To jest zalążek
historii. Może inaczej. To jest namiastka, fragment etc. historii, która
generalnie powstawała już wiele, wiele lat temu w mojej głowie, ale jako jedna
z nielicznych, nigdy wcześniej nie trafiła na papier nawet w formie zarysu
fabuły. Wszystko mam w głowie. Jednak od dłuższego czasu planuję się za nią
zabrać, jak już ustalę, co z oryginału należy wyrzuć, żeby bohaterka nie była
mery sójką do kwadratu razy 2 tysiące pincet ^.^ A tytuł dostało to „Endless
Dimensions” i jestem pewna, że gdzieś na fanpagu wspomniałam o tym projekcie. A
teraz zapraszam do czytania. Enjoycie!
Każdej
nocy opowiadała najlepsze i najciekawsze historie o bohaterach, złoczyńcach i
potworach. Nie mieli pojęcia, że były prawdziwe i ona przeżyła je wszystkie.
Myśleli, że jest jedną z nich, bo ona doskonale wpasowała się w ich
społeczność. Dzieci ją uwielbiały, a starsi szanowali za to, co robiła dla
wioski. Pozostali wojownicy też lubili słuchać tych historii, bo dzięki nim,
choć przez chwilę mogli zapomnieć o obowiązkach.
Wszyscy
zainteresowani usiedli z nią przy ognisku. Powoli zaczynało się już ściemniać,
ale nikt się nie bał, mimo tego, że noc nie była ich sprzymierzeńcem. W nocy
zagrożenie było o wiele większe, niż za dnia. Jednak opowieści o odległych
krainach pozwalały im się odprężyć, a obecność wojowników dawała poczucie
bezpieczeństwa.
Dzieciaki
siedziały, popijając z kubków kakao przygotowane przez ich rodziców. Wojownicy
popijali wino. Niektórzy z nich byli dość młodzi, ale im było wolno. Oni
przecież chronili wioskę, zasłużyli na te drobne przywileje. Ryzykowali własnym
życiem, by strzec słabszych.
Nie
wszyscy przecież chcieli dołączyć do tej grupy, ale to moc wybierała ich, a nie
na odwrót. Nawet najbardziej strachliwi nie chcieli marnować otrzymanego daru.
Ten pozwalał im chronić najbliższych. Przywódca wioski nigdy jednak na nikogo
nie naciskał, a kapitan oddziału obronnego cierpliwie pomagał zapanować nad
mocą.
Jednak
przy ognisku takie sprawy nie miały znaczenia. Nie było podziału. Nie było mniej
i bardziej ważnych. To był wspólny wieczór, wspólna zabawa i tylko to się
liczyło. Dlatego właśnie stworzyła tą tradycję. Chciała widzieć uśmiechy na
twarzach ludzi, którzy choć w rzeczywistości byli jej obcy, zarazem stali się
dla niej tak ważni.
– Nena,
napijesz się jeszcze wina? – usłyszała i spojrzała w stronę, z której dochodził
głos.
Obok
niej siedział wysoki blondyn i zarazem przyjaciel, który walczył u jej boku,
chroniąc wioskę przed klanem Nocy. W jego dużych, szarych oczach widziała swoje
odbicie. Widziała przeciętną dziewczynę o długich, brązowych włosach, spiętych
w końskiego kuca i błękitnych oczach. Cienie pod oczami świadczyły o zmęczeniu,
ale nie potrafiłaby odmówić dzieciom kolejnej opowieści.
Dopadło
ją takie dziwne uczucie odrealnienia. Właśnie dlatego, że była zupełnie
zwyczajna. Normalnie nie powinno jej tam być, ale w jej życiu działo się wiele
rzeczy, które dziać się nie powinny. Głosy słyszała jak przez grube szkło i
wszystko wydawało się takie odległe. Co ona tam właściwie robiła?
– Nena?
Dobrze się czujesz? Pytałem, czy chcesz wina – głos przyjaciela wyrwał ją z
otępienia.
– Tak,
wszystko w porządku – odparła i uśmiechnęła się na potwierdzenie tych słów. –
Zamyśliłam się po prostu.
– Coś
cię trapi?
Przyjaciele
znali ją na tyle dobrze, że nie dawali się nabrać. Nena często snuła się
głęboko nad czymś zamyślona, ale to nie było to samo. Gdy się martwiła, było w
niej coś innego.
– Mam
złe przeczucie – wyznała po chwili wahania. – Ale to nic. Nie możemy
zrezygnować z ogniska, żeby nie przestraszyć dzieci – dodała ciszej. – Niemniej
myślę, że warto podwoić straż. Już zbyt długo panował spokój.
– Jasne,
jak zaczniesz opowiadać, zakręcę się koło Ingry i dam jej znać.
– No
dobra! – Nena zwróciła się do dzieci. – Wszyscy są?
– Tak! –
odpowiedziały jej radosne głosiki.
– No i świetnie. To mogę zacząć opowiadać – stwierdziła,
klasnąwszy w dłonie.
– A co nam dziś opowiesz? – zapytało jedno z dzieci, a
Nena uśmiechnąwszy się ciepło, spojrzała w górę.
Wypatrywała na niebie pierwszych gwiazd.
– A co
chcecie usłyszeć? – zapytała łagodnym głosem.
Nie miła
już jdnak wątpliwości, że będzie to jedna z krótszych historii, niż zazwyczaj.
Intuicja nigdy jej nie zwodziła, a tego wieczoru biła na alarm. Oczywiście
zawsze byli gotowali na odparcie ataku ze strony klanu Nocy, a wioska otoczona
była przez kilka barier ochronnych, w tym jedną stworzoną przez Nenę. Wolała
jednak by dzieci poszły spać, zanim zjawią się członkowie klanu.
– Już wiem
– oznajmiła, a jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. – Tym razem nie opowiem wam
o wojownikach z odległych krain, a o chłopcu, który zaprzyjaźnił się z duchem
lasu.
– Jak
się nazywał?
– Ile
miał lat?
– Miał
dziesięć lat – oznajmiła Nena i podstawiła swój kielich Alwariemu pod nos. –
Jednak nalej – poprosiła, radośnie szczerząc ząbki. – Proooszę?
– Już,
już – mruknął blondyn, kiwając głową z dezaprobatą, ale spełnił prośbę, po czym
wzniósł swój kielich, mówiąc: – Zdrowie!
–
Zdrowie! – przytaknęła mu Nena i również wzniosła kielich.
– No i
co z tym chłopcem?
–
Nazywał się Rami. Był zwykłym dzieckiem z rodziny kupieckiej w odległym
królestwie. Był jednak zbyt mały, żeby podróżować z rodzicami, gdy ci wieźli
swoje towary do kolejnych miast. Na czas ich nieobecności opiekowała się nim
starsza siostra, Qian – zaczęła swoją opowieść Nena i upiła kilka łyków trunku,
by zwilżyć gardło i zarazem nie wzbudzać w dzieciach podejrzeń. Były bardzo
spostrzegawcze i mogłyby zacząć się martwić. Zresztą lubiła wino i nikt nie
miał co do tego wątpliwości. – Pewnego dnia Rami jak zawsze bawił się na skraju
lasu, gdy… – urwała, nasłuchując.
Zdawało
jej się, że zza wioski dochodzi do niej szczękanie oręża. Zagryzła wargę.
Naprawdę nie chciała straszyć dzieci, ale wolała z resztą wojowników wyjść
wrogom naprzeciw i upewnić się, że wioska jest bezpieczna. Wymieniła z Alwarim
spojrzenia, a potem z przywódcą wioski, Henockiem.
– Idźcie
– powiedział mężczyzna i skinął głową, gładząc palcami siwą brodę. – Ingry i
pozostali już obserwują dolinę.
–
Idziesz? – rozległ się jęk. – A co z Ramim?
–
Przepraszam was – westchnęła Nena i popatrzyła na smutne twarze dzieciaków. Podniosła
się z obalonego pnia, na którym siedziała. – Jutro dokończę opowieść, obiecuję.
Ale teraz grzecznie zmykajcie już spać.
– To
klan Nocy, prawda?
–
Jeszcze nie wiem – skwitowała Nena, wzruszywszy ramionami. – Może to fałszywy
alarm.
– Na
pewno przyszli…
– Nie
bójcie się, w murach wioski jesteście bezpieczni – zapewniła i uśmiechnęła się
pokrzepiająco. – Ochronimy was.
–
Właśnie. Pójdziemy to z Nenką sprawdzić – przytaknął radośnie Alwari i poklepał
przyjaciółkę mocno po plecach. Ta rzuciła mu tylko groźne spojrzenie. – Nawet
jeśli to klan Nocy, rozprawimy się z nimi raz dwa.
– Ale
oni są niebezpieczni. Co, jak wam się coś stanie?
– No
już, dzieci – wtrącił się Henock. – Wszyscy do domów. Nie trzymajcie już dłużej
naszych wojowników. Mają swoje obowiązki.
– Ale ja
się boję…
– Z nami
nic wam nie grozi – zaśmiał się Alwari. – Nie, staruszku?
– Nie
nazywaj mnie staruszkiem! – ofuknął go przywódca wioski. – Dzieci spać, a
starsi do roboty.
– Tak
jest – zasalutowała radośnie Nena i pociągnęła Alwariego za sobą w stronę
wyjścia z wioski. – Skopmy parę pijawek.
W ogóle bym nie skojarzyła, że tekst ma coś wspólnego z ed, o którym żeśmy dyskutowały.
OdpowiedzUsuńU, też czekałąm na tę opowiesc przy ognisku i co i dupa i jakiś klan Nocy wszystko popsuł. Kim oni są? Urywasz w takim ciekawym momencie.
Nena? Czy to ona? No nie bardzo mi się cokolwiek kojarzy!
Ile zajebistych imion. Kradłabym. Qian <3 Alwari kojarzy mi się mocno z Tolkienem (mowilam, nordycki, elficki) jako że jeden ze szczepów elfów właśnie nazywał się podobnie (Avari, elfy oporne).
No i pijawek, czemu pijawek? Ciekawi mnie to, jako ze sama też pod koniec tekstu myślałam o pijawce ;D
A, no i Rami ;)
Zaciekawiłaś i zostawiłaś! Niedobra!
No, bo widzisz, Ty miałaś zarys oryginału, a ja mówiłam, że no sporo się zmieni, tak? Też mam teraz trochę więcej logiki w tekstach, niż te kilka lat temu, a w tym tekście ona jest w tym jednym ze światów. Imiona są Nordyckie. Nena też, ale tak, to ona. Musiałam jej na rzecz tekstu nadać jakieś imię, bo pierwotne jest ciulowe. No i imiona są nordyckie, więc nic dziwnego, że kojarzą Ci się z elfickim, który jest podobny. (Qian i Rami zapożyczeni z LN)
UsuńAle chyba nie mam już wyjścia, niż zacząć pracować nad ED, może szczegóły dopracuje się w trakcie pisania.
No nad tymi pijawkami muszę popracować, bo chyba jednak nie będzie wampirów :D
Zupełnie inne ujęcie tematu. My wszystkie snujemy opowieść ustami głównego bohatera a ty snujesz opowieść o głównym bohaterze.
OdpowiedzUsuńPrzydałoby się więcej bo krótko i czegoś brakuje
Brakuje, bo to dopiero przymiarki do czegoś większego, za co wcześniej nie umiałam się zabrać. Dużo aspektów jest jeszcze niedopracowanych.
UsuńTen tekst z uniwersum ED podobał mi się bardziej niż Merit, którą czytałam wcześniej (nadrabiam trochę od końca). Fajny klimat fantasy, więc z niecierpliwością czekam na całość. Bohaterowie też całkiem przyjemni. Fajne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam