Pierwotny zamysł był inny. Właściwie to miałam kilka opcji, ale nie mogłam się zdecydować i próby pisania mi nie wychodziły. Więc dla odblokowania się zaczęłam pisać na coś innego i w pewnym momencie zatrzymałam się i patrzę, że tu bym mogła wykorzystać temat fabularny. Pomyślałam „czemu nie?” i tak oto wyszedł ten oto tekst z Sarayą, znaną niektórym z mojego debiutanckiego tekstu na grupie.
Ah, no i Laurie, tekst dedykowany dla ciebie. A szczególnie pewien fragment – już ty wiesz który.
Miłego czytania~
Dla Sary posiadanie krwi demona nie było niczym dziwnym. To była normalność. Za to dla ludzi z pobliskich wiosek to była klątwa. Coś haniebnego i okropnego. Coś, co w ogóle nie powinno istnieć. I Sara osobiście przekonała się o ich opinii. Pewnie, nie wszyscy tak uważali, ale, według jej ojca, ludzie bali się tego, czego nie znali czy nie rozumieli. Słyszała historie, opowiadane jej przez babkę – chociaż najstarsza kobieta z rodu nigdy nie lubiła tego określenia i wolała jak mówiono do niej po imieniu – jak dawno temu, mieszkańcy jej wioski spalili jej dom i zabili osieroconą dwójkę dzieci, którym pomagała. Nigdy nie zapytała, co stało się z mieszkańcami tej wioski, ale miała pewne przypuszczenia i wiedziała, że w większym lub mniejszym stopniu, były one trafne. Nikt w domu nie mówił o tym głośno, ale wszyscy wiedzieli, jak na problemy bliskich reagowała Ninewia. A może po prostu nie mówili o tym w obecności najmłodszego pokolenia… Sara nie wnikała, nigdy nie musiała i wolałaby aby się to nie zmieniło. Wystarczająco mieli już na głowie problemów i cierpienia w przeszłości. A i przyszłość nie wyglądała zbyt wesoło. Szczególnie kiedy dowiedziała się, że przyszła głowa jednego z ważniejszych demonicznych rodów chce ją za „żonę”. I nawet nie krył się z mówieniem o jej wyjątkowości i traktowaniu jej jak jakiegoś rzadkiego klejnotu z niezwykłą anomalią w środku.
Chciała odmówić. Ale nie mogła. Musiała się zgodzić, jeśli nie chciała żeby doszło do rozlewu krwi. Jej babka – córka władców krainy, którą ludzie nazywali Piekłem – już wystarczająco nagięła zasady, kiedy wieki temu uciekła z demonicznego wymiaru do świata ludzi. Sara nie wnikała, jak dawno temu to było, ale wszyscy znali tę historię. Nie była to wesoła opowiastka z elementami fantastycznymi, a ciężka i smutna atmosfera zawsze jej towarzyszyła. Szczególnie gdy Ninewia wspominała swojego starszego brata, którego zostawiła za sobą, a który, jako jedyny, był po jej stronie.
Sara spotkała Samaela tylko raz, jak miała może cztery lata i pamięta jedynie jedno soczyście czerwone oko wyłaniające się zza kurtyny z czarnych włosów. Podobno było to z jakiejś ważnej okazji, ale była zbyt mała żeby zapamiętać i pewnie zbyt roztargniona wszystkim dookoła. W domu nikt nigdy nie powiedział wprost, co to było za święto, a ona nie dopytywała za bardzo. Nie było jej to potrzebne do szczęścia.
Dlatego właśnie zdziwiła się, kiedy pewnego dnia, gdy weszła do ogromnej kuchni, zobaczyła postać o długich czarnych włosach, odzianą w czerwono-czarną szatę przyozdobioną złotem. A kiedy gość się obrócił, zobaczyła to samo czerwone oko, błyszczące niebezpiecznie. Biła od niego potęga i pewność siebie. I chociaż wiedziała, że nie powinna się go obawiać, to demoniczna krew w jej żyłach pulsowała. To był nie tylko potężny, pełnokrwisty demon i brat jej babki, lecz obecny władca Piekła. Nawet jeśli ona sama nie była w pełni demonem, to i tak czuła wobec niego ogromny respekt i gdyby wydał jej rozkaz, pewnie by go wykonała, nawet jeśli by się jej nie podobał. Chociaż sama nie wiedziała czemu, ani skąd w ogóle miała taką pewność.
– Saraya. – Ciepły głos mężczyzny kontrastował z jego pozycją. Przyjrzała mu się uważniej i zobaczyła, jak siedzi swobodnie na ich krześle kuchennym, z kubkiem herbaty w dłoni i złotym diademem leżącym niewinnie na stole, obok talerza z kanapkami. Kiedy nie odpowiedziała, mężczyzna zamrugał i zaśmiał się pod nosem. – No tak, pewnie mnie nie pamiętasz. – Wstał i zbliżył się do niej tak, jakby sunął w powietrzu, a długa szata ciągnęła się po podłodze, zamiatając jakieś kruszynki, które ktoś najwyraźniej wolał zrzucić ze stołu na ziemię, zamiast wyrzucić do kosza.
– Jesteś Samael, obecny władca Edomu – powiedziała Sara, gratulując sobie w duchu, że była w stanie wykrztusić z siebie sensowne zdanie. Samael uśmiechnął się delikatnie, ale coś w jego spojrzeniu sprawiło, że po plecach przeszły jej ciarki.
– Sam – padło od strony wejścia do kuchni, a Sara ujrzała w nich swoją babkę, ubraną w jeansy i podkoszulek z animowanymi diabełkami – nie mierz jej wzrokiem. Saraya to mądra dziewczyna, a naprawdę nie trudno zgadnąć, że coś knujesz. – Ton głosu kobiety był karcący i dla Sary było naprawdę dziwnym widzieć władcę Piekła, karconego przez pozornie zwykłą kobietę wyglądającą na maksimum trzydzieści lat, która na dodatek nie odzywała się przez ostatnie kilka tygodni, a teraz stała jak gdyby nigdy nic.
– Ninewia – wymsknęło się Sarze, na co babcia mrugnęła wesoło w jej stronę.
– W takim razie przejdę od razu do rzeczy – powiedział Samael. Kiedy Sara znowu na niego spojrzała, miał zupełnie inny wyraz twarzy. Chłodny i obojętny, niemal nieczytelny. Coś w jej wnętrzu kazało jej odwrócić się i uciekać, zanim mężczyzna zdąży powiedzieć, po co przyszedł. Już, teraz, zaraz.
– Nie uważasz, że powinieneś zaczekać na nas? – Sara podskoczyła, kiedy za sobą usłyszała głos ojca. Odwróciła się i zobaczyła gniew i wyzwanie, malujące się na jego twarzy. – Witaj wujku – powiedział, uśmiechając się niebezpiecznie. Podszedł do stołu, a w ślad za nim dreptał ciemnoszary wilk, nieco pobrudzony krwią. Sara nie spodziewała się zobaczyć swojej matki w postaci wilka w czasie nowiu. Ale najwyraźniej życie uznało, że dobrym pomysłem było robienie jej tego dnia niespodzianek. Mało lub jeszcze mniej przyjemnych.
Kiedy jej ojciec oparł się o blat stołu, a matka – wciąż w postaci wilka – usadowiła się u jego boku, Ninewia westchnęła. Sara jako jedyna spojrzała w jej stronę. Kobieta cofnęła się do kuchni dosłownie na kilka sekund, a po chwili wróciła z dzbankiem w ręce i tacą kubków lewitującą za nią w powietrzu, które chwilę później znalazły się na stole.
– Dobrze, koniec tej walki na spojrzenia – powiedziała, nie kryjąc zirytowania. – Nic w ten sposób nie zyskacie. Żadne z was. – Ostatnie zdanie brzmiało nieco jak ostrzeżenie, ale Sara nie była pewna. Jej babka była dość specyficzna.
– Słyszałem nieco plotek z naszego wymiaru i nie podobają mi się – powiedział Shino, ojciec Sarayi. I chociaż jego wyraz twarzy przestał być już taki wyzywający po słowach Ninewi, w głosie wciąż czaiło się ostrzeżenie. – Wolałbym, żeby to nie była prawda.
– A ja bym wolała, żebyście przestali mówić niezrozumiałym dla mnie szyfrem w sprawie, która najwyraźniej mnie dotyczy. – Sara nie mogła się powstrzymać, po prostu nie mogła. Zamiast wykorzystać to i próbować się ukradkiem wycofać, praktycznie sama aż się prosiła o kłopoty. Nigdy nie była dobra w dyplomacji i zazwyczaj mówiła to, co myślała. Ale sam zdrowy rozsądek powinien ją powstrzymać od takich tekstów w obecności władcy demonów, którego ledwo znała. Nawet jeśli była to rodzina, Sara nie była swoją babką. Nie miała też mocy ojca, który chociaż częściowo był człowiekiem, posiadał moc godną członka królewskiej rodziny.
A mimo to, Samael posłał w jej stronę uśmiech, chociaż jego oko wciąż miało w sobie coś niepokojącego. Jej ojciec skrzywił się, jakby spodziewał się takiej reakcji, a szary wilk westchnął, chociaż wyglądało to bardziej na prychnięcie – co byłoby jednak zupełnie niepodobne do jej matki. Ninewia milczała i ostentacyjnie wpatrywała się w swojego starszego brata.
– Kilka tygodni temu, poproszono mnie o twoja rękę – powiedział Samael. Zapadła cisza, a ją zmroziło. Myślała, że się przesłyszała, ale mordercza aura jej ojca jasno mówiła, że wszystko co usłyszała, było prawdą. W tym momencie szary wilk zamienił się w niską kobietę o czarnych włosach, której cera była niezdrowo sina, a pod oczami widniały brzydkie cienie. Wyglądała na chorą i zmęczoną, ale fioletowe oczy jarzyły się groźnie.
– Raczysz żartować! – zawołała, obnażając przy tym kły. – Jeśli to jakiś głupi żart…
– To nie żart, droga Keiro – powiedział spokojnie Samael, zupełnie niewzruszony wyraźnymi groźbami ze strony siostrzeńca i jego małżonki. – Kilka tygodni temu przyszedł do mnie, zapewne znany wam, Bartholomev Kustov, syn obecnej głowy tej rodziny i oznajmił, że pragnąłby wziąć Sarayę za żonę.
Sarze zrobiło się niedobrze. Dobrze znała syna Narcyza Kustova. Kręcił się wokół niej na każdym przyjęciu, na którym była, rzucał jednoznaczne aluzje, a kilka razy nawet pojawił się w świecie ludzi, pakując ją w kłopoty i będąc dupkiem. A teraz słyszy, że ten sam demon, który obrażał jej ludzką część, który traktował ją jak ciekawą rzecz, jaką chciałby mieć w kolekcji, był u władcy demonów, żądając jej ręki.
To musiał być jakiś chory żart. Jej babka na pewno uznała, że pojawienie się Samaela w domu musi być odpowiednio okraszone dziwnym, chorym żartem. Tylko tak, Sara mogła wytłumaczyć całą tę sytuację.
– No chyba się nie zgodziłeś! – Jej matka była osobą spokojną, nawet gdy była zła, a jednak w przeciągu kilku ostatnich chwil, Sara ujrzała na jej twarzy więcej gniewu, niż kiedykolwiek wcześniej.
– Jeśli tu jesteś, to raczej zażądał, a nie poprosił, czyż nie? – stwierdził Shino, kładąc dłoń na ramieniu żony.
– Nie do mnie należy decyzja. – Wzrok Samaela wwiercał się jednoznacznie w Sarę.
Jej myśli biegły jak szalone. Nie była głupia. Wiedziała, że nie bez powodu Samael pojawił się dopiero teraz i to osobiście. Na pewno liczył, że Bartholomev zmieni zdanie, albo mu się odwidzi, lub czekanie zwyczajnie go zniechęci. Samael jednak był władcą i powinien być bardziej obiektywny, niż przeciętna głowa klanu. Musiał więc przynajmniej coś z tą „prośbą” zrobić. A Sara wiedziała, że jeśli Bartholomev będzie nalegał, a ona odmówi przyszłej głowie, jednego z najpotężniejszych klanów demonów… skończy się to wojną domową, w której niewątpliwie większa część klanów stanie przeciwko „zdrajcom” krainy demonów. A Bartholomev na pewno nie odpuściłby takiej zniewagi. Wszystkie demony były dumne, niektóre bardziej, inne mniej. Ale ten był też bardzo uparty i miał poparcie wielu, ze względu na potęgę klanu i jego własny talent i moc.
No właśnie, duma. Wiedziała, że nie bez przyczyny wszystko działo się akurat wtedy. Musiał usłyszeć, że zaczęła się spotykać z Garrym – człowiekiem z pobliskiej wioski, którego poznała na zajęciach. Był od niej starszy o dwa lata, przerywając naukę, by wspomóc rodzinę finansowo. Udało mu się zajść trochę powyżej przeciętnego pracownika, więc zdecydował się wrócić do nauki. Lubiła to w nim, chociaż potrafił być złośliwy i coraz częściej czymś ją denerwował, przez co ostro się kłócili. Sara chciała być niezależna i często miała własne plany, podczas gdy on próbował organizować jej życie i nie raz stawiał praktycznie przed faktem dokonanym. Miała z nim zerwać, ale… no właśnie, „ale”.
– To przez niego Garry nie żyje, prawda? – powiedział cicho Sara, niedowierzając do końca wnioskom, do jakich doszła. Jej matka wydała z siebie zaskoczony okrzyk, a ojciec chyba złamał stół, bo usłyszała pękające drewno. Jednak nie na nich skupiła swoją uwagę. Wpatrywała się w szoku w Samaela, która kiwnął głową, potwierdzając jej obawy.
– Chwila, moment! – zawołała Ninewia. – Bartholomev naprawdę posunął się do czegoś takiego?
– Wszystko się zaczęło, gdy dwa tygodnie temu, otworzyłam bombę z brokatem podczas porannych zajęć – mówiła Sara, jednocześnie chyba po raz pierwszy dopuszczając do siebie zdarzenie, które miało miejsce tamtego dnia. – A godzinę później znalazłam martwe ciało swojego chłopaka na środku sali. Garry leżał w kałuży swojej krwi, pośrodku wypalonego pentagramu. Pojawiła się policja i zaczęli śledztwo, ale… – przerwała, nie mogąc przez chwilę oddychać. – Następnego dnia nikt o tym nie pamiętał. Wszyscy oprócz mnie zupełnie zapomnieli, że w sali dzień wcześniej był trup. Zapomnieli, że w ogóle istniał jakiś Garry.
– Co? – wydukała Keira, podchodząc do córki i łapiąc ją za ramiona. – Dlaczego nic nam nie powiedziałaś?
– Myślałam, że… sama nie wiem do końca co myślałam. Nie dopuszczałam tego do siebie, wmawiałam sobie, że to był tylko sen. Wydawało mi się, że…
– Że to ty go zabiłaś. – Jak rzadko kiedy, ucieszyła się, kiedy usłyszała głęboki głos swojego brata. Pojawił na jednym z krzeseł i teraz nalewał do kubka już lekko chłodnej herbaty. – Myślałaś – mówił dalej – że obudziłaś w sobie moc i go zabiłaś. Albo, że ta niewielka, ukryta w tobie demoniczna magia, w jakiś sposób wymknęła się spod kontroli i zrobiła to za ciebie, bo ty tego podświadomie chciałaś. W skrócie, bałaś się powiedzieć o tym na głos, bo to oznaczałoby dopuszczenie do siebie myśli, że to ty mogłaś go zabić. – Kiedy skończył mówić, upił łyk herbaty, skrzywił się i spojrzał jej w oczy. Oboje wiedzieli, że miał rację. A ona cieszyła się, że powiedział to za nią.
Przymknęła oczy. Nie chciała tego, ale wiedziała, że nie ma wyjścia.
To było ostrzeżenie. Ostrzeżenie Bartholomeva dla niej, pokaz potęgi dla jej rodziny i determinacji zdobycia tego, czego tylko zechce za wszelką cenę. Nikt poza nim nie mógł mieć czegoś, czego on chciał. I chociaż Sara nie chciała tego, wiedziała, jaką decyzję powinna podjąć.
Yo, do kolejnego Twojego tekstu podchodze jak do kolejnego odcinka ulubionego serialu. Czy tez anime, jak kto woli xd sam poczatek skojarzyl mi sie troche z supernatural, a ze lubie ten seral (chociaz ostatnie sezony juz nudza) to jest to skojarzenie dobre.
OdpowiedzUsuńO tak, ze boimi sie nieznanego i tego, co nie rozumiemy - jasne.
Łał, bardzo mocy poczatek. Po skojarzeniu z 'nie z tego swiata' i tam dosyc lekkim mimo wszystko podejsciu do demonow, nie spodziewalam sie czegos tak mocnego. W snsie - jest to łądnie osadzony w czasie kawalek historii, porządne tło, na którym pewno beda rozgrywac sie wydarzenia. Troche sie tylko gubie czy Ninewia to Sara? Jej nazwisko? Czy ta babcia, ktora woli byc nazywana po imieniu?
Uuu, Samael. Lubie to imie. W jednym ze swoich tekstach o demonach i piekle stworzylam sobie Samaela ktory mial horde cerberow xd O raaayu, opis samaela mna poszarpał. Łał! i ta wzmianka ze pod wplywem demonicznej krwi czula resekt i pewno wykonalaby jego polecenie. so real, so natural. so, i like yt! ;D Uuu, widze z zeszlego tygodnia zostala Ci chyba tendencja do tekstow ciezkich, mrocznych. Tu tez czuje taki klimat. Zapowietrzam sie. Jest milo <3
I ten cieply glos! rzeczywiscie, kontrasyuje ze wczesniejszym opisem. ayayay, lubie!
Aha, Nienawia to 30letnia babcia, teraz mam clear xd cos mi musialo umknac. Sam do samela wladcy Edomu! !!! <3 brrr, jest dobrze.
O rany, tu wszyscy wydaja sie tacy cool i tacy ciekawi! ojciec z niebezpiecznym usmiechem i MATKA W POSTACI WILKA!!! a wujek samael wienczy te kategorie xd
Sara, przybij piatke. Ja tez nie wiem, co to dyplomacja.
"kilka razy nawet pojawił się w świecie ludzi, pakując ją w kłopoty i będąc dupkiem." xdxdxd <3
Aha, mamy i temat! Tak jak smierc Garryego dosonale sie wpasowuje w to, o czym wczesniej przeczytalismy, tak bomba z boratem dalej wydaje sie byc absyrdalnym elementem, na ktorego uzasadnienie liczylam/ Licze nadal, moze cos sie jeszcze w tej sprawie pojawi.
Yhym, interpretuje bombe tak, ze to bylo to ostrzezenie przyszego nazreczonego niestety.
Zaciekawil mnie rowniez ten brat - skad tak nagle sie pojawil, a moze to po prostu demoniczna moc, pojawiac sie nagle no i jak wyglada?
Rany. Wszystkie postacie maja w sobie cos takiego, ze mozna by je pokochac. Ja pokochalam. Oby pojawilo sie na gpka wiecej tekstow z tego uniwersum!!! Jest, serio, zajebiscie. Hail to the wujek Sam! ;D
Supernatural! To bardzo miłe usłyszeć porównanie kawałka mojego tekstu do Supernatural xd. Sama uwielbiam ten serial (chociaż nie widziałam wszystkich sezonów… life).
UsuńTak, ostatnio coś mnie ciągnie do ciężkich tekstów. Dyplomacja to ciężka sprawa… też nie mam o niej za bardzo pojęcia. Chyba xd
Wyjaśnienie bomby z brokatem, jeśli już się pojawi, to w innym tekście, w postaci pewnej rozmowy. No, ale powstrzymać się nie mogę więc powiem, że niektórzy mają dziwne gusta w kwestii prezentów. Szczególnie ostrzeżenio-prezentów z dodatkiem trupa w tle.
A brata – Amadeusa – można spotkać w moim pierwszym tekście na GPK bodajże („Prawda groźniejsza niż miecz”), ale granic jego zdolności nigdzie jeszcze nie pokazałam. Jednak z tej dwójki, to on ma talent do różnych sztuczek „magicznych”. Chociaż jak tak myśle… to nie jestem pewna czy opisałam jego wygląd… o.o
Ale kurcze, cieszę się, że tak się podobało xd
Moją opinię już poznałaś, więc cóż mogę jeszcze powiedzieć? Na pewno będę wypatrywać kolejnych części historii Sary.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej.
OdpowiedzUsuńTa rodzinka już mi się podoba! Tu demony, półdemony i rozmowa w kuchni, która mogłaby przypominać rozmowę każdej innej familii, a jednak nie przypomina.
Podoba mi się to, jak zarysowałaś każdego bohatera. Mamy tu dobrą fantastykę, w którą się wciągnęłam i której chciałabym wiedzieć.
Porządnie wykorzystany temat, świetne opisy, dialogi z taką nutką niepokoju, jestem cała na tak.
Pozdrawiam.