Notka: Forma jest taka w zamyśle,
by każdy mógł się poczuć jednym z bohaterów. Dziękuję światu za inspirującą i
przerażającą postać.
Krótko, ale zmiana trybu życia wymaga innego układu priorytetów.
Krótko, ale zmiana trybu życia wymaga innego układu priorytetów.
Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem,
ale zamierzam zrobić to teraz. Bo mam dość ukrywania prawdy o sobie.
Uśmiechania się, kiedy ktoś pyta mnie, jak się miewam. Udawania, że poważnie
chorują. Gdyby ludzie naprawdę potrafili dostrzegać to, co się dzieje tuż obok
ich wygodnego życia, już dawno uciekliby ode mnie w pośpiechu, strasząc
egzorcystami, piekłem i wiecznym smażeniem się w piekle. Jakbym już nie
wiedział, że i tak trafię do otchłani, bo jedynie tam pasuje moja zła do szpiku
kości dusza.
Powiem wreszcie prawdę, nie będę ukrywał swojej natury. Jaki w tym cel chronić się przed światem, który i tak pragnie twojego zniszczenia? Wydaje mi się, że żaden. Dlatego nie chcę z nim walczyć, mierzyć się każdego dnai. Chcę częsci świata dla siebie, dlatego przestaję się ukrywać. Swoisty coming out powinien być wybawieniem, czyż nie?
Jestem inny od ludzi, których mija się na ulicy, obok których się żyje. Nie jednak dziwny pod względem koloru skóry, pochodzenia, wyznania, wyglądu czy pracy - o ile kogoś nie przeraża znajomość z patologiem. Jestem dziwny pod względem własnych upodobań kulinarnych. Kocham jeść mięso. Za to mięso pewnie wielu wegetarian, wegan i ich podobnych już w myślach wiesza mnie za nogi do drzewa. Nie to jednak powinno ich martwić. Kocham jeść mięso. Ludzkie mięso.
Kiedy to odkryłem? Gdy jako dziewięciolatek ugryzłem w dłoń mojego starszego brata, który nie chciał oddać mi zdalnie sterowanego samochodu. Nie zrobiłem mu wówczas dużej krzywdy, nie oderwałem skóry, ale wystarczyło, że jej posmakowałem, bym zapragnął jej kiedyś skosztować na poważnie. W spełnieniu tego marzenia nie mogłem liczyć na brata - dziwnie byłoby podejść do niego z pytaniem: cześć, mogę cię ugryźć, bo chcę wiedzieć, jak smakujesz? - postanowiłem więc schować to marzenie głęboko w sercu i spełnić, kiedy nadarzy się okazja.
Tą był wypadek samochodu z autobusem, którego byłem świadkiem. Przy tylu poszkodowanych nikt nie zwrócił uwagi na nastolatka pochylającego się nad ranną kobietą. Pewnie wszyscy myśleli, że udzielam jej pomocy. Cóż, pomylili się. Do dziś mam nadzieję, że jej odgryzione ucho wzięto za ranę wypadkową, nie działanie innego człowieka.
Jakiś czas później obejrzałem program dokumentalny o pracy patologów. Widząc go, wiedziałem, że oto znalazłem drogę dla siebie. Szansę na spełnianie swoich potrzeb, a równocześnie zarobek. Droga ku temu nie była prosta ani krótka, dałem jednak radę. A to wszystko po to, by po dokonaniu sekcji co lepiej wyglądających wewnątrz denatów pozbawiać ich zbędnych części. O ile żaden z nich nie ubzdurał sobie za życia, że odda po śmierci organy, mogłem przebierać do woli. Najpierw upewniałem się, że nikt nie będzie miał po mnie dostępu do zwłok - w krematoriach mają na to tak czy siak wywalone - po czym po swoich śladach rozcinałem delikwentna na nowo i wyjmowałem z niego to, na co miałem ochotę.
Nadal tak robię. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dobre są ludzkie płuca. Przynajmniej jeśli nie pochodzą od palacza.
Myślisz, że na tym koniec? Nie, muszę cię rozczarować. Nie kroję tylko zmarłych dla swojej przyjemności. Zdarza mi się zabijać. Głównie starców z małych miast, gdzie spędzam większość urlopów. Upewniam się, że osoba jest dość stara, prawie jedną nogą po drugiej stronie, i ją morduję. Używałem kiedyś piły mechanicznej na człowieku? Sama frajda. To dlatego nie spotkasz obok nas żadnych starców; wszyscy spoczywają na tyłach mojego podwórka i w mojej lodówce krytej w piwnicy. Nikt o nich za długo nie wypytywał, policja nie natrafiła ani razu na mój ślad. Żyć, nie umierać.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego ci to piszę. Odpowiedź jest łatwa: jedynie ty tu pozostałeś. Jedynie ty nie uciekłeś. Chcesz się ze mną zmierzyć? Chyba nie masz wyjścia.
Dzisiejszej nocy jesteśmy tylko ty i ja. Zabawmy się.
Powiem wreszcie prawdę, nie będę ukrywał swojej natury. Jaki w tym cel chronić się przed światem, który i tak pragnie twojego zniszczenia? Wydaje mi się, że żaden. Dlatego nie chcę z nim walczyć, mierzyć się każdego dnai. Chcę częsci świata dla siebie, dlatego przestaję się ukrywać. Swoisty coming out powinien być wybawieniem, czyż nie?
Jestem inny od ludzi, których mija się na ulicy, obok których się żyje. Nie jednak dziwny pod względem koloru skóry, pochodzenia, wyznania, wyglądu czy pracy - o ile kogoś nie przeraża znajomość z patologiem. Jestem dziwny pod względem własnych upodobań kulinarnych. Kocham jeść mięso. Za to mięso pewnie wielu wegetarian, wegan i ich podobnych już w myślach wiesza mnie za nogi do drzewa. Nie to jednak powinno ich martwić. Kocham jeść mięso. Ludzkie mięso.
Kiedy to odkryłem? Gdy jako dziewięciolatek ugryzłem w dłoń mojego starszego brata, który nie chciał oddać mi zdalnie sterowanego samochodu. Nie zrobiłem mu wówczas dużej krzywdy, nie oderwałem skóry, ale wystarczyło, że jej posmakowałem, bym zapragnął jej kiedyś skosztować na poważnie. W spełnieniu tego marzenia nie mogłem liczyć na brata - dziwnie byłoby podejść do niego z pytaniem: cześć, mogę cię ugryźć, bo chcę wiedzieć, jak smakujesz? - postanowiłem więc schować to marzenie głęboko w sercu i spełnić, kiedy nadarzy się okazja.
Tą był wypadek samochodu z autobusem, którego byłem świadkiem. Przy tylu poszkodowanych nikt nie zwrócił uwagi na nastolatka pochylającego się nad ranną kobietą. Pewnie wszyscy myśleli, że udzielam jej pomocy. Cóż, pomylili się. Do dziś mam nadzieję, że jej odgryzione ucho wzięto za ranę wypadkową, nie działanie innego człowieka.
Jakiś czas później obejrzałem program dokumentalny o pracy patologów. Widząc go, wiedziałem, że oto znalazłem drogę dla siebie. Szansę na spełnianie swoich potrzeb, a równocześnie zarobek. Droga ku temu nie była prosta ani krótka, dałem jednak radę. A to wszystko po to, by po dokonaniu sekcji co lepiej wyglądających wewnątrz denatów pozbawiać ich zbędnych części. O ile żaden z nich nie ubzdurał sobie za życia, że odda po śmierci organy, mogłem przebierać do woli. Najpierw upewniałem się, że nikt nie będzie miał po mnie dostępu do zwłok - w krematoriach mają na to tak czy siak wywalone - po czym po swoich śladach rozcinałem delikwentna na nowo i wyjmowałem z niego to, na co miałem ochotę.
Nadal tak robię. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dobre są ludzkie płuca. Przynajmniej jeśli nie pochodzą od palacza.
Myślisz, że na tym koniec? Nie, muszę cię rozczarować. Nie kroję tylko zmarłych dla swojej przyjemności. Zdarza mi się zabijać. Głównie starców z małych miast, gdzie spędzam większość urlopów. Upewniam się, że osoba jest dość stara, prawie jedną nogą po drugiej stronie, i ją morduję. Używałem kiedyś piły mechanicznej na człowieku? Sama frajda. To dlatego nie spotkasz obok nas żadnych starców; wszyscy spoczywają na tyłach mojego podwórka i w mojej lodówce krytej w piwnicy. Nikt o nich za długo nie wypytywał, policja nie natrafiła ani razu na mój ślad. Żyć, nie umierać.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego ci to piszę. Odpowiedź jest łatwa: jedynie ty tu pozostałeś. Jedynie ty nie uciekłeś. Chcesz się ze mną zmierzyć? Chyba nie masz wyjścia.
Dzisiejszej nocy jesteśmy tylko ty i ja. Zabawmy się.
Twój
najbliższy w okolicy sąsiad
Anton Gilbert
Anton Gilbert
Oż kurwa. Nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale dostałam tym tekstem jak kowadłem. Skąd ty to bierzesz, dziewczyno? Wielki układ dla twojej wyobraźni. Od początku napięcie jest duże, a później tylko rośnie. Kiedy czytałam o uchu, to odruchowo złapałam się za ucho. Siedzę i czytam biografię morderców-kanibali :P "Żyć, nie umierać." :) Dobre podsumowanie. Tekst jest naprawdę dobry.
OdpowiedzUsuńCiekawe podejście do tematu. Duży plus za formę, bo z początku tekst, choć trochę makabryczny, zwieńczony dreszczykiem grozy.
OdpowiedzUsuńObiecałam, że przybędę i przybyłam! I tak w sumie nie pamiętałam o czym miał być tekst. Gdy tylko zobaczyłam MIĘSO... Już sobie przypomniałam i przeszły mnie ciarki ;__;
OdpowiedzUsuń"Cześć, mogę cię ugryźć, bo chcę wiedzieć, jak smakujesz?" - buahaha. Dlaczego mnie to rozwaliło?
MATKO. CLEO. Co ty stworzyłaś. To pierwszy taki psychodeliczny tekst z twoich dłoni, który czytam. Nawet bym się nie spodziewała, że możesz coś takiego napisać :o. UCHO. UCHO! MATKO!
"Dzisiejszej nocy jesteśmy tylko ty i ja. Zabawmy się." - O kutwa. Nigdy przy tekście nie zaczęłam krzyczeć. Aż Aruś spojrzał na mnie jak na debila. Byłam w szoku. Wiesz co robię, gdy jakiś tekst cholernie mi się podoba? Rumienie się. To dziwne lol, ale tak robię. Końcówka ewidentnie rozwala system. CHCĘ WIĘCEJ PSYCHOLI W TWOIM WYKONANIU!
Przerażasz mnie. A kysz.
OdpowiedzUsuń