What is real?
Tekst inspirowany Thousand Foot Krutch – Courtesy Call, który był jednocześnie tematem na
dzisiejszy tydzień. Bardzo rzadko piszę w czasie teraźniejszym, więc wybaczcie
ewentualne wpadki. Wyszło dość ciężko i mało wakacyjnie, ale mam nadzieję, że
wam się spodoba.
***
I think it might wash away tonight
Huk. Wszędzie
dookoła ogień i dym. Ból w głowie nie daje jej myśleć. Przez chwilę nie wie
gdzie jest, nie wie czemu wszystko ją boli. Kiedy obraca głowę, widzi
nienaturalnie wygiętą szyję tego, który skradł jej serce. Krew spływa po
opalonej słońcem twarzy. Woła go, ale dym dostaje się do jej płuc, dusząc,
kłując i paląc od środka. Nie może oddychać, a pasy uniemożliwiają jej
ucieczkę. Czuje, jak zaczyna brakować jej sił, a panika ogarnia umysł. Zerka w
lusterko, szukając własnej twarzy na tylnym siedzeniu, chociaż wie co zaraz
zobaczy. Jej brat leży powykręcany z wciąż otwartymi oczami, a pasy zwisają
kpiąco z boku fotela. Patrzy na twarz brata, identyczną do jej własnej i
krzyczy.
Awakened from this never ending fight
Zrywa się z
krzykiem z łóżka, wciąż widząc przed oczami martwe oczy brata i pokrytą
czerwienią twarz ukochanego. Bierze głęboki wdech i czuje dym w płucach. W
panice rzuca się do okna i otwiera je na oścież. Zimne powietrze uderza ją w
twarz, a mimo to uczucie dymu nie znika, smak spalenizny uczepił się języka.
Czuję łzy zbierające się w oczach od nagłego uderzenia nocnego powietrza i dymu
z samochodu.
It takes more than meets the eye
Wie, że to był
sen. Przeklęty koszmar, który nęka ją od miesięcy, a mimo to za każdym razem ma
wrażenie, jakby to wszystko działo się naprawdę. Raz z razem, w nieskończoność
nie dając jej zaznać spokoju. Ciągle przypominając, że mogło być inaczej. Gdyby
tylko nie piła tamtej nocy tego przeklętego szampana.
I am not afraid of the storm that comes my way
Ociężałym
krokiem podchodzi do zniszczonego biurka i z szuflady wyciąga woreczek.
Ostatnia tabletka ląduje w ustach, ale ona nawet nie myśli, żeby iść po wodę.
Połyka narkotyk, mając nadzieję, że gorzki smak zabije uczucie spalenizny,
które wciąż jej nie opuszczało.
When it hits, it shakes me to the core
Kiedy ponownie
układa się na poduszkach, chce sięgnąć w bok i orientuje się, że ciało które
niegdyś tam leżało, teraz znajduje się kilkanaście kilometrów od niej, zakopane
głęboko pod ziemią w hebanowej trumnie, rozkładane już pewnie przez robaki. A
mimo to, na niebieskiej poduszce wciąż czuje jego zapach. Myśli biegną w
szalenie szybkim tempie, nim jest w stanie nad nimi zapanować. Czuje jak zbiera
się w niej panika, a oddech robi się płytszy. Zrywa się na równe nogi i idzie
do kuchni po szklankę i resztkę whisky, której on nie zdążył wypić. Jednym
haustem wlewa w siebie alkohol krzywiąc się. Nigdy nie lubiła tego smaku.
This war we're fighting is not just writing
Kiedy wraca do
pokoju, już nawet nie próbuje wrócić do łóżka. Siada przy biurku i wyciąga szary
notes. Bierze głęboki wdech i tym razem już nie czuje dymu, lecz gorzki smak
whisky. Nawet nie orientuje się kiedy kolejna strona z notesu zostaje zapisana
jej wspomnieniami z tamtej przeklętej nocy i scenami z okrutnego snu. Ma
wrażenie, że jej ręka sama się porusza, ale obrazy powoli znikają jej sprzed
oczu. W głowie słyszy głos terapeutki do której chodziła przez dwa tygodnie po
wypadku. Zrezygnowała szybciej niż sądziła, ale notes pomagał, chociaż na
początku w to nie wierzyła. Tymczasem już dwie sztuki wylądowały z tyłu
szuflady, całkiem zapełnione.
And makes me stronger than before
Wie, że tej
nocy już nie zaśnie. Tak jak wiele razy wcześniej. Nie pamięta kiedy ostatnim
razem przespała całą noc, chociaż przypuszcza, że przed wypadkiem. Ale nie czuje
zmęczenia, chociaż wszyscy naokoło powtarzają, że wygląda jak trup. Mówią o
coraz ciemniejszych cieniach pod oczami, ale ona czuje się coraz silniejsza.
Wydaje jej się, że już niedługo przyzwyczai się do tych koszmarów. A może już
to zrobiła, sama nie jest już pewna. Krzywi się, kiedy patrzy na pusty,
wychłodzony pokój.
When we get started man, we ain't gonna stop
W kącie wciąż
leży skórzana kurtka, którą nosił. I tak jak wiele razy wcześniej zakłada ją na
siebie, nawet nie przebierając przesiąkniętego strachem i potem nocnego
podkoszulka, ubiera przetarte jeansy i wychodzi z domu.
Hey-o, here comes the danger up in this club
Stara
kamienica, z której dochodzi głośna muzyka, nie zachęca do odwiedzin. Ale ona
wie, czego chce, i wie, że tam to znajdzie. Jak zawsze spodziewa się małego
tłumu. Tłumu ludzi, którzy, jak ona, przyszli tam w konkretnym celu.
It's not a question about trust
Grubawy
bramkarz ze źle ogoloną brodą rozpoznaje ją i wpuszcza bez słowa, kiedy wręcza
mu banknot. Schodzi schodami na dół, czując dudnienie muzyki w całym ciele.
Whisky, które wypiła na pusty żołądek dawało o sobie znać. Kiedy znajduje się
już na dole, popycha ciężkie, stare drzwi i wraz muzyką uderza ją zapach potu i
seksu. Chowa ręce do kieszeni skórzanej kurtki, zaciskając palce na
pieniądzach.
But will you stand with us?
Przeciskając
się przez tłum, dociera do baru. Kiwa głową na barmana i zamawia wódkę z
dodatkiem. Chociaż przypuszcza, że po tylu razach i bez hasła, wiedziałby o co
jej chodzi. Chwilę później za jej plecami pojawia się diler, przywołany przez
barmana. Bez zastanowienia kupuje jedną porcję i mało dyskretnie połyka,
popijając postawioną przed nią whisky. Uśmiecha sie pod nosem, kiedy czuje ten
obrzydliwy smak. Ten sam, który pił on.
Can you feel it?
Zaczyna czuć
mrowienie w ciele, ale to wciąż jest za mało. To wszystko było na nic. Niewiele
myśląc, wyszukuje w tłumie ludzi dilera, który zdążył już ubić kolejny interes
i prosi o coś mocniejszego. Chociaż z miny chłopaka odczytuje, że brzmiało to
bardziej jak żądanie. Rozglądał się dookoła, jakby spodziewając się pułapki,
ale już po chwili wręcza jej saszetkę z białym proszkiem i kawałek bibułki, a
ona pozbywa się reszty pieniędzy jakie trzymała w kurtce.
Make it real
Nie wie, kiedy
dokładnie znalazła się w łazience, wciągając nosem paski białego proszku, ale
kiedy podnosi wzrok i patrzy w lustro, widzi ukochanego i uśmiechniętą twarz
brata. A może to jest jej szalony uśmiech? Nie, to zbyt realne. Czuje na
ramieniu rozgrzaną dłoń ukochanego, zapewne od zwariowanego pijackiego tańca. Śmieje
się głośno, kiedy obraz jej się trochę rozmazuje i zamiast jego znajomych
zielonych oczu, widzi brązowe.
To byl bardzo ciekawy zabieg. Sama uwielbiam sie bawic w czasie terazniejszym, choc tak jaj mowisz, ciezko nie namieszac z przeszlym i faktycznie, pare niekonsekwentnie odmienionych czasownikow sie pohawia, ale nie psuje to w,zaden sposob wydzwieku tego emocjonalnego tekstu. W ch** emocjonalnego, ze tak sb pozwole, a emocje w tekscie to tez cos, o co sama dbam mocno. Strach oburzenie wstret lek rozbawienie - jesli czujemy cokolwiek, czytajac, to znaczy - tak mysle - ze tekst jest dobry. Tutaj czulam... rozpacz, rozpacz po utracie bliskich. Sprawnie operowalas emocjami, utkilo mi zwlasza to, jak chciala siegnac do ukochanego i ta wizja, ze jego ciało jest kilometry stad pod ziemia... kurwa. Dreszcze. Ale nie tylko opisy budza emocje, sama budowa tekstu. Zaczynasz od sceny wypadku, tragicznej i zywej, potem pozwalasz nam poczuc ulge, ze to byl tylko sen, nastepnie znowu obrywamy w twarz - to sie juz wydarzylo.
OdpowiedzUsuńZ uwag technicznych jeszcze : identyczna jak wlasna, nie do wlasnej i w barze bohaterka zamawia wodke a dostaje whisky.
No i koncowka bardzo mnie zastanawia. Make it real znakomicie podpasowalo, ale te oczy... do kogo nalezaly?
Udana proba zbudowania emocjonalnego tekstu. Wiesz co wedlug mnie zrobiloby mu jeszcze lepiej? Pierwsza osoba. Jak szalec, to szalec!
No właśnie... do kogo należały oczy... to jest bardzo dobre pytanie *demoniczny śmiech*
UsuńA tak serio, to tego się nie dowiemy do kogo naprawdę należały, bo bohaterka była zbyt pijana, naćpana i zrozpaczona.
Ta... mogłam się z alko pomylić... zawsze coś mi umknie w szczegółach... mogłabym się tłumaczyć, że to specjalnie itd, ale po prostu sie pomyliłam (i chyba nawet wtedy konsultowałam Laurie pod tytułem: jaki alkohol pewna osoba może zamówić? Chyba, że znowu mi się coś pokiełbasiło).
Pierwsza osoba i czas teraźniejszy? God... niezłe wyzwanie... może kiedyś spróbuję... za 10 lat...
W niektórych miejscach specjalnie dałam czas teraźniejszy i przeszły, ale i tak bym się nie zdziwiłam gdyby się te niechciane czasy przeszłe też pojawiły, bo jak skończyłam pisać, to patrze a tu od połowy zaczęłam pisać w przeszłym automatycznie i poprawiać musiałam xd.
Och zdarzają się gorsze pomyłki niż wypity inny alkohol niz sie zamowilo xd ja przykladowo, zagadywana przez meza, napisalam, ze 'biegli biegiem' ... na szczescie przy korekcie to wychwycilam xd
OdpowiedzUsuńno, tam gdzie mimo wszystko powinien się pojawić czas przeszły, to wiadomo, bo nie wszystkie rzeczy dzieja sie teraz w tekscie, do niektorych sie odwolujemy, wiec nie jest tak, ze kazdy czasownik musi byc odmieniony w cz. t. I czesto bywa to kwestia dyskusyjny, ale np tu: "Chociaż z miny chłopaka odczytuje, że brzmiało to bardziej jak żądanie. Rozglądał się dookoła," zarowno brzmialo odmienilabym na 'brzmi' - mimo ze juz to powieidzmy rozbrzmialo, jednak nie odwolujemy sie do czego co wlasnie mialo miejsce wiec przywilejem dominujacego czasu uzylabym terazniejszosci, chociaz to moze byc indywidualnie moja kwestia, to jednak czas przeszly nagle wybija, a 'rozgladal' jestem juz pewna na 100%, ze konsekwetniej bylo by 'rozgląda'.
Doskonale wiem, o czym mowisz, mam opowiadanie, ktore pisze z 3 os w przeszlym, ale fragmenty wspomniej pisze w terazniejszym i chyba wlasnie w 1 osobie i zaaaawsze jak wychodze ze wspomnienia jeszcze jakis czas zapominam sie shiftnąć xd
Hej.
OdpowiedzUsuńUprzedziłaś, że tekst nie należy do wesołych i nabrałam apetytu na coś mrocznego. Dostałam bohaterkę z koszmarami, ćpunkę z zadatkiem na alkoholiczkę i polubiłam ją. Wydaje się taka realna, a to, jak stara się poradzić sobie ze stratą i nocnymi marami, takie naturalne. Bardzo mi się podoba ten tekst.
Ładnie skoro skonstruowany; choć nie przepadasz za czasem teraźniejszym, to sobie poradziłaś. Brawo.
Pozdrawiam.
Czytałam go już któryś raz, część mojej opinii znasz, więc wiesz, że tekst jest dobry. Ładnie zarysowane emocje i w sumie Wilczy ma rację, w pierwszej osobie byłoby to mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuń