Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 6 maja 2018

[90] A potem upadły niebiosa: Ocalały ~ Laurie

(Temat 1)

Ocalały

W sumie od maja miałam sobie zrobić przerwę, ale trochę nie mam ochoty odpuszczać tych tematów zwłaszcza, kiedy pojawia się w mojej głowie obraz opowieści. W pierwszej chwili pomyślałam o „Łowcach” i Arte, który ponownie staje na drodze pewnego wampira, ale byłoby to chyba nieco zbyt naiwne. Drugi pomysł został – Bleach i „A potem upadły Niebiosa”, które już tu gościły przy okazji innych tematów.

To był normalny dzień. Taki, który zdarza się codziennie, choć od dziewięciu lat codzienność była dużo bardziej skomplikowana. Nadal wszyscy żyliśmy w cieniu kataklizmu, który zniszczył do cna Tokio, a jego okolice zdewastował do takiego stanu, że nie dało się tam żyć. Nikt do końca nie wiedział, co się właściwie stało. Myśleliśmy, że to tsunami, potem, że to koreański pocisk albo meteoryt. Później przestaliśmy pytać, trzeba było sobie poradzić ze skutkami tej katastrofy, a to nie było łatwe, gdy wśród nas zaczęły pojawiać się duchy, potwory i ludzie o specyficznych mocach – Fullbringerzy. To oni zaczęli mówić o shinigamich, że to ich wina, ale czy ci mityczni strażnicy naprawdę istnieli, o tym tylko niektórzy byli przekonani. I właśnie oni do tej pory tworzą niepokoje, polując na swoich wyimaginowanych wrogów.

Mało mnie to wszystko obchodziło. Miałem swoje problemy, z którymi musiałem się zmierzyć, a kolejny właśnie nadchodził.
To był normalny dzień. Taki jak zawsze, tak samo nudny do momentu, gdy znowu go ujrzałem. W pierwszej chwili nie bardzo wiedziałem, dlaczego ten mężczyzna wydał mi się tak znajomy, choć wyglądał dość charakterystycznie. Trzy podłużne blizny ciągnące się przez prawy policzek, tatuaż z liczbą 69 na drugim – tego nie widuje się codziennie. Na pewno gdzieś go spotkałem, ale gdzie? Z pewnością to obraz z pamięci, którą utraciłem w dniu katastrofy, z której wyszedł jedynie z imieniem, którego nie było w żadnym ocalałym rejestrze.
Przyglądałem mu się przez chwilę. Nieco nerwowym ruchem poprawił czarne włosy odstające na wszystkie strony. Chyba na kogoś czekał, ale jeszcze nie zauważył, że na niego patrzę. Wtedy zaskoczyło. To był drugi raz, jak się spotkaliśmy, a on wyglądał dokładnie tak samo jak wcześniej. Z tym, że pierwsze spotkanie było jakieś dwadzieścia lat temu. Nie pamiętam dokładnie gdzie, ale wiem, że go widziałem.
Moje ciało też się nie zmienia, nie starzeję się jak inni ludzie, co jest dość kłopotliwe, gdy od dziewięciu lat wciąż biorą cię za nastolatka. By nikt nie zadawał pytań, muszę się co jakiś czas przeprowadzać w inną okolicę. Myślałem, że jestem jedyny. Teraz zastanawiam się, jak wielu ich jest oprócz mnie.
Nie pamiętam okoliczności, w jakich się spotkaliśmy, ale wiem, że go widziałem. Czy rozmawialiśmy? Czy on mnie zna? Czy może mi pomóc? Tak wiele pytań, ale jeśli będę tylko stał jak ten kołek, nigdy się nie dowiem.
Nim do niego podszedłem, zza rogu wyszła dziewczyna o brązowych włosach i zielonych oczach. Uśmiechnęła się do mężczyzny i coś powiedziała, na co się zmieszał. Nie słyszałem słów, ale jej śmiech już do mnie dotarł. Wyglądała na młodszą od niego i nieco starszą ode mnie, już nie nastolatka, ale jeszcze nie dorosła kobieta. Raczej nie byli rodzeństwem, nic na to nie wskazywało. Zresztą jego córką też z pewnością nie była. Chociaż? W końcu od dwudziestu lat wyglądał tak samo, więc może czas robi mnie w konia?
– Przepraszam – zwróciłem się do mężczyzny. – Już się kiedyś spotkaliśmy, prawda?
Oboje na mnie spojrzeli. On z zastanowieniem, dziewczyna zaś zbladła, a w jej dłoni znikąd pojawił się srebrny miecz. Nie, nie znikąd, jeszcze przed chwilą miała na szyi srebrny sopel. Skierowała ostrze w moją stronę, zasłaniając sobą mężczyznę. Na jej twarzy pojawiła się czysta nienawiść i przerażenie, choć w ogóle jej nie kojarzyłem.
– Pamiętam cię. Jesteś z Dworu Wiatru – warknęła. – Czego chcesz? Jakim cudem przeżyłeś?
Zupełnie nie rozumiałem, o co jej chodzi. Uniosłem powoli ręce, żeby pokazać, że nie mam złych zamiarów, ale nawet nie drgnęła. Jej spojrzenie stało się jeszcze głębsze, prawie czarne. Wiedziałem, że chce mnie zabić, choć przecież nic nie zrobiłem.
– Odpowiadaj.
– Ja... – Wtedy mnie olśniło, wróciły kolejne wspomnienia. – Królowa Zmierzchu.
– Nie jestem Królową Zmierzchu – wycedziła z obrzydzeniem. – Kim jesteś i co tu robisz?
Pamiętałem. Już pamiętałem, wysłano mnie z Dworu Wiatru, abym obserwował zbiegłą potomkinię rodu Shiroyama. Nic więcej, nie miałem jej ani sprowadzić z powrotem, ani zabić za zdradę, której się dopuściła, ale tylko obserwować i słać regularne raporty prosto do rąk pana Ato Kazemichiego odpowiedzialnego za ochronę głowy Dworu Wiatru i swojego brata.
Spoglądałem na nią, nie wiedząc, co mam jej powiedzieć. Musieliśmy się spotkać chociaż raz, nim uciekła z Dworu, zapamiętała mnie i pewnie sądziła, że Dwór wreszcie się o nią upomniał. Bo może Niebiosa upadły, a Seireitei zostało zniszczone, ale Dwór Wiatru z pewnością przetrwał. Powinienem go odnaleźć, wrócić i złożyć kolejny raport, uwzględniając w nim swoją amnezję. Może zostanie mi to wybaczone.
– Odpowiadaj.
– Nie zamierzam robić ci krzywdy – powiedziałem w końcu. – Ani temu shinigami. – Bo tym musiał być, skoro przez dwadzieścia lat nie zmienił się ani odrobinę. Do tego również był gotowy do walki uzbrojony w nóż. – To nie leży w mojej gestii. Odpowiesz przed swoim władcą, gdy nadejdzie na to pora.
– Ja nie mam władcy – odparła. – Wynoś się, psie Shizumo. Nie masz już komu służyć, więc nie zbliżaj się do mnie ani mojej drużyny. – Miecz zniknął, a ona odwróciła się do mężczyzny. Shuuhei Hisagi, tak się nazywał. Porucznik Dziewiątego Oddziału. Teraz pamiętam. – Wracajmy do reszty.
Zniknęli w błyskroku. Zostałem sam. I to dosłownie, o czym przekonałem się, gdy odnalazłem Dwór Wiatru. A raczej to, co z niego zostało – ruiny pokryte wiecznym lodem, choć była wczesna jesień. Nie miałem już pana, nie miałem domu. Nie miałem już celu, jedyny ocalały.

4 komentarze:

  1. O! Czy to jest to o czym myślę?! *.*Zaraz… czy ja dobrze rozumiem, że to jakiś fragment z początku? Takiego mega początku? Bo chyba tak mi to przedstawiałaś… Ugh! I NEED IT NOW! Że też nie mam czasu na dłuższe czytanie… bo bym cię pomęczyła trochę bardziej.
    Dobra… miałam pisać komentarz na bieżąco, ale za bardzo mnie wciągnęło ^^".
    Podobało mi się. I to bardzo. Tylko czemu Hisagi miał tylko nóż? Kurde, kolejna rzecz, która będzie mnie męczyć przez najbliższe dni… akurat jak mam tyle rzeczy na głowie i stresu… x.x
    Klimat post-apo zmieszany z bleachem znowu mnie korci... idę się lepiej położyć spać, bo jutro wieczorem kolokwium, a rano ważna sprawa do załatwienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiem ci, jak mnie złapiesz na fb, dlaczego Shuu chodzi z nożem^^

      Usuń
  2. Jako że klimaty postapo są jednymi z moich najbardziej ulubionych, wystarczyło tylko wspomnienie o Tokio i kataklizmie, bym sobie wyobraził tę metropolię po zagładzie - i nie ważne jak to zabrzmi, ale to był piękny widok xD Brak konkretnych wieści co do przyczyn tego zdarzenia pozostawiają sporo pola do manewru dla czytelnika, co można uznać za zaletę jak i wadę, lecz w moim przypadku jest to jak najbardziej na plus.
    Koncepcja w niestarzejącymi się ludźmi zawsze jest interesująca, ale jak przed chwilą pomyślałem, to być wiecznym nastolatkiem to w istocie ciężki los - jakoś dałoby się wytrzymać z życiem jako dorosły, lecz nastolatek? Ajaj, nie zazdroszczę mu xD
    Lektura była bardzo ciekawa i w zasadzie po przeczytaniu tekstu mam w głowie tyle pytań odnośnie świata (w szczególności Domu Wiatru, Królowej Zmierzchu oraz obu nieśmiertelnych), że mam wielką nadzieję, iż doczekam się kontynuacji :)
    Dziękuję za ciekawe opowiadanie i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Ja nie jestem fanką postapo, ale ten tekst wyjątkowo mi się podobał :) w ogóle cała ta otoczka zniszczenia Tokio, Dwór Wiatru i Królowa Zmierzchu - tajemnicze, ale przy tym interesujące.
    Nie chciałabym przez całe swoje życie wygladać jak nastolatka (choć ja akurat wyglądam tak samo jak jako siedemnastolatka), to musi być nużące.
    Ładny tekst.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń