Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 30 października 2016

[11] Dream team ~ Tenebris


Słowo się rzekło i tekst się napisał Triszowy z serii DMF, nad którą pracuję z Wilczym i Rilnen. A wszystko zaczęło się tu na GPK od wilczego tekstu o Blu, która znalazła w piekle swojego psa. Dalej poszło już z górki i zrobiło się z tego demoniczno–anielskie trio, przyprawiające ludzi o ból głowy. Miłej migreny!

            Stali na skrzyżowania w samym centrum miasta. Niepotrzebnie się rozdzielili i teraz trzeba było się odnaleźć. Ale Dante przecież wiedział lepiej. Wysłał swojego bratanka w towarzystwie demona (raczej chodziło tutaj o charakter) oraz anioła, więc combo było po prostu cudowne i Celty pozostało jedynie modlić się, żeby się nie pozabijali.
            Przynajmniej Blu i Nero, bo nie czuła, żeby miała jakoś specjalnie tęsknić za Tamiel. Nigdy nie przepadała za aniołami. Były zbyt świętoszkowate, a Tamiel, jej zdaniem, za bardzo łasiła się do Dantego, za co miała ją czasami ochotę chapnąć w skrzydło. Boleśnie.
            Westchnęła ciężko i spojrzała ukradkiem na Dantego. Wzrok zbłądzony za rozumem. Nie trudno było zgadnąć, że nie ogarnia. Nie miał pojęcia, gdzie teraz iść. I Celty przez dłuższą chwilę zastanawiała się, jak on przeżył, tyle lat pracując jako łowca. I kto mu w ogóle dał licencję. O ile dawali jakieś licencje na walkę z demonami. Było to warte sprawdzenia.
            – To… Gdzie teraz? – zapytał wreszcie Dante, przyglądając się coraz bardziej wkurzonej blondynce.
            W lodowo-błękitnych oczach, podobnych do jego własnych, widział swoje odbicie. A podobał mu się ten widok niezmiernie, gdyż Dante nie od dziś wiedział, iż jest bardzo przystojnym łowcą i panienki po prostu na niego leciały. Gdyby jeszcze Celty podzielała jego entuzjazm, bo Tamiel na przykład problemu z tym nie miała.
            – Sądząc po kierunku wiatru, połamanych patykach w rogu i śladach stóp, myślę, że poszli w lewo – odpowiedziała z poważną miną.
            – Naprawdę umiałaś po tym stwierdzić? – zapytał wyraźnie zdziwiony Dante i pokiwał głową z uznaniem.
            – Nie, idioto, wysłali mi wiadomość – wyjaśniła Celty. – Znaczy Tamiel wysłała z telefonu Blu, po tym jak zaczęła rzucać w Nero wszystkim, co popadnie. Blu rzecz jasna. Pośpieszmy się lepiej, zanim chłopaka zajedzie – dodała.
            – Nie, no głupi jest, ale nie taki pierwszy lepszy. Tak szybko się nie da.
            – Oby też nie pierwszy łatwiejszy, bo w innym przypadku chyba mu współczuję – skwitowała Celty i wzruszyła ramionami, widząc, że Dante nie załapał. – W lewo – przypomniała. – Idziemy. Już. W lewo, do licha ciężkiego! – krzyknęła, gdy łowca ruszył w proporcjonalnie przeciwną stronę do wskazanej. – To drugie lewo! Na litość boską, kto ci pozwolił zostać łowcą demonów? Zabrakło im ludzi, gdy demony wyrżnęły w pień tych, którzy mieli jakiekolwiek kwalifikacje?
            – Zluzuj gacie – padło w odpowiedzi i dziewczyna przeciągnęła otwartą dłonią po twarzy w akcie desperacji i głębokiego ubolewania nad swoim ciężkim żywotem. – „Bez spiny, są drugie terminy” – zacytował radośnie.
            – Widzisz i nie grzmisz… – I zagrzmiało, a potem nawet huknęło. – I po co ja pytałam? – westchnęła Celty.
            – Burza?
            – Mam nadzieję, ale… Nadzieja matką głupich.
            – Ale każda matka kocha swoje dzieci – dodał wesoło Dante.
            – Nie każda – powiedziała Celty, ale tak cicho, że nikt tego i tak nie usłyszał.
            Ruszyła w stronę, z której nadszedł huk, ale zatrzymała się w pół kroku, gdy tylko spostrzegła, że Dante znów się gdzieś zapodział. Tyle co wydawało jej się, że stał obok niej. Jednak wszelki ślad po łowcy zaginął. Jak kamień w wodę. Albo śliwka w kompot, kiedy tylko do Celty doszedł zapach pizzy.
            Jeśli Dante gdzieś się zapodział, mógł być tylko w jednym miejscu. W pizzerii. To był naprawdę niezawodny strzał w jego przypadku. Bo i tym razem Celty się nie pomyliła. Łowca pogwizdując radośnie, czekał w kolejce po swoją Margaritę z podwójnym serem.
            – Czy ja, do chuja, mówię nie wyraźnie? – wycedziła przez zęby Celty. – Idziemy szukać pozostałych.
            – Naprawdę dziewczyno, ja nie wiem, do czego ty rozmawiasz w wolnym czasie, ale nie musisz się tym chwalić publicznie – skwitował Dante, niespecjalnie przejęty narastającym gniewem dziewczyny.
            Powaga sytuacji dotarła do niego dopiero, gdy jej dłoń rozbłysnęła czerwonym światłem anty-demonicznej magii. I tym razem nie było, co do tego wątpliwości, że to on był celem. I chociaż nie był demonem, obawiał się o namiastkę swojej demonicznej krwi. Jako, że był do niej raczej przywiązany i nie chciał jej stracić, uniósł ręce w geście kapitulacji.
            – Wygrałaś – oznajmił pospiesznie. – No już, nie denerwuj się. Zaraz idziemy do Nero i Blu i Tam… – urwał, gdy czerwony blask znów się nasilił. – No, już, już – mamrotał, kierując swoje kroki w stronę ulicy. – Spokojnie – dodał, rzuciwszy ostatnie tęskne spojrzenie ku pizzerii.
            Kolejny huk sprowadził ich na ziemię i oboje rzucili się do biegu. Szybko dotarli na miejsce, gdzie zobaczyli ogromną, obślizgłą ropuchę, wokół której biegał Nero ze swoim mieczem, próbując jakoś zranić ogromne cielsko demona.
            Tamiel atakowała z góry, unosząc się w powietrzu na swoich anielskich skrzydłach. Ile Celty dałaby w tej chwili, żeby mieć kuszę albo cokolwiek, czym mogłaby zestrzelić wrednego skrzydlaka. Panoszyło się to to niepotrzebnie i siało zamęt, liniejąc na kanapę piórami. Jeszcze trochę i będą mogli sprzedawać pościel.
            Tymczasem Blu obserwując całe zajście z bezpiecznej odległości, podskakiwała bojo, machając pięściami niczym rasowy bokser i dyrygując coraz bardziej wkurzonemu Nero. Zupełnie, jakby to ona walczyła.
            – No nareszcie! – krzyknęła Tamiel. – Już bardziej się ociągać nie dało, co?
            – Stul! …Twarz – mruknęła Celty, czując na sobie spojrzenie Dantego. – A ty rusz dupę – zwróciła się do niego. – I pomóż Nero. Czekasz na oklaski?
            – Weź tą żabę uderz jakimś czarem oszałamiającym.
            – A co ja jestem? To nie jest gra rpg, a ja nie jestem szamanką! Zapierdalaj tam walczyć albo ciebie też potraktuję oszołomieniem, ty oszołomie.
            – Coś ty taka nerwowa? – spytał Dante, patrząc na nią z żalem i odrobiną współczucia. – Okres się zbliża?
            Dłonie Celty rozbłysły czerwonym światłem, tym razem już całkiem poważnie. Dante dłużej już nie zwlekał, wiedząc, że dziewczyna kryje tyły i z całą siłą zaatakował paskudnego demona, ku uciesze Tamiel i swojego bratanka.
            – Trzeba go było dłużej zagadywać – rzuciła anielica, patrząc z wyrzutem na Celty.
            Miarka się przebrała i blondynka podniosła z ziemi kamień, po czym wymierzyła.
            Cel pal.
            – Trafiony zatopiony! – zatryumfowała, gdy Tamiel obniżyła lot, pocierając skrzydło. – A teraz skupcie się ludzie – zadyrygowała. – Chcę to skończyć jeszcze przed obiadem.

7 komentarzy:

  1. Nie no juz kurwa koniec? Serio? Gdzie ta blu cos mi obiecala :D
    Ach, wiecznie mi bedzie za malo.
    Mam do powiedzenia jedno - to bylo cudowne. I tego bylo za malo. I ja chce wiecej. I ja tu wrócę bo tu jest tyle rzeczy do wycytowania.
    Cudowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosz do jasnej chujanki! Jak Ty potrafisz wszystko przekręcić, co się mówi -.- Ja sobie kuźwa nie przypominam, żebym Ci cokolwiek obiecywała.Ja wtedy tylko z dumą stwierdziłam, że Blu mi fajnie wyszła. Że wyszła, a nie że opowiadanie jest o niej... -.-

      Usuń
  2. Pięknie!
    Ale ale "I kto mu w ogóle dał licencję. " tu powinien być znak zapytania chyba?
    "„Bez spiny, są drugie terminy” – zacytował radośnie." - XD No lol i tyle.
    " nie wyraźnie" - powinno być razem
    Nie lubię tej Celty, to jakiś robot. Wejść do pizzerii i WYJŚĆ? Bez jedzenia? Coooo?
    "I tym razem nie było, co do tego wątpliwości, że to on był celem. " Za dużo o przecinek.
    Nazwanie Tamiel "wrednym skrzydlakiem" mimo wszystko zdobywa moje serce ;D
    "To nie jest gra rpg, a ja nie jestem szamanką! Zapierdalaj tam walczyć albo ciebie też potraktuję oszołomieniem, ty oszołomie." - Ahahahaha. Tak. Boskie! No i na końcu jest coś o obiedzie. ;D
    Nie za bardzo kumam o co chodzi, ani kto jest kim, ale czyta się świetnie, a za drugim razem jeszcze lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, Justynko, a i tak się przyłożyłam do tego tekstu, a Ty i tak wyłapałaś jeszcze jakieś niedociągnięcia.
      Cieszę się, że Celty jednak zdołała podbić Twoje serce. Choć wiem, że tekst na razie sens ma tylko dla ekipy DMFu, bo znamy pełne backstory bohaterów, ale pracujemy nad tym, żeby za jakiś czas historia ukazała się w pełni.

      Usuń
  3. chapnąć w skrzydło - serio, KFC :D

    Wzrok zbłądzony za rozumem - tak bardzo dante. chociaz, wiemy, ze potrafi zaskoczyc. ale to jak nie ogarnia.... <3 i kwestia licencji! sluszna uwaga.

    z telefonu Blu, po tym jak zaczęła rzucać w Nero wszystkim, co popadnie. - widze. chce.

    zluzuj gaci i widzisz i nie grzmisz ;D skad ja to znam.

    takiej riposty na nadzieje co matka gupich jeszcze nie slyszalam. dobre.

    – Czy ja, do chuja, mówię nie wyraźnie?
    – Naprawdę dziewczyno, ja nie wiem, do czego ty rozmawiasz w wolnym czasie, ale nie musisz się tym chwalić publicznie ----- błagam, wiecej!!!! :D

    Tymczasem Blu obserwując całe zajście z bezpiecznej odległości, podskakiwała bojo - tylko w wcielo w bojowo a tak to kupuje ;D

    To nie jest gra rpg, a ja nie jestem szamanką! - hahahaha xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty zaraz o jedzeniu -.-
      Potrafi zaskoczyć, aczkolwiek chyba jest zbyt leniwy.
      Nie znasz tego? Nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dzieci? Jak możesz tego nie znać?
      :D

      Usuń
  4. No to ja tu już poluję na całość tego uniwersum, bo dobrze się bawię, czytając to i mało mi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń