- Chyba już czas – powiedział słabym głosem,
leżąc na łożu śmierci.
- Przyszła? – zapytałem, rozglądając się
nerwowo po pomieszczeniu, gdy niepokój ścisnął mi żołądek.
- Jest tu cały czas – usłyszałem. – Uśmiecha się
– dodał i też się uśmiechnął. – Teraz mogę odejść. Wybaczyła mi.
I zamknął oczy, zasypiając snem
wiecznym. Oby również szczęśliwym. Zmarł późnym wieczorem w dwunastego
września. Na moich oczach…
Ktoś musiał przy nim przecież
czuwać. Już od dłuższego czasu zmienialiśmy warty. Nic dziwnego, skoro chorował
od miesiąca ciężko chorował. A przynajmniej tak mówili krewni, chociaż żaden
lekarz nic nie stwierdził. Sam dziadek mówił, że to babcia każe mu odpokutować,
ale nigdy nie dowiedziałem się za co.
Babcia zmarła na zawał, jako
energiczna i temperamentna pięćdziesięciodwuletnia kobieta. Podobno też chorobliwie
zazdrosna. Nigdy, co prawda, nie zauważyłem, jako że dla mnie jawiła się osobą
o bardzo łagodnym usposobieniu. Niemniej zawsze przeczuwałem, że przed moimi
oczami rozgrywa się coś niedobrego, choć nie umiałem tego dostrzec.
Staliśmy z dziadkiem przy świeżo
postawionym pomniku. Właściwie tylko on tam stał. Ja byłem kawałek dalej,
czekając na niego po tym, jak pożegnałem się już z krewnymi przybyłymi na
pogrzeb. Czułem, że lepiej nie zostawiać go samego.
Dłuższą chwilę milczał, smutnym
wzrokiem wpatrując się w wyryte w kamieniu imię zmarłej i niemal ze łzami w
oczach, westchnął.
– Nigdy nie myślałem, że dowiem się
jak to jest się uwolnić od ciebie – powiedział wdowiec nad grobem małżonki.
– „Nigdy się
nie dowiesz – padło w odpowiedzi.”
A przynajmniej tak mi oznajmił, gdy
spytałem, dlaczego mówi coś o zapłacie, będąc na cmentarzu. (Z księdzem
wszystko uregulowaliśmy zawczasu.) Potem uśmiechnął się tylko i poklepał mnie
po ramieniu. Nic więcej nie wyjaśnił, tylko ruszył w stronę domu. Mimowolnie
podążyłem za nim.
Potem było już tylko gorzej.
Codziennie powtarzał, że babcia nie odeszła, a siedzi obok niego. Podobno nie
odstępowała go na krok. Uznaliśmy, że ciężko mu pogodzić się z jej śmiercią i
dlatego tak mówi.
Ale on każdej nocy budził się z
krzykiem. Spocony, zdyszany i przerażony. Mówił, że to babcia dusi go we śnie.
Jego dzieci zgodnie stwierdziły, że ma coś z głową. Jeździł od lekarza do
lekarza. Psychiatrzy, psycholodzy, a nawet neurolog, ale nic nie wskazywało
przyczyny jego zachowania.
Nikt jednak nie dopuszczał do siebie
tego, że dziadek ma rację. Ja też nie wiedziałem, co o tym myśleć. Dziś
zastanawiam się, czy nie popełniłem błędu…
W końcu przestał jeść, tylko siedział
wpatrując się w bujany fotel, na którym babcia zwykła dziergać szaliki i czapki
dla swoich wnucząt. Czasem miałem wrażenie, że faktycznie bujał się sam z
siebie. Wolałem jednak wierzyć, że to przeciąg w drzwiach.
A dziś się zastanawiam… I pewnie będę
już do końca życia, lecz nigdy nie poznam odpowiedzi.
Ten tekst do mnie przemówił. Nie jestem techniczna kompletnie wiec nie będę udawać wiedzy, ale historia jest spójna, prosta i dobrze sie ja czyta. Aż chciałabym dowiedzieć sie co tam sie naprawdę stało :)
OdpowiedzUsuńO, popatrz, bo mi się wydawała najbardziej bezsensowna ze wszystkich, co tu napisałam.
UsuńA technicznie to sama widzę, że zapomniałam myślniki pozmieniać... :)
Na początku masz nieco chaosu w zdaniach, przez co trudno było mi się połapać, o co chodzi. Jak na przykład w zdaniu: "Nic dziwnego, skoro chorował od miesiąca ciężko chorował." Potem jest już lepiej. Mamy nierozwiązaną zagadkę, która intryguje, a pozostawiłaś nas bez odpowiedzi. Ciekawy tekścik, choć nieco bez kolorytu. Chyba się nie starałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Starać to ja się starałam jak i poprzednio, miałam wizję, ale nie umiałam jej dopasować i wyszło, co wyszło. Ale grunt, że napisałam :D
UsuńJadę tym scrollem i jadę, nie i CO TAK MAŁO?
OdpowiedzUsuńSmutno trochę, bo ja kocham dziadków i babcie. Trochę mi się płakać chciało, a trochę uśmiechałam się pod nosem, bo serio, co narobił dziadek, że babcia mu nie chciała dać spokoju? Teraz mi to nie da spokoju :P Tekst masz zawarty, tylko, no krótko. Dałoby chyba radę trochę bardziej to rozwinąć. :P
Moim zdaniem to jest Twój najlepszy tekst :)( a przynajmniej mój ulubiony;). Na początku jedynie znalazłam jakieś powtórzenie. Język jest klarowny, więc tekst czytało mi się przyjemnie. Podobnie jak Rilnen, jestem ciekawa historii dziadka i jego relacji z babcią :). Sam tytuł też mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJeanne_Proust
Tak mi się przypomniało, że mój pradziadek też parę razy mówił, że w nocy przychodziła do niego babcia xD
OdpowiedzUsuńO jednym powtórzeniu mówiła już Laurie, a ja zauważyłam jeszcze coś takiego. "Zmarł późnym wieczorem w dwunastego września." To "w" w ogóle tu nie pasuje. Chyba nie powinno go być.
Decydując się na pierwszoosobową narrację uniemożliwiłaś i nam, i sobie rozwiązanie zagadki, ale to oczywiste, że tak miało być. Naprawdę się zastanawiam, czy to babcia była taka wredna bez uzasadnienia czy jednak dziadek był zły xD