Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 30 października 2016

[11] W poszukiwaniu Szczęścia ~ Królik

W poszukiwaniu Szczęścia.
You’re lost and so afraid
Where is the hope in a world so cold
Looking for a distant light
Someone who can save a life
You’re living in fear that no one will hear your cry
Can you save me now?

Szczęście zniknęło razem z Nią.
Nie ubrało płaszcza, nie zabrało żadnej walizki ani zbędnych bagaży. Po prostu skryło się w Jej cieniu i dreptało posłusznie. Nadzieja odeszła razem z nimi. Kiedy zawitała do mnie po raz pierwszy, była dzieckiem. Ale dzięki mnie urosła i wydoroślała. Aż do czasu, kiedy zaczęły się problemy. Wtedy Nadzieja kurczyła się, stawała wątła oraz słaba. Był moment, kiedy mogłaby się zmieścić w kieszeni mojego płaszcza. Potem jednak urosła, wzrostem prawie dorównywała teraz Szczęściu.
Odeszły we trójkę. W ciszy. Ona, Szczęście i Nadzieja. Zostawiły mnie samego. Nie mogłem ich zatrzymać. Nie zważały na żadne moje słowa. Zostałem z niczym. Ale nie poddałem się. Zacząłem ich szukać.
Nie groźny był mi mróz czy wiatr. Niestraszna ciemność, deszcz, śnieg. Zaraz po tym, jak Ją straciłem, ruszyłem w drogę. Zabrałem tylko trochę prowiantu i Determinację.
Podróż nie była łatwa. Zazwyczaj wieczorem zalewałem się łzami. Uderzały we mnie wszystkie wspomnienia. Poranki, kiedy to pierwszą czynnością po przebudzeniu było spojrzenie na Nią. Wspólne spacery, kiedy trzymałem Jej drobną, chłodną dłoń w swojej.  Wieczory spędzone pod kocem, z gorącą herbatą i książką. Pocałunki na dobranoc, wtulanie się w swoje ciała, zasypianie przy kojącym dźwięku Jej oddechu.
Poza chwilami słabości cały czas Jej szukałem. Potykałem się, zaliczyłem parę poważniejszych upadków, ale to nie było ważne. Obok mnie cały czas stąpała Determinacja.
– Podnoś się! Musiały pójść tędy, zobacz! – krzyczała, podskakując w miejscu. Jej błękitne loczki podskakiwały przy każdym kolejnym podskoku. – Tutaj są jakieś ślady!
– Naprawdę? – pytałem, próbując się podnieść z ziemi. Kiedy nie potrafiłem zrobić tego sam, pomagała mi moja towarzyszka. Była silna. Nie wyglądała na taką, ale pozory mylą.
– Tak! Rusz tyłek i chodź to zobaczyć!
Zazwyczaj okazywało się, że tymi śladami były nieprzypominające niczego odciski w ziemi. Rozczarowanie zalewało mnie na długi czas. Milczałem godzinami, nie zważałem na słowa Determinacji. Ale i tak za każdym razem dawałem się nabrać. Wierzyłem w to, że jednak ma rację. Wtedy na chwilę wracała do mnie Nadzieja. Nie widziałem jej, ale czułem ją. Zostawała ze mną na parę minut, a potem znów znikała.
Po miesiącu poszukiwań nastąpił przełom. Znaleźliśmy coś, co mogła po sobie pozostawić Ona. A mianowicie czerwoną spinkę, porzuconą na ziemi. Determinacja zaczęła piszczeć z radości. W ciągu kolejnych godzin obserwowała bacznie każde miejsce, próbując znaleźć coś więcej.
– Sądząc po kierunku wiatru, połamanych patykach w rogu i śladach stóp, myślę, że poszli w lewo.
– Naprawdę umiałaś po tym stwierdzić?
– Nie, idioto, wysłali mi wiadomość – westchnęła cicho Determinacja, jakby chciała powiedzieć to tylko do siebie. A ja zacząłem zastanawiać się, czy na pewno w jej słowach nie było ukrytej prawdy.
Ale w miarę upływu kolejnych dni nie znaleźliśmy już nic więcej. Zaczął dokuczać mi głód i pragnienie. Determinacja czuła się coraz gorzej. Była blada, milcząca, nieustannie zmęczona. Aż w końcu pewnego dnia zniknęła.
Zostałem sam. Zrezygnowałem z poszukiwań. Zniknęła na dobre. Ta wiadomość trafiła prosto w moje złamane serce, była jak strzała. Zacząłem się wykrwawiać. Znalazłem jakieś samotne drzewo, którego liście już dawno zmiótł wiatr. Usiadłem pod nim i czekałem. Pozostały mi tylko wspomnienia, które odtwarzałem przez cały czas. Karmiłem się nimi. To one pozwalały mi przeżyć nieco dłużej.
Ostatnim pocieszeniem było to, że w chwili śmierci nie byłem sam. Wróciła do mnie. Znów mogłem ujrzeć Jej piękne, błękitne oczy. Zza jej pleców wyłoniło się Szczęście i Nadzieja. Miały łzy w oczach, ich usta drżały. Ale Ona… nie uśmiechała się, ale też nie płakała. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jakbym już nie był dla Niej ważny.
A przecież przeżyliśmy razem tyle pięknych chwil…
Wtedy zrozumiałem: wszystko było złudzeniem. Wszystko oprócz Niej.
To Ona była moim Szczęściem, moją Nadzieją, moją Determinacją.
Była moim życiem.

3 komentarze:

  1. Piękne, prawie poetyckie ujęcie tematu. Podziwiam każdego, kto podejmuje się personifikacji emocji. Jest to niełatwe zadanie, Ty sobie z nim poradziłaś.
    Jest krótko, ale dobitnie. Poruszyłaś pewną strunę w moim sercu. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałaś "W głowie się nie mieści?" Kiedy czytałam twój tekst to mi się ten film przypomniał. Też są emocje które są istotami. Niby dla dzieci, mi poleciła go terapeutka. Jak będziesz miała chwilkę to obejrzyj. :)
    Ten tekst jest bardzo uniwersalny, pokazuje moment w życiu każdego z nas, kiedy coś tracimy. Posłuchałam sobie jeszcze piosenki z wstępu. Bardzo podkreśla klimat tekstu.
    Już pierwsze zdanie "Nie ubrało płaszcza, nie zabrało żadnej walizki ani zbędnych bagaży. Po prostu skryło się w Jej cieniu i dreptało posłusznie. " mnie zachwyciło.
    Podoba mi się jeszcze bardzo ten moment:
    "Pozostały mi tylko wspomnienia, które odtwarzałem przez cały czas. Karmiłem się nimi. To one pozwalały mi przeżyć nieco dłużej." chociaż nie wiem czy takie odtwarzanie wspomnień nie jest raczej samobiczowaniem. ;) Fajne opowiadanie, wyróżnia się na tle wszystkich tekstów w całym GPK. Mi przychodzi na myśl jedno określenie - impresjonizm. Lubię impresjonizm. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę ładny tekst. Wyróżniający się na tle tego tygodnia i dzięki temu wyraźnie jeszcze zyskuje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń