Nie ukrywam, że tekst
powędrował bez korekty, zwyczajnie z mojego lenistwa, choć i braku czasu, ze
względu na przygotowania do podróży. Może od nowego roku wezmę się za siebie i
te moje teksty :)Tymczasem tutaj prezentuję wam universum Jednostki Specjalnej, która zrodziła się tu na GPK w jednym z pierwszych tygodni i powoli przeradza się w mniejszy, lecz samodzielny projekt. Enjoycie!
Było
ciepło, choć już nie tak bardzo, jak latem. To były te ostatnie dni, zanim jesień
na dobre wkroczy do miasta. Teraz jednak wciąż mogła podziwiać zielone drzewa.
Ten widok jakoś ją uspokajał, nawet w obliczu nadchodzącej po jesieni zimy. Lecz
to nie jej się obawiała, a tego, co nadejdzie razem z nią.
Za
parkiem skręciła w jedną z bocznych alejek. Zazwyczaj unikała dużych,
zatłoczonych ulic. Nie lubiła tłoku, a praca w jednostce specjalnej sprawiła,
że chowanie się weszło jej w krew. Gdy szła, ludzie nie zwracali na nią uwagi,
ale ona zaś miała baczenie na wszystko.
W dni
takie jak ten, gdy odwiedzała swoją przyjaciółkę, była wyjątkowo czujna i
uważna. Co prawda ta znajomość niejednokrotnie przydawała jej się w pracy, ale
przełożonym by się to nie spodobało. Szefowa okolicznego gangu nie była
najlepszym towarzystwem, dla kogoś pracującego w tajnej specjalnej jednostce,
wykonującej rozkazu rządu.
Toteż
wiedziała, że od dłuższej chwili ktoś ją śniedzi. Nie dała jednak tego po sobie
poznać. Kimkolwiek był jej tajemniczy „ogon”, bawiła się z nim. Gdyby chciała,
mogłaby go w każdej chwili zgubić, ale nie była na misji. Nie śpieszyła się
nigdzie. Chciała natomiast poznać intencje tej osoby.
Chwilę
jeszcze szła prosto, a potem skręciła w prawo. Nie chciała zanadto zbliżyć się
do celu swojej podróży. Uśmiechnęła się pod nosem. Śledzący ją osobnik coraz
mniej się krył, coraz swobodniej się czuł, sądząc, że go nie zauważyła. Gdyby
się teraz obejrzała, mogłaby dowiedzieć się, kim jest. To by popsuło całą
zabawę.
Nie
przyspieszyła, nie chcąc go niepokoić. Jakby nigdy nic przeczesała palcami
blond włosy i poprawiła grzywkę, która właziła jej do oczu. Wiedziała, że nie
wymiga się już od fryzjera, bo kudły stanowczo zaczynały przeszkadzać.
Tym
razem dla odmiany skręciła w lewo, by na chwilę zniknąć z pola widzenia
osobnika. Przyspieszyła i ukryła się za bramą jakiegoś podwórza pomiędzy
kamienicami. Stamtąd obserwowała, jak chłopak skręca w lewo i rozgląda się
nerwowo. Nie wiedział, gdzie jest. Wyraźnie nie miał w tym wprawy.
– Max –
powiedziała, wychodząc z ukrycia i marszcząc groźnie brwi. – Śledzisz mnie?
Czerwona
czupryna zafalowała, gdy zaniepokojony spojrzał w jej stronę. Młody kadet…
Właściwie już nie kadet. Chłopak, którego miała pod opieką na jednej z misji,
jakiś miesiąc temu. Od tego czasu go nie widziała. Teraz nagle pojawił się,
łażąc za nią. Wątpiła jednak, by stanowił zagrożenie. Na pewno nie dla niej.
– Erie…
– Czego
chcesz gówniarzu? – zapytała, krzyżując ręce na piersi. – Nie lubię, gdy ktoś
mnie śledzi. Do tego tak nieudolnie.
– Słyszałem
już plotki… – wyznał cicho chłopak, a jego zwyczajny, szyderczy uśmiech na
chwilę zniknął.
–
Plotki? – Erie uniosła brwi, czekając na dalsze wydarzenia. Zachowała spokój,
choć w pierwszej chwili ją zmroziło. Była tylko jedna rzecz, o jakiej można
było w jej przypadku plotkować, a ten wyciek informacji nie spodobałby jej się.
Choć z drugiej strony wiedziałaby, kogo za to winić. – Jakie plotki?
– O moim
przydziale. Jako jedyny z tegorocznego naboru jeszcze go nie dostałem –
wyjaśnił wreszcie Max.
– Może
masz zbyt niski poziom, żeby mogli ci przydzielić zadanie, jak pozostałym
żółtodziobom? – podsunęła Erie.
– Może –
prychnął chłopak. – Ale słyszałem, że wstrzymali się z przydziałem, bo na zimę
mam zająć twoje miejsce.
– I
dlatego za mną łazisz? – Blondynka wzruszyła ramionami. – Pierwsze słyszę,
żebym miała stracić posadę.
– Czyli
to nieprawda?
Nie
odpowiedziała. Raz jeszcze wzruszyła ramionami. Teraz, gdy zachowywał się tak
spokojnie, naprawdę przypominał jej dzieciaka, którego uwolniła z resztą
zakładników cztery lata temu.
– Jeśli
to wszystko, to idź już sobie.
–
Zaczekaj – zaprotestował Max, gdy kobieta odwróciła się do niego już plecami,
by odejść. – Mam prośbę.
– I co
jeszcze?
– Tylko
ta jedna rzecz… Chciałbym się z tobą raz jeszcze zmierzyć.
–
Myślisz, że po miesiącu masz nagle jakąś szansę na wygraną? – zapytała Erie, a
na jej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek. – Cóż… Miło jest od czasu do czasu
spuścić łomot nadętym gówniarzom – dodała, chociaż w rzeczywistości była po
prostu ciekawa.
Walczyła
z nim tylko raz. Gdy miał jej asystować miesiąc wcześniej. Zaatakował ją znienacka,
ale dobrze się stało. Dzięki temu odegrała scenkę, udając rozgniewaną. Jej
partner, Chase, niczego nie zauważył. Najwyraźniej Blake dotrzymał słowa i nic
nie powiedział, chociaż plotka o jej rezygnacji z pracy była wciąż niepokojąca.
–
Idziemy? – zapytał Max. – Do siedziby je… – nie zdążył dokończyć, gdy
Erie przerwała mu w pół słowa:
Erie przerwała mu w pół słowa:
– Szabla
w dłoń, dzieciaku.
– Tutaj?
Teraz? – chłopak zmarszczył brwi, ale nie trzeba go było dugo namawiać, by
wyciągnął swój nóż myśliwski.
Erie
wyszczerzyła zęby w szyderczym uśmiechu, ale nie zaatakowała. Jedynie
obserwowała, bo po prawdzie atakowanie na ślepo było dość bezmyślne. Testowała
go od samego początku. Miesiąc wcześniej popełnił ten błąd, choć wykorzystał
element zaskoczenia. Tym razem ani drgnął.
– Chyba
nie każesz mi czekać w nieskończoność – zaśmiała się, tym razem dając mu do
zrozumienia, że musi zaatakować, jeśli chce się z nią zmierzyć.
Nie
obawiała się gapiów. W dzielnicy takiej jak ta, ludzie woleli nie wchodzić
sobie w drogę. Zwłaszcza, jeśli ktoś miał broń. Tutaj nikt nie zadzwoni na
policję. Gdyby byli bliżej centrum, nie byłby to dobry pomysł, ale tam…
Chłopak
westchnął ciężko rozejrzał się uważnie, analizując sytuację. Nagle skoczył w
prawo i dopiero wtedy szarżował na blondynkę. Bez problemu zrobiła unik.
Dzieliła ich przepaść kilku lat doświadczenia.
W
jednostce też wyrobiła sobie już renomę. I wbrew temu, co mogłoby się wydawać,
nigdy nie była okrutna, nawet podczas misji. Lubiła za to sprawiać takie
wrażenie, strasząc tym przeciwników.
Nie
potrzebowała dużo czasu, by pozbawić Maxa broni. Wystarczył ułamek sekundy, gdy
chwyciła go za ramię, wykręcając mu rękę za plecy. Uwolnił się, co prawda, ale
broni nie był w stanie odzyskać. Zaśmiała się tryumfalnie.
– Już
się poddajesz?
Rzucił
jej zawistne spojrzenie i nagle rzucił się gdzieś w bok. Myślała, że postanowił
uciec, ale on chwycił leżący nieopodal pręt. Więc jednak miał głowę na karku i
nie zamierzał się tak łatwo poddać. Ucieszyło ją to. Dokonała dobrego wyboru.
Chłopak zastąpi ją idealnie.
– Mój
sztylet przeciw twojemu mieczowi to niezbyt uczciwy pojedynek – zauważyła Erie,
wyraźnie rozbawiona własnym dowcipem. – Spróbuję dać ci fory – dodała.
Max
skrzywił się lekko, ale nic nie powiedział. Co mógł niby zrobić, skoro kobieta
już na samym starcie pozbawiła go broni. Teraz dzierżył w dłoniach metalowy
pręt, trzymając go jak obusieczny miecz. Może to tak ją rozbawiło. Pojedynek
był w zasadzie przesądzony, ale poddać się nie zamierzał.
Ruszył
na nią raz jeszcze, tym razem już o wiele ostrożniej. Głupio byłoby, gdyby
zabrała mu nawet pręt. Jego ostatnią szansę. Nie tyle na zwycięstwo, bo na to
nie liczył, ale na uratowanie dumy. Tanio skóry nie sprzeda, a przecież sam
prosił się o manto.
Wciąga. Podczas czytania wychwyciłem literówkę, ale już nawet nie wiem gdzie jest bo się nie zatrzymałam, żeby ja porządnie zarejestrować.
OdpowiedzUsuńNo, mówiłam, że bez korekty. Końcówka roku nie była łaskawa, ale już tekst na następny tydzień skończyłam i dziś będę poprawiać :)
UsuńLiterówka kompletnie nie ważna ze względu na świetna zawartość tekstu ;)
Usuńże chowanie się weszło jej w krew. <–- hm, chowanie się weszlo. Bardziej nie przecinek mysle ze chowanie można być zamknąć w cudzysłowie. Tak wiem, bez korekty. Ale nie czuję się w obowiązku przymykać oko ;D
OdpowiedzUsuńHeh, lubię tego Maxa. „Nieudolnie” – to słowo tak bardzo oddaje to, co próbował robic, czyli sledzic Erie ;D
Erie uniosła brwi, czekając na dalsze wydarzenia. <–- wydarzenia? Troszkę mi do kontekstu nie pasuje. Na dalszy ciag wypowiedzi, czy cos, na wyjaśnienia może?
Zbedny enter, chłopak z dużej winien być ;P
Chłopak zastąpi ją idealnie. – Hmmmm. Przed chwila miałam wrazenie, ze Erie jest zaskoczona tą plotką. Że niepokojące jej się wydaje. A teraz okazuje się ze dokonala wyboru? Ze on ja dobrze zastapi? Wuuut. O co tu kaman *leci czytac dalej*
Ha, no i choja, nic się nie wyjasnilo! Buu! Chce więcej, cgce ciag dalszy! Hmm. Hmmmm. Czasem nie lubie otwartych zakonczen ;D Czasem po prostu chce wiedzieć co było dalej!!!!
Naprawde polubiam coraz mocniej Maxa. Bardzo go widzę. Jest bardzo fajny ;D
Zdziwiłabym się, jakbyś mi odpuściła.
UsuńNom, ja też lubię Maxa, jest ciekawą postacią.
Wydarzeń się uczepiła, małpa jedna.
Będzie przecież ciąg dalszy, pracuje nad tym, ale na razie to ma 2 rozdziały tylko.
Mhm, ciekawe. Fajne, choć sądziłam z początku, że idzie to w kierunku jakiejś rozróby. Takie rozwiązanie jednak też mi się podoba i stwierdzam, że chcę jeszcze. Czekam na ten projekt i chcę więcej o Erie. O Maxie też, ale głównie o Erie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Była kiedyś taka bajka, "Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster". I tam taka dziewczynka łaziła za głównym bohaterem i powtarzała: "Max, Max, Max, Max, Max, Max, Max, Max...." .
OdpowiedzUsuńTeż zacznę tak powtarzać. Dlaczego? Bo koleś ma czerwone wlosy! <3 To winduje go na pozycję może nawet siódmą między Akashiego a Izayę!
Dobra, kończymy z tym fangirlem, bo się porzygać można. :D
Wciągający fragment, zaczytałam się tak, ze zapomniałam mrugać i poleciały mi łzy xD Praktycznie tego komentarza pisze na ślepo, bo nadal nic nie widzę, ale podoba mi się ten fragment bardzo :D Jak pojawiały się imiona, to staralam się je skojarzyć z poprzendnimi tekstami z tej serii, ale to ciagle mało! Chcę więcej! Więcej Maxa! Erie wydaje się być ciekawą osóbką, po za tym szefowa i cała reszta bandy też jest niczego sobie, ale i tak jak dla mnie max wygrywa :D uciełaś w głupim momencie chciałabym wiedzieć, jak sobie kolega nowy poradził ! :D