko, nie jestem uzależniona od kokainy. - Och, jak to dobrze. Tak się bałam... O północy rozkopuję kołdrę i szelest. Włączam girlandę z świecących gwiazdek i oplątuję się nią. Skradam się do łazienki. Słyszę ciche chrapanie dobiegające z lustra. Gdy chrapanie się urywa zamykam oczy i myślę o tym, że jestem cała zielona. Kreska zaczyna śpiewać kolędę. Cicha noc, ciepła noc. Jaka piękna choineczka. I przytulna łazieneczka. Gdy kreska wchodzi na wysokie C podbiegam do lustra i wciągam ją do nosa. - Jak to dobrze, że nie jestem uzależniona – myślę uśmiechając się do lustra. Kładę się spać opleciona girlandą świecących gwiazdek. Wrzesień to piękny miesiąc. Miesiąc to piękny wrzesień uniesień i koc.

niedziela, 9 września 2018

[103-108] Przecież wiesz ~ Aktina

W sekundę wybrałam uniwersum do opowiadania, w najwyżej minutę wymyśliłam, jak wykorzystać temat, a reszta w sumie napisała się sama. Niestety tekst może być mniej zrozumiały dla osób, które nie znają tych bohaterów... To jest historia, do której co jakiś czas tutaj wracam, dopracowując szczegóły. Co z tego w przyszłości będzie, dokładnie nie wiem. Ale ta scenka może być ciekawym początkiem myślenia o bohaterach w nieco innych kategoriach, chociaż jeszcze tego może nie widać.

[103-108] I can't shoot them anymore ~ Miachar

Przy przepisywaniu zdałam sobie sprawę, że tworzę zdania dłuższe i bardziej zakręcone niż Zafón, ale nie miałam głowy, by nanosić poprawki. Przyjmijcie to więc tak, jak jest.

     Jak zwykle wyszedł z domu, zapominając o zgaszeniu światła w swoim gabinecie, będącym również jego sypialnią, musiał się więc wrócić po przejściu kilku kroków na chodniku, znowu wydobyć klucz i dopełnić codziennej powinności. Kiedy ponownie znalazł się na zewnątrz. Zadarł głowę do góry i spojrzał w niebo, na którym dzień dopiero się budził, zahaczając przy tym wzrokiem o antenę, którą jeden z anonimowych sąsiadów przyozdobił blok, jakby ten nie był już wystarczająco oszpecony przez odpadający tu i tam tynk ze ścian. Na niebie wciąż widoczny był księżyc, odchodził powoli, jakby chciał jeszcze popatrzeć na tę półkulę, zapamiętać ją, nim ujrzy ją ponownie za kilka godzin. Poza Organem, bo tak nazywał się ten zapominalski o świetle w gabinecie mężczyzna, w pobliżu nie było nikogo, co też zbytnio nie dziwiło - Orgen był jedną z niewielu osób w mieście, która opuszczała swoje lokum, zanim wszelkie zegary mogły choć pomyśleć o tym, by wskazać godzinę trzecią w nocy lub też nad ranem, w zależności od tego, jakie to było indywidualne odczuwanie.

[103-108] Kosmiczne kłopoty ~ Kamil


Tekst na cytat. Napisany na szybko, może kiedyś do niego wrócę.


            Wracałem moim ciężkim transporterem do domu prosto z nieodległego punktu handlowego. Kanciasta maszyna, przypominająca XXI-wieczne ciężarówki z Ziemi unosiła się delikatnie nad powierzchnią, bucząc cicho i jednostajnie. Gnałem sto dwadzieścia kilometrów na godzinę, wioząc świeżą dostawę pożywki dla roślin. Mimo, że planeta FX-457 była bardzo żyzna, to ziemska flora potrzebowała odpowiednich substancji odżywczych. A ja jeszcze nie przerzuciłem się całkowicie na jedzenie z FX-457.

[103-108] Epoka pary i magii ~ Kamil


Tekst na temat o świecie z technologią współgrającą z magią. Myślę, że będę go potem jeszcze rozwijać.




            Dzień był deszczowy. Z ciemnych chmur lała się nieprzerwana struga na miasto Factoriana. Przynajmniej nie ma węgielnej mgły pomyślał Dex. Szedł przez dzielnicę fabryczną, ubrany w swój długi brązowy płaszcz i kapelusz. Zmierzał do Terrensa, rusznikarza konstruującego najlepsze bronie w mieście.
            Skręcił w jedną z ciemnych uliczek. Po kilku krokach zatrzymał się. Jakieś pięćdziesiąt metrów od niego stało trzech drabów.

[103-108] Szampon ~ Cioteczka A-chan


Szampon
Nie jestem zadowolona. Wszystko miało wyglądać inaczej, ale pomysły pouciekały, wena się obraziła, czas się dawno skończył, a ja napisać na ten temat (a właściwie oba) bardzo chciałam. Na dodatek krótko, chociaż użyłam obu tematów. Ale ważne, że jest, prawda?