– Ja naprawdę rozumiem dużo rzeczy… – Moiri wychyliła się odrobinę z okna, dmuchnęła, żeby irytujący kosmyk zniknął jej z czoła, po czym podniosła lornetkę do oczu. – Nielegalny handel eliksirami i talizmanami? Spoko. Trzymanie w domu cholernie mięsożernych potworków na diecie z psiej karmy, a potem dziwienie się, że zniknął bernardyn sąsiadów? Norma. Mafia rozprowadzająca ulepszone magią prochy? Codzienność. Ale cholerne zmartwychwstanie?! Po raz piąty?!
– Przesadzasz. – Cir pociągnął ją za kaptur z powrotem do wnętrza budynku, bojąc się, że jeszcze moment i jego partnerka wyląduje cztery piętra niżej. – I znowu nadużywasz słowa „cholera”.
– Idiota. – Moiri prychnęła pod nosem, nie odrywając lornetki od oczu. – A tak w ogóle to mamy cholerny problem.
– Większy niż narodowy wróg numer jeden, którego trzeba sprzątnąć po raz szósty z rzędu? – Cir poprawił kamizelkę kuloodporną ukrytą pod bluzą, a potem zgodnie ze swoim nawykiem sprawdził cały, odpowiednio rozmieszczony pod zwyczajnym ubiorem, arsenał.
Moiri rzuciła mu przez ramię długie spojrzenie.
– Nasz informator nawalił. – Zerknęła znowu w stronę klubu, który obserwowali już od paru godzin. – Albo przewyższa go policzenie do dziesięciu. Co w sumie też by mnie nie zdziwiło.
Cir wytrzeszczył oczy.
– Dziesięciu? Żartujesz? – Wyrwał jej lornetkę.
– Idiota. – Moiri zaczęła nerwowo skubać kciuk. – Tak, zamiast pięciu to dziesięciu. Istotna różnica, nie?
– Trzeba zadzwonić po wsparcie. – Cir przeklął pod nosem. – Z pięcioma to by była zabawa, ośmiu stanowiłoby wyzwanie, jednak wciąż realne. Ale dziesięciu?
Moiri zakręciła kosmyk swoich fioletowych włosów na palcu, chwilowo zapominając, że zaraz znowu będzie psioczyć na niesforną fryzurę.
– I co? Myślisz, że agencja nagle prześle nam dodatkowych ludzi odrzutowcem? Wszyscy mają swoje akcje, nikt się nie rozdwoi. Mieliśmy to zrobić sami. A jak teraz nie zadziałamy, to przegapimy cholernie dobrą okazję. Na tę szansę czekaliśmy pięć miesięcy.
Cir przygryzł dolną wargę. Wycofał się do wnętrza pustostanu, który chwilowo zaanektowali na kwaterę główną, po czym wyciągnął komunikator. Patrzył na niego przez moment, później wsunął urządzenie z powrotem do kieszeni. W szerokiej bluzie z kapturem i przekrzywionych zerówkach na nosie wyglądał prawie jak normalny młody mężczyzna, a nie wyszkolony zabójca.
– Chcesz tam iść sama? – Uniósł brwi. – My dwoje przeciwko dziesiątce ludzi i nieśmiertelnemu szefowi?
– Nie jest nieśmiertelny, do cholery! – Moiri machnęła ręką. – Tylko zmartwychwstaje. To różnica! – Uniosła znacząco palec. – Poza tym nie mamy go zabijać, tylko złapać.
– Ostatnim razem sam się zabił, jak zobaczył, że nie ucieknie. – Cir założył ręce na piersi. – I przedostatnim też. Nie mam ochoty przebijać się przez dziesięciu uzbrojonych typków tylko po to, żeby na koniec zobaczyć, jak pokazuje nam środkowy palec i skacze z okna.
– Cholerne ożywanie. – Moiri kopnęła z gniewem pustą puszkę, która poleciała aż pod ścianę. – Gdybyśmy mogli zneutralizować to, co pozwala mu zmartwychwstawać…
– Próbowaliśmy. – Cir przewrócił oczami. – Wszędzie pusto. Pozbył się wszystkich, którzy mogli coś wiedzieć.
– Mam naprawdę serdecznie dość tego gościa. – Moiri zacisnęła dłonie w pięści. – Powinni nam płacić dwa razy więcej.
Cir pokiwał z rozbawieniem głową, ale zaraz spoważniał.
– Naprawdę chcesz tam iść bez wsparcia? – Położył dłoń na ramieniu swojej partnerki.
– Hej, to przecież tylko szef mafii i jego dziesięciu uzbrojonych ludzi. Co to dla nas? – Moiri uśmiechnęła się krzywo. – Gdyby to była kolejna cycata wiedźma, to co innego, wtedy bylibyśmy zgubieni, ale tak?
– Oj, zamknij się. – Cir podrapał się po karku, a dziewczyna wybuchła śmiechem, widząc jego rumieniec. – Niech ci będzie, wchodzę w to.
Moiri przewróciła oczami.
– Idiota – skwitowała, po czym złapała Cira pod ramię. – W takim razie chodźmy i załatwmy to bez szóstego zmartwychwstawania.
Dobra, chcę wiedzieć, co to za świat i jak działa. Jestem nim zaintrygowana. Tak samo Cirem i Moiri. Mafia w świecie fantasy? Jestem na tak i proszę o więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję i cieszę się, że jesteś na tak. Jak do końca ten świat działa, nie wiem sama, bo powstał w wyniku wielkiej improwizacji, ale bardzo mi miło, że został pozytywnie odebrany.
UsuńRównież pozdrawiam
Hej.
OdpowiedzUsuńJa również jestem na tak, bo to połączenie fantasy i mafii bardzo do mnie przemawia.
Ale tak mi się wydaje - czy Cir i Moiri już się kiedyś nie pojawili? Przy jakieś akcji z wampirami? Albo to mnie się już miesza od nadmiaru czytanych tu opowiadań.
W każdym razie jestem ciekawa szefunia ze zdolnością zmartychwstawania (już pobił Chrystusa, jeśli chodzi o ilość, tylko jak?), tego świata, a także bohaterów. Widać, że razem jako partnerzy coś już przeżyli, a ja chcę wiedzieć, co to było.
Proszę o więcej.
Pozdrawiam.
A nie, nie mogli się pojawić, toć to debiut. Perdone!
UsuńAle tekst świetny, ja i tak proszę o więcej!
Bardzo dziękuję za pozytywną opinię.
UsuńObawiam się, że Cir i Moiri nie mieli okazji pojawić się wcześniej, bo to mój pierwszy tekst na GPK, ale wampiry brzmią jak coś, czym byliby na pewno zainteresowani. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja, żeby napisać coś więcej o tym świecie i relacji między bohaterami. A może nawet o szefuniu.
Również pozdrawiam
Już sam tytuł zwrócił moją uwagę. Mamy mafię, magiczne akcenty, jakichś tajniaków jak widzę i wielokrotne zmartwychwstania. Tekst intryguje, ale nie wyjaśnia zbyt wiele. Ot taka scena trochę wyrwana z kontekstu, ale główni bohaterowie przypadli mi do gustu i sama historia w sumie też. A chociaż imiona mają dziwne, to proste i nie ma ryzyka połamania języka ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńMam nadzieję, że znajdą się inne okazje, żeby coś więcej wyjaśnić. Tekst był w sumie czymś w rodzaju rozgrzewki po kilku dłuuugich miesiącach bez pisania.
Pozdrawiam
Wybacz spoźnienie, że dopiero teraz komentuje, ale ugiełam sie pod nawałem obowiazkow w zeszlym tygodniu. Ale juz jestem, bardzo zainteresowana debiutem ;)
OdpowiedzUsuńOOOOOOOOO. Boże, uwielbiam mieszanie fantastyki z elementami, ktore nie sa dla niej charakterystyczne. Mafia i magia! Moje dwie ulubione rzeczy ;D
Fioletowe włosy <3 Kocham takie bajery. Podobaja mi sie imiona. Moiri i Cir. Brzmi cudownie. Rany, cała jestem na tak poki co!
"Albo przewyższa go policzenie do dziesięciu. Co w sumie też by mnie nie zdziwiło." <3 ;DD
"Cir przygryzł dolną wargę. Wycofał się do wnętrza pustostanu, który chwilowo zaanektowali na kwaterę główną, po czym wyciągnął komunikator. Patrzył na niego przez moment, później wsunął urządzenie z powrotem do kieszeni. W szerokiej bluzie z kapturem i przekrzywionych zerówkach na nosie wyglądał prawie jak normalny młody mężczyzna, a nie wyszkolony zabójca." -- opisy bardzo, bardzo mi sie podobaja. widac ze masz warsztat, duzy zasob slow, robisz to zrecznie i nie mam poki co nic do zarzucenia ;) płynnie, czuje sie w tym tekscie jak w basenie (to komplement, uwielbiam plywac!! ;D)
– Nie jest nieśmiertelny, do cholery! – Moiri machnęła ręką. – Tylko zmartwychwstaje. <--- ahahaha xd hey, naprawde sie swietnie bawie, jak rzadko kiedy na tekscie, ktorego uniwersum wlasciwie nie znam! a jednak wydaje mi sie takie znajome... czuje sie tu swietnie!
sam sie zabil xd no sprytnie. czuje ze goscia polubie. ale to nie moga go zlapac jak bedzie martwy? czy on zmarwychwstaje natychmiast? ;D
o rany, porownanie mafii do cytatej wiedzi, załapałam ten sarkazm, cir jak widac tez ;D
heeey, za krotko! naprawde niemozliwie sie wciagnelam, mam szczera nadzieje ze to nie byla moja ostatnia wizyta w tym siwecie! ;D
O kurczę, bardzo dziękuję! Muszę przyznać szczerze, że nie spodziewałam się aż tak entuzjastycznego przyjęcia tekstu, który powstał kompletnie na spontanie i w dodatku po dłuższej przerwie. Bardzo, naprawdę szalenie mi miło czytać taki komentarz. Ja też mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja, żeby wykorzystać to uniwersum. A co do zmartwychwstania... Liczę, że będę jeszcze miała szansę opisać ten problem XD
UsuńPozdrawiam cieplutko