Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 20 listopada 2016

[14] III Liceum Ogólnokształcące ~ Alicja K.



Po tygodniach niepisania znalazłam chwile na otworzenie mojego niecnego i wolnego jak postęp w Polskiej polityce laptopa. Pomiędzy malowaniem paznokci, robieniem kolacji, wyjściem do pubu (gdzie to opowiadanie kończę) i łapaniu weny na gorąco w końcu jest!
Myslałam, że zajmie mi pół godzinki jak zwykle a tu pojawił mi się kilkustronicowy potwór. Na początku napisałam jakieś pół strony, ale zrobiłam Ctrl+A i wywaliłam wszystko. To nie było to.
Po chwili pomyślałam, że czas zacząć myślec jak mistrz Stephen i napisać o tym co się zna i zmienić coś normalnego w coś nadprzyrodzonego i strasznego. Tak zrobiłam. Wieki temu napisałam krótki tekst pod tytułem „Oko” na tej samej zasadzie i uwielbiam go do dziś. Ten tekst lubie też. Czego i wam życzę :)


III Liceum Ogólnokształcące
Przez budynek przewijało sie dziennie okolo tysiąca uczniów. Plecaki, buty na zmianę, prace domowe, telefony komórkowe, pierwsze miłości i wszystko czym żyją nastolatki. Te rzeczy zmieniały się z czasem. Tylko uczniowie ciągle byli tacy sami. Niby dorośli, a jeszcze dzieciaki. Niby już podejmują decyzje, zakochują się, decydują o swojej przyszłości, ale jeszcze chcą być utuleni na dobranoc i wierzyć w Mikołaja.
Budynek też nie za wiele sie zmienił. Ściany i elewacja liźnięte świeżą farbą nie potrafiły zabić ducha trzeciego liceum ogólnokształcącego. Ciągle jeszcze po korytarzach przechadzały się duchy panienek w spódniczkach za kolano i słychać było stukanie butów żołnierzy z czasów wojny. Wydawać by się mogło, że to ciagle ten sam kurz pokrywa popiersie patronki szkoły i balustrady schodów, które ciągle, mimo dziesiątek lat, tworzyły atmosferę szkoły.
Mało kto zauważał te balustrady i schody w wirze codziennych zajęć. Nikt nie zauważał, że ciągnęły się na trzecie piętro. Mimo spisywania prac domowych na tych schodach dzień w dzień, mimo opierania sie o metalową bramę, która je zagradzała nikt nigdy nie zastanawiał się co jest na górze. Zupełnie jakby trzecie piętro było niewidzialne. Jakby trzecie piętro wymazane zostało z umysłów wszystkich tam obecnych. Jakby było w innym wymiarze.
Pani Krysia pracowała jako sprzątaczka już czterdzieści lat. Zaczęła jako młoda dziewczyna i nigdy nie opusciła dnia pracy. Nigdy nie wyjeżdżała na wakacje, nie brała urlopów, nie chorowała. Przez lata dyrekcja przestała nawet próbować namawiać ją do tego. Najwyraźniej kobieta lubiła swoją pracę, a że nie miała żadniej rodziny to i wolała przebywać z licealistami. Kobieta nie pojawiła się w szkole tylko raz, kiedy po drodze do szkoły złamała rękę i zabrała ją karetka. Walczyła dzielnie, żeby móc się w pracy pojawić, ale młody lekarz nie dał za wygraną. Zatrzymali ją w szpitalu na cały dzień.
Tego dnia zaginęła uczennica. Dziewczyna wyszła rano z domu i spotkała się ze znajomymi w szkole. Lekko spóźniona powiedziała im, żeby usprawiedliwili ją przed nauczycielką. Na chemię nigdy nie dotarła. Zagadkowo zniknęła w drodze z szatni na lekcję. Jej ciało znaleziono kilka dni później w krzakach za szkołą. Wyglądało na to, że zdążyły ją dopaść bezpańskie psy. Była nie do poznania. Pani Krysia nigdy po tym nie była tą samą, uśmiechniętą i pogwizdującą sprzątaczką. Dzieciaki ciągle ją uwielbiały, ale ona jakby straciła swojego ducha, przygasła i zamknęła się odrobinkę w sobie. Tego dnia zaczęła siwieć i czas zdawał się przygniatać ją do ziemi coraz bardziej i bardziej.
Drugi raz, kiedy pani Krysia nie pojawiła się w pracy wypadł w czwartek. Dzieciaki jak zwykle wpadały do szkoły w sobie tylko znanym porządku krzycząc, zaglądając w książki, powtarzając ostatnie fakty na klasówki. Tylko Iskra zauważyła, że jej ulubionej sprzątaczki nie ma jak co dzień przy drzwiach. Zaniepokojona zaczęła pytać, ale nikt nie był w stanie odpowiedzieć na jej pytania. Nie mogła zrobić nic, w końcu to tylko personel szkolny, a ona musiała lecieć na geografię. Luśka nie była wyjątkowo pobłażliwa w stosunku do uczniów.
Na drugim piętrze dziewczyna stanęła jak wryta. Schody. Na drugim piętrze były schody prowadzące na GÓRĘ! Przecież budynek nie miał trzeciego piętra. Przecież tych schodów tu nigdy nie było.
Zapomniała o Luśce, klasówce z geografii i całej reszcie świata. Musiała zobaczyć co tam jest.
Kiedy tylko postawiła stopę na pierwszym stopniu żeliwna bramka zatrzeszczała złowieszczo. Było jasne, że stała dla niej otworem. Na półpiętrze zatrzymała się na chwilę i spojrzała w górę. Drzwi. Tylko ciężkie metalowe drzwi z wielką śrubą, jak drzwi do sejfu w podziemiach banku. „Ale jak?” zabrzmiało w jej glowie pytanie. „Przecież to niemożliwe!”.
W drzwiach zamontowano małe okienko, jak judasz pozwalający spojrzeć wewnątrz zamiast na zewnątrz. W wizjerze był dokładnie taki sam jak na dole korytarz z dwoma rzędami drzwi po każdej jego stronie. To było dziwne, bo na niższych piętrach po jednej stronie korytarza były okna na zewnątrz pokazujące szkolne boisko i Wisłę. Nie przejęła się tym. Wszystko, co widziała do tej pory było niewiarygodne. Jedno dziwactwo w tę czy w tamtą nie robiło różnicy. Przygoda już ją wciągnęła, już nie miała wyjścia jak tylko sprawdzić co czai się na trzecim pietrze szkoły.
Do drzwi potrzebny był klucz. Wielka dziura ziała na samym środku domagając się ofiary w postaci pasujacego kawałka metalu, zanim pozwoli komukolwiek na poznanie tajemnic korytarza. Iskra nie miała czasu na szukanie. W plecaku miała szwajcarski scyzoryk i kilka drutów na jedną z lekcji, nadadzą się do zrobienia wytrycha. Po chwili drzwi stały otworem.
Półmrok rozświetlały żarówki zwisające nago z sufitu. Nikt nie sprzątał tutaj latami, bo z przewodów zwisały też tony pajęczyn. Pierwsze drzwi po prawej stronie były uchylone i widać było za nimi róg czegoś, co mogło być tylko starą wersalką z lat 70. Otwierały sie z rozdzierajacym szczękiem. Coś głucho zamruczało w dole korytarza. Pokój wypełniały kanapa, biurko z krzesłem i rząd trzech zamrażarek. Na biurku stary zeszyt z numerem 15/2016 i długopis. Żółto-niebieski bic wyglądał tu strasznie nie na miejscu. Nie na miejscu wygladała też pani Krysia siedząca na krześle, opierajaca się o biurko, jakby spała. „To dlatego nie było jej na dole. Leni się tutaj.” – pomyślała Iskra. Później przyszło jej do głowy, że przecież otwierane drzwi obudziłyby trupa, a skoro ona ciągle śpi to musi jej być coś nawet gorszego.
Podeszła do biurka i położyła dłoń na ramieniu staruszki. Z jej ręki na podłogę spadł masywny półtoraręczny miecz. Co do?... Okazało się, że ręka spadła razem z mieczem. Pani Krysia nie miała też połowy twarzy. Krzyki Iskry powinny być słyszalne w sąsiednim powiecie. Było to coś pomiędzy wyciem, wrzaskiem mordowanego człowieka i skowytem ranionego psa. Trwało to bardzo długo. Sama dziewczyna nie wiedziała jak długo. Potrzeba wzięcia oddechu odrobinę ją ocuciła.
Poruszenie się w towarzystwie trupa było nie do zniesienia. Jeszcze trudniejsze było wydostanie spod ciała ulubionej sprzątaczki zeszytu, który był teraz jedyna szansą na odpowiedzi. W końcu w horrorach zawsze był jakiś pamiętnik, list czy zeszyt, w którym najgorsza prawda zapisana została czarno na białym dla potomności. Jak mroczna spowiedź sprawcy czy testament mordercy.
Ostatni zapis mówił:
„Jestem taka zmęczona. Starość nie radość mówią. Oni byli ostatnio bardzo poruszeni. Morgath zniknął i nie mogę go nigdzie znaleźć. Nic złego jeszcze się nie stało. Codziennie zostawiam mu w celi kawałek mięsa, żeby zapobiec nieszczęściu, ale nie wiem jak długo to będzie trwało z całymi dziesiątkami ciał na dole. Przedwieczni nie są cierpliwi. Ja przecież muszę chronić te dzieciaki za wszelka cenę. One nie są niczemu winne. Nic nie wiedzą. Nie mogę pozwolić na to co stało się z Ewą. To nigdy nie powinno zajść. Pieprzony lekarz. Ale skąd miał wiedzieć, że moje rany goją się w minuty...
Przedwieczni mieszkają tutaj ze mną. Nie mam serca ich zabić. To byłaby rzeźnia czegoś, co już nie istnieje, co zabiła cywilizacja. Są jak moje lwiątka. Słodkie i milusie, ale naprawdę niebezpieczne. Chyba nie chcę im robić krzywdy, bo sama jestem ostatnia i co miałabym robić kiedy ich już nie będzie. Straciłabym sens.
Widziałam się dziś jednak ze Żniwiarką. Fajna dziewczyna. Młoda i pełna zapału jak ja kiedyś. Pozwoliła mi na ten ostatni wpis i tłumaczenie i jeśli uda mi się znaleźć moja zgubę, na zawleczenie jej do celi. Stoi obok mnie teraz i ponagla. Mówi, że nie może dłużej czekać, że wpadnie w kłopoty. Potrząsa rudą grzywą. Za młoda na ten biznes moim zdaniem, ale coż, firma nie przebiera w kandydatach. Biorą kogo chcą...
Dlatego też czytaj uważnie i rób dokładnie co mówię! To bardzo WAŻNE. Weź do ręki miecz. Nie martw się. Mnie już nie ma więc miecz pomoże tobie jako następcy. Nie będzie za ciężki i powie ci co masz robić. Masz? Dobrze. Teraz weź głęboki oddech i powoli, z uniesionym mieczem i głową odwróć się w strone drzwi...”
Na tym wpis sie skończył. Iskra czytając wypełniała polecenia z zeszytu i teraz powoli odwracała się na pięcie, żeby stanąć przed tym co staruszka jej przygotowała. Miała nadzieję, że wygląda jak Wagnerowska Walkiria, a nie przerażona nastolatka. W głowie grał jej „W grocie Króla Gór” nie wiedzieć czemu.
Odwróciła sie i stanęłała oko w oko z Morgathem. Świat stanął w miejscu.
***
- Dobra, spać.
- Ale Mamoooooooooo! – podniósł się lament z dwóch kilkuletnich gardeł – Ale co się stało z Iskrą? Co z potworem? Co z innymi potworami z korytarza?!? MAMO!!!
- Iskra zabiła potwory, wyszła za mąż i żyła długo i szczęśliwie! Koniec.
- Naprawdę, dzięki. Ty nie umiesz opowiadać bajek.
- Spać, już, bez gadania! I tak późno mnie przetrzymaliście.
Gasząc światło i tuląc dzieciaki w ich malutkich łóżkach była szczęśliwa, że nikt się nawet nie domyślał, jak trudno było wybić wszystkich przedwiecznych.




9 komentarzy:

  1. Uwielbiam przedwiecznych. Iskro, czemu zrobiłaś im kuku?! Biedny Morghoth'cik, a to już drugi raz, kiedy ginie :/ To nie fair.
    Opowiadanie świetne! Wciągnęłam się. Niektóre zdania powalają. "Niby już podejmują decyzje, zakochują się, decydują o swojej przyszłości, ale jeszcze chcą być utuleni na dobranoc i wierzyć w Mikołaja." Albo to: "Wielka dziura ziała na samym środku domagając się ofiary w postaci pasujacego kawałka metalu, zanim pozwoli komukolwiek na poznanie tajemnic korytarza." Takie zdania pokazują mi, co powtarzam od zawsze, że twój mózg jest stworzony do pisania. Leciałam przez tekst niczym do Biedry podczas promocji na chipsy.
    Lubię czytać opowiadania, w których czuć, że autor zna miejsce akcji, LMK to dobry obiekt, żeby tam umieścić historię. Brawo, kochana. I cieszę się, że jesteś z powrotem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchałam Tyrmanda przez ostatni tydzień i on się tak do ciebie przykleja i te słowa piękne zostają ci w głowie.
    Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łoooooooł. Łoł! Serio... ale kim jest Morgath?! No do cholery! Muszę to wiedzieć! Oprocz tego ze kojarzy mi sie z Morgothem, ale w tym tygodniu wszystko mi sie chyba z władcą kojarzy ;D Swoja droga, stac z nim oko w oko tez bym nie chciała. Przedwiecznie <3 I pani Krysia z mieczem <3 łał. Ale i że jak lwiątka, o co może chodzić o jakie stworzenia... Zakazane trzecie piętro ;) Ey, no wciągnęłam się jak ja pierniczę. Iskra, bardzo dziewczynę polubiłam. I że miałą nadzieję, że wygląda jak walkiria ;) O tak.
    Bardzo, bardzo, bardzo. Wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje.
      Pani Krysia na trzecim trzymała sobie bandę przedwiecznych pod kluczem.
      Lubie ja sobie wyobrażać jak mówi do nich czule kiedy rzuca im szynki bawole i Owcze podroby. Jak nuci sobie pod nosem kiedy mieczem przekrawa wieprzowe żeberka na pół. Na bank głaszcze ich po mackach z miłością kiedy mruczą jak kotki po kolacji ;)

      Usuń
  4. Dobre to było. Ale się wciągnęłam, a tu taki koniec. Naprawdę Iskra nie umie opowiadać bajek. Taki horrorkowy klimat to lubię. Trzyma w napięciu jak diabli.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, cały czas trzymasz w napięciu. Historia zapowiadała się świetnie, dobrze ją wykreowałaś, a jednak żałuję, że nie wytłumaczyłaś do końca kim byli Przedwieczni. Szkoda pani Krysi. A końcówka - epicka >D
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki dziewczyny.
    Myślenia tym, zeby skończyć historie i wrzucić ja do wolnej strefy...
    #watchthisspace

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde, wciągnęłam się. Chwała niebiosom, że nic poza czytaniem nie robiłam, bo mogłoby być źle.
    Odpowiednio dawkowane i stale rosnące napięcie. Tajemnica, która kusi. Historia, która wrzuca w inny świat. Uwiodłaś mnie, koniec był takim wyrwaniem na nowo do rzeczywistości. Świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam przedwiecznych, ale też mi jakoś przykro, że ich Iskra wzięła wybiła. I w ogóle na początku nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale potem było coraz fajniej. Że sprzątaczka strzegła tego trzeciego piętra i jakiś przedwiecznych, a końcówka była już w ogóle genialna.

    OdpowiedzUsuń