Wiecie
jak ciężko jest czasem pamiętać o prostych sprawach, w gruncie rzeczy tych
całkiem banalnych, prostych. Jakby nawet nie prościej powiedzieć zwyczajnej
rutyny. Mógłbym się założyć z każdym z Was, że ona dorwała już wszystkich i to
bez wyjątku, nie ma takiej broni, armii czy...
Jednak
może się mylę, jest coś, a raczej ktoś. Kto zawsze jest na miejscu...
Shawn,
ten dzieciak od zawsze mnie zadziwiał odkąd trafiliśmy do jednej przedszkolnej
sali, to już chyba 17 rok właśnie dziś by minął, gdyby Shawn jeszcze był z
nami.
Ten
niedzielny poranek jest jednym z najgorszych dni w moim życiu.
Wstałem
dzisiaj o normalnej dla mnie wczesnej porze, mając mnóstwo pomysłów i energii
do życia, rozejrzałem się po moim małym ciasnym pokoiku na poddaszu, gdzie
przez szerokie okno poprzez małe żaluzje wpadały blade promienie świata. Na
samym środku stało podwójne łóżko od którego nigdy nie mogłem się odlepić, z
prawej zaś biurko przy którym spędziłem setki godzin wypisując jeszcze chyba
niestrawione przez przetwórnie kawałki żywego drewna. W moim pokoju nie było
nic nadzwyczajnego, oprócz jednego małego miejsca w kącie z lewej strony zaraz
przy wyjściu, gdzie przy rogu pokoju stała mała szafeczka, a nad nią wisiało
malutkie lustro z jakże to malutkim zdjęciem wielkiej osoby. To było moje
zdjęcie z Shawnem. Nagle cała energia uciekła.
– Stary
ile bym dał, żebyś jeszcze żył.
Właśnie
trzy dni temu jakiś wariat starając się przekroczyć granicę swojej głupoty dla
żartu, ukradł samochód lokalnego policjanta i zaczął nim spierdalać jak tylko
mógł, żeby jeszcze ten idiota wiedział co robi. Rozjechał Shawna na pierwszych
pasach po drodze, ten jak zwykle zasłuchany w swoją muzykę nie patrząc zbytnio
na to co się dzieje w tym alternatywnym świecie, nie odskoczył. Krew była
wszędzie, a ja stałem jakieś pięćdziesiąt metrów dalej nie wiedząc co ze sobą
zrobić, podbiegłem, próbowałem... ale nie było co zbierać. Impakt uderzenia był
tak wielki, że Shawna rozdarło dosłownie na części. Wszystko było we krwi,
dosłownie wszystko.
–Czemu ?
Czemu kurwa właśnie Ty! Po kiego czorta były ci potrzebne te słuchawki.
Ceremonia
pogrzebowa odbyła się na lokalnym cmentarzu i wiecie co było kurwa najlepsze?
Nie było tam nikogo, oprócz mnie, rodziców Shawna i tego psychola z eskortą
policji.
Myślałem,
że chuja rozszarpie. Jesteście w stanie sobie to wyobrazić jak typ, który
skosił z nóg waszego najlepszego przyjaciela, przychodzi na cmentarz w czas
jego pogrzebu. Shawn mam nadzieję, że się nie przewracał w grobie.
Wiecie
jak bardzo może być zdesperowany człowiek kiedy straci jedną z niewielu tak
ważnych rzeczy, które w życiu ma? Ja byłem.
Długo
szukałem odpowiedniego miejsca, metody, żeby wprowadzić swój plan w życie,
teraz wiem, że to raczej był kiepski pomysł, ale skąd mogłem to wiedzieć. Od
pogrzebu Shawna szukałem sposobu, żeby... No wiecie, możecie się już śmiać,
żeby go wskrzesić.
Tak,
planowałem go wskrzesić, przetoczyłem się przez wszystkie biblioteki miejskie i
te podmiejskie, przez wszystkie możliwe speluny i bary, mety i miejsca gdzie
człowiek o zdrowych zmysłach bałby się wejść w dzień, a co dopiero w nocy. Po
kilku tygodniach wszystko miało się ułożyć, wierzyłem w to bardzo, przynajmniej
tak mi się zdawało.
W życiu
człowiek może mieć trzy problemy, brak czasu, brak pieniędzy i brak energii.
Wyzbyłem
się wszystkich tylko po to żeby zobaczyć znowu Shawna.
Pewnego
ranka zadzwonił telefon.
– Witam
serdecznie, chciałabym rozmawiać z Timem, czy dodzwoniłam się we właściwe
miejsce?
–Tak to
ja, w czym mogę Pani pomóc ?
– Tim,
mam dla ciebie pewną propozycję.
– Jeżeli
chodzi o wciśnięcie mi jakiegoś crapa to nie dzięki...
– Nawet
jeśli tym crapem jest Twój przyjaciel Shawn ?
– Skąd o
nim wiesz i co to za...
– Przyjdź
o północy na cmentarz to porozmawiamy.
Sygnał
się urwał, krzyczałem tylko co chwilę Hallo już do pustej słuchawki, patrząc na
to z innej perspektywy i z tym doświadczeniem, które mam za sobą. Nie
poszedłbym tam drugi raz, ale wtedy nie wiedziałem.
Wymknąłem
się z domu na cmentarz, o równej godzinie zero, stanąłem nad grobem Shawna, a
za mną pojawiła się ewidentnie cuchnąca damskimi perfumami postać.
– Jeśli
chcesz odzyskać swojego przyjaciela Shawna, musisz zrobić tylko jedną rzecz.
– Pewnie
oddać Ci duszę?
– Nie,
to nie takie proste, jak na tych wszystkich durnych filmach.
– To co
w takim razie mam zrobić?
– Przyjmiesz
na siebie klątwe... I będziesz z nią żyć dalej... Każdy dzień Twój z klątwą, to
dzień życia Twojego przyjaciela.
– Aaa co
ta klątwa robi?
– Wszystko
co powiesz się spełni.
– Dobra,
więc... To nic strasznego, muszę tylko uważać co mówię.
– Dobrze
więc, zacznijmy. Powtarzaj za mną.
Tak
wyartykułowałem jakieś pięćdziesiąt słów w obcym mi języku i wystarczało.
Wiecie
jak ciężko się doczekać pierwszego dnia, kiedy masz pewność, że odzyskasz coś
co utraciłeś dawno temu?
Ja się
obudziłem późnym popołudniem po wyprawie na cmentarz, kompletnie nie
dowierzając w to co zrobiłem, a co dopiero w to co mogło się spełnić. Jeden
durny dzień mojej klątwy, za jeden dzień życia z moim przyjacielem, ale mimo
wszystko zamilkłem, dla bezpieczeństwa siebie i innych. Mógłbym powiedzieć, a
nie mówiłem, tylko właśnie problem w tym, że się nie odzywałem do nikogo ani na
żaden temat. Tamten okres to było coś, wspaniałego mimo tego, że nie mówiłem,
zacząłem wszystkie swoje myśli spisywać, a mój przyjaciel ożył.
Co
prawda nie do końca w takiej formie jakiej chciałem, ale był ze mną. Upadły
demon, który uśmiejecie się, codziennie przypominał mi, że mam spotkanie w
klubie pisarskim o 18:30.
Codziennie
wchodząc do mojego zamkniętego pokoju, na lustrze na którym wisiało nasze
wspólne zdjęcie, upadła dusza Shawna zostawiała wiadomość "Pamiętaj, masz
dziś spotkanie o 18:30", co stało się bardzo niezręczne zwłaszcza gdy
dopytywali się rodzice dlaczego mam zamknięty pokój i dlaczego uciszyłem swoją
jadaczkę na tygodnie. Czas było to wszystko zmienić więc, zostawiłem
przyklejony na taśmę klejącą, do lustra niebieski mazak. Po czym wypowiedziałem
zdanie. Ciekawe czy się spełni i jutro zastanę, nie krew a tusz na lustrze.
– Kurde, Shawn po prostu użyj flamastra. Nie musisz zabijać
kurczaków za każdym razem, gdy mam spotkanie!
Rozjechał Shawna na pierwszych pasach po drodze, ten jak zwykle zasłuchany w swoją muzykę nie patrząc <-- przecinek przed 'nie patrzac'
OdpowiedzUsuńJestem ciagle za tym by liczby zapisywac slownie.
...w czas jego pogrzebu. <-- w czasie?
Shawn mam nadzieję, że się nie przewracał w grobie. <--- troche konstrukcja zdania mi tu lezy. Mam nadzieję, że Shawn nie przewracał się w grobie? Albo: Shawn, mam nadzieję, że nie przewracałeś się w grobie. Czaisz.
Smutny ten tekst. Napisałabym, że się wzruszyłam, ale przecież nie mam serca, więc jak. Zajechało mi supernaturalem, zwłaszcza na cmentarzu, przy wypowiadaniu tych pięćdziesięciu słów. Właściwie to trochę poczułam się jak Dean, który stracił Sama, hm. I nie, że źle, przecież oboje uwielbiamy nie z tego świata (ps. wlasnie skonczylam sezon z lewiatanami. cienki byl i co na Boga ze swirnietym Castielem teraz).
Poza tym, ciesze sie, ze dolaczyles, ae zaslugujesz na poteznego kopa w tylek, zes sie z grupa nie przywital, ani na czacie, ani na fejsie waszym ukochanym. Gdzie Twoje maniery?! Jako twoja ponoć przyjaciolka, jestem zawiedziona taka postawa, dlatego zdecydowalam sie udzielic Ci publicznej reprymendy.
Czytaj, pisz i zostan z nami. I baw sie dobrze.
No i przyszła kolej na pierwszego faceta w GPK, więc mam spore oczekiwania. Zwłaszcza, że od Ivrelli już sporo czasu wcześniej słyszałam, że piszesz.
OdpowiedzUsuńZaczyna się dość enigmatycznie. Jestem zaciekawiona. Po lekkim, choć interesującym wstępie, kolejny obraz jest makabryczny. Czuję się wstrząśnięta.
Jedyne, co mnie zastanawia, to po kiego kija puścili na pogrzeb, tego, co zabił Shawna?
Kolejny, co się bawi w Alchemika. Kilka litrów wody, parę mg żelaza itp. Ten tego... Ale nie, no ok. Samą intencję wskrzeszenia rozumiem.
Na razie wszystko fajnie, świetnie i tekst mi się podoba. Mam jedną uwagę.
"– Przyjmiesz na siebie klątwe... I będziesz z nią żyć dalej... Każdy dzień Twój z klątwą, to dzień życia Twojego przyjaciela."
W tekście niepotrzebna jest wielka litera w 'twój' itp. O tyle przy wstępie się nie wtrącałam, uznając, że narrator zwraca się do czytelnika, ale w dialogach jest to nie tylko niepotrzebne, chyba nawet nieprawidłowe. O ile nie mówisz na co dzień do ludzi czegoś w stylu " ten wielką literą twój samochód jest fajny". :D
"– Wszystko co powiesz się spełni."
Brakuje przecinka. :D
" co stało się bardzo niezręczne zwłaszcza gdy dopytywali się rodzice dlaczego mam zamknięty pokój i dlaczego uciszyłem swoją jadaczkę na tygodnie."
A tu zjadłeś dwa przecinki.
Nic więcej nie znalazłam, a wierz mi, że czytałam uważnie. Tekst mi się bardzo podobał. Czekam na kolejne. Już mi się kolego z pazurów nie wywiniesz, odkąd wstąpiłeś do GPK *w*
Całkiem ciekawy tekst :). Może najpierw zacznę od kwestii formalnej, a potem przejdę do treści ;). W Twoim tekście często brakuje jakichś przecinków, np. "Na samym środku stało podwójne łóżko od którego..." albo "[...]jakiś wariat starając się przekroczyć granicę..." . A po tym zdaniu:"Po kiego czorta były ci potrzebne te słuchawki." dałabym bardziej znak zapytania niż kropkę ;). To teraz przejdę do treści. Po pierwsze, bardzo spodobało mi się zdanie: "W życiu człowiek może mieć trzy problemy, brak czasu, brak pieniędzy i brak energii". Coś w tym faktycznie jest i to ironiczne stwierdzenie mi się spodobało :).
OdpowiedzUsuńCiekawa też jestem, czy główny bohater z jakiegoś powodu nie lubi kobiet? Zastanawiam mnie to, bo znalazł się w tekście cytat:"za mną pojawiła się ewidentnie cuchnąca damskimi perfumami postać", a demonem nawiedzającym jest kobieta. Niby często się spotyka w filmach i legendach duchy kobiet, ale może tutaj jest to zabieg celowy ;).
Ogólnie bardzo fajny pomysł! :) Szkoda, że mimo iż bohaterowie są ze sobą razem, to jednak nie skończyli za dobrze ( obaj są objęci klątwą).
Jeanne_Proust
Nieco dziwny jest ten tekst. Nie do końca widzę w nim nawiązanie do tematu, który wydaje się nieco wciśnięty na siłę. Niby jest, ale nie do końca. Nie jestem pewna, czy mi się podoba. Mimo to napisany całkiem zgrabnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czasem zła konstrukcja zdań i sporo przeciwników po prostu nie ma i to w obowiązkowych miejscach, jak przed fragmentami z "który". To już ci wcześniej wspominali, dlatego trochę nad tym popracuj. Nie przyjdzie to od razu, ale jest do zrobienia. Tak samo liczby powinny być słownie również według mnie i zwroty grzecznościowe jak z listów (Ty, Twój, Ciebie itp.), poza pierwszym zwrotem do czytelnika, nie mają racji bytu.
OdpowiedzUsuńSama fabuła... dobrze uzasadnione zachowanie bohatera. Widział na własne oczy śmierć przyjaciela, nic dziwnego, że nie może się pozbierać. Również zwróciłam uwagę na "smród perfum" xD Mogłeś rozwinąć element z klątwa, miale mi nie raz brakowało czasu, żeby rozwinąć coś w tekście do , więGPKc się nie czepiam do tej sprawy. Fakt, że Shawn piszę codziennie tę samą wiadomość jest... No to mogłeś trochę lepiej uzasadnić. Faktycznie jest doklejone trochę na siłę, przynajmniej tak to wygląda. Mogłeś coś zrobić z demonem w lustrze. Może ta godzina i miejsce spotkania miało jakieś znaczenie dla obu przyjaciół? Rzucam pomysłami!
Tak w ogóle widać, że albo lubisz opisy, bardzo szczegółowe opisy, albo chciałeś nimi jakoś zabłysnąć i trochę przesadziłeś z ich wyszukaną formą. Sama czasem lubię walnąć opis rozkładający otoczenie na czynniki pierwsze, ale np. we fragmencie "wypisując jeszcze chyba niestrawione przez przetwórnie kawałki żywego drewna" dalej nie mam pewności, o co ci chodziło. O papier?
Tekst nie jest zły, ale miałeś szansę go ulepszyć na kilka różnych sposobów. I przyłączam się do Wilczego - dlaczego się nie przywitałeś? Tak jest fajniej! :p