Powracająca
O
ile w tamtym tygodniu miałam wątpliwości, co do jakości tekstu, tak tym razem
oddaję coś, z czego czuję się dumna. Może nie jest to w pełni opowieść z
początkiem, końcem i jakąś akcją, raczej historia wyrwana z czegoś większego, a
nawet szkic, ale miło było mi powrócić do uniwersum Axodussa, którym nie
zajmowałam się już od dawna.
Miejsce, w którym mieszkaliśmy,
nazywaliśmy Dziurą. Był to zapadnięty, zrujnowany budynek, jakich wiele w
najgorszych częściach slumsów. Nikt się tu nie przejmował cieknącym dachem,
brakiem normalnego ogrzewania czy życiem dzieciaka śpiącego obok. Mimo to
byliśmy czymś w rodzaju rodziny, choć zapewne najbardziej patologicznej, jak
się tylko dało. Trzymaliśmy się jednak razem, żeby jakoś przetrwać. Zwłaszcza,
gdy zaczynały się kłopoty. To właśnie w takich chwilach starsze dzieciaki brały
odpowiedzialność za młodsze, broniąc naszej Dziury. Było to jedyne miejsce, w
którym mogliśmy żyć.
Czasy po Wielkiej Wojnie wciąż były
niespokojne. Skrajna bieda, posucha, zniszczenia. Każdego dnia ginęli ludzie.
Nie od wojska, lecz od głodu, chorób, chciwości i zawiści. Upodlano kobiety,
które po stracie mężów próbowały zapewnić swoim dzieciom chociaż jeden posiłek
dziennie. Sierotami nikt się nie przejmował. Chodziły po miastach, kradły, gdy
się dało, zabijały, prostytuowały się, byle jakoś przeżyć. Zbierały się w
bandy, które siały postrach wśród zwykłych ludzi. Nie było komu egzekwować
prawa, skoro władze miasta miały inne zmartwienia niż ludzie ze slumsów. Nasz
świat był bezbarwny i do bólu przewidywalny. Dni wciąż takie same i nic nie
mogło ich zmienić.
Aż do dnia, gdy w Dziurze pojawiła się
Blue. Nikt z nas nie miał pojęcia, skąd się wzięła ani kim jest naprawdę.
Pewnego poranka znaleźliśmy ją u progu Dziury nieprzytomną, niewiarygodnie brudną
i skąpo ubraną, choć był środek zimy. Starsze dzieciaki określiły jej wiek na
jakieś szesnaście lat, ale była starsza. Szpiczaste, długie uszy określały ją
jako elfkę, choć elfów od dawna nie było w okolicy. Wycofały się w lasy
jeszcze, zanim konflikt nabrał na sile. Byłem za mały, żeby to pamiętać, więc
elfy znałem tylko z opowieści. Nie wierzyłem zresztą w ich istnienie. Jak wiele
ras były dla mnie bajaniem, bo nie zapuszczały się tutaj bądź dawno odeszły w
zapomnienie. Początkowo też nie uwierzyłem w tożsamość Blue, ale szpiczaste,
długie uszy i piękne, bursztynowe oczy mówiły same za siebie. Do naszej Dziury
zawitała najprawdziwsza elfka.
Długo nie mogliśmy dojść do
porozumienia, co z nią zrobić. Dziura pełna była już dzieciaków, brakowało miejsca
i zaczynały się konflikty, a Blue mogła przynieść nam kolejne kłopoty. Tego nie
chcieliśmy. Część starszaków upierało się, by zostawić ją na pastwę losu.
Prędzej czy później umarłaby z głodu bądź zimna albo zabraliby ją do burdelu. W
końcu była piękna.
Nim jednak doszliśmy do porozumienia,
Blue się ocknęła i obdarzyła nas najpiękniejszym uśmiechem, jakikolwiek w życiu
widzieliśmy. Dla nas, mieszkańców Dziury, był on cudem nad cudami Axodussa,
naszego świata. Chyba ten gest zadecydował, że pozwoliliśmy Blue zostać z nami.
Nigdy tego nie żałowaliśmy.
Blue nie zajmowała wiele miejsca.
Wystarczył jej skrawek podłogi, na którym rozłożyła sobie zdobyty cudem koc.
Całe dnie spędzała na wędrówkach po mieście, zawsze sama. Ilekroć ktoś z nas
wychodził na łowy – tak nazywaliśmy zdobywanie jedzenia – nigdy jej nie
spotykał. To było dziwne, znaliśmy każdy skrawek slumsów, Blue przykuwała
spojrzenia, a jednak nikt na nią nie trafiał w ciągu dnia. Co wtedy robiła?
Nikt nie wiedział, a ona nigdy nie odpowiadała na to pytanie. W zamian
przynosiła nam owoce. Nie wiem, skąd je brała, ale nie było to ważne, skoro
napełniała nimi nasze żołądki. Trochę dziwne, bo nikt nie był chętny do
dzielenia się zdobytym jedzeniem. Blue była inna. Dbała o nas, choć wcale nie
musiała. Nic nam nie była winna.
Pamięć o Blue umocnił jeszcze jeden
fakt. Jej opowieści. Każdej nocy opowiadała najlepsze i najciekawsze historie o
bohaterach, złoczyńcach i potworach. Wtedy nie mieliśmy pojęcia, że są
prawdziwe i Blue przeżyła je wszystkie. Sądziliśmy, że je wymyśliła, usłyszała
gdzieś, a może nawet przeczytała. W końcu była elfką, a ta rasa wydawała nam
się wszechwładna i wykształcona. Jednocześnie nie zadawaliśmy sobie logicznego
pytania, dlaczego Blue wylądowała w Dziurze, skoro należała do tak wspaniałych
istot. Byliśmy sierotami, które musiały każdego dnia walczyć o przetrwanie. Nie
mieliśmy głowy do takich kwestii.
Opowieści Blue były magiczne.
Przenosiły nas do miejsc, których mieliśmy nigdy nie zobaczyć. Każde słowo
stawało się żywą częścią świata kolejnej historii. A wszystko zaczęło się
pewnego wieczoru, gdy starsze dzieciaki zaczęły kłócić się o przeznaczenie
jedynego pomieszczenia, które oddzielone było od pozostałych. Wcześniej
mieszkała tam Sina, ale zmarła tuż po narodzinach dziecka. Nikt z nas nie
potrafił jej pomóc, więc się wykrwawiła. Minęło trochę czasu i starsze
dzieciaki zaczęły walkę o ten skrawek luksusu. Już prawie doszło do bójki, gdy
odezwała się Blue:
– Pewna banda leśnych rozbójników po
śmierci swego przywódcy miała podobny problem.
Początkowo mało kto ją słuchał, ale z
każdym kolejnym słowem zbierała coraz więcej uwagi, aż wszyscy usiedli wokół
niej zasłuchani w opowieść o dzielnej, leśnej wojowniczce, bandzie okrutnych
rozbójników i wilczej watasze.
Następnego wieczoru najmłodsze
dzieciaki poprosiły o nową historię. Nikogo już nie trzeba było przekonywać do
wysłuchania opowieści. Rzadko w Dziurze było tak cicho jak w chwilach, gdy Blue
snuła swe historie. Trudno było w to uwierzyć, ale kilkoma słowami potrafiła
wycisnąć łzy z najtwardszych starszaków, wywołać śmiech u największego ponuraka
czy sprawić, że wstrzymywaliśmy oddech w najbardziej emocjonujących momentach.
Te nocne chwile, kiedy Blue opowiadała
swe historie, były dla nas ważne. W świecie szarości i beznadziei dawały nam
nadzieję na nastanie lepszych dni, odrywały od codzienności, stając się
kolorową odskocznią od tego, co było złe i nieprzyjemne. Mogliśmy stać się kimś
innym, przeżywać wspaniałe przygody, poznawać odległe miejsca. Być kimś.
Blue mieszkała z nami przez cztery
miesiące. Był mglisty poranek, gdy w Dziurze pojawił się oddział żołnierzy w
pełnych zbrojach i szmaragdowych pelerynach. Rycerze Czystości. Wszyscy się ich
bali, a mieli się całkiem dobrze pod panowaniem Serpiente. Mimo że teoretycznie
nie działali w interesie żadnej ze stron konfliktu, z Czarnym Księciem mieli
wspólne cele i całkiem dobrze się dogadywali. I on, i oni lubowali się w
okrucieństwie. Nawet Rada Ośmiu Pieczęci nie mogła sobie z nimi poradzić zbyt
skupiona na ważniejszym problemie, jakim był Serpiente i jego ambicje.
Pojawienie się Rycerzy pobudziło
wszystkich. Większość dzieciaków rozpierzchła się, by zejść im z oczu. Trudno
było bowiem powiedzieć, czego chcą. Może z braku zajęcia w zmieniającym się
świecie postanowili przerzedzić trochę slumsy i padło na Dziurę.
Przyszli po Blue. Otoczyli ją ze
wszystkich stron, sięgając po miecze. Ona zaś się nie broniła. Siedziała
spokojnie otulona w koc i spoglądała na nich bursztynowymi oczyma.
– Tu się schowałaś, Powracająca –
warknął przywódca Rycerzy.
Pamiętam, że miał nieprzyjemny głos.
Wielokrotnie później śnił mi się po nocach w najgorszych koszmarach, po których
nie potrafiłem ponownie zasnąć.
Drugą przerażającą rzeczą w jego
wypowiedzi było słowo „Powracająca”. Nie byli oni rasą, ale dość specyficznymi
istotami, które odradzały się wielokrotnie raz za razem i pamiętały swoje
poprzednie wcielenia. Było to nieco nienaturalne, stąd polowania na
Powracających wieki temu i teraz przez Rycerzy Czystości. Mówiło się, że
Powracający mają sto żyć do przeżycia, nim ostatecznie znajdą się w Krainie
Dusz. Blue była jedną z nich.
O Powracających mówiło się szeptem, by
jakiegoś nie przywołać, bądź nie mówiło się wcale. Opowieści o nich pełne były
przerażających rzeczy, jakby byli niebezpieczną plagą, której należy się
wystrzegać. Mieli przynosić nieszczęścia, choroby, nieurodzaj. Ich zwyczajami
było porywanie dzieci i nękanie przyszłych matek. Wiele takich bzdur o nich
mówiono, żadna prawdą nie była.
Na dźwięk słowa „Powracająca”
dzieciaki, które nie zdążyły się schować, wybiegły z Dziury. Nikt nie chciał
być w pobliżu Blue, jakby nagle stała się trędowata. Może obawiały się, że
zostaną oskarżone o pomoc Blue w ukrywaniu się? Nie wiem.
Nie wiem też, dlaczego tam siedziałem,
gdy wszyscy uciekli. Może byłem za mały, żeby zrozumieć powagę sytuacji. A może
współczułem Blue, że nawet w takiej chwili jest taka samotna. Po prostu
siedziałem i obserwowałem, jak ją zabierają.
– Wiesz, że to daremny trud? –
zapytała Blue. – Moim przeznaczeniem jest odrodzić się ponownie, gdy tylko
zginę.
– Upewnimy się, że się nie odrodzisz –
odparł przywódca Rycerzy. – Idziemy.
Wtedy Blue spojrzała na mnie i
uśmiechnęła się tym samym uśmiechem, którym obdarzyła mieszkańców Dziury przy
pierwszym spotkaniu.
– Nie żałuj mnie, Wiliamie. Idą lepsze
czasy, skoro Tygrysi Ród zajął swe należne miejsce – powiedziała do mnie.
Potem odeszła i więcej jej nie
widziałem. Starsze dzieciaki opowiadały, że magiczna egzekucja Blue odbyła się
tutaj, w slumsach. Podobno to miało przerwać jej cykl odrodzenia, ale nigdy w
to nie uwierzyłem.
Blue miała rację. Czasy się zmieniły.
W ciągu kolejnych lat Axoduss otrząsnął się po wojnie i podniósł z gruzów. Rada
Ośmiu Pieczęci włożyła tytaniczny wysiłek w odbudowę i wyjście z kryzysu.
Slumsy także przestały istnieć. Ludzie znów mieli dach nad głową, pełne
spiżarnie, pracę. Nikt nie cierpiał biedy chyba, że na własne życzenie. Owszem,
nadal pojawiały się konflikty i przestępstwa, ale to normalne. Mimo tego
Axoduss stał się naprawdę przyjemnym miejscem do życia.
Przez wiele lat nie myślałem o Blue.
Wyszedłem na ludzi, założyłem rodzinę. Mimo złego początku przeżyłem życie
dobrze i niczego nie mogę sobie zarzucić. Owszem, popełniałem błędy, bo kto ich
nie popełnia, ale nigdy nikogo umyślnie nie skrzywdziłem, nie sprzeciwiłem się
nigdy dobrym prawom. Blue była w tym wszystkim poblakłym wspomnieniem, które z
czasem rozmyło się do pojedynczej myśli, która z czymś się kojarzyła, ale nie
wiadomo z czym.
– Dawno się nie widzieliśmy, Wiliamie
– usłyszałem pewnego popołudnia.
Przede mną stanęła młoda dziewczyna o
tęczowych włosach i tatuażu na twarzy charakterystycznym dla Feniksów. W
pierwszej chwili miałem zapytać, czy się znamy, ale gdy zobaczyłem te piękne,
bursztynowe oczy, nie miałem wątpliwości, kim jest.
– Blue.
– Teraz nazywam się Caderea –
uśmiechnęła się. – Cieszę się, że mnie pamiętasz.
Tamtego dnia powiedziała mi prawdę o
Powracających i sobie. Nie musiała się już obawiać o swoje życie. Rycerzy
Czystości nie było – Tygrysia Pani o to zadbała, a Rada Ośmiu Pieczęci zakazała
prześladowań pod groźbą wysokich kar. Świat stał się dla niej bezpieczniejszy i
spokojniejszy, choć nadal miała wiele opowieści do przekazania.
Siedzimy więc przy kominku i spisuję
kolejne historie, by inni również mogli je poznać. Blue ma tylko sto żyć, a gdy
zakończy ostatnie, pozostaną po niej jej przygody. By były przestrogą dla
nierozsądnych i pociechą dla tych, którym brak nadziei. Może wyciągnie z
ciemności kolejnych ludzi, nawet o tym nie wiedząc?
Krótko. Za krotko. Nie znam świata i nie mogę się do niego odnieść, ale to co przeczytałam bardzo mi się spodobało. Idea życia po stokroć i pamiętania poprzednich żyć jest przednia.
OdpowiedzUsuńEeeeelf <3! Propsuję tak generalnie postać Blue. Spodobała mi się. Nie mogłam się jednak do końca wczuć ten świat. W pewnym momencie pojawia się wiele niewyjaśnionych informacji, które robią w mojej głowie takie: BUM!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się motyw Powracającej! Historia generalnie jest miła w odczycie c:
Przyrzekam kiedyś wyjaśnić wszystkie niewyjaśnione informacje. Po prostu czasami inaczej się nie da przy takich tekstach, zresztą pewnie sama wiesz.
UsuńTu spójrz: "W świecie szarości i beznadziei dawały nam nadzieję na nastanie lepszych dni" beznadzieja/nadzieja.
OdpowiedzUsuńTekst piękny! Bohaterka przeurocza. Wkurzyło mnie to szybkie przejście. Piękny początek, pełen detali, które pozwalają wczuć się w slumsy. Pięknie zbudowana zdania, fajne tempo, elegancja. A później- jeb - pojawiają się rycerze i zaczyna się gonitwa. Mam wrażenie, że chciałaś szybko uciąć opowiadanie, a szkoda, bo przeczytałabym chętnie z osiem razy tyle. :) Motyw stu żyć bardzo wdzięcznie użyty.
Umknęło mi to.
UsuńNiekoniecznie chciałam szybko uciąć, ale u mnie czasami tak bywa, że jest opis, a potem nagle zaczyna się akcja. Zresztą większość tych tekstów na GPK traktuję trochę jak szkice, bo nie mam kiedy nad nimi posiedzieć. Powinny poleżeć dłużej.
Świat nie jest do końca zarysowany, nie przeszkodziło mi to jednak w odbiorze tej historii. Właściwie to z łatwością wyobraziłam sobie Dziurę i jej mieszkańców.
OdpowiedzUsuńMotyw Powracającej przypadł mi do gustu, a powyższe dzieło jest dobrym punktem wyjścia dla o wiele dłuższej opowieści.
Polubiłam Blue, chętnie kiedyś o niej poczytam coś więcej.
Pozdrawiam!
O, elfka!
OdpowiedzUsuńI to jeszcze Blue.
I jakaś dziura.
" i beznadziei dawały nam nadzieję "
Tu tak trochę nieładnie wyszło.
A w ogóle bardzo fajny pomysł, ciekawa kreacja świata i wszystko się ima całości. Super.