Demon na strychu by Królik
Notka od autora:
Mam wrażenie, że
ten tekst jest suchy. Wolałabym przeprowadzić akcję w inny sposób, zrobić tak,
aby było ciekawiej, ale… obecnie nie potrafię. Być może kiedyś poprawię całą
sceną i uczynię ją bardziej mroczniejszą. >D
You got your hell together
You know it could be worse
A self-inflicted murder
Maybe, maybe
You say it's all a crisis
You say it's all a blur
There comes a time you've gotta
Face it, face it
Kurz.
Jego drobinki
latają w powietrzu, widoczne w promieniach słońca prześwitujących przez okno
dachowe. Kręci mnie w nosie, mam ochotę kichnąć. Nie wiem, co tutaj robię.
Powinienem być martwy. Powinienem odejść na drugą stronę. Dlaczego więc
znalazłem się nagle na strychu mojego domu?
Oprócz stosów
pudeł, starej choinki w rogu i dziurawej sofy nie zauważam niczego nowego. Ale
coś każe mi zajrzeć do jednego z kartonów. Podnoszę się z podłogi, po czym
podchodzę do najbliższego pudła. W środku widzę komiksy, które czytałem jako
dziecko. Pod wpływem chwili postanawiam przenieść je na sofę i przeczytać po
raz kolejny. Ale wyciągając je, dostrzegam coś, czego wcześniej z pewnością
tutaj nie było. Szkatułkę.
Jest niewielka,
wygląda na trochę starą. Na szczęście nie ma zamka, mogę bez problemu otworzyć
jej wieczko. W środku widzę siedem szklanych kulek. Podnoszę jedną z nich i
przyglądam się jej. W szkle wyryto imię: Teumiel. Oglądam następne kulki,
odczytuję kolejne imiona: Abaddon, Seriel, Lilith, Goap, Carreau, Balan. Ale
przez przypadek z palców wypada mi jedna z nich i roztrzaskuje się na podłodze.
Krzywię się niezadowolony – nie chciałem przecież tego niszczyć.
Po chwili czuję
jednak ruch powietrza przede mną. Podnoszę głowę i widzę wysokiego mężczyznę o
długich, białych włosach. Jego czerwone oczy błyszczą niebezpiecznie, a blada
cera przywodzi na myśl męczącą organizm chorobę. Nieznajomy szczerzy zęby w
nieprzyjemnym uśmiechu. Mam złe przeczucia.
– Hej, młody. –
Głos mężczyzny jest niski i ochrypły, ma w sobie coś, co sprawia, że przechodzą
mnie ciarki. – To był dobry wybór.
– C- Co? – mówię
niepewnie. Skąd wziął się tutaj ten gość? Skąd ja się tutaj wziąłem?
– Wstawaj. Nie
będę rozmawiał z równym sobie tak, jakby był jakimś nędznym robakiem.
Odkładam resztę
szklanych kulek do szkatułki i powoli podnoszę się z ziemi, próbuję zrozumieć
słowa mężczyzny.
– Dlaczego
nazwałeś mnie równym sobie? W niczym cię przecież nie przypominam.
Nieznajomy
chwyta moją dłoń w mocnym uścisku i szczerzy się jeszcze bardziej.
– Abaddon.
Dzięki za wybranie właśnie mnie.
– A ja jestem… –
zaczynam, jednak nie potrafię kontynuować. Kim tak naprawdę teraz jestem?
– Nie musisz nic
mówić – śmieje się mężczyzna. – Od teraz nazywać się będziesz Blake. Zostaw
przeszłość za sobą, nie będzie ci potrzebna.
– Ale… nie chcę
jej zostawiać – mruczę z niezadowoleniem. W przeszłości została przecież
Xandra. Teraz jest zaledwie wspomnieniem, które sprawia, że czuję motylki w
brzuchu. Ale kto wie, być może przeznaczenie będzie dla nas łaskawe i złączy
nasze losy?
– Tak tylko
mówisz. – Abaddon puszcza moją dłoń i sięga po szklane kulki, które przed
chwilą odłożyłem. – Oni przekonają cię do zostawienia jej.
– Oni? – pytam
zaskoczony. Czuję się jak małe dziecko, które nic nie wie o obecnej sytuacji.
– Reszta moich
serdecznych przyjaciół.
Abaddon rzuca
kulkami o podłogę, rozlega się brzęk tłuczonego szkła. Z ich resztek powoli
zaczyna ulatniać się czarny dym, z którego formuje się coś na kształt ludzkich
postaci.
– Kto to? –
Rozglądam się wokół, zaniepokojony obrotem spraw.
– Nie bój się –
mruczy Abaddon. – Już niedługo będziesz mógł nad nimi panować. Zostaniesz
królem. Zyskasz moc.
– Nie chcę
żadnej mocy – warczę. – Chcę Xandrę. To ona jest moją mocą.
– Zmienisz swoje
zdanie – prycha niezadowolony mężczyzna i macha obojętnie dłonią w moją stronę.
– Do roboty, panowie.
Zanim zdążę znów
się odezwać czy zacząć prosić o pomoc, cieniste istoty otaczają mnie. Słyszę
tylko ich gardłowy śmiech, widzę tylko ich płonące czerwienią oczy. A potem jest
już tylko ciemność.
Co do notki, to albo "stanie się bardziej mroczna", albo "stanie się mroczniejsza". Nie występuje stopniowanie "bardziej mroczniejsza" xD
OdpowiedzUsuńKrótko, ale dobrze, do mnie trafia. Uwalnianie i w ogóle zamknięcie diabłów w szklanych kulkach do mnie przemawia. Poza tym ta wizja przyszłości, którą szykuje Abbadon... Mrocznie, ale ja to lubię! ;)
Nie widzę potrzeby czepiania się notki. Może bardziej mroczniejsza było specjalnie.
UsuńWydaje się ta forma strasznie krótka, kiedy chciałoby się więcej i więcej.
OdpowiedzUsuńWciąga.
Zaczyna się nieźle i w Twoim stylu, choć rzeczywiście jest to nieco słabszy tekst. Mimo to przyjemnie się czyta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajne, tylko krótkie. Spodziewam się niebawem ciągu dalszego. Bo że go nazwą jakimś królem to sie nie spodziewalam. :)
OdpowiedzUsuń