Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 22 lipca 2018

[101] Własnymi rękoma ~ Cioteczka A-chan


Własnymi rękoma
Znowu dość ciężki tekst. Na początku, nie wiedziałam do końca gdzie i z czym chcę iść w tym tygodniu, bo temat pasował to wielu rzeczy i rodził wiele pomysłów. Ale ostatecznie coś wyszło. A to coś jest z postaciami z mojej własnej historii, mającymi swój debiut tutaj i mam nadzieję, że ich polubicie, chociaż tekst wyszedł krótki.

***
Nie wiedziałem, co to było za miejsce. Nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Nie pamiętałem jak się tu znalazłem, ale kiedy otworzyłem oczy, widziałem jedynie bezdenną otchłań. Gdziekolwiek bym nie spojrzał. Czerń wirowała z czernią, mącąc mi zmysły, które i tak już straciłem. Nie wiedziałem czy w ogóle żyję, nie wiedziałem jak się nazywam. Kiedy brałem wdech, nie czułem nic.
Ale bałem się. Bałem się panicznie, czułem drżenie rąk. Nie wiedziałam czemu, ale umysł mówił, że jestem w niebezpieczeństwie. W śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Nie widziałem własnych rąk, a mimo to objąłem się, chociaż nawet nie wiedziałem, czy faktycznie to zrobiłem. Wbiłem paznokcie w skórę i ból, który pojawił się w ramionach, był pierwszą rzeczą jaką poczułem. To było jak obudzenie ze snu przy użyciu kubła zimnej wody. Nagle mogłem oddychać i zdałem sobie sprawę, że tego nie robiłem. Powoli widziałem więcej szczegółów w poruszającej się wokół mnie czerni. Pamiętałem swoje imię – Yone. Pod palcami czułem podwinięte rękawy za dużego swetra.
W oddali, na tle ruchomej, ciemnej otchłani, zamajaczyła znajoma, wysoka sylwetka. Nie wiedziałem, czemu i skąd ją znałem. Nie wiedziałem jak. Ale czułem, że to ktoś, komu mogę zaufać. Ktoś ważny. W gardle kotłowało się imię, którego nie mogłem wypowiedzieć. Żaden dźwięk nie padł z moich ust. Z przerażeniem próbowałem krzyczeć i szybko zdałem sobie sprawę, że to na nic.
Poczułem coś mokrego na dłoniach i kiedy na nie popatrzyłem, zobaczyłem bladą skórę pokrytą plamami czerwieni. Krew skapywała mi z palców prosto na nieruchome ciało, leżące pod moimi nogami. Z przerażeniem rozpoznałem zastygłą w niedowierzeniu twarz. Twarz Ravena. Zszokowany natychmiast uniosłem wzrok w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu widziałem postać. Teraz wiedziałem, że to właśnie Ravena wtedy widziałem. Jednak już go tam nie było. Wijąca się dookoła pustka i bolesna cisza sprawiały, że robiło mi się niedobrze.
Ponownie spojrzałem w dół, mając nadzieję, że postać Ravena znowu zniknie. Na próżno. Leżał tam pokryty własną krwią, a jarzące się czerwienią oczy zblakły.
– To ty go zabijesz. – Usłyszałem głos. Znajomy głos. Mój głos. Chociaż nie poruszyłem ustami, chociaż dalej nie mogłem mówić. – Zrobisz to własnymi rękoma.
I wtedy zobaczyłem samego siebie, stojącego dokładnie tam, gdzie chwilę wcześniej widziałem sylwetkę Ravena. Blada cera, jak u trupa i płowe włosy skąpane we krwi, odcinały się na tle roztaczającej się dookoła czerni. Mówiłem, chociaż nie byłem to ja, chociaż usta nie poruszały się. Słyszałem jego… swój głos w głowie. Powtarzający w kółko te dwa zdania.
Krzyknąłem. A przynajmniej tak mi się zdawało. Chciałem żeby on przestał… żebym ja przestał? Wokół dalej panowała bolesna cisza i czerń. Zacisnąłem mocno oczy i złapałem się za głowę, wbijając paznokcie w skórę. Poczułem ból, ale nie przestałem. Skuliłem się w sobie i głos w mojej głowie ucichł nagle. Zaskoczony otworzyłem oczy i już nie byłem wśród bezkresnej otchłani, tylko w dużym łóżku, w znajomym pokoju. Było ciemno, ale światła lamp ulicznych wpadały przez okno. Wystarczająco, żebym zobaczył na swoich rękach ślady krwi. Głowa i ramiona pulsowały bólem, ale to nie było dla mnie wtedy ważne. Panująca wokół, nienaturalna cisza sprawiła, że moje serce przyspieszyło. Z przerażeniem, zagłuszającym resztki rozsądku, rzuciłem się do drzwi pokoju i wypadłem do małego, ciemnego salonu. Na niewielkiej sofie leżał Raven. Zamarłem, kiedy nie słyszałem żeby oddychał. Było zbyt ciemno, żebym zobaczył, czy klatka piersiowa porusza się. Niepewnie podszedłem bliżej, bojąc się tego, co zobaczę. Nie widziałem krwi, ani pustych, czerwonych oczu. Nie widziałem niedowierzenia na jego twarzy. Leżał, ze spokojną miną, przykryty kocem. Kiedy przyłożyłem roztrzęsioną dłoń do jego ust i poczułem ciepły oddech, opadłem na kolana bez sił.
Tę noc spędziłem przy sofie, najbliżej jak tylko mogłem, by słyszeć lekki świst powietrza i nie próbując nawet zasnąć. Serce wciąż biło mi jak oszalałe, chociaż przez cały czas trzymałem dłoń na klatce piersiowej przyjaciela, sprawdzając czy się porusza. To była noc, gdy zrozumiałem, dlaczego ludzie obawiają się ciszy.
Nie myślałem o tym, co będzie rano. Nie myślałem o zdrętwiałym ciele. Nie myślałem, co pomyśli Raven. Nie myślałem o bólu, jaki czułem. Ważna była dla mnie jedynie pewność, że Raven żyje. Że ostatnia bliska mi osoba, której nie dotknęła towarzysząca mi od lat śmierć, wciąż żyje.

4 komentarze:

  1. Hej :)
    Tekst może i krótki, ale ja wpadłam w ten świat jak śliwka w kompot. Tak realistycznie, tak natuta pokazałaś tę scenę ze snu - bo przecież nim była, prawda? - że znalazłam się tam razem z mężczyzną. Czułam, jak wbija w siebie paznokcie, jak przerażony się czuje, jak bardzo nie chce wierzyć, dlaczego ma uczynić taka zbrodnię. Sama zaczęłam się bać, choć lubię ciszę.
    Dziękuję za możliwość lektury.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za koszmar! oczywiście nie o tekście mówię:) test sam w sobie faktycznie mocny, na początku widziała ta dziwną retrospekcje wydarzeń, to było niesamowite i w wyobraźni widziałam to co on. Chciałam się dowiedzieć co się stało i dlaczego, wstawka jak z horroru psychologicznego :-O
    Potem zdałam sobie sprawę, że to sen. takich koszmarów to nigdy nie chciałabym mieć, szczególnie w stosunku to przyjaciela. Ciekawe swoją droga co podświadomie zmotywowało go we śnie do takiej zbrodni na przyjacielu. Zdrada? zazdrość? ciekawe...
    Pozdrawiam
    Kajuszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niewątpliwie miał, ma i będzie horror. W końcu powstał dzięki jednemu z moich snów (w sensie cała historia), ale chyba pierwszym w którym nie było "sennej cenzury" mocniejszych scen.
      A czy ta scena to naprawdę był tylko sen? I co takiego skłoniło/mogło skłonić Yone? Powiedziałabym, że nie na wszystko ma się wpływ... ale kto wie? jeszcze do tego nie doszłam w pisaniu w głównej historii, aka wszystko się może zmienić, a poza tym "no spoiler" xd
      Cieszę się, że udało mi się tak realistycznie przedstawić tę scenę xd
      Dziękuję za oba te pozytywne komentarze, bo średnio byłam zadowolona z tego tekstu.
      Pozdrawiam~

      Usuń
  3. Nie pamiętam, żebyś mi o tym opowiadała. Ale starość nie radość, pamięć już nie ta.
    Podoba mi się ten tekst. Zresztą nie powinno Cię to dziwić, prawda? Sama takie pisałam swego czasu. Bardzo realistyczny, emocjonalny koszmar, reakcja Yone też adekwatna. Lubię, choć chyba brzmi to, jakbym była sadystką^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń