Na to opowiadanie
miałam inny zupełnie pomysł, ale nie chcąc kontynuować wypróbowanego już
schematu, postanowiłam zrobić najpierw coś kreatywnego i wykreować nowych
bohaterów, w nowej rzeczywistości. Jeśli znajdę chwilę napiszę jeszcze jedno, w
którym zawrę pierwotny pomysł.
Jestem
zestresowana jak cholera, po raz pierwszy, bo naprawdę się do tego przyłożyłam.
W korporacji
pracowałam raz jeden i od tamtego czasu nie chcę tego robić nigdy więcej.
Strach przed szefem pozostał J
Dzień z życia pracownika korpo.
Szedł jak na ścięcie. Nic nie rozchmurza poniedziałkowego poranka jak spotkanie
z szefem. Szczególnie niespodziewane spotkanie, o którym dowiedział się 5 minut
temu. Wszystkie trybiki, jakie mu jeszcze zostały obracały się z prędkością światła,
kiedy probówał przypomnieć sobie wszystkie swoje grzechy przeszłe, teraźniejsze
i te przyszłe, o których nie miał jeszcze pojęcia. “Cholera jasna!” – pomyślał
siarczyście i zapukał.
Otworzył drzwi od razu, bo taki był tutaj rytuał. Miko zawsze czekał na
pracowników, zawsze gotowy na OPR; bo rzadko kiedy dało się słyszeć z jego ust
dobre słowo. Pukanie było tylko po to, żeby mógł wyprostować brodę czy
okulary na wielkim nosie, albo wyłączyć stronę z pornolami. A może najzwyczajniej
w świecie lubił zachowywać pozory kultury w miejscu pracy. Tego nie wiedział
nikt. Nikt nigdy nie odważył się wejść bez pukania.
Tak samo czekał teraz. Siedział za wielkim dębowym biurkiem na tle okna, które
zajmowalo całą ścianę jego gabinetu. Wielki, czarny cień na tle zimowego
krajobrazu. Zupełnie jakby już na pierwszy rzuta oka chciał zastraszyć każdego
delikwenta, który przekroczy próg. Wyglądał jak swój własny brat. Puk poczuł
się dużo mniejszy, niż w rzeczywistości. Wiedział, że za chwilę zapali się
światło, które działało na fotokomórkę po przejściu kilku kroków, ale i tak się
bał. Był w firmie długo, a na dywaniku prezesa tak często, że powinien się
przyzwyczaić, a jednak sama przytłaczająca obecność mężczyzny działała lekko
paraliżująco.
Kurczę florek, przecież nie będzie bał się człowieka, którego kochają miliony.
To niedorzeczne. Dziarskim, na ile tylko dziarskość mógł z siebie wykrzesać,
krokiem podszedł do krzesła dla gości. W świetle żarówek, które rozbłysły po
drodze, brodacz za biurkiem nie wyglądał już tak strasznie. W jego ciepłych
oczach dało się zobaczyć troskę i miłość. To właśnie gubiło niedoświadczonych
pracowników. Dawali sięnabrać na tę otoczkę dobroci i serdeczności Mika, żeby
za chwilę spaść boleśnie na tyłek, kiedy dowiadywali się jak bardzo jest
niezadowolony z ich pracy.
Z Puka niezadowolony był zawsze. Mama mówiła, że to przejściowe, że szef chce
go tylko zahartować w boju, że w ten właśnie sposób pokazuje jak bardzo mu na
nim zależy. By-zy-dura proszę państwa. Wszystkie te zabiegi miały na celu
pokazanie, jak nieodpowiedni jest do tego co robi i zachęcenie go do zajęcia
się… choćby i baletem. Za każdym razem, kiedy siadał na tym krześle poważnie
rozważał kupno rajstop i kicanie po sali balowej w tiulowej spódniczce. Tym
razem też. Tym razem wyobraził sobie jeszcze pełen makijaż i diadem z sopli
lodu. Nawet to byłoby lepsze od ciągłego rugania.
-
Minęło już 7 lat. Zabiłeś ponad tysiąc osób od tego czasu – powiedział
Miko z tą samą troską w głosie, którą widać było w jego oczach.
-
Ale tato! To nie moja wina! Ja nigdy nie chciałem być w sekcji sercowych. Nic
na to nie poradzę, że za każdym razem jak wyskakuję z szafy czy spod łóżka, oni
mi schodzą na zawał! – bronił się zaciekle, zapominając o jakichkolwiek
pozorach rozmowy biznesowej.
-
Tysiąc osób Puk! Dokładnie tysiąc i pięćdziesiąt trzy. Nie liczę psa tej staruszki
spod Wołomina – podniósł wzrok znad papierów, w których te dane znalazł.
Patrzył na syna z nutką rozczarowania przez okulary w czerwonych oprawkach. –
Macie ich straszyć, a nie zabijać. Przecież wybijesz nam całą klientelę, do
cholery – trzasnął pięścią w stół. – Nie na taką porażkę cię wychowałem!
Na ten
argument Puk nigdy nie miał kontry. No bo właściwie, jak już się jest tym
potworem, to wychowanie jest raczej abstrakcją. No bo jak potwór może być
dobrze wychowany? Oni są od straszenia dzieci i dorosłych. Od inspirowania
filmów grozy i teledysków Michaela Jacksona i Backstreet Boys – tych ostatnich
lubił szczególnie. A skoro ludzie bali się go tak bardzo, że umierali ze
strachu, to najwyraźniej robił coś dobrze. Potwory straszą, ludzie się boją.
Taka jest kolej rzeczy. Co miał poradzić na to, że jakiś czas temu, po tym, jak
wyśmiał go trzylatek, przenieśli go na szpitale i staruszków. To nie była jego
wina. Dzieciaki się teraz tak szybko rozwijają, że jedynymi potworami mogącymi
je przyprawić o dreszcze są te, które zabierają im Ipady.
-
Puk. Nie nadajesz się do tej pracy. Probówałem już wszystkiego, a ty ciągle nie
chcesz być porządnym potworem. Słuchasz tylko tego pieprzonego popu,
przebierasz się za jakieś niedorzeczne wampiry i wilkołaki i wyskakujesz
ludziom znienacka zza pleców, zamiast posługiwać się tak ważnymi technikami jak
budowanie napięcia czy “niewidzialny poltergeist”. Koniec zabawy. Wysyłam cię
na roczny kurs u wuja Krampusa. Jeśli to nie rozwiąże naszych problemów, to już nic nie zdoła i będziesz musiał nauczyć się rysować,
albo zostaniesz baletnicą.
Po tych
słowach Mikołaj wcisnął kilka guzików, pojawiły się dwa skrzaty i Puk wyszedł z
gabinetu pod ich eskortą.
-
Co mnie podkusiło zakochiwać się w potworzycy? A matka mówiła, żeby nie
podrywać dziewczyny brata, bo to się źle skończy… - zastanowił się przez chwilę
czy powiedział to na głos, uświadomił sobie, że owszem i rozejrzal się nerwowo.
Małżonka miała szpiegów, dość wybuchowy charakterek, i z pewnością nie
spodoba jej się fakt, że ukochany, pierworodny syneczek został odesłany do jej
znienawidzonego byłego.
Zabrakło mi ośmiu bezsensownych procedur, najlepiej wykluczających się nawzajem (pracuję w korpo, mam dane z pierwszej ręki). Ale całość fajna! Przy kicaniu w stroju baletnicy oplułam monitor. Wyłączenie pornoli też dobre. A takie światełka na fotokomórkę, które by doświetlały pana szefa pewnie marzą się skrycie niejednemu i niejednej miłościwie panującej.
OdpowiedzUsuńDzięki. Mnie się wydawało, ze ten tekst jest tak przemyślany i poprawiany, ze suchy i bez pasji.
UsuńZ przykrością zauważyłam tez ze nie udało mi się uniknąć literówki.
jeszcze zostały obracały się z prędkością światła - , na moj gust po 'zostaly; ;)
OdpowiedzUsuńha! pomyśleć siarczyście <3 dobre. i grzechy, o ktorych jeszcze nie wiedzial! <3
stary dobry OPR, jak ja dawnie nie slyszalam/widzialam tego okreslenia!
wgl Ci powiem, ze jestem przerazona, czytajac. tak, we mnie tez korporacje budza groze.
nosie, albo - generalnie przed albo bez , sa wyjatki, ale nie jestemprzekonana, czy akurat tutaj //btw dobre zdanie ;D
Czaje paraliżujące zdloności szefa, oi. Udalo Ci sie klimat grozy stworzyc! Nie zaczaila tylko tego 'wygladal jak wlasny brat' ? mi sie skojarzylo ze moze jak sam wielki brat, ale przeciez nie wiadomo jak on wygladal ;D
Dawali sięnabrać na tę otoczkę dobroci i serdeczności Mika, żeby za chwilę spaść boleśnie na tyłek, kiedy dowiadywali się jak bardzo jest niezadowolony z ich pracy. - <3 w chooooj <3 (pitła tam spacja na poczatku, ale to tam)
pokazuje jak bardzo mu - tu przed jak akurat raczej ,
By-zy-dura - i mam przed oczami wojcika z ani mru mru ;D
nieodpowiedni jest do tego - ,
kiedy siadał na tym krześle - ,
AAAAhahahahahhaha xd akapit mnie zmiótł!!!!! zacytowalabym po prostu caly! balet i diadem Z SOPLI :D:D o korwa, nie no wlazło idealnie ;D uwlebiam! uwielbiam!!!!
dziwnie zapisany dialog. myslalam, ze bedziesz cos wymieniac w podpunktach.
że za każdym razem - ,
Wołomina(.) – (P)podniósł i tutaj "do cholery – trzasnął " podobnie
ale zaraz zaraz. tato? to jego stary?! xd no niezle! kuzwa, moj mozg pracujena najwyzszych obrotach, probujac dobrac branze do tej korporacji, sprawy sercowe, spod łóżka... wtf ;D no bawie sie wysmienicie ;D
I PIES SPOD WOŁOMINA xd rozwalajo mnie takie smaczki
POTWOREM! To korporacja POTWOROW??? Serio???! :D chce, chce!
Od inspirowania filmów grozy i teledysków Michaela Jacksona i Backstreet Boys - xd xd xd xd xd LITOŚCI. :D
że jedynymi potworami mogącymi je przyprawić o dreszcze są te, które zabierają im Ipady. <-- piekne <3
się rysować, albo - znowu mam to samo do powiedzenia na temat , przed albo ;p
ojciec ma dobre teksty. nie no w kontekscie potwornym to to niszczy, piekne!
potworzyca! - piekne slowo!
Miko - Mikołaj!!! aha. nie szukalam powiazania z biegunem, ale albo to jest ten zuy biegun i potwory zamiast elfow, albo (przed drugim albo daje sie , btw, tak na wszelki wypadek, akurat okazja byla) za bardzo sie rozpedzilam. yay, jeszcze drama z bratem, aaaa. dobre.
genialny pomysl! jak widzisz przylozylam sie do komentarza. uznalam, ze czesciej sie bede przykladac, wiadomo, ze nie zawsze czas pozwla napisac wszytsko co sie mysli, ale jak pozwolil... ;)
jestem ciekawa teraz mega tekstu II ;D kurde, mega.
Oooooo tak! Tak mi rób! Zawsze mi tak rób :)
UsuńSiedziałam na przystanku, czekając na autobus i umilałam sobie czas, czytając Twój part. Nie kontrolowałam śmiechu, już pół miasta uznaje mnie za wariatkę. Ale to pozytywnie!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się czegoś tak fajnego! :) Naprawdę, mega pozytywny świat, kocham takie akcje! Bardzo polubiłam Puka! Z samego wstępu utożsamiłam się znim, jak szedł na ten OPR, bo sama tak mam codziennie na tej nieszczęsnej poczcie :D Tyle, ze mnie nie szefuje mi ojciec i nie strasze ludzi, choć czasem bym chciała... nieważne... xD Ważne jest to, że ubawiłąm się na tym tekście i daję wszystkie łapki w górę!
Myślenie siarczyste, to jest to. <3
Miko przypomina mi moją kierowniczkę. Ona też zawsze jest gotowa na opr.
Z tymi pornolami mnie rozwaliło xD
"a każdym razem, kiedy siadał na tym krześle poważnie rozważał kupno rajstop i kicanie po sali balowej w tiulowej spódniczce. Tym razem też. Tym razem wyobraził sobie jeszcze pełen makijaż i diadem z sopli lodu. Nawet to byłoby lepsze od ciągłego rugania." Kocham, kocham,kocham! <3 od teraz zawsze kiedy będę na dywaniku będzie mi się przypominać ten balet :D dziękuję! :D
"Od inspirowania filmów grozy i teledysków Michaela Jacksona i Backstreet Boys – tych ostatnich lubił szczególnie." Trafiłaś <3
Chcę więcej! Chcę dalej! Chcę wuja Krampusa i mateczkę zktórą pewnie będą krzywe akcje! Daj Rilusi! <3
Hahahahahaha, dam dam dnia pewnego, jak tylko podpasuje mi temat :)
UsuńDzięki. Rzadko ostatnio pisze pozytywne teksty i cieszę się, se się podoba
Wiem, że długo mi to zajęło, ale wolałam poczekać i zrobić to porządnie, jak obiecałam. Także, oto jestem ^^ Szykuj się.
OdpowiedzUsuńJak się widziałyśmy, wspomniałam Ci o akapitach. Bo... Masz tu dwa rodzaje akapitów kochana. Nie dość, że te europejskie są strasznie jakieś duże, wystarczy kliknąć klawisz Tab i to jest standard, to jeszcze masz angielskie, czyli opuszczoną linijkę. O ile zrozumiem przyzwyczajenie do angielskich akapitów, o tyle dwa rodzaje to już za dużo ;)
"“Cholera jasna!” – pomyślał siarczyście i zapukał."
Hm, wiem, że można siarczyście zakląć, nie wiem, czy pomyśleć siarczyście.
"żeby mógł wyprostować brodę czy okulary na wielkim nosie, albo wyłączyć stronę z pornolami."
Przed albo nie piszemy przecinka z tego, co mi wiadomo. Gdybyś wymieniała i miała kilka "albo" to jeszcze, ale w tym przypadku raczej nie. A poza tym, super :D
"Tego nie wiedział nikt. Nikt nigdy nie odważył się wejść bez pukania."
Nikt nikt. Powtórzenie. Można było to zrobić inaczej.
A cóż to za imiona? Jakiś Miko i jakiś Puk? :)
"a jednak sama przytłaczająca obecność mężczyzny działała lekko paraliżująco."
To lekko czy paraliżująco? Wiem, tu się akurat czepiam, ale mimo wszystko, na ile mi wiadomo, zbędne są te wszystkie "nieco" "dość" i lekko, choć wiem, jak ciężko się ich wyzbyć.
"Dawali sięnabrać na tę otoczkę"
Brak spacji, no ale to akurat szczegół.
"Tym razem też. Tym razem wyobraził"
Tym razem tym razem. Powtórzenie. Też dało się to napisać inaczej. Np. Tym razem też, choć wyobraził sobie...
Druga techniczna uwaga, to nawet myślniki do dialogów są dziwnie. Nie wiem, z czego to wynika. Popatrz jak to wygląda u pozostałych. U mnie, czy Wilczego. I nie dywizy, te krótkie, tylko jednak te dłuższe. Jak coś to służę pomocą w sprawach technicznych.
Szo? Spodziewałam się jakiejś fest korporacji, a on nie dość, że wali do niego tato - choć to wyjaśniałoby tą kwestie, co mówiła mam Puka (Puka? :) - to jeszcze co to za jakiś dział sercowy i wyskakiwanie z szafy?
"Dokładnie tysiąc i pięćdziesiąt trzy. Nie liczę psa tej staruszki spod Wołomina"
Ok, tym mnie oficjalnie rozbroiłaś :)
W ogóle, bardzo ciekawe kreacje bohaterów jak dotąd, zarówno uniwersum. Tu muszę dać spory plus. Zaczynało się zupełnie zwyczajnie i niepozornie, a potem takie zaskoczenie. To jeden z bardzo fajnych zabiegów, gdy czytelnik wykreuje sobie już jakąś wizję, a potem okazuje się być błędna. Tekst wtedy zaciekawia jeszcze bardziej.
" i będziesz musiał nauczyć się rysować, albo zostaniesz baletnicą."
Znowu przecinek przed "albo".
Przed "i" zazwyczaj też nie, ale tutaj jest to raczej wyliczenie, więc w porządku.
O! Jaka moda na sukces, że do brata, ale byłego własnej żony. O ludu.
Było parę błędów, ale jak widzisz nie są one drastyczne. Jest całkiem nieźle, a tekst był zabawny i ciekawy. I przede wszystkim płynnie się go czytało, bardzo lekko, co naprawdę sobie cenię.
No i "By-zy-du-ra" :D
Dzięki. Postaram się ogarnąć te akapity i przecinki i literówki. Wiem, ze to moja słabość i staram się zwracać większa uwagę, ale jeszcze nie do końca ogarnęła
UsuńDobra, spodziewałam się czegoś innego, a dostałam... Właściwie co dostałam. Korpo potworów prowadzone przez Mikołaja? Matko. Na taki "czarny humor" chyba nie byłam przygotowana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam