Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 15 stycznia 2017

[22] "Yo no soy humano" ~ Cleo M. Cullen

                Pierwsza myśl: ani Fear, ani Czyścicielka nie pasują mi do tego tematu. Ale za to jest Mastema z tygodnia czwartego. Ktoś się stęsknił za tym demonem lubiącym pisać post scriptum? Nadal – choć to trzecia praca o niej/z nią – nie ma imienia. Jakieś pomysły?


            Krzyk mewy przeszył ciszę wiszącą na tym swego rodzaju odludziu. Dostrzegalne fale powoli dobijały do brzegu, po chmurach na niebie poznać można było, że niedługo mogą stać się prawdziwym żywiołem chcącym pożreć każdego, kto nierozważnie zechce mieć z nimi do czynienia. Jasny piasek pozwalał stopom przyjemnie się w sobie zanurzać, kiedy szłam w stronę swojej drewnianej posiadłości. Jasna farba odchodziła w wielu miejscach, nie stać mnie jednak jeszcze było na mały remont – po trzech miesiącach w nadmorskim miasteczku nie zdołałam zarobić tyle, by sobie na niego pozwolić, choć miałam wyższy przychód niż w poprzedniej firmie. Organizacja pozwalała mi czynić dobro, teraz praca w biurze nie tylko pozwalała na obcowanie z ludźmi i pomocy, ale także na większej samorealizacji. Mogłam podejmować decyzje i o nich dyskutować, mój głos miał wreszcie znaczenie. Spontaniczna decyzja sprzed kilku tygodni okazała się na razie nie być wcale złą, a referencje napisane przez poprzedniego szefa lovelasa nie tak zakłamane, by nikt nie zechciał mnie zatrudnić. Żyło mi się dobrze w tej mieścinie, jedyny lęk wzbudzało to, że Diabeł już dawno mnie nie odwiedzał, jedynie jego posłanieć pilnował mnie i nadal pozostawiał wiadomości na lustrze. Przynajmniej nauczył się, że flamaster i kartka to lepsze rozwiązanie od krwi kurczaków.


            Szłam do domu, bo choć na plaży siedziało mi się wyjątkowo dobrze – maj przyniósł ze sobą ciepło, którego ostatnio mi brakowało – miałam niecałe trzy godziny na wyszykowanie się i powrót do centrum miasta, by uczestniczyć w przyjęciu integracyjnym biura. Nie byłam na to chętna, ale jako nowy pracownik czułam, że nietaktem będzie, jak się nie stawię. Wystarczy, że jedynym powodem do plotki będzie to, że pojawię się sama, bez osoby towarzyszącej, choć dostałam ustne zaproszenie także i dla niej. Niech koleżanki z pracy debatują o tym, dlaczego ta dziwna dziewczyna przychodzi sama do takiego porządnego lokalu i do tych ubranych elegancko ludzi.
            Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do środka. Wnętrze urządziłam skromnie: meble kupiłam za pół ceny od kilku kupców, część wyposażenia została po poprzednich właścicielach, którzy z powodu problemów ze zdrowiem przenieśli się wgłąb stanu, by mieć bliżej do specjalistycznej kliniki. W umowie najmu zawarli punkt, by troszczono się o ich dom, przyrzekłam sobie, że solidnie wypełnię tę obietnicę.
            Nie byłam pewna, czy jedyna sukienka, jaką miałam, jest odpowiednim strojem na podobną imprezę, ale nie miałam okazji zakupić innej, by mieć jakikolwiek wybór. Plusem tej sytuacji było to, że nie musiałam poświęcić za wiele czasu na głowienie się nad strojem ani dodatkami. Miałam tylko jedną bransoletkę, kolczyków, pierścionków i naszyjników nie nosiłam – wyjątkiem był tylko łańcuszek z wyświęconym krzyżykiem, który chronił mnie przed zachłannymi łapami Szatana. Dzięki tej ograniczonej ilości możliwości na spokojnie mogłam wziąć prysznic i się ubrać. Poddałam się tym zabiegom i na dwie godziny przed planowanym rozpoczęciem party byłam gotowa, by zaczekać na wezwaną wcześniej taksówkę.
            Ale od kiedy to taksówkarze dzwonią do drzwi? Zawsze myślałam, że używają klaksonów do zamanifestowania swojego przybycia.
            Powoli spojrzałam przez judasza, odsunęłam się zaskoczona widokiem bruneta po drugiej stronie. Kto to może być? Przecież nikt się nie zapuszcza w okolice plaży po zmroku, jeszcze nie pora na to. No chyba że jest się nastolatkiem.
            – Przepraszam, kim pan jest? – zapytałam głośno z dłonią na klamce.
            – Proszę mi otworzyć, a wszystko wyjaśnię.
            Głos był przyjemny dla ucha, ale jak mogłam zaufać komuś, kogo widziałam pierwszy raz w życiu? Nie miałam wiele do stracenia – jeśli zginęłabym tej nocy, nikt by za mną nie zapłakał, bo z nikim nie zaprzyjaźniłam się w tym miejscu. Nie warto popełniać kolejny raz tego samego błędu.
            Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi, by stanąć twarzą w twarz z nieznanym sobie mężczyzną. Spojrzał na mnie ciemnymi oczami z krwistoczerwonymi prążkami i uśmiechął się złośliwie. Dopiero teraz dostrzegłam, że ręce trzyma z tyłu – moment później pojawiły się z przodu, trzymając małą tabliczkę z napisanym "Miło po raz pierwszy nie widzieć tylko Twojego lustrzanego odbicia. Pan i kurczaki pozdrawiają."
            Uniosłam brew na ten widok, dość szybko dotarło do mnie, z kim mam do czynienia. A przynajmniej miałam podejrzenie.
            – Mastema?
            – A już myślałem, że mnie nie poznasz. Wybacz mi to dziwne ludzkie ciało, ale innego na szybko nie znalazłem. Wyglądam dosć dobrze, więc przy twoim pięknie to jakoś ujdzie. – Puścił mi oczko. – Gotowa na udział w tym dziwnym przyjęciu?
            Rozdziawiłam
            – Słucham?
            – Szefunio dowiedział się o tej imprezie firmowej, kazał cię przypilnować, więc oto jestem. Idziemy? Taksówkarz nie będzie na nas długo czekał.
            Nadal nie docierało do mnie, co takiego się dzieje, ale ujrzałam w tym szansę na to, by wzbudzić zazdrość u koleżanek i niczym od nich nie odstawać.
            – Dobrze. – Zdobyłam się na uśmiech. – Ale masz się zachowywać jak człowiek, być uprzejmy i nie próbować na nikogo wpłynąć swoimi... mocami, o ile jakieś masz.
            Mastema zaśmiał się cicho.
            – Jak zwykle chcesz, by wszystko było świadectwem dobra. Chyba do tego nie przywyknę. Poza tym nie jestem człowiekiem. – Uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął dłoń, by dwukrotnie poklepać mnie po głowie, a potem położyć ją na niej. – Nigdy nim nie byłem, więc czemu oczekujesz, że będę się zachowywał jak jeden z nich?
            No tak, chyba nie powinnam zmuszać demona do udawania kogoś, kim nie jest, nie był i nigdy nie będzie. Ale nie mogę pozwolić, by cokolwiek mi tego wieczora popsuł.
            – Dobrze. W takim razie obiecaj mi, że nie będziesz nikogo straszył krwią kurczaków czy wizjami piekła. Okay?
            Demon zaśmiał się po raz kolejny, wyciągnął ku mnie dłoń.
            – Zrozumiałem. A teraz chodźmy, niech inni zastygną na twój widok.
            Podałam mu rękę i pozwoliłam zaprowadzić się do zaparkowanej taksówki. Nie wiedziałam, dlaczego Diabeł kazał podwładnemu mnie pilnować, miałam jedynie nadzieję, że nie wydarzy się nic, co zagroziłoby komukolwiek. Do tej pory nikt nie zginął z mojego powodu, kto mógł jednak wiedzieć, co takiego się wydarzy, gdy z demonem u boku pójdę na firmowe przyjęcie. A mogło wszystko. Nawet apokalipsa. 

4 komentarze:

  1. O, pandemon :)
    Tekścik fajny, przekorny, lubię scenę, kiedy Mastema pokazuje tabliczkę, żeby udowodnić ze to on :)
    Z technikaliów (a skoro nawet ja zauważyłam to costam się dzieje) to zdania przydługie. Szczególnie jedno ze zdań na początku moznaby pociąć na trzy albo i cztery. Czasami używasz tez słów w złej formie gramatycznej w zdaniach. Pewnie dlatego, ze zdania za długie i po chwili tracisz sens tego co było na początku.
    Poza tym miodzik

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzięło mnie na wielkie przemyślenia, które miały być w jednych zdaniach, biorę to na siebie.
    Też lubię tę scenę z wiadomością.
    Dzięki za komentarz :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemny tekścik wzbudzający uśmiech na mojej twarzy. Ta mini seria - bo to już trzeci tekst, jeśli nic mi nie umknęło i dobrze liczę - naprawdę umila czas.
    W sumie to też się zdziwiłam, że Mastema został wysłany do pilnowania bohaterki. Czyżby ktoś tu się obawiał, że jego "zdobycz" może zostać przez kogoś przechwycona?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczatek mnie trochę zmeczyl, ale to tylko dlatego, że opisy przyrody sa nie dla mnie. (Papa Nad Niemnem, papa Tolkienie). Mimo to sa dobre w twoim wykonaniu. Kurczak i flamaster dostaja złotą gwiazdkę ode mnie. Podobalo mi sie. Tekst nie jest za dlugi, stosunkowo spokojny i dobrze wpisuje się w temat tygodnia.
    A na plażę po zmroku to ja bym poszła, a nastka juz nie jestem (ide plajac do kąta).
    Chcialam dodać, ze pisze ten komentarz trzeci raz bo mi usuwa... prosze wiec o wyrozumiałość.

    OdpowiedzUsuń