,,Ja… nie wiem, co się stało. Ta bomba, nic mi nie zrobiła, ale co się stało z Danim, Mira? Czemu on nie żyje? Czemu nie ja?’’
- On się nawpychał tego brokatu czy jak?- zapytała całkowicie rozbawiona Lien, niemalże tańcząc wokół stołu chirurgicznego, na którym leżało ciało chłopaka.
- Lien!- syknęłam, próbując ją uciszyć, jednak zaraz potem doszło do mnie jak głupie jest to postępowanie. Przecież jeśli tego zechce, nikt jej nie zobaczy. W przeciwieństwie do mnie.
Najwyraźniej to do niej dotarło, ponieważ nadal rozweselona, posłusznie jednak usiadła na biurku obok drzwi i przeciągnęła się niczym kot.
- Oj, wybacz, ale sama zobacz. Cała twarz w brokacie, jak można być tak głupim, aby podejść do niezidentyfikowanego pudełka i je otworzyć.
- Przecież nie wiemy jak zginął.- ,,I czy miała coś z tym wspólnego ta cholerna bomba’’, dodałam w myślach, jednocześnie starając omijać wzrokiem jego twarz.
Nic nie zapowiadało katastrofy, a nawet jeśli zapowiadało, nie wiem czy bym to zauważyła. Moja przyjaciółka Mel i Dani byli udaną parą. Nigdy nie widziałam, aby mieli w swojej relacji większe problemy, nie mówiąc już o relacjach z innymi ludźmi. Przecież Mel nie skrzywdziłaby muchy, a Dani… no okej, może ideałem nie był, ale nie zasłużył na śmierć. Nie w taki dziwny sposób.
- Czyli jaki?- zapytała Lien, uśmiechając się krzywo w moją stronę.
Uh, zapomniałam o tym, że Lien umie czytać w moich myślach.
- Tego musimy się dowiedzieć.- stwierdziłam, zmierzając w stronę biurka i przeszukując jego zawartość.- Jesteś pewna, że wszyscy posnęli? Bo jeśli nie…
- Nie wierzysz w moje umiejętności? Naprawdę, czasem mnie irytujesz. Wszyscy śpią jak zabici. Nie, że są zabici- dodała, widząc moje spojrzenie- poza tym, nie pozwoliłabym ci tu przyjść, jeśli nie byłabym tego taka pewna.
- A skąd niby ja mam być tego pewna?- mruknęłam, jednak dobrze wiedziałam, że Lien mówiła prawdę, choć patrząc na naszą relację, nikt by raczej nie pomyślał, że tak się o siebie troszczymy.
A w zasadzie wróć- to Lien musiała się o mnie troszczyć. Jeśli ktoś by mnie spytał kim jest, w sumie nie umiałabym odpowiedzieć. Lubiła o sobie mówić, że jest aniołem, zesłanym z nieba, aby mnie chronić, podczas gdy jej wygląd jak i usposobienie całkowicie temu zaprzeczały. Jakoś nie pamiętałam, aby na obrazach anioły były wielkości co najwyżej wyrośniętego trzynastolatka, a zamiast paznokci miały szpony, w przypadku Lien pomalowane na płomienisty kolor. I co najważniejsze- nie wyglądały na aż tak irytujące.
- Gdzieś to musi być.- mruknęłam do siebie, gmerając ręką w szafkach. Sekcja powinna już być wykonana, więc gdzie mogła być ta cholerna dokumentacja?- Jesteś pewna, że tu jest?
- No jasne, przecież widziałam jak tutaj ją chowano. Pewnie źle szukasz.
- To może mi jakoś pomożesz?- stwierdziłam, kręcąc głową z irytacją. Jakoś nie uśmiechało mi się spędzenie wolnego wieczoru w prosektorium.
- Wierz lub nie, ale mi też się tutaj nie podoba. Żeby komukolwiek podobały się trupy, też coś. A właśnie, mówiłaś, że Dani zrobił sobie dziwny tatuaż na plecach w kształcie sowy, co nie?
- Tak mówiła Mel.
- Myślałam, że saama to sprawdziłaś.
Jeszcze tylko chwila.
- Nie piekl się tak, jeny. Przecież wiem, że się w nim podkochiwałaś. Kto wie, może nawet miałabyś okazję sprawdzić ten tatuaż…
- Do czego zmierza… aha!- na chwilę zapomniałam o irytujących docinkach Lien, gdy w mojej ręce znalazło się sprawozdanie z sekcji zwłok.
Zadowolona, szybko położyłam teczkę na biurku i zaczęłam przeglądać jej zawartość, starając się jednak omijać zdjęcia. Może chodzenie po prosektorium w nocy nie przerażało mnie, ale co do wyglądu ludzkiego ciała, to była trochę inna bajka. Po spędzeniu większej ilości czasu z Lien widok jakiegoś ducha raczej by mnie nie zdziwił, nie mówiąc o przerażeniu.
Gdzie to rozpoznanie? A tu, zobaczmy. Ciało w porządku, bez większych ran, oprócz jednej, postrzałowej, zadanej prosto w serce. Ale skąd miała się wziąć rana postrzałowa? I kto mógł mieć broń?
Zdziwiona, szukałam przez chwilę informacji o samym naboju, który zadał śmiertelny cios, ale o dziwo, nie było o nim nigdzie wzmianki. W dodatku, kiedy doszłam do zdań mówiących o możliwych przyczynach śmierci, wykluczono dziwnym trafem śmierć w wyniku postrzelenia, mimo że informacja o ranie jest zamieszczona. Czyżby więc nie była to rana śmiertelna? Ale nie, zadana prosto w serce... chyba musiała być…
- To co z tym tautażem?- odezwała się nagle Lien, wybudzając mnie ze skupienia.
Zdezorientowana, przez chwilę patrzyłam na Lien ze zdziwieniem.
- Z czym?
- No, tatuaż. Ten na plecach, plecach kochanego Daniego, tego o którym…
- Jeśli zamierzasz…
- Nie ma go.- stwierdziła w końcu, marszcząc nos i patrząc w stronę zwłok.
Tatuażu? Chwila. Nie, on, musiał tam być. Mel opowiadała o nim zaledwie dwa dni przed tym wszystkim, była przy tym, nie ma szans, żeby zdążył go usunąć. Poza tym, po co miałby go robić, a wiedziałam, że był prawdziwy. Przecież podobno chwalił się nim nawet przed moim bratem! Mówił, że to będzie jakiś jego symbol, symbol jego wiedzy i mądrości. Może kiedy to mówił był zamroczony alkoholem czy coś?
Ale skoro ten trup nie miał tatuażu…
- Li…
- Jestem tego pewna. Widziałam na własne oczy, nie ma go, a ta twoja rana postrzałowa jest już chyba sprzed kilku dni, sama spójrz.
Jak to? Przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, bo w końcu może Lien kłamała? Albo próbowała mnie wkręcić w jeden ze swoich żartów? Ale nie, wyglądała na poważną, a mimo swego irytującego usposobienia, rzadko w stosunku do mnie kłamała. Ale skoro nie było tatuażu, a ta rana była już wcześniej, to czy on mógł zostać wcześniej zabity?
Nie, to niemożliwe, widziałam go jeszcze rankiem, nim się to wszystko zaczęło. Był całkowicie zdrowy, może mocno niewyspany, ale nic mu nie było.
- Mira, rana.- powiedziała Lien, biorąc mnie za rękę i stanowczo, acz delikatnie, prowadząc w stronę ciała.
Ja… nie, nie chcę tego robić, nie mogę. Ale to jest jedyny sposób, aby się wszystkiego dowiedzieć. Było zbyt wiele pytań, a ta ekspertyza… czy naprawdę mogła się mylić? A może ktoś celowo się pomylił?
Cokolwiek to było, wzięłam w końcu niezbyt głęboki wdech, bo zapach panujący pomieszczeniu nie sprzyjał głębokiemu nabieraniu powietrza i powoli zaczęłam się przyglądać miejscu, gdzie powinno być serce.
- I?- spytała Lien, czujnie mnie obserwując.
Nie byłam ekspertem w tych sprawach, nie interesowałam się zresztą kryminalistyką aż tak mocno, aby być pewną swojej tezy, ale Lien chyba miała rację. Rana była, ale wyglądała jakoś dziwne, jakby coś w niej było nie tak. Wiedziona intuicją, szybko podeszłam do stolika po dokumenty, po czym po odszukaniu zdjęć z miejsca zdarzenia, wzięłam jedno, zrobione tuż po odnalezieniu Daniego w szatni koło hali sportowej i dla porównania przytknęłam je do skóry.
A rana na zdjęciu była doskonale widoczna i… inna od tej, która była na skórze chłopaka. Nie była tak mocno obszarpana, zupełnie jakby ktoś dla niepoznaki jeszcze próbował ją rozszerzyć, aby wyglądało to bardziej dramatycznie. Albo jakby ktoś był niepewny tego, czy na pewno ofiara została zabita i jeszcze uderzył czymś ciężkim w to samo miejsce, aby być pewnym zgonu danej osoby.
A skoro Lien mogła…, nie, najwyraźniej miała rację co do rany, a tatuażu nie było, to czy to mógł być zbieg okoliczności?
I czy to naprawdę mógł być Dani, ten którego znałam?
- Mira, musimy iść. Magia niedługo przestanie działać.- powiedziała Lien, nagle wyprostowując się niczym kot i patrząc w górę, choć nad nami był tylko gruby sufit. Pewnie słońce już wstawało.
Niemożliwe. To niemożliwe…, ale nie, jednak, ale jak, czemu, skąd? Czemu było tak wiele pytań, tak wiele myśli niezdolnych do dogonienia?
- Mira!
- Już!- odpowiedziałam, zbudzona z zamyślenia, po czym szybko chwyciłam torbę, zostawioną przeze mnie przy drzwiach i wpakowując do niej zawartość teczki, ostatni raz spojrzałam na ciało, które mogło nie należeć do Daniego.
Ale kim ten ktoś mógł być? I skoro to nie był Dani… to gdzie on teraz mógł być?
- Idziemy.- powiedziałam, szybko gasząc światło i razem z Lien niemal biegnąc w stronę wyjścia. Nie obchodzili mnie ludzie, śpiący magicznym snem przy mojej drodze, ani fakt, że wyglądałam pewnie w tym momencie jak wariatka, a zaraz musiałam udawać, że nic się nie stało.
Ale musiałam to odkryć. Dla Mel, która teraz obarczała się winą za całe zło.
Z tego co się orientuje, to Twój pierwsz tekst na GPKa, czy tak? W takim razie witaj na pokładzie ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze, co rzuca sie w oczy, to ze przy zapisnie dialogow stosujesz myslniki a nie polpauzy, ktore sa bardziej poprawne. Uzyskasz je, trzymajac ctr i wciskajac myslnik ;) Zastanawia mnie tez pierwsze zdanie zapisane w cudzyslowie, dlaczego tak?
O, toz zastanawiajaca scena. Bardzo orginalne, chwytliwe imiona. Czemu Lien mialby nkt nie zobaczyc? I jej niefrasobliwe zachowanie... Oy, czuje, ze czyms nas zaskoczysz! A nastepne akapity mnie w tym utwierdzaja. Kim jest Lien i główna bohaterka? Lien umie czytac w myslach do tego zdaje sie miec inne zdolnosci (uspila wszystkich? hm, kim sa Ci wszyscy?)
Hmmm.... cos w stylu irytujacego anioła... przynajniej za takiego sie podaje xd Hmmmm. Interesujace, czytam dalej!
I co one wlasciwie robia w prosektorium? Czy to taka praca? ale wtedy moglaby tam wjesc legalnie, nikogo nie trzeba by usypiac... aaa! duzo tajemnic! mam nadzieje, ze sie wyjasnia.
Okay, zaczytalam sie dokonca i musze powiedziec, ze tutaj w zasadzie mozna sie tylko domyslac o co chodzi, czestujesz nas niedoslownoscia, nic nie jest takie oczywiste, ale calosc zarysowana jest na tyle, zeby nie oszalec z irytacji. Domyslam sie wiec, ze Mira chodzila z Danim do klasy, zatroskana jego rzekoma smiercia wlamuje sie do prosektorium, by odkryc,,, ze to prawdopodobnie nie jego cialo? W kazdym razie jest z nim cos mocno nie tak Do tego postac Lien wprowadza nas w klimat nadprzyrodzony i mozemy sie spodziewac, ze nie tylko ona bedzie tu elementem fantastycznym. No, rzucilas nas tym tekstem na glebaka wode, ale mysle, ze nie potoniemy ;D Musze stwierdzic, ze mnie zaciekawilas. Tekst wydaje sie byc pisany troszkę na szybko (wybacz, jesli sie myle) jednak to nie zakłoca jego odbioru na tyle, by sie nie połapać i nie przeszkadza sie wciagnac w historie. Osobiscie bede czekac na ciag dalszy, ktory wyjasnilby wiecej, bo czuje niedosyt! Dialogi poza krotkimi myslnikami sa rozpisane zgrabnie, nie zauwzylam tez jakis powaznych bledow, poza lekkim wrazeniem chaosu, byc moze wynikajacym z pospiechu, jak wczesniej zauwazylam, odbieram teks jako przede wszystkim iteresujący. I zdecydowanie dla mnie za krotki, bym mogla powiedziec wiecej! A wiesz co to znaczy - jak tekst sie komus wydaje za krotki, to chcialby wiecej. Chcialby wiecej, bo sie podobalo!
Tajemniczo. To bylo coś innego. Mam nadzieję uświadczyn kontynuacji!
Dziękuję za ciepłe przyjęcie. A co do pytań: to pierwsze zdanie w cudzysłowiu miało być takim tłem, zacytowaniem słów wspomnianej już Mel, przyjaciółki Miry. Możliwe, że nie zasygnalizowałam tego do końca jasno, mój błąd.
OdpowiedzUsuńCo do zapisu dialogów to postaram się na drugi raz pamiętać, choć przyznam, że jestem po prostu bardzo przyzwyczajona do myślników (głównie ze względu na fakt, że są proste, a też jak raz próbowałam się wgłębić w ten temat, to znajdowałam różne opinie i postanowiłam zostać przy tej bezpieczniejszej dla mnie opcji).
A co do ogółu, to człowiekowi się chce bardzo pisać jak czyta takie komentarze, bardzo dziękuję za super cieplutkie słowa :D Choć przyznam, że kiedy przeczytałam jeden z opublikowanych tu tekstów i porównałam ze swoim, to bałam się, że napisałam coś niezbyt dobrego. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne, no cóż, sami zwykle jesteśmy dla siebie największymi krytykami.
Co do tego śpieszenia się, to przyznam ze wstydem jest w dużej części racja. Też przyznam, że pisanie opowiadań jest dla mnie jeśli nie dużym problemem, to przede wszystkim wyzwaniem- na co dzień piszę w zasadzie projekty powieści (niestety jeszcze żadna nie ukończona, w trakcie prac) i trudno mi wyczuć w którym momencie mogę zakończyć, w którym nie, stąd tekst też wyszedł taki krótki. Ale jeśli naprawdę chciałabyś kontynuację, może pomyślę nad wpasowaniem tego do kolejnych tygodni, czemu nie :)
Także dziękuję jeszcze raz za miłe słowa, pozdrawiam serdecznie.
Och, pospiech to cos z czym ciagle musimy sie mierzyc, w koncu na napisanie jest tylko 7 dni, podczas ktorych musimy tez uporac sie z innymi obowiązkami, wiec czesto jest on niezbedny, zeby sie wyrobic, a przeciez to jest najwazniejsze - aby tekst powstal. ;) Takze to takie mniejsze zlo, ten wyscig z czasem i walka, a Ty ja wygralas, wiec gratuluje i raz jeszcze - ciesze sie, ze mogalm tekst przeczytac ;) Najwazniejsze jest pisac! Taka idea przyswieca mysle nam wszystkim.
UsuńO, bede szcesliwa, moc przeczytac cos wiecej z tymi bohaterami, w tym swieci ^^ Ale, nie chce Cie ograniczac! Jesli w Twoim sercu zagra inna melodia, nie wahaj sie isc w jej rytm! Ja np od jakiegos czasu kazdy temat staram sie wplatac w jedna historie - co jest mega motorem, ze wkoncu jakas historie zaczac i doknczyc - ale wczesniej tam gdzie mi pasowal temat, tam go wplatalam, wiec na tej plaszczyznie panuje calkowita dowolnosc, ktora rzadzisz tylko i wylacznie Ty ;)
Hej!
OdpowiedzUsuńSerdecznie witam debiutantkę :)
Zawsze staram się znaleźć coś dobrego i coś do skrytykowania, żeby nie wpaść w pułapkę klubu wzajemnej adoracji, ale pamiętaj że nawet jak się czegoś czepiam, to traktuj to jako glos czytelnika (jednego z wielu) z którym niekoniecznie trzeba się zgadzać :) Nie istnieje tekst który podoba się wszystkim w każdym calu.
No to jedziemy:
Zderzenie stołu chirurgicznego z tym "brokatowym" tematem mnie uderzyło. Zainteresowało. Na plus.
",,I czy miała coś z tym wspólnego ta cholerna bomba’’, dodałam w myślach" - ten cudzysłów trochę mi tu nie pasuje, dałabym to chyba jako wypowiedź po półpauzie skoro i tak informujesz czytelnika że ta część nie została wypowiedziana głośno. Niemniej jednak jak to zrobić poprawnie to pewnie wiedzą ci co zajmują się edytorstwem.
"Jakoś nie pamiętałam, aby na obrazach anioły były wielkości co najwyżej wyrośniętego trzynastolatka, a zamiast paznokci miały szpony, w przypadku Lien pomalowane na płomienisty kolor. I co najważniejsze- nie wyglądały na aż tak irytujące." - anioły czy paznokcie? Podmiot nam się zagubił.
Bardzo podoba mi się postać Lien. Poznajemy ją trochę z wypowiedzi, trochę z opisu, trochę z akcji, ale sprawia wrażenie jakbyś tą postać przemyślała. Zastanawia mnie co to za magia, która przestaje działać. Wstaje słońce... czyżby wampiry? Zwróciłam też uwagę na to jak łączysz dialogi z narracją. To wszystko co pojawia się po półpauzie/myślniku robi na mnie wrażenie.
Z radością poczytam więcej tekstów, bo debiut obiecujący :)
Pozdrawiam serdecznie!
Sam nie jestem wzorem systematycznej osoby, lecz chciałbym Cię serdecznie przywitać na GPK. Każdy kreator światów jest mile widziany XD
OdpowiedzUsuńCzytając pierwsze akapity opowiadania, miałem już pewność, że z łatwością udało Ci się dopasować do obowiązującego tematu. W zasadzie bez większego problemu snujesz opowieść, która trwa, trwa i nagle się kończy, a w głowie czytelnika pozostaje pytanie: "To już? Przecież dopiero się rozkręcałem!" - świadczy to o tym, jak dla mnie, że tekst był na tyle dobry, aby wartym było go zapamiętać.
Zaciekawiła mnie ta "anielica", Lien. Niby stworzenie anielskie, a jak widać, potrafi pokazać pazurki (o których zresztą poinformowałaś w opisie). Szczera, mówiąca prosto z mostu i przy tym zabawna - postać na tyle charyzmatyczna, by nie myśleć o niej jako o płaskim bycie istniejącym na kartach wirtualnego papieru, lecz prawie jak o istocie żyjącej. Zaś co do Miry, to choć tutaj zarysowała się dla mnie jako nieco wstydliwa i cicha dziewczyna, to samo wtargnięcie do kostnicy (obezwładniając przy tym pracujących tam ludzi) i kierująca nią determinacja do odkrycia przyczyny wypadku, sprawia, że widzę spore pole do pełniejszego zarysu bohaterki w przyszłych opowiadaniach z tego uniwersum. Liczę, że drzemiący w Tobie Stwórca pozwoli Ci stworzyć ex nihilo kontynuację "Czy to może być on?".
Z rzeczy, które można by poprawić, wymieniłbym brakujące przecinki (głównie w przypadku zdań złozonych). W przypadku dialogów, to didaskalia nie odnoszą się do sposobu mówienia (np. "powiedział", "rzekł" itd.) zapisujemy je z wielkiej litery. W przypadku, gdy odnoszą się one do sposobu mówienia, to poprzedzającej ją kwestii dialogowej nie kończymy kropką. Ogólnie jednak nie traktuj tego jako reprymendy (broń Cię Panie Boże!) - sam jeszcze kilka miesięcy temu robiłem takie same błędy i nadal tworzę przynajmniej kilka chochlików; wyszedłbym tu więc na hipokrytę, czego bym bardzo nie chciał xdd
Na odchodnę chcę rzec, iż mam nadzieję, że na Twój następny tekst nie będzie trzeba długo czekać. Pisz dalej :D
Pozdrawiam ślicznie
Masz bardzo lekki, przyjemny styl, co bardzo cenię. Widać, że scena jest trochę wyrwana z całości, brakuje mi tu takiego tła i sama relacja pomiędzy Lien i Mirą jest nieco niezrozumiała - choć tu, musisz mi wybaczyć, zauważyłam podobieństwo do dwóch swoich postaci, które żyją w "symbiozie", stąd skojarzenie - i wymaga dodatkowego tła, ale jak na początek może oczywiście być. Gdybyś podała nam wszystko na srebrnej tacy, gdzie byłoby miejsce na zabawę? O błędach nie będę pisać, zrobili to już moi poprzednicy i nie mam w tym temacie nic więcej do dodania. W ogóle lubię takie kryminalno-fantastyczne klimaty, sama nawet zaczęłam taką opowieść w ramach GPK *Faillen stuka Laur w ramię i uśmiecha się znacząco* więc jest to coś, na co z całą pewnością będę czekać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cześć.
OdpowiedzUsuńSerdecznie witamy na Grupie, mam nadzieję, że dobrze się wśród nas poczujesz :)
Jestem dziwna, ale uwielbiam czytać o scenach w prosektoriach, bo do tego przyzwyczaiły mnie seriale kryminalne, a jeśli w takiej cenie udział biorą osoby z setką pytań i istoty z grupy fantastycznych, to ja z miejsca jestem chętna na lekturę.
Piszesz prostym językiem, ale udaje Ci się zbudować klimat i wyczuwalne napięcie. Wraz z Mirą wertowałam zapiski z sekcji (swego czasu miałam takie w rękach) i czułam to miejsce, tę tajemnicę wiszącą w powietrzu. Nie przekazałaś za wiele informacji, w jaki dokładnie sposób Dani miał do czynienia z brokatową bombą, ale plastycznie i naturalnie ukazałaś to, co dzieje się po jego śmierci, kiedy tyle jest zagadek, a odpowiedzi nie nadchodzą.
Lien jest postacią, którą aż chce się lubić, więc ja już darzę ją sympatią.
Nam nadzieję, że jeszcze kiedyś się z nią spotkam.
Pozdrawiam.
Witamy, witamy!
OdpowiedzUsuńZ racji, że mi czas ucieka, a głowa boli jak diabli, przejdę od razu do tekstu.
Zaintrygowałaś mnie tym tekstem. Ciekawe imiona, fajny pomysł na historię, wychylające się z ukrycia zagadki... Nice!
Ciekawi mnie postać Lien. I to dość mocno. Kim faktycznie jest, dlaczego ma takie mocy... co jeszcze potrafi?
Jakie życie bohaterka prowadzi, że takie zdarzenia są dla niej niemal codziennością?
Piszesz lekko i nawet przyjemnie, chociaż czegoś mi brakowało. Może większej ilości opisów? Tak, to może być to. Ale i tak udało ci się zabrać mnie w tamto miejsce i nadać temu odpowiedni klimat.
Pozdrawiam~