Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 22 lipca 2018

[101] Ból dzielony przez dwa ~ Jelonka

Cześć i czołem, o to niesforny Jelonek wchodzi na ring ze swoją nową pracą! A tak serio, to tym razem spróbowałam połączyć dwa tematy w jedno, jestem ciekawa jak waszym zdaniem mi to poszło. Sam tekst… jego pochodzenie jest takie, że nawiązuje do- jak na razie- mojego głównego projektu (nie tego o Lien i Mirze, po tym jak wielu osobom się spodobał nadal mam go w pamięci i kto wie, może uda mi się go rozbudować i zrobić z niego coś większego?) w sposób luźny, ale jak najbardziej mający związek z jego fabułą, a dokładnie z jedną z postaci. Także mam nadzieję, że kogoś zaciekawi, dziękuję jeszcze raz wszystkim za miłe przyjęcie do grupy i no cóż, pozostawiam was z moim tekstem. Pozdrawiam serdecznie!




Gdzieś tam w wiekach ciemnych, niedaleko jednej z polskich wiosek….


    To była ta noc. Noc, gdy zrozumiałam, dlaczego ludzie obawiają się ciszy.
    Nigdy tego nie rozumiałam. Dla mnie cisza była często czymś naturalnym- cisza po kłótni z Wielką Matką, cisza płynąca z natury, która niezmącona niczym, choć gra swą unikatową melodię, najczęściej brzmi w sposób tak subtelny, że czuć jej dźwięk, ale go nie słychać. I wreszcie cisza po bitwie, gdzie słowa są zbędne, a jedyne głosy jakie słyszysz to głosy ofiar, leżących przed tobą na ziemi z ustami, które zamarły w niemym krzyku.
    Ale wtedy zrozumiałam. Gdy biegłam przez mroczny las z moją małą córeczką przy piersi, co rusz to obracałam głowę, to szybko zatrzymywałam się, aby ewentualnie skryć się w ciemnościach przed zagrożeniem, które mogło nadejść.
A przecież tak nigdy nie było! Nigdy nie musiałam bać się lasu- to on był moim żywiołem, domem dającym mi opiekę. Nieważne, co się w nim czaiło, nie musiałam się bać przebywania tutaj, choćby późno w nocy. Przecież byłam wiłą- córą lasu, opiekunką zwierząt, zabójczynią tych, którzy burzyli naturalną harmonię. Nie musiałam się obawiać ludzi, przecież byłam silna i dumna. Mogłam w jednej chwili zamknąć ich w objęciach ziemi, która była mym sprzymierzeńcem. Pochować żywcem i tańczyć na ich kościach, pozostawić leśnym zwierzętom i matce naturze, która doskonale wiedziała, co robić z ich ciałami. Mogłam z nimi walczyć, a mimo to teraz poruszałam się po lesie, jakby w każdej szczelinie czaiło się zagrożenie, czyhające nie tylko na mnie, ale i moją córkę, spokojnie śpiącą w moich objęciach i wtulającą się ciepłym ciałkiem w moje.
,,Moja mała’’ pomyślałam, stając na chwilę na jednej z gałęzi drzew i czule patrząc na jej słodką twarzyczkę. Do moich oczu napłynęły łzy na myśl, że będę musiała ją zostawić. Tak bardzo chciałam widzieć jak dorasta, zakochuje się w kimś, rodzi dzieci i wszystko to miałaby robić pod moją opieką. Kto w końcu mógł jej zapewnić większe bezpieczeństwo niż wioska wił, wiernie walczących za swą siostrę? Przecież to wszystko tak mogło wyglądać, mogłybyśmy być obydwie takie szczęśliwe.
,,Ale ona nie może zostać z nami’’ w głowie rozbrzmiał stanowczy, przeszywający serce głos Wielkiej Matki, przywódczyni naszego plemienia. ,,Nie wiadomo czy jest wiłą, a ty chcesz zatrzymać ją przy sobie? Wiedziałaś, że wiążąc się z tym mężczyzną może cię spotkać taki los, a teraz prosisz mnie o przysługę? Niedoczekanie ma córko, dziewczynka ma zostać pod opieką ojca. Chyba, że naprawdę się okaże wiłą, wtedy przyjmę ją do naszego plemienia.’’
– Brednie. – mruknęłam, tuląc do siebie córeczkę.
Dobrze wiedziałam, czemu Wielka Matka nie chciała jej przy mnie. Pragnęła, abym postąpiła według jej rozkazów- spotykając się z Olekiem, nie wypełniłam jej woli, stałam się solą w oku, a moja córka była tylko tego dowodem. Tu nie chodziło o żadne dobro plemienia- przecież nie raz słyszało sIę o przypadkach, gdy mimo że potomstwo wiły okazywało się ,,nieobdarzone’’,  zostawało przy plemieniu, aby w ich imieniu dogadywać się z ludźmi i jednocześnie wieść całkiem normalne życie. O nie, tu chodziło o zemstę za nieposłuszeństwo, za to że okazałam się na tyle silna, aby przeciwstawić się Wielkiej Matce i jej ,,świętym decyzjom’’. I gdyby nie fakt, że póki co byłam słaba, nie posłuchałabym jej, nie pozwoliłabym na to. Przecież to było moje dziecko, moja krew, miałam prawo ją widzieć.
Ale już niedługo. Jeżeli okaże się, że mała jest wiłą, Wielka Matka będzie musiała ją uznać. A jeśli tego nie zrobi, zrobię wszystko, by zrzucić ją z piedestału, by odebrać jej władzę, którą tak dumnie dzierżyła. Mimo moich grzechów, nie zasłużyłam na takie traktowanie.
Jednak póki, co musiałam to zrobić. Próbując nie patrzeć w tył, aby nie zawrócić z obranej ścieżki, przytuliłam do siebie małą mocnej, po czym odbiłam się od gałęzi i ponownie ruszyłam, jednocześnie rozglądając się po bokach. Może to było lekko irracjonalne, ale doniesienia o hordach niejakich rycerzy chrześcijańskich, zabijających każdego, oskarżonego o innowierstwo napawało mnie pewnym przerażeniem. Choć wcześniej ludzie nie byli dla mnie żadnym powodem niepokojów, tak słowa Oleka dały mi jasny obraz tego, że teraz czyhało na mnie niebezpieczeństwo jeszcze gorsze niż kiedyś.
W końcu to nie są ludzie, którzy rzucą się na was z dzidami i włóczniami. stwierdził, któregoś wieczora, gdy leżeli wtuleni w siebie, słuchając szumu strumyka, płynącego z wolna zaledwie kilka metrów od nich.
– Z włóczniami czy nie, nie musisz się o mnie martwić. odpowiedziałam wtedy, bawiąc się jego jasnymi loczkami.Jestem przecież dużą dziewczynką, wiesz o tym.
– Adara.
Zdziwiona, mimowolnie uniosłam głowę, oczekując jego słów. Nigdy nie nazywał mnie pełnym imieniem, chyba że chodziło o coś ważnego.
– Posłuchaj, wiem, że jesteś silna i w ogóle, ale ten jeden raz uważaj na siebie. Ci ludzie, jeżeli są jeszcze ludźmi, spalą każdą wioskę, byle was znaleźć. Są strasznie zdeterminowani, aby wyplenić naszą wiarę, w sumie nie wiem czemu, ale wiem, że lepiej z nimi nie zadzierać. Nie zniósłbym myśli, że coś by ci się stało, tobie, albo małej. – stwierdził, czule głaszcząc mnie po brzuchu, jakby dla podkreślenia swoich słów.
Przez chwilę miałam ochotę odszczeknąć coś w stylu: ,,przecież nie jestem głupia!’’ albo ,,raczej to oni mieliby problem, gdyby mnie spotkali’’, ale w tym momencie czułam, że to nie są najwłaściwsze słowa. Tym bardziej, że Olek rzadko kiedy bywał aż tak poważny, a jeśli już był, to musiało to być coś poważnego.
– No, dobrze, skoro tego chcesz, ale jak mam ich w ogóle poznać? Człowiek to człowiek, każdy podobny do poprzedniego.
Olek westchnął, nieco odsuwając się ode mnie i wykonując wolną dłonią znak krzyża w powietrzu.
– Po tym. Każdy z nich ma zbroję, a na niej wymalowany krzyż na białym tle. Nie wiem jak oni siebie zwą, ale my nazywamy ich Krzyżowcami. Ponoć to znak tego ich Boga.
- Taki krzyż to chyba byłoby widać, zwłaszcza w ciemności. – mruknęłam do siebie, nie zwalniając tempa. Choć nie spieszyło mi się tym razem w żadnym razie do wioski, nie chciałam narażać małej na zbytnie niebezpieczeństwo.
– Maaa. – nagle odezwała się malutka, zapewne wybudzona ze snu przez nagłe zerwanie się z miejsca.
Zaniepokojona, szybko przystanęłam i odsunęłam na bok chustę w której ją niosłam, aby zobaczyć jej twarzyczkę. Patrzyła na mnie, tymi swoimi zielonymi oczami, tak bardzo podobnymi do moich. Po Aleku miała jednak rysy twarzy, znacznie łagodniejsze od moich i to spojrzenie, które topiło złość w moim sercu. Tak bardzo chciałam ją zatrzymać przy sobie. Oh, czemu nie możesz przy mnie zostać?
– Adara? – nagle od strony drzew doszedł znajomy, śpiewny głos.
W pierwszej chwili miałam ochotę uciec. Dopiero po chwili zorientowałam się, że w zasadzie za linią drzew znajdywał się mój cel podróży, a głos należał do istoty, której tak bardzo nie chciałam dzisiaj widzieć. A jednak musiałam.
– Tu jestem, Namira. – powiedziałam, przekraczając linię drzew i stając oko w oko z kobietą, która miała mnie zastąpić jako matkę mojej córki.
Namira spojrzała na mnie ze współczuciem w oczach, jednocześnie patrząc w stronę trzymanego przeze mnie dziecka. Była sama, nie było przy niej Oleka, który pewnie jeszcze siedział na zebraniu Starszyzny, wysłuchując- jak sam określał- ,,kolejnych bardzo życiowych wykładów’’, ani jej synka, który pewnie czekał na matkę w domu.
Ta kobieta nie była mi w żaden sposób bliska. W zasadzie, z ludzkiego punktu widzenia powinnam ją nienawidzić, zwłaszcza że niedawno stała się legalną żoną mojego ukochanego. To ona miała dzielić z nim łoże i z nim przeżyć życie.  W sumie, chyba powinnam być na nią wściekła za całą tą sytuację, może nawet ją obwiniać o całe zło tego świata? To wydawałoby się całkiem logiczne i uzasadnione, prawda?
A jednak łączył nas fakt, że obydwie byłyśmy w podobnej sytuacji. Kiedy wpierw Olek powiedział mi o swoim ślubie, miałam ochotę… w sumie nie wiem czy go zabić, ale raczej uciec jak najdalej od niego i wykrzyczeć swoje smutki. Jednak później, kiedy udało mi się uspokoić, okazało się, że Namira jest w podobnym potrzasku co ja. Jej syn pochodził z nieprawego łoża. Ojciec nie zamierzał się nimi zająć, a sama Namira nie chciała, aby jej dziecko zostało wyklęte przez jej niezbyt dobry wybór partnera. Małżeństwo z Olekiem miało mieć wymiar czysto pragmatyczny, zapewniający ochronę jej synowi przed wykluczeniem i samemu Olekowi przed tym samym losem, ponieważ jego rodzina nalegała, aby wyszedł za mąż, a on chciał to uczynić dla spokoju. I teraz doszła do tego sprawa naszej córki, która na ten czas potrzebowała ochrony i przykrywki do życia. Tylko na ten czas.
– Jak się miewa Darimir? – spytałam, starając się zachować jak najuprzejmiej.
Namira jednak uśmiechnęła się smutno.
– Czeka na swą nową siostrę, chociaż wiesz, że…
– Dla nas obydwu jest ciężka decyzja. – dokończyłam, uśmiechając się w ten sam sposób co ona.
Namira była dla mnie dziwnym człowiekiem. Nie znałam jej przeszłości, w zasadzie nie wiedziałam o niej prawie nic, a mimo to przerażał mnie fakt, jak mocno byłyśmy ze sobą związane. Chociaż teoretycznie wcale nie powinniśmy być.
– Mam, więc nadzieję, że nie masz mnie za żadnego wroga. – ostatnie słowo niemal wyszeptała, spuszczając głowę.
I w tej chwili, choć w sumie powinnam obwiniać ją o całe zło tego świata, bo tak by było najłatwiej, nie potrafiłam tego zrobić. Z jakiegoś powodu Namira budziła we mnie uczucie nie tyle litości, co sympatii. Od Oleka wiedziałam zresztą, że nigdy nie chciała żadnego współczucia.
– Skoro zostawiam ci moją córkę, to raczej nie. Proszę tylko, zajmij się nią jak najlepiej, przynajmniej dopóki ja nie mogę tego zrobić.
– Do twego powrotu. – obiecała, mimo całej sytuacji, uśmiechając się łagodnie, jakby chciała mi dodać otuchy.   
Chociaż tamtą chwilę wspominam z żalem, do tej pory nie mogę wymazać z pamięci  uśmiechu Namiry, jej postaci, delikatniej, ale- jak się później okazało- skrywającej w sobie o wiele więcej tajemnic niż mogłabym sobie wyobrazić.
W tamtym momencie nie byłam wiłą, a ona nie była żoną mego ukochanego- byłyśmy dwoma kobietami, chcącymi zapewnić swoim dzieciom jakąkolwiek przyszłość, zbłąkanymi duszami, wciągniętymi przez zawirowania tego świata. I choć wtedy miałam nadzieję, że jeśli nie dwie, to chociaż jedna z nas wyjdzie z tego cało, tak teraz patrząc na to z perspektywy czasu stwierdzam, że byłam wtedy zbyt naiwna, mimo tego wszystkiego. Gdybym była wtedy mądrzejsza, mogłabym domyślić się, że w ten sposób sprowadziłyśmy na siebie nawzajem niebezpieczeństwo.
I że ono zabije moje dziecko.

4 komentarze:

  1. Zakończenie wprawilo mnie w osłupienie. Gdzie ciąg dalszy? Bardzo sie wyciągnęłam w twoja opowieść. Sama tematyka i czasy sa bliskie memu sercu jako czytelnikowi. Uwielbiam historie zawieszone w tym Universum. Mam nadzieje ze napiszesz kontynuację. Wila jako charakter super pomysł i ci przeklęci chrześcijańscy żołnierze. O ile dobrze kojarzę wily to takie rusalki. Z błędów zauważyłam tylko brak spacji przed myslnikiem w dialogach( piersza rzecz na jaką mi zwrocono uwage w grupie wiec teraz pamietam😃) pp za tym przejście dialogowe z romantycznej schadzki do dialogu w lesie troszke dla nie za malo uwydatnione wiem ze uzylas kusywy w dialogu schadzkowym ale za bardzo sie to noe wykuznilo dla mnie czytac tekt.
    Poza tym super. Kontynuuj historię
    Pozdrawiam
    Kajuszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Lubię motyw ucieczki w opowiadaniach, o ile jest on zgrabnie i konsekwentnie prowadzony, a do tego pozbawiony patosu - Tobie się to udało. Przez plastyczność i naturalność towarzyszyłam bohaterce w jej uciekaniu, a przyjemnością było czytanie o jej relacji z Olekiem - wplotłaś to w sposób subtelny, tak, że nie poczułam, bym z głownego wątku tekstu nagle została rzucona w jakąś dygresję. Bardzo ładna konstrukcja, widać, że zaprezentowany świat nie jest Ci obcy, że miałaś już do czynienia z tymi postaciami.
    Z uwagi merytorycznych - Olek nigdy nie zostałby wydany za mąż, a ożeniłby się, skoro małżonka ma być płci żeńskiej. Do tego raz imię mężczyzny zostało zamienione na Alek.
    Z uwagi technicznych - dywizy nadal nie są z obu stron oddzielone spacjami (a powinny, jak prezentuję to w pisanym wlasnie zdaniu). Zwracaj na to uwage przy kolejnych pracach.
    Dziękuję za możliwość lektury, licze na to, że będzie jeszcze okazja, by spotkać się z tymi bohaterami. Dziękuję za miłą lekturę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiły, krzyżowcy - trochę nie moje klimaty jednak, choć jestem fanką fantasy i to słowiańskie swego czasu nieźle do mnie trafiało. Nie mówię nie, bo Twój tekst jest bardzo dobry fabularnie. Styl też masz sympatyczny, choć to zakończenie... Tak nie robimy (odezwała się ta, co robi to nagminnie). Liczę na jakąś kontynuację.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, końcówka mnie zaskoczyła. Kolejny ciężki tekst w tym tygodniu. Nie, nie narzekam. Było naprawdę nieźle.
    Ta Wielka Matka, to zasługuje na porządne manto, tak swoją drogą. Chociaż można było przewidzieć taką decyzję.
    Wplatanie Krzyżowców w takie opowiadanie fantastyczne trochę mnie zaskoczyło, szczerze powiedziawszy. Ah, no i ciekawi mnie kim są, skoro nie do końca ludźmi.
    Ciekawy tekst, zachęcający do dalszej lektury. Intryguje mnie ten świat. Mity, legendy, fantastyczne historie to coś, co lubię xd.
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń