Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 25 września 2016

[6] Tagged #Player ~ Tenebris



O tak, tym razem napisałam tekst pod historię, która już się tworzy. Piszę ją na spółkę z Wilczym. A to, co tutaj zaprezentuję to nieco przeszłości Tris, która jest tam jedną z bohaterek. Dodam, że nie sugerujcie się jej imieniem. Miało być tymczasowe, dopóki nie wymyślę lepszego, ale zdążyłam się przyzwyczaić. I tak jakoś zostało. Enjoycie!

          Osiem monet. Osiem nędznych monet. To wszystko, co miałam przy sobie. Nie pozwolili mi zabrać ze sobą nic poza tym. Do wyboru miałam jeszcze różową szminkę lub jakąś wizytówkę. Wybrałam pieniądze. Nędzne pieniądze, ale jeśli umiało się je wykorzystać w odpowiedni sposób…

[6] 3 dni raju ~ Jeanne_Proust





           

[6] Śniadanie ~ Justyna W.R.



            Aaaaaaaa, borze, ulituj się nade mną. Mam wrażenie, że pojechałam trochę za ostro, że epatuję tą ostrością, a niewiele się dzieje. Ale napisałam coś, mimo totalnego braku czegokolwiek, najbardziej czasu, natchnienia i pączków. ;D

Śniadanie.

            Przetarła zaparowane lustro, spojrzała w nie i zamruczała z zadowoleniem. Umalowała usta, po czym pocałowała swoje odbicie, czego efektem był ślad ust na szklanej tafli. Z cudu designu a'la amerykański film z lat dziewięćdziesiątych, czyli lustrzanej łazienkowej szafeczki, wyciągnęła użyte wczorajszego wieczora valium. Jeszcze tylko zwinie coś z suto wyposażonej lodówki tego frajera, i może kolejny dzień spędzić w parku. 

[6] Przeklęty mag ~ SadisticWriter



Nie wiem co sądzić o tym opowiadaniu. Magiczna szminka do mnie nie przemawia. W sumie to miałam jakiś tam pomysł, ale tak naprawdę rozwinął się dopiero w chwili pisania. Wykonałam kolejne wyzwanie – napisałam opowiadanie 15 minut przed 23, więc zdążyłam. Hej ho!
***

Dla tutejszych ludzi byłem czarodziejem, wielkim kapłanem, świętym. Osobą, która sięgała nieba i stała po prawicy Boga, służąc mu i pomagając na jego rozkaz tutaj, na Ziemi. Myśleli, że potrafię tworzyć i niszczyć, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, a ja udowadniałem im każdego dnia, że się nie mylą. Pławiłem się w bogactwie i chwale, wywyższałem się i grałem władcę, a tak naprawdę byłem taki jak oni. Może tylko bardziej inteligentny i sprytny, żądny rozrywki, no i nie miejscowy, dzięki czemu doskonale opanowałem sztukę zakazanej magii tworzenia.

[6] Osiem monet ~ Laurie



Osiem monet

Ten tydzień był trudny. Temat jest świetny, choć zrobiłam to po swojemu. Czy raczej próbowałam, bo niestety brakło mi czasu na dopracowanie całości, co odbiło się szczególnie na końcówce. Gdy znajdę trochę czasu, z pewnością poprawię całość i pewnie wyląduje w Wolnej Strefie. Dziś jednak mogę przedstawić Wam tylko ten zarys.

Bycie uczniem legendarnego Anioła Lucyfera nie było proste. Alexis nie znosiła swej mistrzyni od momentu, gdy tylko ją ujrzała. Nie miała ochoty słuchać kogoś, kto nie przeżył tego co ona. Wszyscy dookoła byli tak samo głupi i fałszywi. Dbali tylko o siebie, a Vivian Walker była najgorszą suką, jaką Alexis miała okazję poznać. Już pierwsze spotkanie z tą kobietą utwierdziło ją, że ma do czynienia z kimś, kto nigdy nie okaże jej cienia współczucia, prędzej zaciągnie do piekieł, śmiejąc się jak opętana.

[6] Być kobietą ~ Aktina



Zdaję sobie sprawę, że znowu dodaję tekst, łagodnie mówiąc, niedopracowany. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie... Przy pierwszej okazji dopiszę do tego tekstu jeszcze kilka scenek, które mam gdzieś w głowie, tylko muszę je spisać.

Aktina5373
Być kobietą

wtorek, 20 września 2016

[6] Szminka ~ Alicja K.




- Cześć mamo. Dzięki. Do zobaczenia w poniedziałek.
Te trzy zdania to ostatnie co zapamiętałem z tamtych trzech dni. I jeszcze tę babę, która chciała wyżebrać ode mnie kasę po wyjściu z samochodu. Pogoniłem ją ostro i nawet nie słuchałem co mamrotała pod nosem.
Dziś rano obudziłem się ze szminką w ręku, bólem głowy i aparatem fotograficznym w kieszeni. Cholera jasna, ktoś musiał mi czegoś dosypać do drinka. Dosypywać przez trzy dni raczej – odezwał się głos z mojej głowy. Cholera jaśniejsza! Co zaszło?
Aparat! Znając mnie są jakieś fotki.
Pamięć aparatu jest czysta oprócz filmiku.
“Heeeeej! Bawimy się świetnie!!! Mała, pokaż cycki!!!” Grupa brudnych i widocznie pijanych kolesi stoi wkoło ślicznej blondynki. Dziewczyna jest tak odurzona, że prawie nieprzytomna. Podchodzi do gościa, który nagrywa, prowokacyjnie maluje usta czerwoną szminką i całuje go długo i głęboko. Nie mogę oglądać tego co dzieje się po tym. Dziewczyna jest wykorzystana przez każdego z mężczyzn z osobna i przez wszystkich razem na różne sposoby. To nie jest gwałt, a jednocześnie, każdy, kto doświadczyłby czegoś takiego musiałby poczuć cię zgwałcony. Dziewczyna została odarta z wszelkiej godności i człowieczeństwa. Z każdym dotykiem brudnych, zachłannych rąk wzdrygam się. Robi mi się coraz zimniej mimo pięknego, sierpniowego popołudnia. Mnie nie ma na filmie. Ulga.

ΩΩΩ

Budzę się nocami. Widzę twarze mężczyzn. Mężczyźni z filmu, obcy mężczyźni, twarze w ekstazie, pijane krzyki. Blond włosy zasłaniają mi oczy. We śnie czuję się upokorzony, upodlony. Nie chcę tego robić, ale wiem, że żeby przetrwać, muszę. Galeria mężczyzn rośnie każdej nocy. Młodzi, starzy, w każdym rozmiarze, wszyscy pijani i pełni żądzy,
Po przebudzeniu jestem pusty. Nie ma nic.

ΩΩΩ

Adam miał jechać ze mną, ale w ostatnim momencie musiał dłużej zostać w domu. Miał dołączyć następnego dnia. Dzwonię.
Piiiiip.
Piiiiiip.
Piiiiiiiiiip.
Adam, proszę odbierz.
- Halo? ***? - brzmi jakby był kompletnie zaskoczony.
- Adam. Opowiedz mi o weekendzie. - nie jestem pewien czy chcę słuchać.
- ***, nie chcesz wiedzieć. Ja nie chcę pamiętać.
- Proszę... - nie jestem przekonany czy slyszał.
- Przyjedź. To nie jest rozmowa na telefon. - słyszał. Robi mi się niedobrze.
Ubieram się zanim nawet wyłączam telefon.

ΩΩΩ

Zostawiłem samochód na parkingu. Nie powinienem zwracać na siebie uwagi. Most wyglada pięknie nocą. Światła zupełnie takie jak na festiwalu w weekend. To bedzie dobry koniec tej historii.

ΩΩΩ

Adam opowiedział mi co się stało. Nie znalazł mnie w namiocie więc poszedł się bawić. Eksplorując bary poznał tę dziewczynę, a właściwie to ona na niego wpadła. Piękna, gorąca, kompletnie pijana i jeszcze bardziej napalona. I ta szminka. Czerwone usta koloru pożądania, które malowała tą złotą szminką co jakiś czas. jakby ta szminka to była najważniejsza rzecz na świecie, jakby to ona trzymała ją przy życiu. Niewiele mówiła, ale to nie dziwiło, bo była zalana jak mało kto. Adam przez jakiś czas nawet myślał, że to narkotyki, bo nikt się przecież tak nie spija. Celem dziewczyny (nie, nie powiedziała mu jak ma na imię) najwyraźniej było tylko jedno. Jakby była napędzana seksem, jakby żywiła się żądzą innych, jakby chciała być poniżana przez mężczyzn.
Zanim go pocałowała pomalowała usta tą czerwoną szminką. Pamiętał, że nie chciał mieć tej szminki na twarzy. Po tym jak go pocałowała nic się już jednak nie liczyło. Szał był nie do opisania. W jednej chwili z pięknej pijanej dziewczyny zmieniła się w nieodparty obiekt seksualny. Chciał ją gwałcić, pieprzyć, rozerwać na strzępy. Nie potrafił tego powstrzymać. Za każdym razem kiedy skończył ona malowała usta, całowała go i wszystko zaczynało się od nowa. Nigdy nie myślał, że ma taką kondycję.
Rano obudził się w moim namiocie ze mną obok. Miałem pomalowane usta. Podobno bredziłem coś o klątwie, o tym, że nie moge pozbyć się tej szminki, że to ona trzyma mnie przy życiu. Powiedziałem mu, że tak jak ja nie uszanowałem starszej kobiety tak nikt przez te trzy dni nie bedzie szanował mnie, a potem przez całe życie ja nie będę szanował siebie. Uciekł z namiotu a później spotkał dziewczynę w gronie pijanych facetów, którzy nie mogli utrzymać rąk przy sobie.
Myślał, że zapomnę.
Zapomniałem, ale coś w podświadomości mówiło mi, że weekend nie był dobrą zabawą. Miałem rację.

ΩΩΩ

Ruch na moście nie jest duży o tej porze. Nikt nawet nie zwraca uwagi na to jak przekładam nogę przez poręcz i staję po stronie rzeki. Szminka czeka w kieszeni. Maluję usta i usmiecham się. Ta dziewczyna zasługuje na wolność. Ja zasługuję na wolność.
Miałem rację rozmawiając z Adamem. Wiedząc co przeszedłem w ciele dziewczyny nie jestem w stanie nawet patrzeć w lustro. W moich oczach czają się ci wszyscy mężczyźni opętani żądzą.
Został mi już tylko jeden krok. Może to i dramatyczne...

niedziela, 18 września 2016

[5] Bez odpowiedzi ~ Tenebris



  - Chyba już czas – powiedział słabym głosem, leżąc na łożu śmierci.
  - Przyszła? – zapytałem, rozglądając się nerwowo po pomieszczeniu, gdy niepokój ścisnął mi żołądek.
  - Jest tu cały czas – usłyszałem. – Uśmiecha się – dodał i też się uśmiechnął. – Teraz mogę odejść. Wybaczyła mi.
          I zamknął oczy, zasypiając snem wiecznym. Oby również szczęśliwym. Zmarł późnym wieczorem w dwunastego września. Na moich oczach…
           Ktoś musiał przy nim przecież czuwać. Już od dłuższego czasu zmienialiśmy warty. Nic dziwnego, skoro chorował od miesiąca ciężko chorował. A przynajmniej tak mówili krewni, chociaż żaden lekarz nic nie stwierdził. Sam dziadek mówił, że to babcia każe mu odpokutować, ale nigdy nie dowiedziałem się za co.
          A wszystko zaczęło się miesiąc wcześniej, w dniu pogrzebu. Kilka minut po ceremonii pochówku…

[5] F'anwylyd ~ Cleo M. Cullen



     Nigdy bym nie powiedziała, że napiszę taki tekst z beznamiętnym wyrazem twarzy. A jednak.
     F'anwylyd*
     Wdech. Wydech. Krok za krokiem. Dziwna lekkość, której nie czuł od długiego czasu, a dokładnie od dnia ślubu sprzed trzydzistu lat, kiedy to właściwie jeszcze jako podlotek żenił się z nią, starszą od siebie kobietą, bo ta była w błogosławionym stanie. Ledwie stał się dorosły według pawa, a już musiał dbać nie tylko o siebie, a także o nowego człowieka, który pukał do drzwi tego świata. Nie wiedział, kiedy do tego doszło, jak przez mgłę pamiętał tę jedną noc, którą spędzili razem raptem cztery miesiące po poznaniu.
     Wmawiała mu - i pewnie też trochę sobie-  że jest wyznawczynią Rhiannon**, o której prawie nic nie wiedział. Wszelkie celtyckie legendy nie docierały do jego uszu. Był naukowcem, tylko zbadane i potwierdzone fakty stanowiły dla niego jako taką wartość. To dlatego szybko pojawiły się w nim wątpliwości, kiedy został ojcem.

[5]Trzepot skrzydeł shagreeny ~ Justyna W-R.



            W związku z wyjazdem za granicę napisałam tylko parę zdań, i nie mam czasu ich dokładnie sprawdzić, więc wybaczcie mi błędy.
            Zainspirowałam się trochę historią prosiaczków z Mówcy Umarłych. Nie będę spoilerować o co chodzi tym, którzy książki nie czytali, ale tym, którzy czytali nie chcę zostawiać niesmaku. Nieświadomie zerżnęłam coś z tej książki, z czego zdałam sobie sprawę dopiero pod koniec pisania. Propsy za pomysł z rozmnażaniem rasy likhamów nie należą się mi.
            Pokusiłam się o umieszczenie akcji w innym świecie, bohaterowie są wymyślonej przeze mnie rasy, nie nazywają się po polsku, jednak ich uczucia są na pewno znajome każdemu z nas, kto stracił kogoś, kogo kiedyś bardzo porządnie kochał.
Trzepot skrzydeł shagreeny
            - Nigdy nie myślałem, że dowiem się jak to jest uwolnić się od ciebie – powiedział Rinael nad grobem małżonki.
- Nigdy się nie dowiesz – zaszumiały liście okolicznych rimów w odpowiedzi.
--Wiem, Livanno. - Łza zostawiła błyszczącą smugę na zielonym policzku mężczyzny.
-Rinael stał nad kopcem ziemi, pod który włożył zeszłego wieczoru ziarno rimu, wraz z martwym ciałem ukochanej. Seledynowe rimy, mniej lub bardziej wyrośnięte, otaczały go ze wszystkich stron.

[5] Dwór dziwów ~ Jeanne_Proust



            To był duży dom z duszą. Pianino, malowidła, zegar z kukułką, mnóstwo książek, mnóstwo kwiatów – wszystko to tworzyło klimat rezydencji państwa du Châteaurouge. Dom wyglądał jak prawdziwy dworek szlachecki, którym rzeczywiście był. Nazywał się Manoir des merveilles, czyli Dwór Dziwów, a to dlatego, że znajdowały się w nim arcydzieła różnego typu.

[5] Kilka słów o Bogu ~ Alicja K.



– Nigdy nie myślałem, że dowiem się jak to jest się uwolnić od ciebie – powiedział wdowiec nad grobem małżonki.
– Nigdy się nie dowiesz – padło w odpowiedzi.
Bogu najpierw zatoczył się ze śmiechu, a pózniej rzucił we wdowca ogryzkiem. Facet rozejrzał się przerażony, wyszeptał "Wybacz mi, Elu!" i tyle go widzieli.
Nie było sensu gonić go do bramy cmentarza i krzyczeć że jest draniem albo rogaczem albo że nigdy sie od żony nie uwolni. Bogu nie miał dziś nastroju.
Były jego urodziny. Tego dnia zawsze był dość markotny.
Bogu urodził sie, a raczej wykluł sto dwadzieścia cztery lata temu. Matka wiedźma dała mu Bogumił. Figlarna pokraka. Był pokuciem albo ubożem. Ludzie nazywali go skrzatem.

[5] Widmo ~ Aktina



Oglądał ktoś horror Widmo? Trochę mnie zainspirował :) Jak zwykle krótka forma, ale jakoś ciężko mi było wpaść na jakikolwiek pomysł.

Aktina
Widmo

- Dlaczego mi to zrobiłeś? - Siedziała tuż przed nim, patrząc mu w oczy. Jej były lodowo niebieskie. Zawsze go fascynowały, a teraz przyprawiały o dreszcze. Ciężko było wytrzymać to spojrzenie pochodzące z innego świata, widzące o wiele więcej niż inni. Nie mógł go uniknąć, prześladowało mężczyznę na każdym kroku. - Dlaczego?! - wrzasnęła. Jej ton nie pozwalał na sprzeciw.
- To nie ja ci to zrobiłem - szeptał, nie mając siły na nic więcej. Nie wiedział, który raz to powtarzał, ale nadal mu nie wierzyła. Bujał się na krawędzi łóżka, odliczając minuty do zakończenia swojego mentalnego cierpienia. - To nie ja, to nie ja, to ty... - Spuścił głowę.
- Patrz na mnie!

niedziela, 11 września 2016

Demony i anioły ~ Jeanne_Proust


           Dziś po raz kolejny słońce wstało leniwie nad Sielankowem, budząc do życia jego nielicznych mieszkańców oraz zwierzęta domowe. Powoli zbliżała się jesień, a powietrze pachniało jeszcze sierpniowymi żniwami. Przyroda oddychała pełną piersią.

Obietnica demona ~ Królik



OBIETNICA DEMONA
Notka od autora:
Tym razem zdecydowałam się na coś krótszego, w formie innej niż zazwyczaj. Nie jest to nic specjalnego. Temat był taki fajny, a ja nie potrafiłam wymyślić nic lepszego. No, trudno. Przynajmniej coś jest!

On: Widzę cię…
Ona: Trudno byłoby, żebyś mnie nie widział. Stoję tuż przed tobą.
On: Jesteś tak wątła i niska, że powinnaś nosić jakieś specjalne oznaczenia.
Ona: Daj spokój, ty też?
On: Skąd. Lubię twoją sylwetkę.
Ona: Nie żartuj sobie ze mnie.
On: Demony nie żartują, mała.
Ona: Demony kłamią.
On: I to całkiem często.
Ona: To chyba mówi samo za siebie…

Nic nie powiem ~ Tomasz J.




Wiecie jak ciężko jest czasem pamiętać o prostych sprawach, w gruncie rzeczy tych całkiem banalnych, prostych. Jakby nawet nie prościej powiedzieć zwyczajnej rutyny. Mógłbym się założyć z każdym z Was, że ona dorwała już wszystkich i to bez wyjątku, nie ma takiej broni, armii czy...
Jednak może się mylę, jest coś, a raczej ktoś. Kto zawsze jest na miejscu...
Shawn, ten dzieciak od zawsze mnie zadziwiał odkąd trafiliśmy do jednej przedszkolnej sali, to już chyba 17 rok właśnie dziś by minął, gdyby Shawn jeszcze był z nami.
Ten niedzielny poranek jest jednym z najgorszych dni w moim życiu.
Wstałem dzisiaj o normalnej dla mnie wczesnej porze, mając mnóstwo pomysłów i energii do życia, rozejrzałem się po moim małym ciasnym pokoiku na poddaszu, gdzie przez szerokie okno poprzez małe żaluzje wpadały blade promienie świata. Na samym środku stało podwójne łóżko od którego nigdy nie mogłem się odlepić, z prawej zaś biurko przy którym spędziłem setki godzin wypisując jeszcze chyba niestrawione przez przetwórnie kawałki żywego drewna. W moim pokoju nie było nic nadzwyczajnego, oprócz jednego małego miejsca w kącie z lewej strony zaraz przy wyjściu, gdzie przy rogu pokoju stała mała szafeczka, a nad nią wisiało malutkie lustro z jakże to malutkim zdjęciem wielkiej osoby. To było moje zdjęcie z Shawnem. Nagle cała energia uciekła.
– Stary ile bym dał, żebyś jeszcze żył.
Właśnie trzy dni temu jakiś wariat starając się przekroczyć granicę swojej głupoty dla żartu, ukradł samochód lokalnego policjanta i zaczął nim spierdalać jak tylko mógł, żeby jeszcze ten idiota wiedział co robi. Rozjechał Shawna na pierwszych pasach po drodze, ten jak zwykle zasłuchany w swoją muzykę nie patrząc zbytnio na to co się dzieje w tym alternatywnym świecie, nie odskoczył. Krew była wszędzie, a ja stałem jakieś pięćdziesiąt metrów dalej nie wiedząc co ze sobą zrobić, podbiegłem, próbowałem... ale nie było co zbierać. Impakt uderzenia był tak wielki, że Shawna rozdarło dosłownie na części. Wszystko było we krwi, dosłownie wszystko.
–Czemu ? Czemu kurwa właśnie Ty! Po kiego czorta były ci potrzebne te słuchawki.
Ceremonia pogrzebowa odbyła się na lokalnym cmentarzu i wiecie co było kurwa najlepsze? Nie było tam nikogo, oprócz mnie, rodziców Shawna i tego psychola z eskortą policji.
Myślałem, że chuja rozszarpie. Jesteście w stanie sobie to wyobrazić jak typ, który skosił z nóg waszego najlepszego przyjaciela, przychodzi na cmentarz w czas jego pogrzebu. Shawn mam nadzieję, że się nie przewracał w grobie.
Wiecie jak bardzo może być zdesperowany człowiek kiedy straci jedną z niewielu tak ważnych rzeczy, które w życiu ma? Ja byłem.
Długo szukałem odpowiedniego miejsca, metody, żeby wprowadzić swój plan w życie, teraz wiem, że to raczej był kiepski pomysł, ale skąd mogłem to wiedzieć. Od pogrzebu Shawna szukałem sposobu, żeby... No wiecie, możecie się już śmiać, żeby go wskrzesić.
Tak, planowałem go wskrzesić, przetoczyłem się przez wszystkie biblioteki miejskie i te podmiejskie, przez wszystkie możliwe speluny i bary, mety i miejsca gdzie człowiek o zdrowych zmysłach bałby się wejść w dzień, a co dopiero w nocy. Po kilku tygodniach wszystko miało się ułożyć, wierzyłem w to bardzo, przynajmniej tak mi się zdawało.
W życiu człowiek może mieć trzy problemy, brak czasu, brak pieniędzy i brak energii.
Wyzbyłem się wszystkich tylko po to żeby zobaczyć znowu Shawna.
Pewnego ranka zadzwonił telefon.
– Witam serdecznie, chciałabym rozmawiać z Timem, czy dodzwoniłam się we właściwe miejsce?
–Tak to ja, w czym mogę Pani pomóc ?
– Tim, mam dla ciebie pewną propozycję.
– Jeżeli chodzi o wciśnięcie mi jakiegoś crapa to nie dzięki...
– Nawet jeśli tym crapem jest Twój przyjaciel Shawn ?
– Skąd o nim wiesz i co to za...
– Przyjdź o północy na cmentarz to porozmawiamy.
Sygnał się urwał, krzyczałem tylko co chwilę Hallo już do pustej słuchawki, patrząc na to z innej perspektywy i z tym doświadczeniem, które mam za sobą. Nie poszedłbym tam drugi raz, ale wtedy nie wiedziałem.
Wymknąłem się z domu na cmentarz, o równej godzinie zero, stanąłem nad grobem Shawna, a za mną pojawiła się ewidentnie cuchnąca damskimi perfumami postać.
– Jeśli chcesz odzyskać swojego przyjaciela Shawna, musisz zrobić tylko jedną rzecz.
– Pewnie oddać Ci duszę?
– Nie, to nie takie proste, jak na tych wszystkich durnych filmach.
– To co w takim razie mam zrobić?
– Przyjmiesz na siebie klątwe... I będziesz z nią żyć dalej... Każdy dzień Twój z klątwą, to dzień życia Twojego przyjaciela.
– Aaa co ta klątwa robi?
– Wszystko co powiesz się spełni.
– Dobra, więc... To nic strasznego, muszę tylko uważać co mówię.
– Dobrze więc, zacznijmy. Powtarzaj za mną.
Tak wyartykułowałem jakieś pięćdziesiąt słów w obcym mi języku i wystarczało.
Wiecie jak ciężko się doczekać pierwszego dnia, kiedy masz pewność, że odzyskasz coś co utraciłeś dawno temu?
Ja się obudziłem późnym popołudniem po wyprawie na cmentarz, kompletnie nie dowierzając w to co zrobiłem, a co dopiero w to co mogło się spełnić. Jeden durny dzień mojej klątwy, za jeden dzień życia z moim przyjacielem, ale mimo wszystko zamilkłem, dla bezpieczeństwa siebie i innych. Mógłbym powiedzieć, a nie mówiłem, tylko właśnie problem w tym, że się nie odzywałem do nikogo ani na żaden temat. Tamten okres to było coś, wspaniałego mimo tego, że nie mówiłem, zacząłem wszystkie swoje myśli spisywać, a mój przyjaciel ożył.
Co prawda nie do końca w takiej formie jakiej chciałem, ale był ze mną. Upadły demon, który uśmiejecie się, codziennie przypominał mi, że mam spotkanie w klubie pisarskim o 18:30.
Codziennie wchodząc do mojego zamkniętego pokoju, na lustrze na którym wisiało nasze wspólne zdjęcie, upadła dusza Shawna zostawiała wiadomość "Pamiętaj, masz dziś spotkanie o 18:30", co stało się bardzo niezręczne zwłaszcza gdy dopytywali się rodzice dlaczego mam zamknięty pokój i dlaczego uciszyłem swoją jadaczkę na tygodnie. Czas było to wszystko zmienić więc, zostawiłem przyklejony na taśmę klejącą, do lustra niebieski mazak. Po czym wypowiedziałem zdanie. Ciekawe czy się spełni i jutro zastanę, nie krew a tusz na lustrze.
Kurde, Shawn po prostu użyj flamastra. Nie musisz zabijać kurczaków za każdym razem, gdy mam spotkanie!