Fragment trochę wyrwany z kontekstu, bo jest to tak jakby fragment
historii, którą planuję od dłuższego czasu. Zdaję sobie sprawę, że tematyka może niektórym nie odpowiadać, ale skorzystałam z możliwości pierwszego spotkania z tymi bohaterami. Wszystko jest
tu właściwie prototypem,
bo właściwe charaktery bohaterów,
sama fabuła itd. wyklarują się przy pisaniu właściwej historii.
P.S. Nie, między Sarą a Cedriciem nie będzie wątku miłosnego XD
P.S.2 Tekst idzie
bez sprawdzenia, przyznaję się, więc za wszelkie nieścisłości i błędy przepraszam.
Aktina
Prywatna wojna
Moment, w którym zabójca ma serce, to moment jego śmierci. Kiedyś to usłyszała, a jej złośliwa pamięć postanowiła, że doskonale to zapamięta i będzie przypominać w najmniej odpowiednich
momentach. Poznała również opinię mówiącą, że wampiry są zabójcami bez serca. Łącząc ze sobą obie teorie, nieśmiertelność tych stworzeń dała się bardzo łatwo wytłumaczyć.
Przyłapała się na tym, że znowu mówi o wampirach jak o czymś, co kompletnie jej nie dotyczy. Tak naprawdę była jednym z nich i nic
tego nie zmieni. Pytania, które kiedyś zdawały jej się rozwodzeniem nad
bajkami, teraz decydowały o jej egzystencji.
Nigdy nie zabiła człowieka, ale miała na sumieniu wiele osobników jej gatunku... Przecież każdy wampir był człowiekiem, dla niej samej
to człowieczeństwo było bardzo ważne, więc dlaczego ich śmierć ma być nieistotna? Mogła się jednak założyć, że ci, którzy zginęli z jej ręki, faktycznie nie mieli serca. Inaczej nie łączyliby się w gangi polujące na ludzi. Na dodatek nie robili tego z głodu, co jeszcze potrafiłaby
zrozumieć. Bawili się swoimi ofiarami jak koty,
a na koniec zostawiali półżywe, niezdolne do
ucieczki ani wezwania pomocy. Tak samo zrobili z nią, tyle że do niej pomoc sama dotarła.
- Sara? Sara! - Cedric pstryknął palcami przed jej twarzą, po
czym znów położył obie dłonie na kierownicy. -
Nie ma nic gorszego od rozkojarzonego wojownika.
- A myślałam, że od zabójcy posiadającego serce. Nieważne... - skomentowała, kiedy mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem. - Za dużo tłumaczenia.
- W takim razie powtórz nasz plan. Zobaczymy, ile zapamiętałaś.
Sara przewróciła oczami. Powtarzali już go przed wyjazdem, wczoraj również, ale to Cedric tu dowodził, musiała spełnić polecenie.
- Zatrzymujemy się przed budynkiem gdyby
nigdy nic. Przed wejściem spotkamy dwóch strażników. Skąd wiesz, że akurat dzisiaj prawie nikogo tak nie będzie? - Nagle zmieniła temat.
- Mam kontakty na tej ulicy.
- Kontakty, o których Aaron nie musi wiedzieć? - Uśmiechnęła się pod nosem i odwróciła w kierunku kierowcy, ciekawa jego odpowiedzi.
- Aaron nie musi o wszystkim wiedzieć, a w tym przypadku chyba nawet nie chce.
Wspomniany Aaron był szefem Organizacji zajmującej się utrzymaniem wszystkich wampirów
w mieście w ryzach. To on również przemienił Sarę.
- Dwójka strażników wpuści nas do środka - kontynuowała - a później...
- Przekonam ich, aby zaprowadzili nas do Velasco - dokończył za nią.
- Z twoim darem przekonywania, nawet w to nie wątpię.
Cedric był hipnotyzerem. Początkowo jego moc przerażała Sarę, mógł przekonać kogokolwiek do czego
tylko chciał, ale z czasem zrozumiała, że nie używa jej w codziennym życiu. Zresztą istnieją gorsze talenty.
- Strażnicy zaprowadzą nas do swojego szefa, ok, ale co dalej? - zastanawiała się. Tak naprawdę nieduża znała najistotniejszej części planu.
- Będziemy rozmawiać - odpowiedział zdawkowo.
- Mogłabym wiedzieć o czym? - zapytała lekko zdenerwowana.
Czasem miała dość jego lakonicznych
odpowiedzi.
- Dowiesz się w trakcie rozmowy. - Kątem oka zauważył, że Sara piorunuje go
wzrokiem. - Jeśli ci powiem, zaczniesz tworzyć w głowie obraz rozmowy i uczyć się tego, co mogłabyś powiedzieć. Później będzie to wyglądać sztucznie.
- Sądzisz, że nie będę umiała zachować się naturalnie?
- Właśnie uważam, że zachowasz się bardzo naturalnie,
dlatego nie muszę tego z tobą ćwiczyć. Masz powody, żeby mi nie ufać?
- W sumie podczas treningów nigdy nie chciałeś mnie zabić...
- Tego akurat nie byłbym taki pewny. To, że nigdy tego nie zrobiłem, nie znaczy, że nie chciałem.
Sara już miała się zaśmiać, ale zauważyła, że Cedric mówi to z całkowicie poważną miną. Natychmiast opadła na fotel.
- Nie muszę ci chyba przypominać, jak ważny dla nas jest Velasco.
Musimy mieć go żywego. Tylko przez niego
możemy dotrzeć do Draculi, tylko on się z nim widuje, wie jak wygląda...
- Daruj sobie wykład akurat o Draculi.
Wszyscy wiedzą, że to jedna z jego grup
mnie zaatakowała, a gościu jest nieuchwytny jak
duch. Wiemy jedynie, że istnieje i sam siebie
nazywa Draculą. Swoją drogą bardzo kreatywnie - prychnęła.
Przynajmniej znamy nazwisko Velasco.
- Nie do końca - westchnął. -
Nikt nie potwierdził, że to jego nazwisko, a nie tylko pseudonim.
- Cudownie! Dlaczego nie możemy po
prostu wziąć karabinu maszynowego i wszystkich rozstrzelać?!
- Bo Velasco ma być cały! - podkreślił jeszcze raz. - Zresztą pamiętaj, że w budynku jest pięć wampirów. Dwójka przy wejściu,
nimi zajmę się ja, oraz dwójka z
prywatnej straży tego szczura. Oni nas przeszukają, chociaż powinni zrobić to już ci pierwsi. Gdybyśmy wpadli z karabinami pod pachą, nie zdążylibyśmy pokonać wszystkich przed własną śmiercią. Zresztą oni też będą mieli broń.
- Wiem. Musimy im ją odebrać w pierwszej chwili, inaczej po nas. Jakie moce mają ci z prywatnej straży? - Do celu zostało już tylko kilka przecznic.
Musiała skupić się jedynie na misji, nie było czasu
na obmyślanie alternatywnych planów. Cedric wie, co robi. Musiała się tego trzymać.
- Nie wiemy o nich nic, a tym bardziej o mocy Velasco. Po
prostu musimy być ostrożni i czekać na odpowiedni moment.
- Jak mam rozpoznać, że to już?
- Rzucę się na jednego z zahipnotyzowanych strażników. Zrób to samo z drugim, trzeba ich unieszkodliwić na starcie, żeby się nie obudzili.
- Masz na myśli to, że trzeba ich zabić?
- Sara, tu nie ma czasu na sentymenty. Świat nie będzie za nimi płakał. W tym samym czasie
zaatakuje nas dwóch następnych - kontynuował. Poprzednią kwestię uznał za zamkniętą. - Prawdopodobnie mi przypadnie
silniejszy, ciebie zlekceważą. Pokonanie tego wampira
to twoje jedyne zadanie, słyszysz? Nie zbliżaj się do Velasco. - Jego głos przybrał rozkazujący ton. Zatrzymał samochód przed
budynkiem, któremu niewiele brakowało do ruiny. Właśnie tam znajdował się ich cel. Cedric złapał Sarę za podbródek i zmusił, aby spojrzała mu w oczy. - Jesteś tu, bo wiem, że nigdy byś mi nie wybaczyła, gdybym odsunął cię od tej misji. Zastanawiałem się nad tym, bo aspekt osobisty może utrudnić ci racjonalne myślenie, ale wierzę, że zachowasz się profesjonalnie. W tym
momencie to nie jest tylko twoja wojna. Obiecaj mi, że nie zbliżysz się do Velasco.
Na chwilę zapadła zupełna cisza. Sara była wdzięczna Cedricowi za
zaufanie. Jeśli ona zawali, również jego życie będzie zagrożone. Miała nadzieję, że na tę decyzję wpłynęły godziny spędzone na wspólnych treningach, wszystkie misje, w których
razem uczestniczyli, a nie wstawiennictwo Aarona.
- Obiecuję - odpowiedziała, nie zrywając kontaktu wzrokowego.
Wyjście z samochodu oznaczało koniec przygotowań. Nie było już odwrotu, wszystkie
emocje musieli zostawić za sobą. Teraz liczyły się tylko dwie rzeczy - wyjść z tego
cało, z Velasciem zakutym w kajdanki. wyciągnięcie z niego potrzebnych
informacji zapewne będzie o wiele trudniejsze
niż złapanie wampira, ale tym będą się martwić znaczenie później.
Sara trzymała się pół kroku za Cedriciem. Był jej opiekunem, nauczycielem oraz bezpośrednim szefem. Tego wymagał
szacunek, a także zdrowy rozsądek. Może i była najmłodszą członkinią organizacji, doskonale rokującą, ale do takiego doświadczenia, jakie miał towarzyszący jej wampir, wiele jej brakowało.
- Mam sprawę do twojego szefa - oznajmił Cedric do domofonu, który jako jedyny świadczył o tym, że budynek jednak nie jest opuszczoną ruiną.
- Szef nie przyjmuje. Kim ty w ogóle jesteś? - Z głośnika popłynął wyjątkowo nieprzyjemny głos.
- Byłem z nim umówiony, więc rusz cztery litery i wpuść mnie!
- Nic mi o tym nie wiadomo - odparł strażnik, ale słychać było, że zaczyna wątpić.
- Jesteś zwykłym pomagierem. Myślisz, że sam Velasco będzie dzielił się z tobą wszystkimi szczegółami? - Zaśmiał się w głos. - Chyba powinienem
go ostrzec, że pozwala wam na zbyt wielkie mniemanie o sobie.
Sara zawsze podziwiała spokój, z jakim Cedric
podchodził do misji. Umiał kłamać, patrząc w oczy przeciwnika, bez żadnego załamania głosu. Wystarczyło kilka słów, aby druga zaczęła wątpić w swoje racje. Ona
nigdy nie mogła ufać swojemu głosowi. Często nie umiała dostosować tonu wypowiedzi do jej treści, przez co stawała się niewiarygodna. Zdecydowanie bardziej wolała działać, wtedy nie musiała myśleć. Jej ciało reagowało w wyuczony sposób. Miała mniejszą szansę, żeby zepsuć coś na starcie. Jej
nauczyciel walczył doskonale, to od niego
wszystkiego się nauczyła, chociaż jego metody bywały kontrowersyjne. On
jednak potrafił ocenić, kiedy potrzebna jest
brutalna siła, a kiedy bardziej lub mniej subtelna argumentacja.
Nigdy w tej ocenie się nie pomylił, w przeciwieństwie do niej.
- Zaczekaj - padło z domofonu po chwili
wymownej ciszy.
- Nie zabrałaś żadnej broni, prawda?
- Jasne, że nie - zapewniła, chociaż doskonale czuła niewielkie sztylety schowane w cholewkach jej butów. Mężczyzna, który je wykonał,
zapewniał, że nóż nie będzie widoczny ani wyczuwalny
podczas przeszukania. Miała nadzieję, że mówił prawdę.
Drzwi otworzyły się, ukazując ciemne wnętrze i młodego, oceniając po wyglądzie, co mogło być mylne, wampira. Gdy odezwał się, zapraszając do środka, stało się oczywiste, że to z nim rozmawiali.
Budynek okazał się starym teatrem. Natychmiast rzucały się w oczy nieczynne od
wielu lat kasy, niegdyś zdobne i barwne zasłony, które obecnie zbierały tylko
kurz, rzeźby i obrazy, pozwalające wyobrazić sobie to miejsce w czasach jego świetności. Podwładny Velasco zaprowadził
przybyszów do pomieszczenia jakby wyjętego z siedziby CIA. Kilkanaście ekranów przedstawiało
widoki z kamer rozmieszczonych wewnątrz teatru i w jego
najbliższej okolicy. Sara nawet nie próbowała rozpoznać przeznaczenia kilku
innych urządzeń. Zresztą nie mogła się nadmiernie rozglądać.
- Gdzie twój towarzysz na posterunku? - gdyby nigdy nic
zapytał obcego wampira Cedric.
- Wyszedł na chwilę, dlatego tylko pokieruję was do
szefa. Sam muszę tu zostać...
- Pójdziesz z nami i powiesz szefowi, że usilnie nalegaliśmy na spotkanie.
Ostatecznie nas wpuściłeś, bo podobno mamy dla
niego bardzo opłacalny interes. Zrozumiałeś?
- Tak jest.
Wampirzyca nie miała wątpliwości, że sprawa jest już załatwiona. Hipnoza nie wyglądała tak jak w bajkach - oczy z kręcącą się czarno-białą spiralą. W wypadku słabszych celów nawet kontakt wzrokowy nie był potrzebny.
- Co teraz? Czekamy na powrót drugiego? - Sara poczuła się niepewnie. Już pierwszy element planu zaczął się sypać.
- Velasco pewnie już wie, że ktoś przyszedł. Jeśli będziemy za długo zwlekać, stanie się to podejrzane.
- Ten drugi przyjdzie szefowi na pomoc, gdy tylko wywiąże się walka. Będzie ciężko we dwójkę, w zamkniętym pomieszczeniu, bez
broni.
Cedric splótł ręce za głową i przeszedł się po pomieszczeniu. W końcu przeczesał dłońmi swoje krótkie,
czarne włosy i westchnął przeciągle.
- Nie mamy wyjścia.
- A wsparcie? Możemy kogoś wezwać.
- Ta misja nie jest oficjalna. Po prostu dostałem wolną rękę, aby sprowadzić Velasco przy pierwszej możliwej
okazji.
- Nikt nie wie, że tu jesteśmy?
- Nawet jeśli podałbym im adres i jakimś cudem dotarliby tu w odpowiednim
momencie... - Wyciągnął swój telefon i szybko coś
sprawdził, po czym rzucił go na blat. - Blokują sygnał w całym budynku. To dlatego nigdy nie mogliśmy nikogo namierzyć.
- Wycofujemy się? - Musiała o to zapytać. Nie wiedziała, co zrobi, jeśli Cedric zarządzi odwrót. Żadna akcja do tej pory
nie była dla niej tak ważna.
- Prowadź do szefa - stanowczym głosem rozkazał zahipnotyzowanemu
wampirowi. - Nigdy więcej nie będę zgrywał herosa i nie zgodzę się na taką misję.
- Akurat. Przecież ty nie umiesz żyć bez adrenaliny - zaśmiała się. Sama również czuła podekscytowanie zbliżającą się akcją.
- Mimo wszystko nie chciałbym zginąć tylko z tego powodu.
Zostali sprowadzeni schodami do części podziemnej. W niektórych miejscach można było jeszcze zauważyć, że kiedyś znajdowały się tu garderoby i charakteryzatornie.
Obecnie większość powierzchni jedynie się kurzyła, ale za drzwiami na końcu
korytarza ich oczom ukazał się sam Velasco. Został przemieniony w dość dojrzałym wieku. Sara dawała mu co najmniej sześćdziesiąt lat. Miał wyjątkowo chudą twarz o zapadniętych policzkach. Natychmiast przypomniało jej się, że Cedric nazwał go szczurem. Było to wyjątkowo pasujące określenie.
- Stań przy drzwiach - nakazał wampirowi, który przyprowadził gości, kiedy usłyszał od niego już wszystko. Sposobem, w jaki rozsiadł się na kanapie, pokazywał, że jest u siebie i to on
tu rządzi. Przy jego bokach natychmiast pojawiła się prywatna straż, której spodziewali się
przybysze. - Wybaczcie, że nie zaproponuję wam, abyście usiedli, bo brakuje
mi mebli. - Uśmiechnął się sztucznie, wskazując ręką na pusty pokój. Znajdowała się tam tylko jedna kanapa,
zajmowana przez niego, oraz drewniany stół, na którym stał kielich z krwią. Jej zapach unosił się po całym pomieszczeniu. - Poczęstunku również wam nie zaproponuję, ponieważ jest to ostatnia porcja. Czekam na świeżą dostawę.
- Nie przyszliśmy tu na pogawędki - zaczął Cedric.
- Nigdy nie podejrzewałbym członków Organizacji o tak bezinteresowne zachowanie. Czego
ode mnie chcecie?
- Krwi.
Sara spojrzała na nauczyciela, zastanawiając się, co mu przyszło do głowy.
- Wysokie wymagania, ale mów dalej.
- Piłeś kiedyś mrożoną krew? Próbują nam wmówić, że ta w woreczkach nie różni się niczym od świeżej, ale wszyscy widzą różnicę. Nie chodzi tu nawet o
smak. Po kilkunastu latach na tej diecie widzę różnicę. Jestem słabszy... Nie tylko ja to zauważyłem. Chcemy zawrzeć z tobą umowę...
- Jak długo jesteś jedną z nas? - Velasco zwrócił się do Sary.
- Półtora roku. Nigdy nie piłam... - demonstracyjnie przełknęła ślinę - świeżej krwi. Nigdy mi nie
pozwolono. - Miała nadzieję, że wypadła tak jak chciał Cedric.
- Właśnie dlatego chcielibyśmy, w imieniu sporej
grupy wampirów, zawrzeć z tobą umowę. - Członek organizacji próbował skierować rozmowę na pożądane tory, ale znowu mu przerwano.
- Brzmi dość interesująco, ale mam jedną zasadę. Nie robię interesów z hipnotyzerami.
Jedno skinienie głowy i sytuacja zrobiła się wyjątkowo niebezpieczna. Jeden z wampirów ochraniających Velasco wyjął pistolet spod marynarki.
W pierwszej kolejności wymierzył do Sary, która, podczas próby uniknięcia postrzału, znalazła się w uścisku drugiego ochroniarza. W tym czasie jej towarzysz zdąrzył przyskoczyć do strażnika stojącego przy drzwiach. Jednym ruchem oderwał jego głowę od reszty ciała, tamten nawet nie
otworzył szerzej oczu. Ciało zabitego nie zdążyło opaść na ziemię, kiedy członek Organizacji rzucił się w kierunku przeciwnika z bronią. Padł strzał. Kula utkwiła w ramieniu Cedrica.
Wampir zaklął, ale nie zatrzymał się. Kula była srebrna, Sara w to nie
wątpiła. Sami takich używali. Rana zadana przez ten metal mogła być niewielka, ale sprawiała niewyobrażalny ból, a na dodatek
nie goiły się tak szybko jak inne.
Wampirzyca miała dłonie wroga zaciśnięte na gardle. Spanikowała, próbowała oderwać palce obcego wampira od
własnej szyi. Dopiero po chwili zrozumiała, że to nie ma sensu. Przypomniała sobie o schowanych sztyletach. One również były srebrne. Podniosła nogę w ten sposób, że jednym ruchem wyciągnęła nóż ze skrytki. Na szczęście miała wolne ręce.
- Sara, mogłabyś się pośpieszyć? - Głos Cedrica wprawił ją w osłupienie. Skoro prosił o pomoc, musiał jej bardzo potrzebować. Skupiła się na nim, używając swojej mocy. W jednej chwili poczuła palący ból w prawym
ramieniu, przez co prawie wypuściła sztylet. W drugiej kolejności pojawił się ból w lewym boku, dopiero się nasilający, ale również zadany srebrną bronią. Zdolność odczuwania tego co inni,
szczególnie w kwestii fizycznej, nie było czymś przyjemnym. Wyłączyła moc, żeby skupić się na zadaniu.
Zacisnęła mocniej dłoń nai rękojeści, po czym wbiła ostrze w szyję przeciwnika. Wydał on charczący dźwięk, zataczając się do tyłu. W tamtym momencie w drzwiach
stanął kolejny ochroniarz, najprawdopodobniej ten, który wcześniej wyszedł. Sara rzuciła w jego stronę nożem, który nadal trzymała w dłoni, trafiając prosto w serce.
Cedric razem ze swoim przeciwnikiem znajdowali się w kącie pomieszczenia.
Nauczyciel wampirzycy był przyparty do ściany, a podwładny Velasca był tak skupiony na walce, że nie
zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego.
Sam Velasco, kiedy tylko zauważył, że za chwilę zostanie sam, rzucił się do ucieczki. Sara w
ostatniej chwili rzuciła w jego stronę drugim sztyletem, ale tylko go drasnęła. Starszy wampir zniknął w mroku
korytarza. Wampirzycy nawet przez myśl nie przeszło, żeby biec za nim.
Chwyciła napastnika Cedrica i
rzuciła nim o ścianę. Słychać było tylko trzask łamanych kości. Stanęła nad nim, przydusiła do ziemi i zakuła w srebrne kajdanki. Nie potrzebowała swojej mocy, aby wiedzieć, że uleczenie się zajmie mu chwilę, a kontakt ze srebrem jeszcze to spowolni.
- Miałaś szansę, żeby go złapać. Niewielką, ale zawsze. - Ranny
wampir stał oparty o ścianę. Jego ramię i bok pokrywała gęstą, prawie czarna wampirza krew.
- Sam mówiłeś, że mam zachować się profesjonalnie. Nie mogłam pozwolić, żebyś zginął, kiedy ją będę toczyć prywatną wojnę z Velasciem. Zresztą to tylko pionek. Chodzi
nam o Draculę, a bez ciebie to nie złapię. Powiedzmy, że zrobiłam to we własnym interesie.
Od czasów gimnazjalnych i Wampiratów lubię czytać o tych fantastycznych istotach. A jeśli jeszcze stanowią część jakieś organizacji, to jestem zgubiona.
OdpowiedzUsuńZnalazłam jeden błąd: "zdąrzył" przy opisie ataku. Niby nic, ale jednak razi.
Jest plan, który się nie powodzi - znam to z autopsji. Pokazujesz tę historię, dobrze posługując się językiem, znajdujesz odpowiednie słownictwo przy opisach, które są bardzo plastyczne.
Podoba mi się ten tekst :) Sara nie jest tu pokazana jako idealna bohaterka, za co Ci chwała! Chętnie przeczytałabym coś jeszcze o tej dwójce.
Też lubię wampiry, a takiej organizacji jak moja jeszcze nie widziałam, chociaż może i już była. Przecież wszystkich książek o wampirach nie przeczytałam. Byłam ciekawa twojej opinii, bo jeszcze kiedy pisałam o tym pomyśle na stronie, to mówiłaś, że czytałabyś :)
UsuńPewnie coś ze "zdarzyć" mi się pomieszało :/ Dzięki za zwrócenie uwagi. Pewnie też gdzieś jest "Organizacja" z małej litery, bo w trakcie pisania zdecydowałam pisać ją z wielkiej, jako że jeszcze nie wymyśliłam jej nazwy. Przeleciałam wzrokiem tekst, ale na bank gdzieś zostało.
To jest jeden wątek. O wielu rzeczach, które planuję, nawet nie wspomniałam. Starałam się wprowadzić w realia historii, przynajmniej z grubsza. Coraz bardziej nakręcam się na tę historię :D A co do stylu opisów to chyba Przyszłość zrobiła swoje xD
Charaktery bohaterów będą mi się jeszcze ustalać, ale zarysy już mam. Nie chciałam z Sary zrobić nowicjuszki, która jest idealna jak kilkusetletni wampir. Jak będę miała okazję, to wrócę jeszcze do tego świata. Mam jeszcze paru bohaterów do nakreślenia.
Tekst przyzwoity, chociaż mam jedną uwagę.
OdpowiedzUsuńNa początku główna bohaterka została przedstawiona tylko jako Sara, a potem znikąd wyskoczyłaś z wampirzycą. Chwilę mi zajęło zanim skojarzyłem, że to ta sama osoba. Najlepiej by było przedstawić ją na początku jako wampirzycę Sarę.
Wiesz co... Już w drugim akapicie jest powiedziane, zdaje mi się, że wprost, że Sara jest wampirem, więc nazwanie jej wampirzycą zdawało mi się oczywiste... W pewnym momencie chciałam użyć jakiegoś synonimu dla imienia, żeby nie było ciągle Sara, Sara, Sara... A jako że w grupie Velasco nie było żadnej kobiety-wampira, wampirzycą była tylko ona, więc myślałam, że jest to zrozumiałe. Mimo wszystko wiem, że czasem te zamienniki powodują chwilę zdezorientowania, ale nazwanie Sary z marszu "wampirzyca Sara", zaklasyfikowanie jej tak... Wybacz, ale ja jakoś tego nie widzę. Rozumiem, o co ci chodzi i może odebrałbyś to inaczej, gdybyś czytał tę historię w całości, a nie wyrwany fragment. Chodzi mi o to, że jeśli miałabym bezpośrednio w opisie lub dialogu umieścić "wampirzyca Sara" to byłoby to dla mnie strasznie sztuczne. Chyba że chodzi ci o coś innego, a ja źle to rozumiem. Nie jest tak, że krytykuję twoją opinię, bo bardzo dziękuję za nią i w ogóle za przeczytanie. Następnym razem postaram się używać mniej tych zamienników imion, chociaż już i tak z tym walczę. Zboczenie zawodowe, że nie lubię niepotrzebnych powtórzeń...
Usuń