Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 2 stycznia 2017

[20] Zapach Dzikiej Wody ~ Daconte



„Radoro daroslawo, radoro, daroslawo...” Wernechora nuciła pieśń, która nagle pojawiła się w jej głowie. Chciała, aby Inne jej posłuchały i nuciła dalej.
Dopiero po chwili zauważyła, że Krąg Stulatek właśnie zapadł w drzemkę.
Od czasu jej przyjazdu do Doliny, wspomnienia pojawiające się w jej głowie były szare i płaskie. Nie potrafiła przypomnieć sobie smaków, zapachów, nie mówiąc już o emocjach.
Dzisiaj coś się w końcu zmieniło. Nagle poczuła zapach Dzikiej Wody. Do tej męskiej mgiełki doszedł smak kartaczy. „Magiczne kartacze” - te słowa wręcz zadudniły w głowie Wernechory. „Jak to dobrze, ze Inne śpią!” – ucieszyła sie stulatka. Jeszcze by ją wydały!
W swoim wewnętrznym świecie zobaczyła biały półmisek ze złoconym rantem wypełnionym kartaczami.

Samotna kropla spadła na rękę Wernechory. Do tej kropelki doszła druga o słonawym smaku. Wiedziała już, że jej gruczoły wracają do pracy.
„Udało się! Wracam do prawdziwego życia!”
Do tej pory nikt się nie zorientował, że przestała pobierać  nanotabletki. Odtruwanie zajęło jej cztery miesiące.
W Dolinie tradycyjnie mieszkali wybrańcy - najinteligentniejsi i najzdrowsi stulatkowie z Krainy Europejskiej, z których co pięć lat wybierany był Zarządca. Zalecenia Zarządcy, genialnego stulatka, wykonywano z całkowitym posłuszeństwem w całej Krainie. Tak to funkcjonowało przez trzy pokolenia.
Ośrodek w Dolinie został jednak opanowany przez zdradzieckich Zachłanniaków i świat się zmienił.
 Program Zachłanniaków przejął władzę nad kolejnymi pokoleniami przy pomocy prostej manipulacji podprogowej.
Pewnego dnia, w trakcie pierwszego miesiąca pobytu, niedostrzeżona przez Zachłanniaków Wernechora, usłyszała prawdę o Dolinie.
Opiekun Grupy Średniej uskarżał się, że szkoda tabletek na eksperymet, bo i tak po roku pobytu w Dolinie wyciąg z szyszynki stulatów nie nadaje się na szczepionkę dla Dążących do Nieśmiertelności. Trzeba więc będzie usuwać ich wcześniej....
Wernechora  powróciła do wszystkich ćwiczeń ducha, jakie pamietała. Po pierwsze zaczęła stosować skupienie uwagi.
Dzięki codziennym praktykom wróciła jej umiejętność zapadania w stan Alpha, ten o którym Program Zachłanniaków trąbił już przed wielu laty, że jest wymysłem nieuczonych staruchów.
Dzięki medytacji osiągnęła stan, w którym jej organizm sam wytrącał pobrane z pożywieniem nanotabletki.
Nikomu o tym nie mówiła, zresztą kto miałby jej słuchać? Wszyscy stulatkowie przez pobieranie całkowicie zatracili kontakt z szyszynką.
Teraz oddała się analizie sytuacji. Najpierw Dzika Woda, potem kartacze, za nimi łza i kropelka śliny, a jeszcze dalej obraz ciemnowłosego mężczyzny w welurowym, dobrze skrojonym ubraniu.
Kogoś jej przypominał. Zamknęła oczy. W głowie znalazła ciemny tunel, który poprowadził  ją wprost do Trzeciego Oka!
 Dzięki otwarciu przepływu świadomości do Górnego Świata, mogła przeglądać światy równoległe! Przeszłość, przyszłość, czas i brak-czasu.
Była w Dolinie, a jednocześnie jadła kolację z Timofiejem na białej zastawie ze złoconym rantem.
Timofiej pochylił się i poczuła obezwładniający zapach Dzikiej Wody.
Była także w Laboratorium i mogła widzieć hologramowe eksperymenty przeprowadzane na wyciągu z szyszynki stulatków.
Zaraz, zaraz! Wernechora o mało nie klapnęła z Trzeciego Oka na podłogę! Na hologramie zobaczyła skuloną „siebie”!
Jakieś postaci w skafandrach neurologicznych wędrowały pomiędzy „nią” i innymi staruszkami, siedzącymi w półzgiętej pozycji. Nagle jeden ze skafandrów zbliżył się do „niej” i wprawnym ruchem odkręcił górną część jej czaszki, aby zatopić rękę w jej wnętrzu.
Po chwili równie zdecydowanie zakręcił głowę niby-Wernechory  i popchnął ją w kierunku drugiego skafandra. Sobowtórka wyprostowała się i lekkim krokiem ruszyła poza hologram.
„ Wernechora II gotowa do zastąpienia oryginału. Oryginał w 24 godziny przygotować do pobrania wyciągu z szyszynki.” – zabrzmiała metaliczna komenda.
Wszystko zrozumiała! Najzdrowszych stulatków z Krainy Europejskiej traktują nanotabletkami, aby wzmocnić i oczyścić szyszynkę, a następnie pobrać ją z organizmu nosiciela. Stulatkowie byli nosicielami tajemnicy długowieczności.
Potem zastępują ich gotowymi robotami ze struktury człekopodobnej, zdalnie sterowanymi sztuczną inteligencją. Ze stulatków-robotów wybierają Zarządcę i w ten sposób zamykają gęby ewentualnym protestującym. Przecież wszyscy wiedzą, że trzeba wykonywać zalecenia Genialnego Stulatka.
Poza tym wyciąg z szyszynki stulatków może osiągać kosmiczną cenę!
Zachłanniaki pieką kilka pieczeni na jednym ruszcie.
Wernechora spojrzała na Opiekuna Grupy Średniej. On był całym sterem, co do tego nie miała wątpliwości.
Drobna figura Wernechory prostowała się pod wpływem jasności myśli. Czuła, jak jej organy wewnętrzne wypełniają się energią. Czuła, jak jej stuletnie  ciało po brzegi wypełnia się mocą.
Jej babka była szeptuchą, matka znała tajniki zielarstwa, a ona sama parała się przed laty białą magią. Wszystkie kobiety w jej rodzinie były wiedżmami czyli kobietami mocy, której nic nie zatrzyma.
 „ Mój sztylet przeciw twojemu mieczowi to niezbyt uczciwy pojedynek. Spróbuję dać ci fory.”- pomyślała, patrząc na Opiekuna. Teraz widziała w nim tylko słabą i pokurczoną postać.
 Staruszka znowu poczuła się Werną, przecież nie była chora!
Wernechora odeszła w przeszłość! Znowu zanuciła mantrę „ Radoro daroslawo, radoro daroslawo...” i przekroczyła wymiar, w którym bytowała w Dolinie.
Wykonała wewnętrzne salto i stanęła przed „sobą” – Wernechorą II.
Tamta siedziała na ławce w Pokoju Oczekiwań.
Sama Werna poczuła się, jak cichy zabójca, który działa sztyletem. W imię wolności nie mogła przecież działać jawnie.
Zdematerializowała Wernechorę II i umieściła w świecie równoległym. Przez chwilę przyglądała sie jej siedzącej z Timofiejem przy stole.
„ Ach, te kartacze! Jeszcze mogłabym się zamienić...”-rozmarzyła się Werna, ale zaraz powróciła do rzeczywistości w Dolinie.
Od niej i jej sztyletu zależał los Europejskiej Krainy, która znajdowała się pod panowaniem wyjałowionych z uczuć i słabych Zachłanniaków. Tylko jedno cięcie dzieliło Europejską Krainę od powrotu do wolności!
Mogła wykonać je tylko Werna.
Postanowiła dać Opiekunowi jedną szansę. Jeśli uczciwie odda władzę Genialnemu Stulatkowi, zachowa życie.
  Zastanowiła się chwilę. Genialnym był Szymon, ale jego mózg został zatruty nanotabletkami.
Tylko ona, Werna,  odrzuciła pobieranie. Wniosek nasuwał się sam.
Werna była nowym Genialnym Stulatkiem, który miał sprawować rządy w Europejskiej Krainie.
   W chwile po tym, jak to sobie uświadomiła,  posłużyła się Medytacją Mocy, aby wysłać wiadomość  do Opiekuna. „ Masz ostatnią i jedyną szansę wybrać uczciwie i ustąpić z Doliny. Wybieraj, kto zostanie następnym zarządcą?”
Po zakończonym przesyłaniu Werna ocknęła się na ławce w Pokoju Oczekiwań, a chwilę potem w drzwiach stanął Opiekun.
„Wernechora II! Nadszedł twój czas. Zlecam ci zadanie i włączam Program. Teraz zajmiesz stanowisko Zarządcy. Nikt i nic nie będzie już miało nad tobą władzy. Będziesz kierować się tylko i wyłacznie wszczepionym ci Programem.
Teraz wyjdż przed ośrodek, gdzie czekają na ciebie posłańcy z Wielkiej Stolicy. Idż i wypełniaj wolę Programu.”
Skończył wypowiadanie formułki i dumny z kolejnego zwycięstwa odwrócił się i wyszedł z Pokoju Oczekiwań.
  „ Dałam ci szanę Opiekunie. Nie skorzystałeś. Twój miecz nie miał ze mną szans. Idę i będę wypełniać wolę Programu. Mojego programu Wolności!”
Twarz stuletniej Werny rozjaśniła się światłem Powracającej Mądrości.
Zrobiła pierwszy krok w strone Zewnetrznych Wrót, otworzyła je i zobaczyła trzech pielęgniarzy stojących z noszami przed karetką pogotowia.
  Hej, Babciu Werno! Sama wstałaś?! Jesteś niesamowita! Ale nam strachu napędziłaś! Już myslałem, że chcesz nas pożegnac naprawdę!”- krzyknął z uśmiechem najprzystojniejszy z nich.
Spod białego fartucha wystawały mu welurowe nogawki, a w powietrzu unosił się zapach zbyt obficie wykrapianej Dzikiej Wody.
  







12 komentarzy:

  1. Wow! Genialne. Trochę za dużo faktów i informacji, ale jaki bogaty wszechświat. Bardzo mi się podobało! Więcej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie imiona! Łohoho.
    Hm... Bardzo ciekawy pomysł, bo chociaż uniwersum jest dość szalone, nie brakuje temu rąk i nóg. Wszystko do siebie pasuje, sporo wiesz o tym świecie.
    Początek trochę chaotyczny. Od razu pojawiło się dużo nazw, a nie wszystkie zostały należycie wyjaśnione. A szkoda, bo może lepiej było poświęcić jeszcze chwilę. Albo wtedy niektóre z nich wywalić. Sam fakt, że Ty je znasz urozmaica ten świat, sprawia, że jest kompletny. Czytelnik nie musi wiedzieć tego, co Ty, by odczuć, że wiesz, o czym piszesz.
    Niemniej, jest nieźle. Rzekłabym świetnie, temat też odhaczony.
    "Wszystkie kobiety w jej rodzinie były wiedżmami czyli kobietami mocy, której nic nie zatrzyma. "
    Powtórzenie "kobiety" i "których", nie "której".
    Ale pomijając takie błędy, to było ciekawe. Zobaczymy, co zaserwujesz nam w kolejnych tygodniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za konstruktywne uwagi! Chaos jest, to prawda. Lekko go mozna szaleństwem wytłumaczyć, ale tak do końca nie wiadomo czyim. Wiem, powinno byc bardziej czytelne. ( następnym razem -tak!)

      Usuń
  3. Klimat "Wyspy" i wszelkich dystopii, z którymi nijak potrafię się zaprzyjaźnić, sporo faktów, które powodują lekki chaos i nie do końca się połapałam, co jest czym. Mimo to uważam, że to dobry tekst. Może nawet dobry wstęp do większego uniwersum.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa....Sama pewnych rzeczy tutaj nie łapię, ale to z powodu szaleństwa Wernechory! Dzięki.

      Usuń
  4. Dziękuję bardzo za Wasze opinie. Przyznam, że spodziewałam się nawet wykluczenia z grupy, więc nie jest zle, a nawet jest świetnie! Co do chaosu, to święta racja - zbyt wiele chciałam zawrzeć, zbyt szybko skończyć i od razu wysłać, bo obawiałam się, że jak zacznę poprawiać, to po prostu wszystko wyrzucę, a i tak po jednym przeczytaniu wyrzuciłam sporo! Postaram się o większe skupienie w pisaniu i opanowanie chaosu w głowie. Bardzo się cieszę, że z Wami jestem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dlaczego wykluczenia? No bez przesady, my tylko tak groźnie wyglądamy. Nie bój się, tu nikt nie gryzie, a wykluczenie kogokolwiek byłoby ostatecznością. Także pisz, pracuj nad swoimi tekstami i zobaczysz, że będzie tylko lepiej. Domyślam się, że też inaczej, będąc nowym członkiem grupy. My - przynajmniej ci aktywni - już się dosyć znamy. Ale jak widzisz, nie ma się czego obawiać.

      Usuń
  5. Strasznie dużo informacji i nazw własnych, ale udało Ci się odpowiednio ukazać ten świat. Muszę przyznać, że polubiłam Wernechorę, ma w sobie ikrę. Fajna stulatka.
    Bardzo umiejętnie bawisz się słowem, piszesz lekko. Podoba mi się :) Witamy w grupie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze skojarzenie miałam takie, że… będzie to jakieś mickiewiczowskie. Samo imię Wernechory źle mi się jakoś kojarzy! Ale uwielbiam nazwy. Jakiś Krąg Stulatech, jacyś Zachłannicy ( <3!!), nanocząsteczki, myślę, no nie, nie usnę jak na dziadach (nie umiem docenić klasyków i wielkich dzieł polskiej literatury… niestety….), nie ma mowy. I nie usnęłam. Przeciwnie.
    Sam zapach Dzikiej Wody…. Naprawdę bym chciała powąchać. Wyobraża mi się jaki mógłby być… Dla mnie. Hm.
    Mała niekonsekwencja, myślę, bo skoro Krąg Stulatek, to czy potem „stulatka” też nie powinna być z dużej? Albo ona z małej. Ujednoliciłabym. Chociaż… Jeśli po prostu to coś w stylu nazwy urzędu… No, jeszcze nie łapie, wybacz. Ale niezmiernie mi się podobają nazwy.
    Co za pomysł wgl. Wyciąg z szyszynki… Mam wrazenie, że nie jest to wymyślony świat dopiero co, że on już trwa i trwa… Tło. Jest tło, bogate.
    Czemu siebie i nią w cudzysłowie? Aha, aha, że niby, ok, łapie.
    Sobowtórka – niektóre wyrazy lepiej brzmią nieodmieniane dla mnie ;) Nie jestem feministką i jeśli już muszę, chodzę do psychologów, nie psycholożek xd
    Wykrzykniki w tekście czasem, myślę, niepotrzebne. Znaczy się ja nie jestem zwolenniczą, by wzmacniać, podkreślać tak narrację. Pewno jestem hipokrytką i sama je bezwiednie gdzieś wciskam, ale świadomie to chyba lubię je oglądać jedynie w dialogach, jak ktoś drze jape, albo naprawdę sporadycznie, jak scena aż się o to prosi. Ale to moje własne, subiektywne zdanie, absolutnie nie uważam, by był to jakiś błąd czy coś.
    Werna poczuła się, jak cichy zabójca <–- zbędny przecinek przy porównaniu
    Dużo tych nazw z dużych liter, ale nie czuję się zagubiona wiesz? Przynajmniej do końcówki, kiedy to mamy karetkę, noszę no i się zastanawiam… Czy to były tylko omamy??? Nie, niemożliwe. Taki swiat, taki szczegółowy, dopracowany jak dla mnie i wgl…. Nie no, w chuj bym chciała przeczytać jeszcze chociaż kilka wrsów, żeby wyciągnąć więcej wniosków, więcej… Więcej. Się dowiedzieć.
    Jestem urzeczona, jakby nie patrzeć. Tekst był dość trudny, jakby nie patrzeć ;D Zostawiłam go sobie na koniec, bo odkąd rzuciły mi się w oczy te nanotabletki, spodziewałam się czegoś dobrego. I nie zawiodłam się. Zasadniczo to nie ma się do czego doczepić! Aż mi wstyd ;D Coś tam na siłę próbowałam, ale nie oszukujmy się.
    Zaczarowałaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z wykrzyknikami. Muszę się opanować, ale...i tak to robię. Normalnie wrzeszczałabym co drugie zdanie! Na pewno wróce do Wenechory. Często zostawiam otwarte zakończenia: mozesz domysleć, jak chcesz. Dziękuję.

      Usuń
  7. Cudnie jest! Słowiańsko mi się zrobiło, jakoś tak komiksowo, ale w dobrym stylu, jak w moim ukochanym "Polowaniu na Żmirłacza" - nie znasz, przeczytaj, uciesz się! Jakby Szalony Kapelusznik opowiadał tą historię. Co jest jej ogromną zaletą, bo ktoś mógłby pomyśleć, że to wada, ale wcale nie. Tak jakby się na chwilę zanurzyło głowę w płynącej rzece lub pojechało na szalone wakacje sporo się dzieje, jest dziwnie, i zawsze chce się jeszcze! Liczę na to, że kiedyś powrócisz do tego uniwersum i dasz nam z niego coś jeszcze. Bo jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Zaraz postaram się poznać Żmirłacza!

      Usuń