Tekst na cytat. Napisany na szybko, może kiedyś do niego
wrócę.
Wracałem
moim ciężkim transporterem do domu prosto z nieodległego punktu handlowego.
Kanciasta maszyna, przypominająca XXI-wieczne ciężarówki z Ziemi unosiła się
delikatnie nad powierzchnią, bucząc cicho i jednostajnie. Gnałem sto
dwadzieścia kilometrów na godzinę, wioząc świeżą dostawę pożywki dla roślin.
Mimo, że planeta FX-457 była bardzo żyzna, to ziemska flora potrzebowała
odpowiednich substancji odżywczych. A ja jeszcze nie przerzuciłem się
całkowicie na jedzenie z FX-457.
Mój dom
znajdował się nad Rubinowym Morzem. Nazwa nie była przypadkowa – woda naprawdę
miała rubinowy kolor. Zbudowałem swoją willę na wzgórzu niedaleko plaży. Plusem
bycia jednym z pierwszych kolonistów niezamieszkałej planety jest to, że możesz
wybudować sobie dom gdzie tylko zechcesz.
Ciężki
transporter wtoczył się do garażu. Wyładowałem całą przywiezioną pożywkę do
roślin a następnie ruszyłem do domu. Gdy wszedłem do holu, zauważyłem że w
jednej ze stacji dokujących dla robotów brakuje LK4. Oho... To nie wróży nic
dobrego. Spróbowałem się skontaktować z droidem za pomocą mojego komputera
nadgarstkowego. Jednak odpowiadały mi tylko szumy na jego częstotliwości. Pewnie
wyłączył radio. Włączyłem więc namierzenia nadajnika pozycyjnego. Również
brak odpowiedzi. Zaczęło mnie to bardzo niepokoić. Włączyłem Sokoła –
małego, okrągłego drona z czterema silnikami wystającymi z boków, który miał na
wyposażeniu kilka rodzai kamer.
-
Znajdź D3M0-LK4 – powiedziałem do drona. Ten
piknął wysokim dźwiękiem oznajmującym przyjęcie zadania i ruszył unosząc się na
swoich silnikach pulsacyjnych. Ja w tym czasie ruszyłem przygotować sobie
obiad.
Gdy zjadłem
już pyszne ziemniaczki z warzywami oraz udźcem nosówki – zwierzaka przypominającego
dzika, tylko z sześcioma parami kłów, łysego i smakującego trochę jak krewetki
– mój komputer nadgarstkowy odezwał się pikaniem. Był to Sokół który
oznajmił, że znalazł LK4. Wrzuciłem więc naczynia do zmywarki, popędziłem do
garażu, wskoczyłem na pulsacyjnego śmigacza i ruszyłem zgodnie z koordynatami
drona.
Zjechałem
ze wzgórza na którym znajdował się mój dom, minąłem ogródek roślin z FX-457
oraz terrarnie – szklarnię dla roślin ziemskich. Dotarłem na skraj lasu. Sokół
krążył nad pewnym punktem. Uznałem, że to musi być LK4. Zsiadłem z śmigacza
i powoli zacząłem zbliżać się do błyskającego metalicznie kształtu.
Sokół się
nie pomylił. To faktycznie był D3M0-LK4. Klęczał na swoich czterech nogach i
grzebał w ziemi małą łopatką. Wyglądało to co najmniej komicznie – ogromny,
masywny, ponad trzymetrowy robot, kopiący dziurę w ziemi malutką łopatką.
Jednak mi nie było do śmiechu, obok droida leżał jakiś kształt.
-
LK4! Na litość boską! Kogo teraz zabiłeś? -
Robot powoli podniósł się na swoje cztery nogi, obrócił masywny tułów wokół
własnej osi, wypuścił łopatkę z prawej ręki i odpowiedział mechanicznym, niskim
głosem:
-
O! Cześć Xandro! Mówisz o tym Derianinie? Nie
zabiłem go. To znaczy, zabiłem, ale nie chciałem. Zresztą, to bardzo zabawna
historia, już ci ją opowiadam...
-
LK4, daruj sobie. Co przeskrobał takiego
„okropnego” ten kosmita, że musiałeś go rozerwać na pół? - podszedłem do dwóch
połówek ciała i dokładnie się im przyjrzałem. Oprócz, oczywiście oddzielonych
od siebie połówek, miał ślady jakby po jakimś mieczu, które przechodziły na
wylot – Nazwał cię maszyną? A może naśmiewał się, że jesteś z metalu?
-
Nie, nic z tych rzeczy. Kazał mi powiedzieć
gdzie jesteś. I nazwał mnie kupą rdzy! Rozumiesz to?! Mnie – kupą RDZY!!! Nie
po to, do trojana, poleruję się trzy godziny dziennie, chronię swoje podzespoły
przed czynnikami atmosferycznymi i kąpię się w smarze, żeby jakiś śmierdzący
Derianin nazywał mnie kupą rdzy. Co nie zmienia faktu, że nie zabiłem go
specjalnie.
-
Co ty w ogóle za kit mi wciskasz? Jak to nie zabiłeś
go SPECJALNIE? Czy ty w ogóle słyszysz co do mnie mówisz? Czy może przewody ci
się przegrzały?
-
Ale Xandro, mówię ci teraz prawdę. To ścierwo
samo się zabiło. Bo to było tak. Przyjechał tutaj swoim krążownikiem
napowierzchnym, swoją drogą, niezłe cacko, co?
-
Jakim krążownikiem napowierzchnym?!
-
Konstruktorze, miej litość! Co, tyle już masz
maszyn w domu, że nawet nie zauważyłeś krążownika napowierzchniego w garażu?
-
No, w sumie to nie...
-
O formacie, przecież to jest wielkie prawie jak
twój ciężki transporter!
-
Oj, no już dobra, do rzeczy LK4.
-
No, to tak jak mówiłem, ten Derianin przyjechał
swoim krążownikiem napowierzchnim i zaczął dopytywać o ciebie. Najpierw roboty
ogrodnicze, ale wiesz jakie one są – wypikały, żeby poszedł do Majordomusa.
I tak też zrobił. Majordomusowi nie spodobał się ten typ, więc
przebudził mnie, a Derianinowi kazał czekać w holu mówiąc, że idzie sprawdzić
gdzie jesteś. Gdy dowlokłem się do niego, to zaczęła się uprzejma wymiana zdań.
Zresztą, puszczę ci nagranie.
Z lewego
ramienia nagle podniosła się tuba. Osoby niedoświadczone mogłyby pomyśleć, że
to jakiś laser dalekosiężny, wyrzutnia rakiet lub chociaż urządzenie
namierzająco-celownicze. Jednak dobrze wiedziałem, że to rzutnik, zabójcze
bajery LK4 ma w prawym ramieniu. Z tuby wystrzeliła wiązka światła na niebieską
trawę i pojawił się w trójwymiarze i nadal w całości Derianin. Dwunożny
kosmita, z rękoma długimi aż do ziemi i podłużną paszczą przypominającą
jaszczurkę przyglądał się czterema oczami w coś za kamerą. Nagle słychać dźwięk,
jakby odchrząkniecie:
-
Podobno szuka pan Xandra? - zapytał głos
w języku międzygwiezdnym zza kamery.
-
Tak – odpowiedział kosmita zwięźle – Wiesz gdzie
go znajdę?
-
Jak pan widzi, nie ma go tutaj. Proponuję
poszukać gdzie indziej. Najlepiej daleko stąd. Może coś przekazać, gdy się już
pojawi?
-
Nie trzeba, zaczekam za nim.
-
Pan chyba nie zrozumiał, to była taka
delikatna aluzja, żeby pan – wypikany dźwięk – stąd w podskokach.
-
To ty czegoś nie zrozumiałeś, kupo rdzy. Mam
sprawę do twojego pana!
-
KUPO RDZY!? - dźwięk wysuwanej broni oraz
przeładowania – Nie życzę sobie obrażania mnie w moim domu! Proszę –
znowu wypikany dźwięk.
Derianin
nagle odskoczył do tyłu, zniknął z hologramu i po chwili znowu się pojawił,
jednak tym razem strzelał z lasera i leciał w stronę kamery na plecaku
odrzutowym. Nagranie się urwało.
-
To nazywasz uprzejmą wymianą zdań? - zapytałem.
-
Ej, przecież go nie wyzywałem. Nie to co on. Do
teraz boli mnie ta zniewaga.
-
Ech... - przeczesałem włosy ręką - No dobra. I
co było dalej?
-
Latał jak jakaś mucha po całym holu i strzelał
jak zawirusowany. Strąciłem go wiązką lasera. I tak niefortunnie upadł, że
nadział się na moją antenę. A właśnie, trzeba będzie mi ją naprawić, bo
szwankuje mi teraz system komunikacji i lokalizacji.
-
Ale to nie tłumaczy, czemu jest rozerwany na
pół?! - próbowałem dociec.
-
Yyyy... No bo przeskanowałem jego komputer
nadgarstkowy i przeczytałem jego wiadomości. Szukał cię, żeby zabić. No to się
jeszcze bardziej wściekłem i tak jakoś wyszło, że go rozerwałem na pół.
-
ŻE CO?!
-
No rozerwałem go na pół.
-
Nie, to wcześniej!
-
Aaa, chciał cię zabić. Jest spora za ciebie
nagroda.
-
Co?! Dlaczego?
-
Pamiętasz tego Apaxa, co zabiłem go przez
przypadek dwa miesiące temu? To był syn szefa Kartelu z Mgławicy Byka. I chyba
się trochę zdenerwował.
-
No to pięknie! Przez ciebie jest nagroda za MOJĄ
głowę! - wybuchnąłem złością.
-
Oj no, Xandro, ale pomyśl tak, dzięki temu twoje
życie będzie ciekawsze! Będziesz mógł się codziennie bawić w chowanego, berka
czy jeszcze inną ziemską zabawę, którą tak bardzo lubią dzieci. I zobacz jaką
będziesz mieć motywację – jeśli przegrasz, to zginiesz. Czy nie super?
-
Nie, wcale nie super, ty kupo złomu!
-
Ej, ej, bez takich!
-
Co my teraz zrobimy?! Powinniśmy stąd jak
najszybciej uciekać! Albo skontaktować się z tym szefem kartelu i wyjaśnić, że
to nieporozumienie. Albo zakupić jakiś wypaśny system obronny. Albo...
-
Xandro, nie panikuj. Ja cię obronię. Idź do
domu, zaparz sobie jakieś tam ziemskie ziółka, wypij je i się trochę uspokój.
Ja zakopię tego Derianina, szybko wrócę i obmyślimy plan.
Zrezygnowany
poczłapałem do śmigacza i udałem się do domu. Zrobiłem tak jak mi kazał
D3M0-LK4, zaparzyłem melisę i postarałem się uspokoić. Po około godzinie do
domu wrócił robot i oznajmił:
-
Derianin leży pochowany między Apaxem a Szostakami.
W razie czego, zasadziłem tam mlecze. Jak ktoś tam spojrzy, to nie zobaczy
świeżo wykopanej ziemi, tylko żółte kwiatki.
-
Ty kretynie! Przecież tutaj nie rosną mlecze!!!
To od razu zasugeruje komuś, że tam coś jest!
-
Ups... Mój błąd. Ale Xandro, przecież tutaj nikt
nie przylatuje, tylko takie szumowiny jak ten Apax czy Derianin. Także, co za
różnica czy odkryją tam ciała czy nie?
Zdałem
sobie sprawę, że LK4 ma rację. Faktycznie, nikt tu nie przylatywał oprócz
bandziorów, dla których świeżo skolonizowana planeta była rajem – prawo jeszcze
jest w powijakach, prawie nikt go nie respektuje a już na pewno, nikt nie go
nie egzekwuje, więc mogli wyczyniać różne cyrki i przekręty. Hazard, haracze,
kontrabanda, narkotyki – to tylko najlżejsze ich przewinienia.
-
No dobra, załóżmy przez chwilę, że masz rację.
Co powinniśmy teraz robić.
-
Powinniśmy znaleźć jakiegoś frajera i...
-
Nie, nie zgadzam się, nie pozwolę zabijać
niewinnej osoby, żeby tylko mi się upiekło.
LK4 wydał
dźwięk zawodu. Przez chwilę siedział cicho, jego podzespoły natomiast chodziły
bardzo głośno. Robot myślał i to bardzo intensywnie.
-
No dobra. Albo tam wparowujemy i wszystkich
zabijamy – miałem wrażenie jakby mówił to z wielkim entuzjazmem - albo
próbujemy przekonać ich, że to nie ty.
-
Beznadziejne opcje. Nic lepszego nie możesz
wymyślić?
-
A czy ja ci wyglądam na robota-myśliciela?
Zacząłem
chodzić w tą i z powrotem zastanawiając się nad najlepszym rozwiązaniem. Gdy
nic nie wymyślił, powiedziałem z niechęcią:
-
No dobra, szykujmy się na wojnę.
-
Ekstra! Ale będzie ubaw! - ucieszył się LK4
Cieszę się, ze udało Ci sie dotrzeć z teksami na gpka ;) Oficjalnie witamy na pokładzie!
OdpowiedzUsuńNajpierw zabieram się za tekst z cytatem, jako że drugiemu, chcę poswiecic wiecej czasu, by porzadnie sie z nim zapoznac.
O, chyba mamy tu sci-fi! Cieżko zapamiętać numeryczno-literowe nazwy, ale wygladają ładnie i pasują do całości, oczywiście. Zwasze ciekawią mnie nowe światy, Ty przedstawiasz jeden z nich bardzo zgrabnie. Rubinowe Morze? Świetnie, że mnie tam zaberasz. Kocham morze. O tak, sama osiedliłabym się pewno w tym miejscu.
Wszystko jest bardzo płynne. Prowadzisz narracje bardzo nauturalnie. Mimo że zderzamy sie tu z nowościami, jak nosówka, czy udoskonalone pojazdy i drony, nic nie jest niezrozumiałe. To pozawla wgryzc sie w swiat i tekst. Tylko dialogi przeskoczyły w pewnym momencie na chyba liste numeryczną... u Cb tez tak to wyglada? Bo moze to wina bloggera. A jesli nie, to musisz na to uważać.
Tu mam uwagę: przyglądał się czterema oczami w coś za kamerą. <--- przyglądać się czemuś, a 'w coś" można się wpatrywać
Muszę się przyznać, że z Twoim tekstem zaliczyłam właśnie pierwszy raz z robotem. ;D To znaczy - polubiłam robota, co wczesniej jescze mi sie nie zdarzyło, czuć sympatię do maszyny! (lustrzanki nie licze) a LK... szlag... nie pamiętam! Ech, za grosz nie ma we mnie umyslu scislego ;/ LK4! Rany. Ma osobowość. I to świetną. "Proponuję poszukać gdzie indziej. Najlepiej daleko stąd." I sam sie cenzuruje, hahaha! ;D <3 genialne... czekaj.. HAHAHAHA.... xdxd ok, masz mnie, kocham LK4! "Proszę "piiiii" " ahahahaa xdxd Jaki kulturalny! poprosił! ;D świetne. xd i tak, rzeczywiscie zabił go przypadkiem, no faktycznie ;D;D
"I zobacz jaką będziesz mieć motywację – jeśli przegrasz, to zginiesz. Czy nie super?"
Boże! Zakochałam się w robocie!!!
"Jak ktoś tam spojrzy, to nie zobaczy świeżo wykopanej ziemi, tylko żółte kwiatki.
- Ty kretynie! Przecież tutaj nie rosną mlecze!!"
xdxdxd matko, ale Ci sie udało z tym tekstem podbić calkowicie moje serce. kocham, kocham, uwielbiam. "powinnismy znalezc jakiegos frahera..." serio. Świetne opisy LK4, świetna personifikacja, pozostał zmechanizowanym bytem, a jednak tak bardzo dał się lubić. Jego odmienność i sposó bycia skradły każdą scenę. Mam nadzieję, że się z nim jeszcze spotkamy1
Dzięki wielkie!
UsuńTak, włączyła mi się numeracja i zapomniałem to poprawić zanim wysłałem.
I taka ciekawostka - robot tak naprawdę nazywa się DEMOLKA ale samogłoski zostały zastąpione cyframi :D
Hej :)
OdpowiedzUsuńPo Pisarskim Sierpniu wiedziałam, że dotrzesz i na bloga. Witamy! A ja się pozachwycam tym sci-fi, bo - cholera no - to drugi tekst na GPK, a ja Cię już uwielbiam. Humor LK4 i jego poczucie czegokolwiek, w tym sprawiedliwości, rozbawiły mnie, ale dostrzegam u niego pewną logikę ;) świetny z niego robot.
Xandro przywiódł mi na myśl połączenie Luke'a Skywalkera i Marsjanina; chętnie bym go poznała i posłuchała o tym, jak to zaczął kolonizację nowych ziem.
Ciekawie wykorzystany temat, przeniosłeś mnie do galaktyki i sprawiłeś, że część mojego serca należy teraz do Twojej prozy. Gratuluję udanego, podwójnego debiutu, liczę na kolejne świetne opowiadania.
Pozdrawiam.
Dzięki, bardzo mi miło!
UsuńNa wstępie - ale genialnie zrobiłeś z imieniem robota xD przyznaję, że sama tego nie zauważyłam i zobaczyłam dopiero w komentarzu. Spotkałam się już z tym zmienianiem samogłosek na litery, ale tutaj nawet nie brałam tego pod uwagę. Świetny szczegół :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego robota xD tak, robot podbił tekst xD jak miał się odezwać, byłam przygotowana na jakieś nieskładne zdania stworzone przez systemowy algorytm, a tutaj jest prawdziwa sztuczna inteligencja xD w ogóle w jednym miejscu, pewnie przypadkowo wyszedł ci żart językowy xD "Ale Xandro" - "Aleksandro" xD chętnie bym się dowiedziała coś jeszcze o tej planecie, ale widzę, że jest już kontynuacja :D
Generalnie nie przepadam za sci-fi, ale kurde... ten robot mnie kupił!
OdpowiedzUsuńOpisy wymagają trochę dopracowania, ale było ok. Nie żebym była mistrzem i znawcą tworzenia opisów, ale ponarzekać zawsze mogę xd
Tak szczerze, to nie bardzo wiem, co mam myśleć o tekście. LK4 i dziwne „wpadki” w które najwyraźniej lubi (nie do końca świadomie) pakować swoje twórcę były fajnym elementem, ale sam główny bohater jakiś taki… meh. Trochę nieogarnięty mi się wydawał. Tu niby nie pierwszy raz jest w takiej sytuacji, a zachowuje się odwrotnie. Chociaż zagracenie garażu do tego stopnia, że nie zauważył nowego gigantycznego pojazdu wydaje się dość urocze ;)
Pozdrawiam i witam xd