Słyszała za sobą ujadanie
psów. Za każdym razem, gdy mrugała, pod powiekami widziała obraz masywnych
ogarów z pianą na pyskach, które rzucały się na nią i rozszarpywały jej gardło.
Próbowała uspokoić skołatane serce, ale wizja nie dawała o sobie zapomnieć.
Robiła wszystko, żeby przyśpieszyć, ale nie mogła już pędzić szybciej. Nie w
tych warunkach.
Płuca dziewczyny płonęły
od biegu. Gardło miała suche i zaczerpnięcie oddechu powodowało kłujący ból,
który jednak był niczym wobec cierpień, jakich przysparzały jej połamane palce.
Zrobili to, żeby ich nie
skrzywdziła. Zrobili to, bo budziła w nich strach.
Odgłosy psów rozległy się
gdzieś z boku, więc skręciła. O milimetry ominęła pień, ale wilgotna gałąź
chlasnęła ją w twarz, zostawiając na niej piekące pręgi. Zaczepiła nogą o
korzeń, na szczęście zdołała utrzymać równowagę. Przeklęła pod nosem, bo gdyby
upadła, nie mogłaby nawet podeprzeć ciała rękami. Jej biedne palce… Nie zrobiła
nic złego, a oni potraktowali ją jak najgorszą bandytkę. Gdyby nie zdołała
uciec, już byłaby martwa.
Nagle zastygła, słysząc wściekłe
ujadanie i pokrzykiwania też z przodu.
– Nie… – wyszeptała
pobladła.
Zawróciła, ale to nic nie
dało. Warczenie i szczekanie dochodziło z każdej strony. Gdzie by nie biegła,
przed sobą spotkałaby ludzi, którzy na nią polowali.
Przez moment kręciła się,
nie wiedząc, co zrobić. Czuła łzy napływające do oczu i panikę dławiącą gardło.
Nie. Nie. Nie.
Znów zahaczyła o korzeń,
jednak tym razem upadła. Odruchowo wyciągnęła przed siebie dłonie, ale gdy
dotknęła nimi ziemi, zrozumiała swój błąd. Ręce złożyły się pod nią, przy
okazji sprawiając tyle bólu, że tylko cudem zdołała stłumić krzyk. Uderzyła
twarzą o mokry mech.
Zamknęła oczy, ale wizja
psów szarpiących jej skulone wśród liści ciało skutecznie zmotywowała ją do
podjęcia walki. Stanęła na nogi z jękiem, starając się jak najmniej używać
dłoni. Spojrzała wokoło bezradnie, jednak ujadanie ją okrążało. Jeszcze moment
i zostanie złapana, a potem zawleczona do osady i zatłuczona na śmierć. Albo
zwyczajnie spuszczą psy, żeby załatwiły za nich brudną robotę.
Załkała, kucając za
wykrotem. Nie tak wyobrażała sobie swoje ostatnie dni. Nie chciała kończyć
życia w ten sposób.
– Czemu ryczysz? – Usłyszała
nagle nad głową rozbawiony głos.
Spojrzała z
niedowierzaniem w górę. Na konarze ponad nią siedział jakiś kształt.
– Ja… Psy… – wyjąkała
tylko, zszokowana.
– Aaa to. – Kształt
zsunął się zgrabnie z drzewa i opadł na ziemię. W mroku nocy dziewczyna ledwie
zdołała dojrzeć nieznajomą, a gdy ta podeszłą bliżej i uciekinierka dała radę
zobaczyć ją w pełni, zamrugała, nic nie rozumiejąc.
Obca była w jej wieku,
ale nie wydawała się ani trochę poruszona pogonią i ujadaniem dochodzącym ze
wszystkich stron. Miała skórę czarną jak heban, ciemne włosy związane w warkocz
i złote tęczówki, identyczne z tymi należącymi do ściganej dziewczyny. Jednak
to strój przybyłej wzbudzał najwięcej pytań – obcisły ciemnozielony kostium
nadawał się bardziej na cyrkową scenę niż do lasu, w dodatku na jej głowie
tkwiła błazeńska czapka, której dzwoneczki odpruto. Młoda kobieta trzymała w
dłoni skrzypce oraz smyczek i wyglądała, jakby samym instrumentem była w stanie
poradzić sobie ze sforą psów.
– Kim ty jesteś? –
wyszeptała przestraszona dziewczyna, kuląc się bardziej za wykrotem.
– Jak to kim? Ptasim
Bardem. Tak jak i ty. – Nieznajoma prychnęła, jakby została zapytana o
najgłupszą rzecz na świecie.
– Ścigają mnie! Ciebie
też będą! Nie ma dokąd uciekać…
– Jak to? – Kobieta
trąciła smyczkiem jedną strunę, tak lekko, że dźwięk był niemal niesłyszalny.
– Jesteśmy otoczone.
– Świetnie, możemy
atakować w każdym kierunku.
Dziewczyna spojrzała na
nieznajomą ze skrzypcami jak na przybysza z innego świata.
– Ale… jak? – wydukała. –
Jestem tylko Sówką. I połamali mi palce.
Uniosła dłonie do góry na
dowód prawdziwości swoich słów, a wtedy obca po raz pierwsza zmarszczyła brwi,
jakby z gniewem.
– A ja tylko Pustułką. I
co z tego? – zapytała.
Jej twarz się rozpogodziła. Posłała skulonej
uciekinierce pocieszający uśmiech, a potem gwałtownie pociągnęła smyczkiem.
Skrzypce wydały z siebie wysoki pisk, który sprawił, że psy zawyły, a
towarzyszący im ludzie krzyknęli. Jednak obie dziewczyny nie odczuły niszczącej
mocy dźwięku.
– Jak ty to zrobiłaś? –
Dziewczyna otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
– Wielu rzeczy o nas nie
wiesz, Sówko. – Pustułka potrząsnęła skrzypcami. – Jeśli chcesz nauczyć się ćwierkać
tak jak ja, to chodź za mną. Chyba że wolisz zostać tutaj…
Uciekinierka wstała bez
wahania, a obca przyłożyła znów smyczek do strun.
– Chodź za mną, a bez
trudu poradzimy sobie z tą zgrają kundli i przygłupich chłopów. Jesteśmy
Ptasimi Bardkami, a nie jakąś zwierzyną łowną. Chodź za mną, Sówko.
Młoda kobieta pewnym
krokiem ruszyła w las na spotkanie z pogonią, a, wciąż przestraszona,
dotychczasowa ofiara pościgu niepewnie podążyła za nią, z nadzieją na przeżycie
powoli kiełkującą w sercu.
Hej.
OdpowiedzUsuńTo Twój drugi tekst na Grupek, a ja już odnoszę wrażenie, że lubujesz się w fantastyce i mnie się to podoba, bo fantastyki nigdy dość!
Bardzo plastyczny i dynamiczny opis pogoni, do tego te wyczuwalne emocje bohaterki. Poczułam ból w dłoniach, kiedy Sówka upadła - realizm zdziałał swoje.
Jestem ciekawa, skąd się wzięli (wzięły?) Ptasi Bardowie, czy są ludźmi z wymieszanymi genami, czy stworzeniami świata innego niż nas, dlaczego Sówkę goniono... Tyle pytań, a ja mam nadzieję, że jakiś przyszły temat pozwoli Ci na nie odpowiedzieć.
Pozdrawiam.
Zgadzam się, fantastyki nigdy dość!
UsuńBardzo dziękuję i znowu mam nadzieję, że będę jeszcze miała okazję wrócić do tego uniwersum w przyszłości.
Pozdrawiam cieplutko
Huh... nie ogarniam tu do końca wszystkiego, ale wiem, że to jest bardzo ciekawy i oryginalny pomysł. Mam mnóstwo pytań odnośnie postaci i ich historii, ale jak widzę, nie tylko ja. I też muszę przyznać, że bardzo realny opis, pozwalający się wczuć.
OdpowiedzUsuńNo i sama tematyka - fantastyka is life.
Pozdrawiam serdecznie~
Ja też jeszcze nie wszystko ogarniam, ale jak dobrze pójdzie, to kiedyś rozwinę to uniwersum. Bardzo dziękuję!
UsuńFantastyka is life, potwierdzam!
Pozdrawiam cieplutko
Mało!
OdpowiedzUsuńŚwietny opis pościgu, emocji uciekinierki, dynamizm wręcz się wylewa, a ja lubię, jak scena dynamiczna jest dynamiczna. Trochę masło maślane mi wyszło, ale mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi.
Zostawiasz niedosyt. Nie wiemy, dlaczego Sówka jest ścigana, jak dostała się w ręce pogoni, jak uciekła, jaka jest jej rola, jako Ptasiego Barda, o Pustułce nie wiemy jeszcze więcej. To dobry wstęp do historii, którą bardzo chciałabym przeczytać. Tylko czy Ty równie bardzo chcesz ją napisać? Mam nadzieję, że tak.
Pozdrawiam
Zobaczymy jak wyjdzie z historią, ale na pewno wrócę do tego uniwersum, jeśli tylko będzie okazja. Bardzo dziękuję i cieszę się niezmiernie z tak pozytywnego odbioru!
UsuńPozdrawiam cieplutko