Trzecie spotkanie z Czyścicielką, drugi raz
także z Masato Haruką. Dzięki dodatkom wierzę, że wystarczy mi rok/półtora, by
napisać cały cykl. Oby nadzieja nie okazała się niekochającą matką głupich. A
chłopaki z CNCO nadal wspierają, gracias!
P.S. Oglądanie zdjęć YamaPiego zawsze mnie uspokaja. A zaczerpnięcie faktów z jego życia na rzecz mojej postaci to chyba nie zbrodnia. Chyba.
P.S. Oglądanie zdjęć YamaPiego zawsze mnie uspokaja. A zaczerpnięcie faktów z jego życia na rzecz mojej postaci to chyba nie zbrodnia. Chyba.
Biegłam jednym z wielu korytarzy w budynku Organizacji, za nic miałam lekkie kłucie w boku, które pojawiało się zawsze, gdy przekraczałam granicę swojej wytrzymałości. Fakt, byłam po czterogodzinnym treningu, ale myślałam, że prysznic w strugach coepłej wody zdoła rozluźnić mnie na tyle, bym przez resztę dnia mogła normalnie funkcjonować. No cóż, nawet zjawy mogą się mylić.
Skręciłam za róg i czym prędzej dopadłam do schodów prowadzących na wyższe piętra. Pilnie musiałam wyjaśnić jedną bardzo ważną, istotną wręcz kwestię. Jeśli miałam tu pozostać, jeśli miałam zaufać na poważnie chociaż jednemu człowiekowi, musiałam usłyszeć od niego prawdę. I choć nie w moich rękach było ocenianie go, chciałam wiedzieć, do jakiej kategorii w swoim świecie mogę go przypisać.
Wbiegłam na siódme piętro, po przyłożeniu identyfiktora do czytnika przeszłam przez szklane drzwi na korytarz. Kilkanaście kroków później stałam przed drzwiami do pokoju kolegi. Zatrzymałam się przed nimi, by zaczerpnąć powietrza i przemyśleć jeszcze raz, czy moja obecność tutaj jest konieczna. To mogło być jedynie nieporozumienie. Przecież mogło mi się przewidzieć.
Nie, nie mogło. Podczas porannej odprawy, kiedy to generał Gordon wraz z towarzyszami wtajemniczali nas w szczegóły operacji, której członkami stają się z dniem dzisiejszym wszyscy nowicjusze, doskonale widziałam wszystkie dane naszego celu. Nawet te napisane po japońsku najmniejszą możliwą czcionką. Cóż, dla Czyścicielki z niezwykłymi mocami nic, co ludzkie, nie jest tajemnicą. Dlatego teraz, mając pewne podejrzenia, chciałam zasięgnąć opinii u jedynego wiarygodnego źródła, jakie znam.
Uniosłam dłoń i zapukałam. Przez kilkanaście sekund nic się nie działo, nie doszedł mnie żaden dźwięk z drugiej strony. Byłam gotowa zapukać ponownie, kiedy drzwi się otworzyły, a ja stanęłam twarzą w twarz z wystającymi kośćmi policzkowymi.
– Czego?
Masato patrzył na mnie z wyraźną pogardą. Pewnie nie mnie chciał zobaczyć, przykre, ale nie byłam od spełniania życzeń.
Japończyk utkwił wzrok gdzieś ponad moim ramieniem, nie byłam odpowiednim obiektem do podziwiania, za to ja nie potrafiłam przestać podziwiać jego twarz. Tak ostrych rysów nie widziałam u nikogo, musiałam przyznać, że pasowały mi one do ciężkiego charakteru i obycia mężczyzny. Nie byłabym w stanie przypisać innego imienia do tej twarzy. Tak wygląda Masato Haruka, który mnie nie lubi, tak już zostanie.
Zgodnie ze zwyczajem kraju kolegi skłoniłam się przed brunetem. Nacisk na kulturę osobistą i okazywanie wzajemnego szacunku u Azjatów bardzo mi się podobał.
– Dzień dobry, Masato–kun. Przepraszam, jeśli przeszkadzam, ale chciałam cię o coś zapytać.
Również się ukłonił.
– O co chodzi, Melody?
Nie widzieliśmy się od odprawy. Przez trzy miesiące, jak jesteśmy członkami Organizacji do spraw Walki ze Złem (Wszech)Świata, zdołaliśmy się odrobinę poznać. Nie lubiliśmy się, ale powoli odnajdowaliśmy sposób na współpracę. Dlatego czułam się upoważniona do tego, by – choć staliśmy po dwóch stronach progu, co mogło zostać uznane z niegrzeczne – bez owijania w bawełnę zapytać o to, co mnie dręczy.
– Nie zapomniałeś mi o czymś powiedzieć? Jak na przykład, że twój tata planuje zapanować nad światem?
Nigdy bym nie powiedziała, że zobaczę blednącego Azjatę, a jednak. Nie zmieniło to faktu, że meżczyzna nadal był przystojny.
Masato chwycił mnie za nadgarstek i wciągnął do środka pokoju, prawie na niego wpadłam, tak gwałtowny był to ruch. Omal nie upadłam na podłogę, gdy brunet zatrzaskiwał za mną drzwi.
– Skąd to wiesz? – Jad, który pojawił się jako towarzysz tych słów, spłynął po mnie, nie docierając do żył. Nie zamierzałam niczego przed nim ukrywać. Przynajmniej niczego, co nie wiążę się z moją prawdziwą pracą.
– Ta informacja była zawarta w danych z protokołu karnego. Po prostu ją przeczytałam na odprawie.
Zmrużył oczy.
– Kłamiesz. Zadbano o to, by to było niewidoczne.
– Niewidoczne dla ludzi. Ja nim nie jestem – zauważyłam, a Masato się skrzywił. Poznał już moją tożsamość, po tym obcowanie ze zjawą wzbudzało w nim jedynie jeszcze większą niechęć. – Wiem także, że masz siostrę Rinę, a Masato to nazwisko panieńskie twojej matki, które przybrałeś po rozwodzie rodziców. – Możliwość dostępu do wszystkich danych całego świata z wszystkich wieków istnienia to prawdziwa pomoc. Dzięki, Boże. – Ale nie to jest ważne. Dlaczego nie powiedziałeś, że Kurosawa Sato to twój ojciec?
– A jak myślisz? – Skrzyżował przed sobą ramiona, przez co biała bluza pomarszczyła się na jego bicepsach. – Jakby to wyglądało, gdybym ci powiedział: "cześć, jestem Haruka, mój ojciec to inżynier psychopata i właśnie tworzy coś podobnego do Gwiazdy Śmierci, by podporządkować sobie cały świat i zniszczyć każde istnienie pozaziemskie"?
– Na pewno nie tak źle jak: "hej, jestem Rosalie, popełniłam samobójstwo dwa lata temu, obecnie jestem zjawą na usługach Boga i Szatana, mam magiczny, niebieski portal działający na bransoletki i jestem zarządcą Czyśćca".
Patrzył na mnie i westchnął.
– No dobra, twoja wersja brzmi dziwaczniej. Ale chyba rozumiesz, dlaczego się tym nie chwalę? Kiedy twój ojciec jest jednym z najgorszych żyjących psychopatów, robisz wszystko, by się od niego odciąć.
Kiwnęłam głową.
– Czy to dlatego dołączyłeś do Organizacji? By znaleźć sposób na jego powstrzymanie?
– Tak. Powiedzmy, że chcę się zrehabilitować za jego dotychczasowe uczynki. Czy to źle?
– Nie. Ale jego czyny nie są twoimi – zauważyłam. – Nie możesz tak o tym myśleć. Masz swoje przeznaczenie do wykonania, Masato. Nie żyj jego życiem.
Japończyk nie odrywał wzroku od mojej twarzy, zamyślił się nad czymś.
– Powiesz komuś o tym, czego się dowiedziałaś?
Czyżby bał się, że wykorzystam tę wiedzę przeciwko niemu? To nie było moim zamiarem, poza tym ten mężczyzna, choć z wzajemnością za mną nie przepadał, był jedynym nowicjuszem, który zdołał się przełamać i zamienić ze mnie kilkanaście zdań dziennie. Takiej relacji nie mogłam zepsuć.
– Nie. Zaufaj mi. Twój sekret jest u mnie bezpieczny.
Usta Haruki wykrzywiły się w lekkim, prawie niedostrzegalnym uśmiechu.
– Arigatōgozaimashita. A teraz idź sobie, mam coś do załatwienia.
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się ironicznie.
– Jasne. Miłego dnia.
Skierowałam się z powrotem w strone drzwi, już miałam dłoń na klamce, kiedy mężczyna się odezwał.
– Melody?
Odwróciłam się i napotkałam spojrzenie ciemnych oczu.
– Tak?
– Dzięki. Za krycie. Obiecuję, że nie będziesz musiała robić tego wiecznie.
Wzruszyłam ramionami.
– Wieczność nie brzmi dla mnie strasznie. Już nie.
Chyba zrozumiał, co miałam przez to na myśli. Byłam kimś, kto miał wieść żywot aż do całkowitego zniszczenia świata, czas nie miał już dla mnie znaczenia.
Byłam już na progu, kiedy Japończyk zaskoczył mnie po raz kolejny.
– Miłego dnia, Rosalie.
Jeszcze nigdy nie wypowiedział mojego imienia. Czyżby coś się teraz zmieniło?
Ponownie odwróciłam się w jego stronę.
– Do zobaczenia później, Haruka.
Dopiero po tych uprzejmościach wyszłam z pokoju. Znowu szłam korytarzem siódmego piętra, znowu użyłm identyfikatora, znowu pokonałam schody, by znaleźć się w swojej części Organizacji. Byłam już blisko pokoju, kiedy szara bransoletka zaczęła parzyć mnie w skórę. Dotknęłam jej zawieszki, a w głowie zabrzmiał mi komunikat.
"Chyba wiemy, gdzie jest Flynn. Kierunek: Jap0nia. Ma go Kurosawa Sato."
Krzyk, który wydarł się z mojego gardła, odbił się od ścian i wzleciał tam, skąd przybyłam, a liczne łzy wyżłobiły ścieżki na moich policzkach.
Bo problemy również muszą chodzić parami.
Gdzies tam przy słowie "twarz" brakło literki, no ale drobiazg. Ojciec Haruki to psychopata? Chce go poznać! Doskonałe wpasowanie sie w temat, Japonia, i w ogole cud miod i mal... i truskawki. Bo malin nie lubię. Czysto technicznie:
OdpowiedzUsuńArigatō gozaimashita zapisujemu odzielnie kiedy piszemy w romaji, jako ze "gozaimashita" to pochodne od starodawnego czasownika "gozaru" i samo w sobie jest oddzielnym słowem. ;-)
Niby sie nie lubią, ale w sumie kto ich tam wie. Zjawa i syn psychopaty, takiego połączenia jeszcze nie widziałam, ale mnie kupilo. Ja tam wróżę im zwiazek (swatka mode: on), od nienawisci do miłości (u mnie tak najlepsze przyjaznie przebiegaly). Tekst krótki, ale mozna sie wciągnąć. No i ten typowy cliffhanger na końcu, jestem zwolenniczką takich zagrań.
Okej. Wiesz, że Rosalie lubię, tekstem urodzinowym mnie podbiłaś z tą serią ostatecznie. Haruka w pierwszym podejściu wywołał raczej negatywne emocje, teraz nieco lepiej rozumiem jego charakter. Chyba.
OdpowiedzUsuńWielbię ten tekst za dialogi. Zwłaszcza za te autoopisy, które chyba wstawiałaś na fp, o ile się nie mylę.
Czekam na więcej.
Pozdrawiam