Hej, słoneczka! Oto kolejny tekst z uniwersum Tagged, gdzie wraz z Wilczym podrzucałyśmy kąski, żeby narobić wam smaka. Między innymi moje Osiem monet – chyba tak jakoś się to zwało – i Some things, Wilczego z poprzedniego tygodnia. Dziś powraca Szkarłatna Tris. To jedna z najbardziej dopracowanych postaci, jakie stworzyłam. Nawet bardziej, niż w LN. Chyba tylko Celty z DMFu ma szansę jej dorównać. Ale już bez zbędnego przeciągania. Enjoycie!
Pojawił
się przed nią niespodziewanie, chociaż też nie znienacka. Nie zaatakował.
Zwyczajnie podszedł, wchodząc w jej pole widzenia. Nie była wtedy nawet na
żadnej misji. Kręciła się z Belem nieopodal siedziby i nigdy nie spodziewałaby
się, że go tam ujrzy, że kiedykolwiek go ujrzy.
Na
moment zamarła, a serce zabiło szybciej. Rozejrzała się nerwowo, szukając u
Bela pomocy, ale on przepadł jak kamień w wodę. Próbowała odzyskać rezon, nie
mogła okazać słabości, ale… Sny o Północnej bramie dręczyły ją do dziś.
Pozbyła
się ludzi, którzy ją tam zabrali. Dopadła każdego, kto ją wtedy poniżał. Zemściła się za to, jaki sprowadzili na nią los. Nigdy jednak
nie odnalazła jego. I w zasadzie nie szukała specjalnie okazji, by go zabić.
–
Zdziwiona? – zapytał z satysfakcją. – Wiem, że mnie pamiętasz.
– Może
odrobinę zaskoczona twoją odwagą – prychnęła, gdy podszedł bliżej.
–
Słyszałaś plotki, że nadchodzę, ale nie chciałaś uwierzyć. Duży błąd.
–
Próbujesz mnie przestraszyć? Skąd pomysł, że się ciebie boję? – zakpiła
Szkarłatna.
Kiedyś
wszyscy się go bali. Mówiło się, że jest człowiekiem, a jednak mało kto odważył
się mu postawić. Nieliczni śmiałkowie skończyli marnie. Szkarłatna widziała go
osobiście tylko raz, ale otaczała go wyjątkowo przerażająca i przytłaczająca
aura. Nawet jako Zmrok wolała z nim nie zadzierać, bo zwłaszcza ona potrafiła
wyczuć, jak ogromna jest różnica w ich sile.
– Kto
to? – zaciekawił się Bel widząc, że blondynka z kimś rozmawia. Stanął za nią,
kładąc ręce na jej ramionach i pochyliwszy się, spytał: – Przyjaciel?
– Duch z
przeszłości – odparła, ale już dużo spokojniej.
– Tylko
duch? – zapytał Devito, szczerząc groźnie zęby. – A nie demon?
– Duch –
powtórzyła Tris i dodała: – Bo demonem jestem ja. Tak nas tutaj zwą, ale
najwyraźniej mocno nas zlekceważyłeś, skoro nie posiadasz tak podstawowych
informacji. Wtargnąłeś na terytorium Demonów i słono za to zapłacisz.
– Moja
Tris – mruknął z dumą Bel. – Ale jeśli chcesz, pomogę ci go załatwić. W końcu
wtargnął na MOJE terytorium. Nie mogę tego tak zostawić.
– Ty tu
rządzisz – odpowiedziała beznamiętnie, ale w rzeczywistości cieszyła się, że
nie została z tym sama. – Jesteś naszym królem.
Być może
przywódca Demonsów był psychopatą lub szaleńcem. Być może potworem w ludzkiej
skórze. Rzeczy, których czasem się dopuszczał przechodziły jej najśmielsze
wyobrażenia. Nie można mu było jednak zarzucić, że nie trzyma strony swoich
ludzi. Swoich demonów.
Był przy
niej, gdy tego potrzebowała. Być może dlatego nie bała się go. Czuwał przy
niej, gdy miała koszmary. Może sam je miewał. Nigdy nie odważyła się spytać.
Mogła się jedynie domyślać, bo nie raz już zastała go siedzącego po ciemku w
kuchni nad lampką wina.
Ona
wstawała w tym samym celu. Gdy nie mogła spać, szukała ukojenia w procentowych
trunkach. Potrafiły nieco przyćmić ten chujowy świat. Znieczulić ją na horror,
który rozgrywał się w jej głowie każdej nocy.
Podejrzewała,
że to Celebrer, lek, który zażywała. Moc Zmroka miała swoją cenę. Jedni tracili
słuch, mieli jakieś upośledzenia, a ona… Ona miała koszmary. Nie mogła jednak
odstawić Celebrera. Dawał jej siłę, ale nie tylko. Jego odstawienie mogło ją
kosztować nawet życie. Po jakimś czasie zaczynały się krwotoki z nosa, plucie
krwią, zawroty głowy.
Nie
chciała tego. Musiała być silna. Chciała taka być, by sprostać oczekiwaniom
Bela i z dumą reprezentować Demonsów. Nie mogła sobie pozwolić na osłabienie,
gdy podczas zadań wymagano od niej szczytowej formy.
– Czego
tu szukasz? – zapytała wreszcie Tris. – Wątpię, że wpadłeś na herbatkę.
– Masz
rację – zaśmiał się, ale nie był to wesoły śmiech. Nie był nawet szczery. –
Zbieram armię.
– Armię?
Popatrzyła
na niego z wysoko uniesionymi brwiami.
– Zamierzam
odbudować Północną Bramę – oznajmił Devito. – Powstaniemy na nowo.
– I
myślisz, że za tobą pójdę? Że ktokolwiek za tobą pójdzie?
–
Przyjdziecie, skomląc jak psy – stwierdził, szczerząc zęby. – Nie macie odwagi,
postawić się swojemu panu.
– Chcesz
nas zastraszyć? Sam jeden przeciwko całej armii Zaćmionych?
–
Wątpisz?
Nie
musiała się odwracać, żeby wiedzieć, że Bel się uśmiecha. Był to co prawda
jeden z jej ulubionych uśmiechów, jakie zdarzało mu się prezentować. Zarazem
też jednak najbardziej niebezpieczny. Zwiastował kłopoty. Nie dla niej rzecz
jasna.
Wyrażał
swego rodzaju chorą fascynację jakimś osobnikiem. I raczej nie zwiastowało to,
że z chęcią wysłucha opowieści takiej persony. Oznaczało to raczej tyle, że z
przyjemnością przetestuje jego siłę. A może raczej wytrzymałość, bo Szkarłatna
szczerze wątpiła, by Devito miał jakieś szansę przeciw szefowi Demonsów.
Zdziwiła
się, gdy podszedł do sprawy dość spokojnie.
– Tris,
idź wezwij pozostałych
Było to
dość zaskakujące. W pierwszej chwili przyszło jej do głowy, że się pomyliła w
ocenie sytuacji. Wystarczyło jej jednak jedno spojrzenie na króla demonów.
Diabelski uśmiech zdawał się być jeszcze szerzy, niż zwykle. A błysk w oku
wyrażał dzikie podekscytowanie. Po plecach przeszły jej ciarki.
Nie
wiedziała czy Bel zwyczajnie zapragnął widowni, gdy będzie rozszarpywał Devita
na strzępy, czy uznał jego siłę i dlatego zamierza mu zaprezentować organizację
w pełnym składzie. Lub coś jeszcze innego.
Nie
sprzeciwiła się jednak. To mogłoby się źle skończyć. Zresztą od początku
zadeklarowała swoją wierność i oddanie, więc za późno było na jakiekolwiek
protesty. A może zwyczajnie zżerała ją ciekawość? W przypadku Bela nigdy nie
wiedziała, co dokładnie nią kieruje.
Zdawała
sobie sprawę z tego, że należy do osób, od których lepiej trzymać się z daleka.
A jednak…
–
Chłopaki?! – zawołała w głąb siedziby. – Bel wzywa, to pilne!
– Zaraz!
– słyszała w odpowiedzi.
– Zaraz
to taka bakteria – prychnęła pod nosem. – Dupa w troki i jazda. Może być
ciekawie.
– Ale że
o szo chodzi? – zapytał Asmo, który jako pierwszy wyszedł na klatkę schodową. –
Pali się czy szo?
– Krew
się poleje – oznajmiła Szkarłatna, gestykulując zamaszyście. – Bo wątpię, że
Bel pozwoli werbować ludzi na swoim terenie. Kazał was zawołać.
– Uuuu!
Szefu musiał się wściec – stwierdził radośnie Asmo i aż klasnął w dłonie. –
Kaimon! Energy! Kod czerwony!
– Kod
czerwony? – zdziwiła się Tris. – Nie wiedziałam, że mamy jakiś system kodów.
– Bo nie
mamy – wyjaśnił Al, również wychylając się z kwatery. – Przynajmniej oficjalnie.
To funkcjonuje tylko między nami i Bel o tym nie wie. Kolory określają jego
nastrój. Zielony oznacza, że ma dobry humor i można wyluzować. Niebieski, że
trzeba go po prostu zostawić samego. Pomarańczowy oznacza, że bez kija nie podchodź. A
czerwony…
– Że się
wściekł? – zapytała Tris.
–
Wściekł? – zakpił Al. – Czerwony oznacza rzeź.
– Jest
po coś po czerwonym?
– Dalej
jest już tylko kod czarny i oznacza: ratuj się kto może – dodał z grobową miną
Asmo. – Czarny oznacza koniec. Kaput. Game over.
– Jaki
game over? – zaciekawił się Energy, wepchnąwszy się w przejściu przed Kaimona. –
To co się dzieję?
– Kod
czerwony – zaśmiał się gardłowo Kaimon, stając za Szkarłatną. – Będzie wykurwiście.
– Kaimon
– zwróciła się do niego Tris. – Przestań mi dyszeć na kark zboczeńcu, bo ci
jebnę w bebechy.
– Nie
chciałbym wam psuć zabawy – wtrącił się Asmo. – Ale lepiej się pośpieszmy. Bel
nie lubi czekać.
Bardzo dopracowany tekst. Widać ze doskonale znasz postaci i je lubisz. Nawet nie proszę o kontynuacje, bo wiem, ze wkrótce będzie.
OdpowiedzUsuńRozbawił mnie ten tekst swoją wymową i to dosłownie! To "szo" czy "dzieję" pasują idealnie do postaci Asmo. W ogóle bohaterów masz fajnie zarysowanych :) Tekst przyjemny i bardzo dobrze się czyta. Co podarujesz nam dalej?
OdpowiedzUsuńTaaak :) Asmo jest... Sobą. Bohaterowie tak, jestem z nich dumna, ale szczerze to zrodzili się z karnego alkoholowego szota Wilczego. Długa historia. Niemniej wniosek jest taki, że Demonsi to jej twór, który włączyłyśmy do uniwersum Tagged, choć chłopaków nazwałam już ja to jednak hint tych charakterów miałam z pojedynczych nikomu nie przypisanych konkretnie kwestii.
UsuńDalej w sensie Tagged czy w sensie tygodnia to ED.
Ciekawi mnie ta Szkarłatna, oj ciekawi. Przez to Wasze Tagged# sama zaczęłam tworzyć nad laserem opowieść z tego uniwersum. Jakbym nie miała, co robić. Naprawdę.
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć Bela w akcji.
Tekst świetny, nie mogę się doczekać więcej.
Pozdrawiam