Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 1 lipca 2018

[98] It's not a question about trust ~ Miachar

Wypuściłem w powietrze kolejne kółka dymu. Niebo nad moją głową coraz bardziej przypominało swoim kolorem morze podczas sztormu. Gdzieś po lewej, bardzo nisko, przeleciała mewa, skrzecząc swoją listę zażaleń. Od strony zatoki napływała orzeźwiająca bryza, łudząca, że ten wieczór będzie należał do grona tych przyjemnych. Nad miasteczkiem wisiała burza, i nic nie mogło powstrzymać jej przed nadejściem; pozostawało tylko czekać na pierwszy grzmot.
     Lubiłem taką pogodę, bo pasowała ona do mojego charakteru. Sam bywałem gwałtowny i mogłem wydawać się być w oczach innych ludzi burzową chmurą. Do tego moje ubieranie się w ciemne kolory i ciężkie buty - wyglądałem jak typ, któremu się nie ufało i którego lepiej bać się z bezpiecznej odległości, niż wchodzić mu w drogę.
     Wiedząc, jaki jestem, dziwiłem się, że ktokolwiek może czegoś ode mnie chcieć, prosić o przysługę, i dlatego patrzyłem na stojących przede mną czterech nastolatków niczym na turystów, którzy pytają mnie o coś w języku, o którym nie wiedziałem, że w ogóle istnieje.
    Papieros w palcach stawał się coraz krótszy, dym osiadał na mnie i tworzył wokół mnie barierę. Wypalałem do końca swoje uzależnienie, a młodzieńcy powoli zaczęli się niecierpliwić. Nie zwróciłem na to uwagi - bardzo rzadko dostrzegałem potrzeby innych ludzi, ta sytuacja do tej rzadkości nie należała.
     Ten z czwórki, który jako jedyny się do mnie odezwał, przedstawiając całą sprawę, wystąpił krok do przodu. Odchrząknął, a ja wyrzuciłem na ziemię niedopałek i przydeptałem go. Przecież nie wypada wzniecać ognia na boisku liceum, które tylko cudem udało mi się przed rokiem ukończyć. Lepiej nie robić sobie na razie żadnych problemów, zawieszenie wciąż nade mną wisiało.
     Kiedy wciąż milczałem, choć skończyłem już palić i jedynie zarzuciłem na głowę kaptur czarnej bluzy, cierpliwość młodych zniknęła. Ich lider wyglądał tak, jakby miał mnie uderzyć, byle tylko znowu wciągnąć mnie w rozmowę o swoim planie.  
     - To nie jest pytanie o zaufanie czy też sama kwestia zaufania - oznajmił nastolatek, przerywając ciężką ciszę. - Chcemy jedynie wiedzieć, czy staniesz przy naszym boku, kiedy nasz plan się powiedzie.
     Spojrzałem na niego spode łba. Chłopak wydawał się być inteligentny, teraz wyglądał jednak jak jeden z największych idiotów, z jakimi miałem w swoim życiu do czynienia. A nie było ich wcale tak niewielu.
     Zaśmiałem się i poklepałem młodego po ramieniu.
     - Wy chyba naprawdę nie wiecie, w co chcecie się wpakować. - Popatrzyłem uważnie i twardo na lidera i jego ochroniarzy. - Wydaje się wam, że to może być tym, czego chcecie od życia, ale się mylicie. Wchodząc w to, możecie nie przeżyć tygodnia. Naprawdę chcecie to zrobić?
     Po ich twarzach nie widziałem, by moje słowa wzbudziły w nich jakiekolwiek wątpliwości.
     - Ale ty w nim jesteś - zauważył lider. 
     - Bo nie miałem innego wyjścia - odpowiedziałem gorzko. - Urodziłem się w rodzinie gangu, od pierwszego dnia życia muszę jej służyć. Wy macie szansę wyboru, podejmijcie dobrą decyzję. Gdybym był na waszym miejscu, nie pchalbym się do grupy. Ale to wy musicie wybrać. - Uniosłem dłonie w geście kapitulacji. - Róbcie, co i jak chcecie, ale mnie w to nie mieszajcie.
     Nie mając im już nic więcej do powiedzenia, odwróciłem się na pięcie i odszedłem, pozostawiając za sobą czterech nastolatków, których marzeniem jest wstąpienie do gangu. Może to wydawało im się być zabawą, ale nie znali jej realiów. Ja wiedziałem, jak to jest, i gdybym mógł, naprawdę uciekłbym od takiego życia.
     Szedłem do domu, gdzie pewnie już czekało na mnie kolejne zlecenie do wykonania, a burza wiodła prym nad miasteczkiem. Deszcz, pioruny i grzmoty grały pierwsze skrzypce na tym koncercie natury.
    Szkoda, że ta burza nie mogła oczyścić mojego życia. 

4 komentarze:

  1. Słuchałam piosenki oraz czytałam wielokrotnie angielski tekst, ale sposob w jaki Zinterpretowalas ten utwór,zaskoczyły mnie , pozytywnie oczywiście😊 nie spojrzałabym w ten sposób a ja bardzo lubie dostrzegać inną perspektywę. Spodobało mi się również sposób w jaki opisałas pogodę, wyobrazilam sobie że stoję pod tym niebem. Nie jest łatwo urodzić się gangsterem gdzie przeszłość twojej rodziny definiuje twoja przyszłość...ehh co te dzieciaki maja w głowie żeby marzyć o gangsterce.
    Pozdrawiam
    Kajuszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... nie jestem do końca pewna, co chcę powiedzieć, więc wybacz ewentualny chaos w wypowiedzi...
    Na początku zapowiadało się melancholijnie, spokojnie, może trochę przygnębiająco. Właściwie to zaczęłam nabierać przekonania, że to będzie tekst z rodzaju "inny wewnątrz niż na zewnątrz, a pozory mogą mylić". Ale potem dostałam dziwnych nastolatków i "dziwność sytuacji" i zaczęłam sie zastanawiać - czy oni go o jakąś poradę modową proszą? chcą go do swojej kapeli? pytają czy widział/chce przygarnąć kota? a może to jehowy?
    Ale niieeee! Ostatnie akapity i dowiaduję się, że dzieciarnia chce być cool i fajna i myśli że wstąpienie do gangu jej w tym pomoże... realne (aż za bardzo) i powodujące u mnie głębokie westchnięcie (nad głupotą niektórych ludzi) ale mniejsza.
    A potem dowiaduję się, że nasz bohater jest z gangsterskiej rodziny.
    Co mam myśleć? Sama do końca nie wiem, tak szczerze mówiąc. Fajnie przedstawiany bohater, owszem, a sam tekst przyjemnie się czytało, ale poza tym niewiele więcej.
    Chociaż jedno muszę przyznać - połączenie tego spokojnego tekstu z bohaterem-niechcianym-gangsterem było całkiem fajnym pomysłem.
    Ah! No i generalnie ciekawie wykorzystany temat!
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przekonujacy opis otoczenia. Poczulam sie, jakbym tam byla, ta bryza znad zatoki i niebo coraz bardziej przypominajace morze podczas sztormu <3 poczulam tez z miejsca sympatie do bohatera, chyba ta szczerosc z samym soba mnie urzekla. Zdaje sie byc swiadomy swojej natury i akceptowac ja. Szkoda ze nie udalo sie rozwinac bardziej postaci nastolatkow, bo pozostaja dosc anonimowi, nie wiemy, czy sa oni bohaterowi znani z widzenia chociaz, no ale on ich nie zna, nawet ich imion, a biorac pod uwage jego charakter, pewno go nie obchodzi kim sa, wiec mimo tej anonimowisci to sie siebie trzyma. Jedynie bym tekst odrobine wyszlifowala by uniknac takich zestawien wyrazow jak "wisialo nade mna zawieszenie" (grozilo mi zawieszenie?) I musze powiedziec, ze mimo tego ze tekst krotki, bardzo przypadl mi do gustu, chetnie, bardzo chetnie poczytalabym wiecej o tym mezczyznie, ktory nalezy do gangu troche wbrew wlasnej woli. I chcialabym poznac jego imie! Mam nadzieje ze moze kiedys cos...?

    OdpowiedzUsuń
  4. Niebo nad moją głową coraz bardziej przypominało swoim kolorem morze podczas sztormu.
    Podoba mi się to zdanie, wyczuwam mafię w powietrzu no i morze podczas sztormu strasznie kojarzy mi się kolorem z oczami Squalo. Jestem pozytywnie nastawiona.
    Wgl lubię ten opis.
    Lubiłem taką pogodę, bo pasowała ona do mojego charakteru. Sam bywałem gwałtowny i mogłem wydawać się być w oczach innych ludzi burzową chmurą.
    Burza, mmmm, i like it. Tak, wiem, za dużo Vongoli^^
    - To nie jest pytanie o zaufanie czy też sama kwestia zaufania - oznajmił nastolatek, przerywając ciężką ciszę. - Chcemy jedynie wiedzieć, czy staniesz przy naszym boku, kiedy nasz plan się powiedzie.
    A czy wy jesteście w stanie mu zaufać? Sama się nasuwa. Maaatko, ja tu tak bardzo mafię czuję.
    Wiedziałam! Ja już mam nosa do takich rzeczy!
    Szedłem do domu, gdzie pewnie już czekało na mnie kolejne zlecenie do wykonania, a burza wiodła prym nad miasteczkiem. Deszcz, pioruny i grzmoty grały pierwsze skrzypce na tym koncercie natury.
    No naprawdę jak Burza z Vongoli. Pasuje fantastycznie.
    Szkoda, że ta burza nie mogła oczyścić mojego życia.
    Bo Burza robi rozróbę, uderzając niespodziewanie. To Deszcz oczyszcza.
    Uwielbiam ten tekst. Jest tak klimatyczny, że aż się rozpływam z zachwytu. I wybacz, że tak mi się z Vongolą kojarzy, ale to skojarzenie jest naprawdę pozytywne i sprawia, że szczerzę zęby do monitora.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń