Ponownie
spotykamy Rosalie, z którą mieliśmy do czynienia przy okazji wyzwania o
opowiadaczu, który przeżyl historie, o których mówił (tydzień 14). Tym razem
nie towarzyszy jej Flynn (który swój udział będzie miał w pierwszej części
cyklu), a Masato Haruka, który mnie osobiście porządnie drażni, jednak nie
potrafię odmówić mu pewnego uroku.
Gdyby
można to było zobrazować, jej mózg właśnie zostałby zaatakowany przez tysiące
kropli potu, które spływałyby majestatycznie po jego pofałdowaniach. Cholera,
pomyślała, wpatrując się w zawieszoną na drzwiach sali kartkę. Przecież
ja tego za Chiny i inne Piekła nie zrobię.
Nie wiedziała, kto wpadł na ten genialny pomysł, a chętnie zmyłaby za niego komuś głowę. Tym razem test dla początkujących członków Organizacji do spraw Walki z Przestępczością (Wszech)Świata nie odbywał się poprzez walkę na noże i truciznę, lecz słowa i umiejętności socjalne. A w tym nie była zbyt dobra. Właściwie to Rosalie nie miała pojęcia, jak w ogóle przygotować się do tego testu. Jej wspomnienia za czasów bycia żywym człowiekiem ukryte były za gęsto mgłą, która nie dała się kroić grzebieniem (wiedziała o tym, bo wielokrotnie próbowała), a jej praca jako Czyścicielki nie wymuszała na niej żadnych socjalnych umiejętności, wystarczyło znać tajniki straszenia. Dusze nie potrzebowały zabawy w shierarchizowane społeczeństwo, wystarczyło im, że jest ktoś taki jak Rosalie Melody, zwana Purgarią, kogo mogli nienawidzić za to, że ma czelność sę rządzić.
Westchnęła głęboko i ruszyła korytarzem w stronę przestronnego holu, gdzie spodziewała się zastać jednego z dowódców Organizacji. Chciała zamienić z nim kilk słów, prosić o poradę - z pewnością powie jej coś, co będzie mogła obrać jako punkt wyjścia do rozpracowywania, jak przejść przez ten poraniony test.
W holu minęła kilkoro pracowników w ciemnozielonych uniformach, nie oni ją interesowali. Wzrokiem szukała wysokiej, postawnej postaci w granatowym mundurze. Napotkała go przed jedną ze stojących gablot, rozmawiał z innym nowo przyjętym członkiem. Akurat tym, za którym nie przepadała.
Zbliżyła się, zmusiła mięśnie twarzy, by uczyniły na niej cień uśmiechu, przystanęła obok rozmawiających mężczyzn.
Starszy - ten, którego Rosalie poszukiwała - dostrzega jej obecność, uśmiecha się promiennie na jej widok. Lubi tę kobietę, która nie okazuje emocji, jest blada i za wszelką cenę unika ludzi, choć była jednym z nich i jest strasznie inteligentna jak na zjawę.
- O, Rosalie. - Uśmiech do niego pasował. Choć piastował wysokie stanowisko, innych agentów traktował jak podobnych sobie, nie kogoś gorszego sortu. - Miło mi cię widzieć.
- Dzień dobry, generale Gordon - odpowiedziała, starając się uśmiechnąć bardziej. - Mnie także.
- Właśnie dyskutowałem z Haruką na temat pojęcia dobra i zła, który wyznają współcześni ludzie. Może chcesz dołączyć do tej polemiki?
Słysząc swoje imię, młodszy mężczyzna odwrócił się w stronę Rosalie i obdarzył ją nieprzyjemnym spojrzeniem. Zwyczajem swojego rodzinnego kraju ukłonił się jej lekko.
- Panna Melody.
Kobieta odwzajemniła gest.
- Panie Masato. - Po chwili nieprzyjemnego wzrokowego pojedynku zwróciła się z powrotem do generała. - Dziękuję za zaproszenie, ale nie skorzystam. Chciałam tylko prosić o małą radę związaną z zapowiedzianym testem.
- Słucham.
Wolała porozmawiać na osobności, ale spieszyła się - musiała skontaktować się ze swoim szefostwem jeszcze tego popołudnia - więc odrzuciła pomysł proszenia o ten mały czyn. Wzięła głęboki wdech, starała się nie zwracać uwagi na to, że Masato Haruka przygląda się jej ze złośliwym uśmiechem. Nie darzy jej sympatią, wiedziała to, ale nie znała powodu jego niechęci. Tak szczerze, to nie do końca chodziło o lubienie - Masato nie potrafił zaufać tej kobiecie, która niewiele się odzywała, przemierzała bazę niczym duch i nosiła na lewym nadgarstku kilka bransoletek. Codziennie. Nie rozumiał, po co jej taka ozdoba w takiej ilości. Według akt Rosalie - współpracownicy mieli do nich wgląd podczas turnusu integracyjnego - bransoletki były częścią jej pracy. Wątpił, by była twarzą jakieś firmy, dlatego dopytywał. A kiedy nie uzyskał satysfakcjonującej odpowiedzi, wyznaczył sobie cel - za wszelką cenę pojąć, jaką tajemnicę skrywa Purgaría.
- Jak powinnam się do niego przygotować? Wie pan dobrze, generale, że nie jestem za dobra w kontaktach z ludźmi, nie wiem, co miałabym powiedzieć, by pokazać swoją siłę słowem i umiejętnościami socjalnymi.
Udawała, że nie zarejestrowała prychnięcia swojego kolegi. Starała się mu niczym nie wadzić, a on i tak widział w niej wroga. Nie wiedziała, dlaczego tak jest, ale nie zaprzątała sobie tym za bardzo głowy - miała za wiele swoich problemów, by martwić się jeszcze zachowaniem jakiegoś Japończyka.
Generał Gordon uśmiechnął się - tym razem łagodnie, jakby patrzył na małą dziewczynkę, która właśnie uczy się zawiązywać sznurówki - podniósł rękę i poklepał Melody po ramieniu.
- Nie musisz się przygotowywać, droga Rosalie, to nie jest ten typ egzaminu. Pragniemy, byście na tę jedną chwilę spojrzeli w głąb siebie i mówili z serca. To chyba potrafisz, czyż nie?
Chciała coś odpowiedzieć, kiedy Gordon zaskoczył ją puszczonym oczkiem. Co to było?, zapytała samą siebie. Czyżby wiedział, co się dzieje w czyśćcu?
Otworzył usta, by jednak wydać z siebie jakiś dźwięk, gdy rozległ się pojedynczy alarm - znak, że generałowie i admirałowie Organizacji proszeni są do sali konferencyjnej. Gordon spojrzał w sufit i westchnął przeciągle.
- Wybaczcie mi, ale obowiązki wzywają. Miłego dnia, moi drodzy.
- Panu również, generale - odezwali się zgodnie Rosalie i Haruka.
Oboje patrzyli, jak ubrany w granatowy mundur mężczyzna odchodzi i wkracza w jedną z wielu odnóg holu, Czyścicielka zamyśliła się na moment.
- Mówić z głębi serca?
Masato przyglądał się jej, w postawie kobiety chciał znaleźć odpowiedzieć na to, kim ona tak faktycznie jest. W aktach wpisano, że pracuje także dla innej, większej organizacji, ale nie podano jej nazwy. Napotkał wzrokiem ozdoby na ręce Melody, ten widok ponownie go podrażnił. Prychnął pod nosem i zbliżył się do kobiety na odległość, która według protokołu mogła już podchodzić pod punkt o usiłowaniu molestowania. Pochylił lekko głowę, a Rosalie zamarła, zdając sobie sprawę, że właśnie oto wróg jest za blisko.
- Nie wierz w każde słowo, jakie mówi ci generał - ostrzegł ją. - Czasami używa ich, by stworzyć iluzję wokół pracowników. A niekoniecznie jest tym, za kogo się podaje.
Kobieta spojrzała na Harukę zaskoczona, ten przyjrzał się jej twarzy, po czym uśmiechnął z zadowoleniem.
- Czyli da się jednak przykuć twoją uwagę. - Uniósł dłoń i wplótł pasmo jej brązowych włosów za ucho. - Do zobaczenia później, panno Melody.
Ponownie, tak samo jak przy przywitaniu, skłonił się jej i odszedł, a Rosalie patrzyła za nim z kompletnym mętlikiem w głowie. Nie przejmowała się tylko testem, teraz zajmowały ją także słowa Masato.
Nie wierz w każde słowo. Kto wymyślił takie hasło?
Przeklnęła cicho pod nosem i ruszyła do swojego pokoju w tym wielkim gmachu Organizacji. Test testem, ale ktoś musi zdać Bogu raport z tego, jak wygląda sytuacja na Ziemi i zapytać o swojego męża. Nadzieja, że jeszcze żyje, pozwalała jej wierzyć w to, że nie wydarzy się nic złego w żadnym świecie, do którego po samobójczej śmierci zyskała dostęp.
Nie wiedziała, kto wpadł na ten genialny pomysł, a chętnie zmyłaby za niego komuś głowę. Tym razem test dla początkujących członków Organizacji do spraw Walki z Przestępczością (Wszech)Świata nie odbywał się poprzez walkę na noże i truciznę, lecz słowa i umiejętności socjalne. A w tym nie była zbyt dobra. Właściwie to Rosalie nie miała pojęcia, jak w ogóle przygotować się do tego testu. Jej wspomnienia za czasów bycia żywym człowiekiem ukryte były za gęsto mgłą, która nie dała się kroić grzebieniem (wiedziała o tym, bo wielokrotnie próbowała), a jej praca jako Czyścicielki nie wymuszała na niej żadnych socjalnych umiejętności, wystarczyło znać tajniki straszenia. Dusze nie potrzebowały zabawy w shierarchizowane społeczeństwo, wystarczyło im, że jest ktoś taki jak Rosalie Melody, zwana Purgarią, kogo mogli nienawidzić za to, że ma czelność sę rządzić.
Westchnęła głęboko i ruszyła korytarzem w stronę przestronnego holu, gdzie spodziewała się zastać jednego z dowódców Organizacji. Chciała zamienić z nim kilk słów, prosić o poradę - z pewnością powie jej coś, co będzie mogła obrać jako punkt wyjścia do rozpracowywania, jak przejść przez ten poraniony test.
W holu minęła kilkoro pracowników w ciemnozielonych uniformach, nie oni ją interesowali. Wzrokiem szukała wysokiej, postawnej postaci w granatowym mundurze. Napotkała go przed jedną ze stojących gablot, rozmawiał z innym nowo przyjętym członkiem. Akurat tym, za którym nie przepadała.
Zbliżyła się, zmusiła mięśnie twarzy, by uczyniły na niej cień uśmiechu, przystanęła obok rozmawiających mężczyzn.
Starszy - ten, którego Rosalie poszukiwała - dostrzega jej obecność, uśmiecha się promiennie na jej widok. Lubi tę kobietę, która nie okazuje emocji, jest blada i za wszelką cenę unika ludzi, choć była jednym z nich i jest strasznie inteligentna jak na zjawę.
- O, Rosalie. - Uśmiech do niego pasował. Choć piastował wysokie stanowisko, innych agentów traktował jak podobnych sobie, nie kogoś gorszego sortu. - Miło mi cię widzieć.
- Dzień dobry, generale Gordon - odpowiedziała, starając się uśmiechnąć bardziej. - Mnie także.
- Właśnie dyskutowałem z Haruką na temat pojęcia dobra i zła, który wyznają współcześni ludzie. Może chcesz dołączyć do tej polemiki?
Słysząc swoje imię, młodszy mężczyzna odwrócił się w stronę Rosalie i obdarzył ją nieprzyjemnym spojrzeniem. Zwyczajem swojego rodzinnego kraju ukłonił się jej lekko.
- Panna Melody.
Kobieta odwzajemniła gest.
- Panie Masato. - Po chwili nieprzyjemnego wzrokowego pojedynku zwróciła się z powrotem do generała. - Dziękuję za zaproszenie, ale nie skorzystam. Chciałam tylko prosić o małą radę związaną z zapowiedzianym testem.
- Słucham.
Wolała porozmawiać na osobności, ale spieszyła się - musiała skontaktować się ze swoim szefostwem jeszcze tego popołudnia - więc odrzuciła pomysł proszenia o ten mały czyn. Wzięła głęboki wdech, starała się nie zwracać uwagi na to, że Masato Haruka przygląda się jej ze złośliwym uśmiechem. Nie darzy jej sympatią, wiedziała to, ale nie znała powodu jego niechęci. Tak szczerze, to nie do końca chodziło o lubienie - Masato nie potrafił zaufać tej kobiecie, która niewiele się odzywała, przemierzała bazę niczym duch i nosiła na lewym nadgarstku kilka bransoletek. Codziennie. Nie rozumiał, po co jej taka ozdoba w takiej ilości. Według akt Rosalie - współpracownicy mieli do nich wgląd podczas turnusu integracyjnego - bransoletki były częścią jej pracy. Wątpił, by była twarzą jakieś firmy, dlatego dopytywał. A kiedy nie uzyskał satysfakcjonującej odpowiedzi, wyznaczył sobie cel - za wszelką cenę pojąć, jaką tajemnicę skrywa Purgaría.
- Jak powinnam się do niego przygotować? Wie pan dobrze, generale, że nie jestem za dobra w kontaktach z ludźmi, nie wiem, co miałabym powiedzieć, by pokazać swoją siłę słowem i umiejętnościami socjalnymi.
Udawała, że nie zarejestrowała prychnięcia swojego kolegi. Starała się mu niczym nie wadzić, a on i tak widział w niej wroga. Nie wiedziała, dlaczego tak jest, ale nie zaprzątała sobie tym za bardzo głowy - miała za wiele swoich problemów, by martwić się jeszcze zachowaniem jakiegoś Japończyka.
Generał Gordon uśmiechnął się - tym razem łagodnie, jakby patrzył na małą dziewczynkę, która właśnie uczy się zawiązywać sznurówki - podniósł rękę i poklepał Melody po ramieniu.
- Nie musisz się przygotowywać, droga Rosalie, to nie jest ten typ egzaminu. Pragniemy, byście na tę jedną chwilę spojrzeli w głąb siebie i mówili z serca. To chyba potrafisz, czyż nie?
Chciała coś odpowiedzieć, kiedy Gordon zaskoczył ją puszczonym oczkiem. Co to było?, zapytała samą siebie. Czyżby wiedział, co się dzieje w czyśćcu?
Otworzył usta, by jednak wydać z siebie jakiś dźwięk, gdy rozległ się pojedynczy alarm - znak, że generałowie i admirałowie Organizacji proszeni są do sali konferencyjnej. Gordon spojrzał w sufit i westchnął przeciągle.
- Wybaczcie mi, ale obowiązki wzywają. Miłego dnia, moi drodzy.
- Panu również, generale - odezwali się zgodnie Rosalie i Haruka.
Oboje patrzyli, jak ubrany w granatowy mundur mężczyzna odchodzi i wkracza w jedną z wielu odnóg holu, Czyścicielka zamyśliła się na moment.
- Mówić z głębi serca?
Masato przyglądał się jej, w postawie kobiety chciał znaleźć odpowiedzieć na to, kim ona tak faktycznie jest. W aktach wpisano, że pracuje także dla innej, większej organizacji, ale nie podano jej nazwy. Napotkał wzrokiem ozdoby na ręce Melody, ten widok ponownie go podrażnił. Prychnął pod nosem i zbliżył się do kobiety na odległość, która według protokołu mogła już podchodzić pod punkt o usiłowaniu molestowania. Pochylił lekko głowę, a Rosalie zamarła, zdając sobie sprawę, że właśnie oto wróg jest za blisko.
- Nie wierz w każde słowo, jakie mówi ci generał - ostrzegł ją. - Czasami używa ich, by stworzyć iluzję wokół pracowników. A niekoniecznie jest tym, za kogo się podaje.
Kobieta spojrzała na Harukę zaskoczona, ten przyjrzał się jej twarzy, po czym uśmiechnął z zadowoleniem.
- Czyli da się jednak przykuć twoją uwagę. - Uniósł dłoń i wplótł pasmo jej brązowych włosów za ucho. - Do zobaczenia później, panno Melody.
Ponownie, tak samo jak przy przywitaniu, skłonił się jej i odszedł, a Rosalie patrzyła za nim z kompletnym mętlikiem w głowie. Nie przejmowała się tylko testem, teraz zajmowały ją także słowa Masato.
Nie wierz w każde słowo. Kto wymyślił takie hasło?
Przeklnęła cicho pod nosem i ruszyła do swojego pokoju w tym wielkim gmachu Organizacji. Test testem, ale ktoś musi zdać Bogu raport z tego, jak wygląda sytuacja na Ziemi i zapytać o swojego męża. Nadzieja, że jeszcze żyje, pozwalała jej wierzyć w to, że nie wydarzy się nic złego w żadnym świecie, do którego po samobójczej śmierci zyskała dostęp.
O kurczę. Ten tekst podobał mi się dużo bardziej niż ten o opowiadaczu. Uwielbiam takie intrygi i niespodziewane zwroty akcji!
OdpowiedzUsuńOkej. Zaczynam żałować, że coś mnie apropo Czyścicielki ominęło.
OdpowiedzUsuńDobry tekst, nawet bardzo dobry. Rosalie mnie intryguje, informacje z ostatniego akapitu stworzyły niezły punkt kulminacyjny bez zakończenia, a Haruka jakoś niespecjalnie mnie poruszył. Ot ciekawski Japończyk szukający sobie problemu.
Pozdrawiam
Czyścicielkaaaa! A tam gdzie ona, to i Marlu! Potem dopadnę się jeszcze do Raju! (w końcu)
OdpowiedzUsuńKurcze, podoba mi się to, że niby niczego tak na dobrą sprawę tu nie wyjaśniasz, ale wszystko jest zrozumiałe i przy okazji bardzo dopracowane, a to sztuka tak wprowadzać człowieka w swoje uniwersum!
W pewnym momencie widzę jakieś zamieszanie teraźniejszości i przeszłości, ale nie rzuca się aż tak w oczy!
Nie rozumiem trochę Haruki. Nie mogę powiedzieć czy go lubię, czy nie, czy mnie irytuje, czy nie. Raz się zachowuje inaczej, raz jeszcze inaczej. Chyba po prostu za mało jeszcze o nim było napisane! Dlatego nie mogę się doczekać Czyścicielki huehuehue.
I... kurcze, w jakiś sposób przypomina mi to Purgatorio. Nie wiem czemu :o
Czekaj. Męża? WTF?!?!?
Propsuję tekst, tylko szkoda, ze tak krótkiiii!