Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 18 września 2016

[5] Bez odpowiedzi ~ Tenebris



  - Chyba już czas – powiedział słabym głosem, leżąc na łożu śmierci.
  - Przyszła? – zapytałem, rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu, gdy niepokój ścisnął mi żołądek.
  - Jest tu cały czas – usłyszałem. – Uśmiecha się – dodał i też się uśmiechnął. – Teraz mogę odejść. Wybaczyła mi.
          I zamknął oczy, zasypiając snem wiecznym. Oby również szczęśliwym. Zmarł późnym wieczorem w dwunastego września. Na moich oczach…
           Ktoś musiał przy nim przecież czuwać. Już od dłuższego czasu zmienialiśmy warty. Nic dziwnego, skoro chorował od miesiąca ciężko chorował. A przynajmniej tak mówili krewni, chociaż żaden lekarz nic nie stwierdził. Sam dziadek mówił, że to babcia każe mu odpokutować, ale nigdy nie dowiedziałem się za co.
          A wszystko zaczęło się miesiąc wcześniej, w dniu pogrzebu. Kilka minut po ceremonii pochówku…
          Babcia zmarła na zawał, jako energiczna i temperamentna pięćdziesięciodwuletnia kobieta. Podobno też chorobliwie zazdrosna. Nigdy, co prawda, nie zauważyłem, jako że dla mnie jawiła się osobą o bardzo łagodnym usposobieniu. Niemniej zawsze przeczuwałem, że przed moimi oczami rozgrywa się coś niedobrego, choć nie umiałem tego dostrzec.
          Staliśmy z dziadkiem przy świeżo postawionym pomniku. Właściwie tylko on tam stał. Ja byłem kawałek dalej, czekając na niego po tym, jak pożegnałem się już z krewnymi przybyłymi na pogrzeb. Czułem, że lepiej nie zostawiać go samego.
          Dłuższą chwilę milczał, smutnym wzrokiem wpatrując się w wyryte w kamieniu imię zmarłej i niemal ze łzami w oczach, westchnął.
 – Nigdy nie myślałem, że dowiem się jak to jest się uwolnić od ciebie – powiedział wdowiec nad grobem małżonki.
– „Nigdy się nie dowiesz – padło w odpowiedzi.”
          A przynajmniej tak mi oznajmił, gdy spytałem, dlaczego mówi coś o zapłacie, będąc na cmentarzu. (Z księdzem wszystko uregulowaliśmy zawczasu.) Potem uśmiechnął się tylko i poklepał mnie po ramieniu. Nic więcej nie wyjaśnił, tylko ruszył w stronę domu. Mimowolnie podążyłem za nim.
          Potem było już tylko gorzej. Codziennie powtarzał, że babcia nie odeszła, a siedzi obok niego. Podobno nie odstępowała go na krok. Uznaliśmy, że ciężko mu pogodzić się z jej śmiercią i dlatego tak mówi.
           Ale on każdej nocy budził się z krzykiem. Spocony, zdyszany i przerażony. Mówił, że to babcia dusi go we śnie. Jego dzieci zgodnie stwierdziły, że ma coś z głową. Jeździł od lekarza do lekarza. Psychiatrzy, psycholodzy, a nawet neurolog, ale nic nie wskazywało przyczyny jego zachowania.
          Nikt jednak nie dopuszczał do siebie tego, że dziadek ma rację. Ja też nie wiedziałem, co o tym myśleć. Dziś zastanawiam się, czy nie popełniłem błędu…
          W końcu przestał jeść, tylko siedział wpatrując się w bujany fotel, na którym babcia zwykła dziergać szaliki i czapki dla swoich wnucząt. Czasem miałem wrażenie, że faktycznie bujał się sam z siebie. Wolałem jednak wierzyć, że to przeciąg w drzwiach.
          A dziś się zastanawiam… I pewnie będę już do końca życia, lecz nigdy nie poznam odpowiedzi.


7 komentarzy:

  1. Ten tekst do mnie przemówił. Nie jestem techniczna kompletnie wiec nie będę udawać wiedzy, ale historia jest spójna, prosta i dobrze sie ja czyta. Aż chciałabym dowiedzieć sie co tam sie naprawdę stało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, popatrz, bo mi się wydawała najbardziej bezsensowna ze wszystkich, co tu napisałam.
      A technicznie to sama widzę, że zapomniałam myślniki pozmieniać... :)

      Usuń
  2. Na początku masz nieco chaosu w zdaniach, przez co trudno było mi się połapać, o co chodzi. Jak na przykład w zdaniu: "Nic dziwnego, skoro chorował od miesiąca ciężko chorował." Potem jest już lepiej. Mamy nierozwiązaną zagadkę, która intryguje, a pozostawiłaś nas bez odpowiedzi. Ciekawy tekścik, choć nieco bez kolorytu. Chyba się nie starałaś.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starać to ja się starałam jak i poprzednio, miałam wizję, ale nie umiałam jej dopasować i wyszło, co wyszło. Ale grunt, że napisałam :D

      Usuń
  3. Jadę tym scrollem i jadę, nie i CO TAK MAŁO?
    Smutno trochę, bo ja kocham dziadków i babcie. Trochę mi się płakać chciało, a trochę uśmiechałam się pod nosem, bo serio, co narobił dziadek, że babcia mu nie chciała dać spokoju? Teraz mi to nie da spokoju :P Tekst masz zawarty, tylko, no krótko. Dałoby chyba radę trochę bardziej to rozwinąć. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem to jest Twój najlepszy tekst :)( a przynajmniej mój ulubiony;). Na początku jedynie znalazłam jakieś powtórzenie. Język jest klarowny, więc tekst czytało mi się przyjemnie. Podobnie jak Rilnen, jestem ciekawa historii dziadka i jego relacji z babcią :). Sam tytuł też mi się podoba.
    Jeanne_Proust

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak mi się przypomniało, że mój pradziadek też parę razy mówił, że w nocy przychodziła do niego babcia xD
    O jednym powtórzeniu mówiła już Laurie, a ja zauważyłam jeszcze coś takiego. "Zmarł późnym wieczorem w dwunastego września." To "w" w ogóle tu nie pasuje. Chyba nie powinno go być.
    Decydując się na pierwszoosobową narrację uniemożliwiłaś i nam, i sobie rozwiązanie zagadki, ale to oczywiste, że tak miało być. Naprawdę się zastanawiam, czy to babcia była taka wredna bez uzasadnienia czy jednak dziadek był zły xD

    OdpowiedzUsuń