Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

wtorek, 3 stycznia 2017

[20] Gdy zima nadejdzie ~ Tenebris



Nie ukrywam, że tekst powędrował bez korekty, zwyczajnie z mojego lenistwa, choć i braku czasu, ze względu na przygotowania do podróży. Może od nowego roku wezmę się za siebie i te moje teksty :)Tymczasem tutaj prezentuję wam universum Jednostki Specjalnej, która zrodziła się tu na GPK w jednym z pierwszych tygodni i powoli przeradza się w mniejszy, lecz samodzielny projekt. Enjoycie!

            Było ciepło, choć już nie tak bardzo, jak latem. To były te ostatnie dni, zanim jesień na dobre wkroczy do miasta. Teraz jednak wciąż mogła podziwiać zielone drzewa. Ten widok jakoś ją uspokajał, nawet w obliczu nadchodzącej po jesieni zimy. Lecz to nie jej się obawiała, a tego, co nadejdzie razem z nią.
            Za parkiem skręciła w jedną z bocznych alejek. Zazwyczaj unikała dużych, zatłoczonych ulic. Nie lubiła tłoku, a praca w jednostce specjalnej sprawiła, że chowanie się weszło jej w krew. Gdy szła, ludzie nie zwracali na nią uwagi, ale ona zaś miała baczenie na wszystko.
            W dni takie jak ten, gdy odwiedzała swoją przyjaciółkę, była wyjątkowo czujna i uważna. Co prawda ta znajomość niejednokrotnie przydawała jej się w pracy, ale przełożonym by się to nie spodobało. Szefowa okolicznego gangu nie była najlepszym towarzystwem, dla kogoś pracującego w tajnej specjalnej jednostce, wykonującej rozkazu rządu.
            Toteż wiedziała, że od dłuższej chwili ktoś ją śniedzi. Nie dała jednak tego po sobie poznać. Kimkolwiek był jej tajemniczy „ogon”, bawiła się z nim. Gdyby chciała, mogłaby go w każdej chwili zgubić, ale nie była na misji. Nie śpieszyła się nigdzie. Chciała natomiast poznać intencje tej osoby.
            Chwilę jeszcze szła prosto, a potem skręciła w prawo. Nie chciała zanadto zbliżyć się do celu swojej podróży. Uśmiechnęła się pod nosem. Śledzący ją osobnik coraz mniej się krył, coraz swobodniej się czuł, sądząc, że go nie zauważyła. Gdyby się teraz obejrzała, mogłaby dowiedzieć się, kim jest. To by popsuło całą zabawę.
            Nie przyspieszyła, nie chcąc go niepokoić. Jakby nigdy nic przeczesała palcami blond włosy i poprawiła grzywkę, która właziła jej do oczu. Wiedziała, że nie wymiga się już od fryzjera, bo kudły stanowczo zaczynały przeszkadzać.
            Tym razem dla odmiany skręciła w lewo, by na chwilę zniknąć z pola widzenia osobnika. Przyspieszyła i ukryła się za bramą jakiegoś podwórza pomiędzy kamienicami. Stamtąd obserwowała, jak chłopak skręca w lewo i rozgląda się nerwowo. Nie wiedział, gdzie jest. Wyraźnie nie miał w tym wprawy.
            – Max – powiedziała, wychodząc z ukrycia i marszcząc groźnie brwi. – Śledzisz mnie?
            Czerwona czupryna zafalowała, gdy zaniepokojony spojrzał w jej stronę. Młody kadet… Właściwie już nie kadet. Chłopak, którego miała pod opieką na jednej z misji, jakiś miesiąc temu. Od tego czasu go nie widziała. Teraz nagle pojawił się, łażąc za nią. Wątpiła jednak, by stanowił zagrożenie. Na pewno nie dla niej.
            – Erie…
            – Czego chcesz gówniarzu? – zapytała, krzyżując ręce na piersi. – Nie lubię, gdy ktoś mnie śledzi. Do tego tak nieudolnie.
            – Słyszałem już plotki… – wyznał cicho chłopak, a jego zwyczajny, szyderczy uśmiech na chwilę zniknął.
            – Plotki? – Erie uniosła brwi, czekając na dalsze wydarzenia. Zachowała spokój, choć w pierwszej chwili ją zmroziło. Była tylko jedna rzecz, o jakiej można było w jej przypadku plotkować, a ten wyciek informacji nie spodobałby jej się. Choć z drugiej strony wiedziałaby, kogo za to winić. – Jakie plotki?
            – O moim przydziale. Jako jedyny z tegorocznego naboru jeszcze go nie dostałem – wyjaśnił wreszcie Max.
            – Może masz zbyt niski poziom, żeby mogli ci przydzielić zadanie, jak pozostałym żółtodziobom? – podsunęła Erie.
            – Może – prychnął chłopak. – Ale słyszałem, że wstrzymali się z przydziałem, bo na zimę mam zająć twoje miejsce.
            – I dlatego za mną łazisz? – Blondynka wzruszyła ramionami. – Pierwsze słyszę, żebym miała stracić posadę.
            – Czyli to nieprawda?
            Nie odpowiedziała. Raz jeszcze wzruszyła ramionami. Teraz, gdy zachowywał się tak spokojnie, naprawdę przypominał jej dzieciaka, którego uwolniła z resztą zakładników cztery lata temu.
            – Jeśli to wszystko, to idź już sobie.
            – Zaczekaj – zaprotestował Max, gdy kobieta odwróciła się do niego już plecami, by odejść. – Mam prośbę.
            – I co jeszcze?
            – Tylko ta jedna rzecz… Chciałbym się z tobą raz jeszcze zmierzyć.
            – Myślisz, że po miesiącu masz nagle jakąś szansę na wygraną? – zapytała Erie, a na jej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek. – Cóż… Miło jest od czasu do czasu spuścić łomot nadętym gówniarzom – dodała, chociaż w rzeczywistości była po prostu ciekawa.
            Walczyła z nim tylko raz. Gdy miał jej asystować miesiąc wcześniej. Zaatakował ją znienacka, ale dobrze się stało. Dzięki temu odegrała scenkę, udając rozgniewaną. Jej partner, Chase, niczego nie zauważył. Najwyraźniej Blake dotrzymał słowa i nic nie powiedział, chociaż plotka o jej rezygnacji z pracy była wciąż niepokojąca.
            – Idziemy? – zapytał Max. – Do siedziby je… – nie zdążył dokończyć, gdy
Erie przerwała mu w pół słowa:
            – Szabla w dłoń, dzieciaku.
            – Tutaj? Teraz? – chłopak zmarszczył brwi, ale nie trzeba go było dugo namawiać, by wyciągnął swój nóż myśliwski.
            Erie wyszczerzyła zęby w szyderczym uśmiechu, ale nie zaatakowała. Jedynie obserwowała, bo po prawdzie atakowanie na ślepo było dość bezmyślne. Testowała go od samego początku. Miesiąc wcześniej popełnił ten błąd, choć wykorzystał element zaskoczenia. Tym razem ani drgnął.
            – Chyba nie każesz mi czekać w nieskończoność – zaśmiała się, tym razem dając mu do zrozumienia, że musi zaatakować, jeśli chce się z nią zmierzyć.
            Nie obawiała się gapiów. W dzielnicy takiej jak ta, ludzie woleli nie wchodzić sobie w drogę. Zwłaszcza, jeśli ktoś miał broń. Tutaj nikt nie zadzwoni na policję. Gdyby byli bliżej centrum, nie byłby to dobry pomysł, ale tam…
            Chłopak westchnął ciężko rozejrzał się uważnie, analizując sytuację. Nagle skoczył w prawo i dopiero wtedy szarżował na blondynkę. Bez problemu zrobiła unik. Dzieliła ich przepaść kilku lat doświadczenia.
            W jednostce też wyrobiła sobie już renomę. I wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nigdy nie była okrutna, nawet podczas misji. Lubiła za to sprawiać takie wrażenie, strasząc tym przeciwników.
            Nie potrzebowała dużo czasu, by pozbawić Maxa broni. Wystarczył ułamek sekundy, gdy chwyciła go za ramię, wykręcając mu rękę za plecy. Uwolnił się, co prawda, ale broni nie był w stanie odzyskać. Zaśmiała się tryumfalnie.
            – Już się poddajesz?
            Rzucił jej zawistne spojrzenie i nagle rzucił się gdzieś w bok. Myślała, że postanowił uciec, ale on chwycił leżący nieopodal pręt. Więc jednak miał głowę na karku i nie zamierzał się tak łatwo poddać. Ucieszyło ją to. Dokonała dobrego wyboru. Chłopak zastąpi ją idealnie.
            – Mój sztylet przeciw twojemu mieczowi to niezbyt uczciwy pojedynek – zauważyła Erie, wyraźnie rozbawiona własnym dowcipem. – Spróbuję dać ci fory – dodała.
            Max skrzywił się lekko, ale nic nie powiedział. Co mógł niby zrobić, skoro kobieta już na samym starcie pozbawiła go broni. Teraz dzierżył w dłoniach metalowy pręt, trzymając go jak obusieczny miecz. Może to tak ją rozbawiło. Pojedynek był w zasadzie przesądzony, ale poddać się nie zamierzał.
            Ruszył na nią raz jeszcze, tym razem już o wiele ostrożniej. Głupio byłoby, gdyby zabrała mu nawet pręt. Jego ostatnią szansę. Nie tyle na zwycięstwo, bo na to nie liczył, ale na uratowanie dumy. Tanio skóry nie sprzeda, a przecież sam prosił się o manto.

7 komentarzy:

  1. Wciąga. Podczas czytania wychwyciłem literówkę, ale już nawet nie wiem gdzie jest bo się nie zatrzymałam, żeby ja porządnie zarejestrować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, mówiłam, że bez korekty. Końcówka roku nie była łaskawa, ale już tekst na następny tydzień skończyłam i dziś będę poprawiać :)

      Usuń
    2. Literówka kompletnie nie ważna ze względu na świetna zawartość tekstu ;)

      Usuń
  2. że chowanie się weszło jej w krew. <–- hm, chowanie się weszlo. Bardziej nie przecinek mysle ze chowanie można być zamknąć w cudzysłowie. Tak wiem, bez korekty. Ale nie czuję się w obowiązku przymykać oko ;D
    Heh, lubię tego Maxa. „Nieudolnie” – to słowo tak bardzo oddaje to, co próbował robic, czyli sledzic Erie ;D
    Erie uniosła brwi, czekając na dalsze wydarzenia. <–- wydarzenia? Troszkę mi do kontekstu nie pasuje. Na dalszy ciag wypowiedzi, czy cos, na wyjaśnienia może?
    Zbedny enter, chłopak z dużej winien być ;P
    Chłopak zastąpi ją idealnie. – Hmmmm. Przed chwila miałam wrazenie, ze Erie jest zaskoczona tą plotką. Że niepokojące jej się wydaje. A teraz okazuje się ze dokonala wyboru? Ze on ja dobrze zastapi? Wuuut. O co tu kaman *leci czytac dalej*
    Ha, no i choja, nic się nie wyjasnilo! Buu! Chce więcej, cgce ciag dalszy! Hmm. Hmmmm. Czasem nie lubie otwartych zakonczen ;D Czasem po prostu chce wiedzieć co było dalej!!!!
    Naprawde polubiam coraz mocniej Maxa. Bardzo go widzę. Jest bardzo fajny ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwiłabym się, jakbyś mi odpuściła.
      Nom, ja też lubię Maxa, jest ciekawą postacią.
      Wydarzeń się uczepiła, małpa jedna.
      Będzie przecież ciąg dalszy, pracuje nad tym, ale na razie to ma 2 rozdziały tylko.

      Usuń
  3. Mhm, ciekawe. Fajne, choć sądziłam z początku, że idzie to w kierunku jakiejś rozróby. Takie rozwiązanie jednak też mi się podoba i stwierdzam, że chcę jeszcze. Czekam na ten projekt i chcę więcej o Erie. O Maxie też, ale głównie o Erie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Była kiedyś taka bajka, "Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster". I tam taka dziewczynka łaziła za głównym bohaterem i powtarzała: "Max, Max, Max, Max, Max, Max, Max, Max...." .
    Też zacznę tak powtarzać. Dlaczego? Bo koleś ma czerwone wlosy! <3 To winduje go na pozycję może nawet siódmą między Akashiego a Izayę!
    Dobra, kończymy z tym fangirlem, bo się porzygać można. :D
    Wciągający fragment, zaczytałam się tak, ze zapomniałam mrugać i poleciały mi łzy xD Praktycznie tego komentarza pisze na ślepo, bo nadal nic nie widzę, ale podoba mi się ten fragment bardzo :D Jak pojawiały się imiona, to staralam się je skojarzyć z poprzendnimi tekstami z tej serii, ale to ciagle mało! Chcę więcej! Więcej Maxa! Erie wydaje się być ciekawą osóbką, po za tym szefowa i cała reszta bandy też jest niczego sobie, ale i tak jak dla mnie max wygrywa :D uciełaś w głupim momencie chciałabym wiedzieć, jak sobie kolega nowy poradził ! :D

    OdpowiedzUsuń