Mocno spóźniona, co
raczej mi się nie zdarza, ale życie mną potarmosiło ostatnio dość mocno. Wredne
życie. W sumie nie wpadłabym na ten tekst, gdyby nie to
pokazane mi przez Sadistic w czasie naszego małego wypadu na Wyspę Słodową w
ubiegłym tygodniu. Tytuł jest pewnie mało adekwatny do zawartości, ale nie mam
na niego pomysłu. Tym razem towarzyszy mi Three Days Grace - I am machine, ale do “Not strong enough” jeszcze wrócę.
Here's to being human
– Jesteśmy
otoczeni.
– Świetnie, możemy atakować w każdym kierunku.
– Świetnie, możemy atakować w każdym kierunku.
Spojrzała na Turksa
ze zgrozą, która pogłębiła się, gdy zobaczyła na jego twarzy uśmiech.
– Reno, do cholery,
to nie jest czas na żarty! – wrzasnęła. – Zginiemy!
All the
pain and suffering
13 godzin wcześniej
Bujała się na starym krześle wpatrzona w widoczne za szybą błękitne niebo.
Gdzieniegdzie widoczne były chmury, ale nie wyglądało na to, żeby zbierało się
na deszcz. To raczej będzie kolejny nudny słoneczny dzień, który nic jej nie
obchodził. Nienawidziła tej nudy, tego, że nie czuje ekscytacji kolejnym
porankiem, że nie budzi się ciekawa tego, co ją spotka. Bo jej nie spotyka nic.
Zupełnie nic. Może siedzieć całymi dniami pod kołdrą i nikt nawet nie sprawdzi,
czy przypadkiem nie umarła i nie gnije. Nikogo nie obchodzi, skoro była
zepsuta. I nieważne, jak bardzo próbowała zwrócić na siebie uwagę, jak bardzo
próbowała wypełnić swój świat, niczego to nie zmieniało. Mogła się tylko
wściekać na samą siebie i świat dookoła.
Zeskoczyła z krzesła, które upadło z hukiem na podłogę. Nie zamierzała dłużej
siedzieć w budynku, przecież nikt jej nie zatrzyma. W środku też nie było nic
ekscytującego, odkąd Sephiroth i pozostali rozjechali się, żeby dopilnować
tajnych sprawek Shinry i zdobyć jeszcze większą popularność. Nie mogła na nich
patrzeć czasami, a jak już media zaczynały o nich trąbić, była pewna, że
oszaleje. SOLDIER. Niby tacy świetni, a nie różnili się od niej niczym – w nich
też nie pozostało już wiele człowieczeństwa. Nieważne, jak bardzo wszyscy
dookoła ignorowali ten fakt.
Przebrała się w kwiecistą sukienkę, jedną z tych, których w rzeczywistości nie
zamierzała nigdy ubierać, bo przecież jej nie pasowały. Zaśmiała się, gdy tylko
zobaczyła swoje odbicie w lustrze – niemal biała twarz obsypana brzydkimi piegami,
wąskie, blade usta ledwo odznaczające się od cery, zadarty nos i zupełnie
czarne oczy, jakby w ogóle nie miała tęczówki. No i te białe kłaki, których
nigdy nie potrafiła ułożyć tak, jak tego chciała. Nawet teraz, gdy związała je
w wysoki kucyk, jedno krótsze pasmo uciekło z wiązania i zwisało luźno nad
okiem. Chude ciało wrzucone w sukienkę ani trochę nie zachęcało do
czegokolwiek, chyba tylko do wyśmiania.
There's beauty in the bleeding
Uderzyła dłonią o lustrzaną taflę. Potem jeszcze raz. Z podłużnej, niezagojonej
rany zaczęła sączyć się krew, którą rozmazała na lustrze. Tak, teraz wyglądało
to o wiele lepiej. Świat czerwieni, z którego wyrzucono ją, gdy tylko
stwierdzono, że jest bezużyteczna. Nie zapomniała, pamiętała i to były jedyne chwile,
gdy czuła się kompletna. Choć nikomu nie była potrzebna.
Sukienka poszła w kąt na rzecz codziennych ubrań. Do pasa przytroczyła katanę,
może w drodze powrotnej pomęczy trochę trzecioklasowych SOLDIER? Im to nawet
łatwo grała na nosach, skoro wszyscy ją lekceważyli. Myśleli, że nie słyszy,
jak z zawiścią powtarzają, że jest maskotką Sephirotha, choć każdy chciałby być
na jej miejscu. A przecież nawet nie była SOLDIER.
At least you feel something
Nikt jej nie zatrzymywał, gdy wyszła na ulice Migdaru. Nie było po co, bo kto
by się nią przejmował? Nieraz włóczyła się całymi dniami i nocami po mieście,
zachodząc w coraz bardziej niebezpieczne miejsca. Kusiła los, który również się
na nią wypiął, bo rzadko zwracała uwagę jakiś zbirów. Czy to wina miecza przy
boku czy może wyglądu upiora, nie wiedziała, ale dotąd nikt jej nie zaczepił,
nie napadł. Jakby Migdar był całkowicie bezpiecznym miejscem.
A
może to kwestia tego, że wiecznie jej ktoś towarzyszył. Bo może nikt jej nie
zabraniał włóczenia się, ale zawsze w ślad za nią podążał któryś z Turksów. Już
przy drugiej takiej eskapadzie się zorientowała, że ma ogon. Cóż, najwyraźniej
ktoś chciał wiedzieć, co robi, gdy wychodzi. Lazard? Wątpiła, żeby był to
rozkaz samego prezydenta, bo on to chyba w ogóle zapomniał o jej istnieniu.
Rufusa też o to nie podejrzewała. Nikt inny nie przychodził jej do głowy.
Zresztą było to bez znaczenia.
Kątem oka dostrzegła znajomą rudą czuprynę, która zbliżała się nieubłaganie.
– Yo. Spacerek?
– Nie twój interes,
Reno.
– Może i nie mój,
ale czyjś na pewno.
– Więc powinieneś
wykonywać należycie swoje obowiązki. Nie mam ochoty oglądać twojej zakazanej
mordy – stwierdziła.
– Jaka zimna. –
Zaśmiał się. – Czy chcesz czy nie, będę ci dziś towarzyszył, księżniczko.
– Nie nazywaj mnie
tak – warknęła.
Przyśpieszyła kroku, choć wątpiła, żeby Reno dał się zgubić czy choćby zostawił
jej dystans, w którym poczułaby się wolna. I oczywiście zaraz ją dogonił chyba
bardzo zadowolony, że to jemu dziś przyszła kolej jej śledzenia, co skutkowało,
że nie musiał zajmować się mniej ciekawymi sprawami.
I wish I
knew what it was like
Miasto żyło. Ulice Migdaru były pełne ludzi, jedni śpieszyli się gdzieś,
inni przystawali na chwilę, żeby porozmawiać ze znajomymi. Uliczni sprzedawcy
prezentowali swój towar, czasami przekrzykując się wzajemnie byle tylko to ich
stragan zatrzymał przechodnia. Gdzieniegdzie przebiegło dziecko czy bezpański
pies, w zaułkach walały się śmieci.
Yoru obserwowała to z zazdrością. Nie rozumiała, dlaczego jakiś mężczyzna
wydzierał się właśnie na pół ulicy za dzieckiem, które dawno zniknęło w tłumie
ludzi. Sama chwyciła za soczysty owoc i wgryzła się w niego. Straganiarz
otworzył usta, żeby coś powiedzieć, zawahał się jednak, gdy Reno wyszczerzył do
niego zęby. Yoru od niechcenia rzuciła mężczyźnie monetę i ruszyła dalej.
– Pieprzona Shinra.
– Usłyszeli na do widzenia.
Reno odwrócił się z zamiarem przerachowania mężczyźnie kości, ale zatrzymał go
głos Yoru:
– Zostaw. Szkoda
zachodu.
– Nie rusza cię to?
– zapytał.
– Mnie mało co
rusza. – Wzruszyła ramionami.
– Sephiroth? –
zasugerował.
– To nie twoja
sprawa – warknęła.
To care
enough to carry on
Nie lubiła tego tematu, bo też nie potrafiła określić, co jest pomiędzy nią
a srebrnowłosym SOLDIER. Znali się od lat, ale on wciąż był nieosiągalny.
Odległy jak gwiazdy na nocnym niebie. Samo to, że zauważył w ogóle jej
istnienie, było sukcesem, choć raczej była to kwestia tego, że zaczęła kręcić
się obok. Może po prostu była na tyle upierdliwa, że postanowił dać jej nieco
uwagi, nie była pewna. Wkurzał ją tym tak samo jak sam fakt, że czegokolwiek
Sephiroth nie robił, zawsze osiągał cel. Do tego zdawało się, że nic go tu nie
kosztuje, a to było po prostu niesprawiedliwe.
Kim dla niego była? Zadawała sobie to pytanie raz po raz. Kiedy go o to
zapytała, odpowiedział, że jest jak ćma. Tamtej nocy się nad tym nie
zastanawiała, zresztą była zbyt zmęczona po tym, co się wydarzyło. Nie mogła
narzekać, bo od tego czasu wielokrotnie sypiała u niego, co oczywiście nie
umknęło czujnym oczom pozostałych SOLDIER 1st Class. Angeal taktownie nic nie
mówił, ale zdawało się, że mu się to nie podoba, Genesis zaś rzucił komentarzem
w swoim stylu, co ją tylko zdenerwowało. Potem plotka poszła w świat, ale tym
Yoru się nie przejmowała. Ważne, że czerpała z tego przyjemność, sporą
przyjemność.
I wish I knew what it was like
– Moja nie moja,
nie wszystkim się to podoba – odparł Reno. – Na pewno wiesz, co robisz?
– Powtarzam, to nie
twoja sprawa – warknęła. – Zresztą kogoś to naprawdę obchodzi?
– Nawet nie zdajesz
sobie sprawy, jak wiele osób. – Zaśmiał się. – Choć większość oczywiście
bardziej interesuje Sephiroth.
Uśmiechnęła się krzywo. Czemu jej nie to dziwiło? Sephiroth był twarzą Shinry,
jej niekwestionowaną gwiazdą, bohaterem, którego ludzie szanowali, wielbili
wręcz. Gdyby ktoś zapytał tego zapatrzonego w niego tłumu, czy powinien
zastąpić Prezydenta, jednogłośnie odparliby, że tak. Nieważne, że Sephiroth nie
miał ani takich aspiracji ani odpowiedniej wiedzy, skoro jego głównym zajęciem
była walka. Ale to był Sephiroth doskonały w całej swej okazałości, idealny pod
każdym względem.
To find a
place where I belong, but
I była Yoru. Panna nikt, która tak desperacko próbowała ukryć to, co czuła
wobec Srebrnego Demona, a jednocześnie pozostać przy jego boku. Od początku na
przegranej pozycji, bo Sephiroth rozpracował ją od razu, może wystarczyło mu
jedno spojrzenie. Czy wykorzystał jej słabość przeciwko niej? Nie odczuwała
tego w ten sposób, ale pewna być nie mogła. Ćma – tyle usłyszała na swój temat.
Fakt, ciągnęło ją do ognia i pewnie ten ogień kiedyś ją spali, ale była na to
gotowa. Tak myślała.
I tak nie było
nikogo, kto by się o nią troszczył. Najmłodsza z rodzeństwa, bezużyteczna
zarówno jako człowiek, jak i obiekt badawczy. Nikomu niepotrzebna. To, że
pozwalali jej żyć, było jakąś kpiną pewnie, nikt się nie trudził, żeby się jej
pozbyć. Mogła robić, co chciała, nikogo to nie obchodziło. Nie czuła się też
częścią Shinry, częścią rodziny. Zresztą ci byli mistrzami w jej ignorowaniu,
nawet jeśli mijali się gdzieś w korytarzu, traktowali ją jak powietrze. Mogła
rozrabiać i nikt jej niczego nie powiedział. Nie należała nigdzie, była nikim.
Nikomu to nie przeszkadzało łącznie z nią.
I am machine
Włóczyli się trochę bez celu, jakby Yoru sama nie wiedziała, dokąd chce pójść.
A może jej to po prostu nie obchodziło. Liczyła się sama możliwość wyjścia poza
teren Shinry – choć tu wszystko w rzeczywistości było terenem Shinry, cały ten
pieprzony kraj – oszukania samej siebie, że jest wolna. Że może robić, co chce.
Ignorowała
przy tym Reno, który co rusz próbował ją zagadywać, nadal krążąc wokół tematu
jej romansu z Sephirothem.
– Czy ty zawsze
tyle gadasz? – prychnęła rozzłoszczona. – Jadaczka ci się nie zamyka, Sinclair?
– Nie musisz być
taka straszna. Skoro już razem spacerujemy, to równie dobrze możemy pogawędzić
– odparł, zakładając ręce za głową.
– Masz mnie tylko
pilnować – przypomniała. – Nawet nie powinieneś mi się pokazywać na oczy.
– I tak wiesz, że
cię obserwujemy, księżniczko, więc równie dobrze nie ma potrzeby zabawy w
podchody.
Yoru złapała go za przód koszuli i przyciągnęła go do siebie.
– Nie nazywał mnie
tak, mówiłam – syknęła mu prosto w twarz.
Skrzywiła się, gdy jej podbródka dotknął paralizator, a Reno uśmiechnął się
radośnie.
– A, a, a, tak się
bawić nie będziemy, panno Shinra – powiedział lekkim tonem. – Doskonale wiem,
jaka z ciebie niebezpieczna bestia, a nie chciałbym zrobić ci krzywdy.
Naprawdę.
– Spróbuj tylko –
podjudzała. – Żywy do domu nie trafisz.
Reno jednak nie zaatakował pierwszy, a nawet wycofał paralizator, chociaż
naprawdę go kusiło, żeby ją trochę popieścić prądem.
– Z zasady to nie
biję dziewczyn – stwierdził. – To co? Wracamy do domu? Chyba dość tej
wycieczki.
Yoru prychnęła, po czym puściła go i odwróciła się na pięcie z zamiarem
oddalenia się od irytującego Turksa. Nie zamierzała jeszcze wracać. Krew w jej
żyłach wrzała do tego stopnia, że nie potrafiła jej sama uspokoić. Na to były
dwa sposoby, choć z jednego musiała zrezygnować od razu.
I never sleep
Weszła
do jakiegoś podejrzanego baru, zamówiła drinka. Nikt nie zapytał ją o wiek,
barman tylko zmarszczył brwi, nim podał jej alkohol. Skrzywił się za to, kiedy
Reno dosiadł się do niej i uśmiechnął do mężczyzny.
– Ciebie nie
obsłużę – oznajmił barman.
– A to czemu? –
oburzył się Reno. – Jakiś rasizm wobec rudych?
– Turków nie
obsługuję. – Mężczyzna wziął do ręki szmatkę, żeby wytrzeć jedną ze szklanek.
– A to niby
dlaczego? Co to, kurde, jest?
Yoru zaśmiała się, widząc jego oburzenie, po czym zamówiła jeszcze jednego
drinka. Tak, tego jej było trzeba. Wyszczerzyła zęby do Sinclaira, gdy ten
nadal wyrzucał z siebie słowa.
– Tak cię to bawi,
księżniczko? – Odwrócił się do niej. – Dlaczego tylko ja nie zostałem
obsłużony?
– Masz zakazaną
gębę. – Zaśmiała się. – Trzeba było zostać w domu.
– Akurat moja
zmiana wypadła – odparł urażony. – Mogłabyś mi chociaż piwo postawić.
– Shinra nie
sponsoruje? – zakpiła.
I keep my eyes wide open
Rozejrzała się czujnie, wyczuwając czyjeś natarczywe spojrzenie. W kącie
dostrzegła dwie pary wpatrzonych w nich oczu, ewidentnie ich właścicielom nie
podobała się obecność Shinry w barze. Cóż, było wielu ludzi, którym firma
zaszła za skórę, większość zostawało szybko usuniętych, ale takie jednostki
wciąż nie należały do mniejszości. Zdawało się, że z roku na rok było ich coraz
więcej.
Oblizała usta, czując, że właśnie nadarza się okazja, żeby pozbyć się ognia z
żył. Powstrzymała się jednak przed awanturą w barze.
Syknęła, gdy Reno szarpnął ją lekko za rękaw.
– Nie ignoruj mnie,
księżniczko. Jesteśmy w połowie rozmowy.
– Nadal chce ci się
gadać? – odparła, rzucając zapłatę na ladę. – Reszty nie trzeba.
I am machine
Zeskoczyła ze stołka i ruszyła nieśpiesznie do drzwi, wiedząc, że zarówno Reno,
jak i tamci podążą za nią.
– Ej, księżniczko!
O co ci znowu chodzi?
Odwróciła się do niego i uśmiechnęła szeroko.
– Nie masz ochoty
poprzestawiać kilku kości? – zapytała, nie wiedząc jeszcze, że wszystko, co
mogło, pójdzie źle.
A
part of me
Puściła
się biegiem z radosnym uśmiechem na ustach, kierując się do bardziej
opuszczonej części sektora. Wiedziała, że Reno z nieco ogłupiałą miną biegnie
za nią. I że sprowokowała tamtych.
Uchyliła się przed strzałem, następny odbiła mieczem, szczerząc do przeciwnika
zęby. Nie spodziewała się jednak, że kolejny atak nadejdzie ze strony, w którą
jeszcze przed chwilą biegła. Ewidentnie coś tu nie grało.
– Zdaje się, że
daliśmy się wciągnąć w pułapkę – zauważył Reno.
– Trafne
spostrzeżenie – prychnęła.
Tego nie było w planie. Yoru znała swoje możliwości, ale i słabości, które
przekreśliły jej przydatność dla Shinry. Tym razem nie była pewna, co przeważy,
choć przez chwilę dała się ponieść adrenalinie. Może to był błąd?
Wishes I could just feel something
– Jesteśmy
otoczeni.
– Świetnie, możemy atakować w każdym kierunku.
– Świetnie, możemy atakować w każdym kierunku.
Spojrzała na Turksa
ze zgrozą, która pogłębiła się, gdy zobaczyła na jego twarzy uśmiech.
– Reno, do cholery,
to nie jest czas na żarty! – wrzasnęła. – Zginiemy.
– Jak będziesz tak
krzyczeć, to na pewno – odparł i pociągnął ją za jeden z filarów, nim dosięgła
ich wroga kula. – Ale z drugiej strony twój Srebrny Demon jak zawsze przyjdzie
ci na ratunek, księżniczko.
Prychnęła wściekle.
– Nie nazywaj mnie
tak – syknęła. – Ile razy mam ci powtarzać?
Reno nie zdążył odpowiedzieć, gdy zostali zaatakowani bezpośrednio. Yoru
uniosła miecz i ledwo uniknęła uderzenia paralizatorem Turksa.
– Reno, do cholery!
Uważaj, co robisz! – wrzasnęła.
– Sorka! –
odkrzyknął, uderzając jakiegoś mężczyznę w potylicę.
Mimo obaw Yoru radzili sobie nieźle do czasu, aż jeden z przeciwników
przewrócił ją na ziemię i złapał za gardło.
– Pieprzona Shinra
– warknął mężczyzna.
I am machine
Oczy Yoru błysnęły zielenią charakterystyczną dla SOLDIER, a jedna z dłoni
rozżarzyła czarnym płomieniem, którym uderzyła napastnika w bok twarzy. Owiał
ją swąd palonego mięsa, strząsnęła z siebie trupa i podniosła się
błyskawicznie.
– Padnij, Reno –
poleciła pustym głosem.
Czarny
ogień trawił wszystko dookoła, niewielu przeciwnikom udało się go uniknąć i
salwować się ucieczką, która skończyła się dla nich wcześniej, niż się
spodziewali. I nie była to sprawa ani Yoru ani Reno, który zagwizdał z
podziwem.
– Destrukcja w
czystej postaci – stwierdził, gdy już mógł bezpiecznie wstać. – Nic dziwnego,
że szef tak się upiera, żebyśmy mieli cię pod kontrolą, jak wychodzisz na
miasto.
– Shrinrze na pewno
nie potrzeba zepsutej zabawki w rękach wrogów – odparła, czując, jak ogarnia ją
słabość. – Ktoś musi mnie powstrzymać. Albo pozbierać.
I never sleep
Runęła do przodu i pewnie zaryłaby nosem o betonową podłogę, gdyby ktoś nie
chwycił jej za ramię i nie pociągnął do siebie. Za plecami poczuła coś twardego
i ciepłego. Ciało. Z trudem uniosła głowę, żeby spojrzeć na swojego
wybawiciela.
– Miałaś tego nie
robić, Yoru. – Usłyszała naganę w jego głosie. – Byłaś tu sama.
– Ej, pozbierałbym
ją – zaperzył się Reno. – W końcu od tego tu jestem.
Yoru oparta o Sephirotha nawet się nim nie przejęła.
– Co tu robisz? –
zapytała szeptem. – Przecież wyjechałeś.
– Wróciłem
niedawno. Powiedziano mi, że wyszłaś rano i dotąd nie wróciłaś.
– Nudziłam się.
Sephiroth uniósł brew, ale nie skomentował jej odpowiedzi. Rozejrzał się
jeszcze po pomieszczeniu, ale żaden z trupów nie zamierzał wstać i zaatakować
ponownie. Nie spodziewał się, że będzie inaczej, skoro Yoru poszła na całość.
Teraz za to płaciła.
– Wracamy do domu.
Until I fix what's broken
Jeśli Yoru wydawało się, że jej wybryk przejdzie bez echa, bardzo się myliła.
Gdy tylko się ocknęła, została wezwana przez Lazarda. Wściekłego Lazarda,
trafniej rzecz ujmując. W niczym nie byli podobni i Yoru była przekonana, że
Lazard nawet nie pamięta, że są ze sobą spokrewnieni.
– Co masz na swoje
usprawiedliwienie? – zapytał tonem tak chłodnym, że nawet Sephiroth oparty o
ścianę tuż przy drzwiach poczuł się nieswojo. – Zdajesz sobie sprawę, co
narobiłaś?
Yoru wzruszyła ramionami. Od początku wiedziała, że jest na przegranej pozycji,
ale nic jej to nie obchodziło. Zabiła tych ludzi, wielkie halo. Zdecydowała, że
chce żyć, więc tamci musieli zginąć, skoro chcieli ją zabić. Wątpiła bowiem,
żeby rozpoznali w niej córkę Prezydenta, o której istnieniu publicznie się nie
mówiło. A nawet gdyby, to nic by im to nie dało. Zarząd nie dałby żadnych
pieniędzy, nie zgodziłby się na żadne interakcje, które miałyby skłonić Shinrę
do ustąpienia przeciwnikom.
– Yoru, Shinra nie
będzie za ciebie wiecznie sprzątać. To, że Sinclair cię nie dopilnował, to inna
sprawa, ale sama doskonale wiesz, dlaczego nie powinnaś włóczyć się po
Migdarze. Naprawdę wydaje ci się, że nic się nie stało?
I am machine
– Przepraszam,
Lazard. To się więcej nie powtórzy – wyrecytowała, nawet nie kryjąc się z tym,
że nie mówi tego szczerze.
Dyrektor SOLDIER poprawił okulary. Wiedział, że do tej dziewczyny nic nie
dociera. Nieudany eksperyment pozbawił jej nie tylko zdrowego rozsądku, ale i
większej części człowieczeństwa z tymi wszystkimi cechami, które teraz by mu
bardzo pomogły. Jak niby miał ją kontrolować, jak nie poczuwała się do
posłuszeństwa?
– Możesz odejść,
ale masz zakaz wychodzenia na te swoje wycieczki. Do odwołania.
– Jasne. Jak sobie
życzysz.
– Będę jeszcze
potrzebny? – zapytał Sephiroth, gdy Yoru się z nim zrównała.
– Nie, też możesz
odejść – odparł Lazard, zajmując się już jakimiś dokumentami. – Wezwę cię, gdy
będziesz potrzebny.
A part of me
– Głupcy –
warknęła, gdy wyszli.
– Nigdy nie mówisz
im tego w twarz – zauważył.
– Bo to bez
znaczenia. Chodźmy, Genesis i Angeal pewnie się nudzą bez ciebie. Dawno ich
zresztą nie widziałam.
– Angeal ma nowego
pupila.
– Pupila? –
Spojrzała na niego z zastanowieniem. – Znaczy że zwierzątko?
Wzruszył ramionami.
– To SOLDIER.
Nazywa się Zack Fair.
Uśmiechnęła
się pod nosem.
– A to ciekawe.
Wishes I
could just feel something
Hej.
OdpowiedzUsuńReno! To!
Yoru to nie ma łatwo. Taka wykluczona że społeczeństwa, będąca błędem, zyjaca gdzieś na marginesie. Się nie dziwię, że lubi chodzić po mieście, jak nie ma nic innego do roboty.
Podoba mi się ta scena walki, a trupów jakoś nie jest mi szkoda.
Tekst jest mroczny, ale dobrze się czyta. Piosenka bardzo dobrze pasuje.
Pozdrawiam.
Dlaczego tekst w ktorym pojawia sie sinclair nie jest mi zadedykowany?! czy moj nick na fejsie jest malo adekwatny??? ;D wrrrroce szybko, nie bede sie spieszyc z takim smacznym kąskiem ;)
OdpowiedzUsuńOya, oya? Na początku wydawało sie takie... hm... troche nijakie. Ale potem sie zaczęło powoli rozkręcać. Najlepszy fragment według mnie to końcówka. I kawałek przed końcówką - aka walka i tuż przed walką.
OdpowiedzUsuńJako osoba która tylko raz miała do czynienia z FFVII i jakimiś dwoma mini filmikami (oraz krótką pogadanką ze znajomą), zostaję wrzucona między masę imion, których nie kojarzę.
Yoru jednak denerwuje mnie tutaj zdecydowanie mniej niż w poprzednim tekście xd. I nie dziwię się, że dziewczyna współpracować nie lubi - widać po charakterze już xd.
No, to na dzisiaj koniec ode mnie.
Pozdrawiam~
ok jestem! w tym tyogniu ja bede miec spoznienie, wciaz sie z niczym ie wyrabiam xd nevermind. czytam!
OdpowiedzUsuńTo raczej będzie kolejny nudny słoneczny dzień, który nic jej nie obchodził. <3
Łał, pierwszy akapit do mnie trafił. Ta zobojętniałość, a jednocześnie chęć zwrócenia na siebie uwagi. Got it.
ozjechali się, żeby dopilnować tajnych sprawek Shinry i zdobyć jeszcze większą popularność. :D no
w nich też nie pozostało już wiele człowieczeństwa. Nieważne, jak bardzo wszyscy dookoła ignorowali ten fakt.<-- !!!!! <3 <3 dobre dobre dobre
ey, piegi nie sa brzydkie! reno tez ma piegi ;D
Opis Yoru <3 Fajnie wiedziec ze szcegolami, jak wyglada, od razu ja zobaczylam. tak wyraznie, ze moglabym ja narysowac. Ey, Laurie, naprawdę mnie się szalenie opisy podobają jak tu czytam. Jestes w formie!!!
trzecioklasowych SOLDIER - to mi troszkę, to trzecioklasowej... moze soldiers trzeciej rangi?
wyrywny ten reno. tak, obrazanie shinry rowna sie plus 200 do jego rejdżu xd
– Mnie mało co rusza. – Wzruszyła ramionami.
– Sephiroth? – zasugerował. xdxdxd
Ciekawi mnie, ze jak ona nie jest soldiers, to kim jest i co robi w shinrze? i skoro niby wszyscy maja ja gdzies, czemu wciaz ktos ja obserwuje?
Znali się od lat, ale on wciąż był nieosiągalny. Odległy jak gwiazdy na nocnym niebie. <-- BOOM! nie wiem jak Ci sie udalo napisac takie zdanie i nie ma w tym krztyny nielubianego przeze mnie patosu <3 chyba naprawde w ch*j to pasuje do Sephirota.
zamiast postanowil dać uwagi - moze poświecić?
Jakim komentarzem rzucil Genesis? xd
– Moja nie moja, nie wszystkim się to podoba – odparł Reno <-- ojej, uslyszalam go. Jak widzisz, bardzo dla mnie zywy ten tekst. slysze i widze sporo rzeczy <3
No i jestem zazdrosna. Tak, o paralizator ;D
"...chociaż naprawdę go kusiło, żeby ją trochę popieścić..." ;((((((((((*płacz*(((((((((((( xd
On ma czerwone kudły xd to tez rudy? xd i ma ładną buźke xd wcale nie zakazana! xd
hehe, turki maja przesrane. ani nfzetu ani sie napic, panie, jak zyc xd
nie wiedząc jeszcze, że wszystko, co mogło, pójdzie źle. <3 podoba mi sie takie wtracenie. bardzo. tylko jednak chyba bym 'mogło' odmienila zeby bardziej pasowoalo do czasu pzryszlego... "może"? jak mysisz? wydaje mi sie, ze brzmialoby lepiej, a to zdanie jest na tyle zajebiste, ze zasluguje na idealne wykonczenia, ya know. ;) <3
a jedna z dłoni rozżarzyła czarnym płomieniem, <-- uoo, cos nowego
– Ktoś musi mnie powstrzymać. Albo pozbierać. <3
Hm, hm. Za malo troche o tej uiejetnosci, zebym mogla to ocenic, jak taki wynalazek wpasowuje sie w kanon. szukam w myslach czegos analogicznego. chociaz, skoro soldiersi moga miec skrzydla, czemu yoru nie moze miec plomieni? hm. need more!
Wątpiła bowiem, żeby rozpoznali w niej córkę Prezydenta <--- yyy no aha. no to teraz zatrzeslas systemem.
ło rany, troche potwistowałas. wiemy jzu wiecej, ale wciaz dawkujesz zmyslnie te informacje. dobrze, pewnie dobre, karty na stol nie zawsze od razu sie wyklada. tu przede wszystkim te dwa fakty - plomienie i bycie corka rufusa - mnie zaskoczyly. grubo - tyle powiem! Reno wychodzi ci bardzo sinclairowy. Tylko z ta ksiezniczka przesadza. Domyslam sie, ze chodzi o to, czyja jest corka i ma to sens, chociaz wciaz nie do konca mnie przekonuje. moze hdyby nie dodawal tego do niemal kazdego zdania? ale z drugiej strony on na pewno jest zlosliwy. ale tez leniwy, czasem moze mu sie nie chiec byc zlosliwym xdxd nie no, jestem bardzo ucieszona, ze moglam to przeczytac. wsciekly lazard na koniec i ta jego bezradnosc tez mi sie podobala. i duzo wiecej sensu ma to ignorwanie yoru kiedy juz wyszlo na jaw kim jest. no. no nie da sie tego nie kupic ;D no i wzmianka o zacku. jestem ciekawa czy sie pojawi osobiscie nastepnym razem. i szkoda ze bez siostry ;D <3
KEEP IT WRITING!!!!!!
Będzie trochę nie po kolei, ale cóż, raczej się w tym odnajdziesz.
UsuńWszystkie uwagi co do stylistyki i błędów przejrzę jeszcze raz z tekstem, jak wrócę do rodzinnego domu i nie będę miała na karku myślenia o wszystkim dookoła. Sama jednak wiesz, że pisałam tekst z marszu i nie bardzo miałam czas na poprawki.
Miałam swego czasu fazę na postacie z piegami - Ja'far tak bardzo - ale to Yoru, jej się nie podobają.
Rysuj! Znaczy, jak będziesz miała czas, bo jestem szalenie zaintrygowana, jakby to było, zobaczyć ją na rysunku. Poza tym to drugi tekst z Yoru, więc dziewczę zasłużyło na jakiś opis wyglądu.
Bardzo glupim komentarzem, jak to Genesis.
Na temat zazdrości nic nie powiem.
Powiem tak, sama jeszcze nie do końca rozpracowałam, jak to ma wszystko wyglądać z Yoru. Najbardziej wyraźna jest dla mnie końcówka tej historii, reszta układa się w trakcie. Ale albo ja coś przekręciłam, albo źle zrozumiałaś, bo Yoru jest siostrą Rufusa, nie córką. Córką poprzedniego Prezydenta. Jak się pewnie zdążyłaś domyśleć, rzecz dzieje się przed całą akcją z CC, nawet na długo przed.
Z Reno wciąż nie mam pewności, ale ufam Ci na słowo. Zresztą to samo mam z pozostałymi postaciami z tego uniwersum. Trochę jeszcze ciężko mi nimi operować tak, żebym była z tego zadowolona, ale z czasem powinno przyjść. Z Ichimaru mi się udało.
Cieszę się, że widzisz w tym sens, że to się wpasowuje w uniwersum, ale mam przykrą wiadomość - nawet gdybyśmy zdecydowały się na małą zabawę z crossoverem, to Yoru i Crush nie miałyby możliwości spotkania. Przynajmniej gdybyśmy się miały trzymać ustalonych ram Ostatniej Fantazji i Ćmy. Chociaż... Chyba musiałybyśmy to przedyskutować.
Hah, no tak, dlatego napisalam, ze szkoda, bo faktycznie ma zbytnio mozliwosci zeby crush tam sie pojawila... chociaz gdzies zaczelam retro o tym, ze zack ja kiedys zabral na wycieczke do midgaru jak byla jeszcze taka gowniara w wieku 14 czy 13 lat ;)
Usuńaaa, faktycznie, faktycznie. no, zajebalam sie z tym prezydentem, racja, wtedy rufus nie rzadzil shinra. czyli youru jest siostra rufusa i lazarda, tak, juz to mam, sry za zamieszanie ;D
Yhym, czyli tu bardziej Before Crisis niz CC, ale na bardzo dlugo przed tym nie moglo sie to dziac, biorac pod uwage, ze zack dolaczyl do shinry w wieku 16 lat, zapewne tez nie od razu zostal dostrzezony przez angela, a w wieku 19 lat juz był juz soldierem 1 clasy wiec Before Crisis a Crisis dziela no powiedzmy 3 lata, czyli o tyle najdalej mogloby sie to dziac, chociaz ja to widze tak... tuz przed crisisem xd. O rany, lubie tak dlubac w timetable <3 hey, moze sie zbiore i sprobuje cos poszkicowac!
aa, to teraz jeszcze zagwozdka czyja siostra Yoru jest bardziej, bo lazard i rufus to bracia przyrodni (tatusiek mial rozrzut xd) i no, naprawde mi Yoru siedzi w glowie, mysle ze jak tylko dokoncze tekst na ten tydzien (ekhem) to chyba sprobuje to przeniesc na arkusz <3 z naciskiem na 'sprobuje' xd
UsuńNo widzisz, ja to jeszcze nie do końca włożyłam Yoru w ramki czasowe FFVII, więc kto wie. Jak to trochę uporządkuję, to może rzeczywiście Crush będzie miała ciekawe wspomnienia z wycieczki^^
UsuńRównie dobrze tu też mógł zadziałać rozrzut^^ Zwłaszcza, że Lazard i Rufus mają ją tak samo w poważaniu, chociaż to Rufus bardziej jak powietrze ją traktuje.
No ciekawie, coraz ciekawiej sie robi ;D
UsuńNie mam bladego pojęcia o tym uniwersum, więc tak średnio ogarnęłam, o co chodziło, ale całość mi się podobała. Już sam tytuł zwrócił moją uwagę, nie wiem w sumie od czego to zależy, ale niektóre po prostu kupuję od razu i ten do takich należy. I wydaje mi się, że jednak dobrze pasuje do tekstu. Bardzo podobały mi się też te wtrącenia z piosenki, świetnie to wyszło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko