Od dawna nie pisałam, ale
zastanawiając się co mogłabym napisać na diabelski temat przyszła mi do głowy
moja para charakterków. Pierwsze opowiadanie o żniwiarzu napisałam dwa albo
trzy lata temu, dla Justyny. Pamietam, że pogoda była podobna. Pamietam, że
siedziłam na ławce przy ruinach zamku, patrzyłam na rzekę i zapisywałam kolejne
strony po raz pierwszy od lat. To opowiadanie, chociaż dużo krótsze sprawiło,
że czuje tę samą radość. Enjoy J
Spotkanie na szczycie
Znowu była
wiosna. Jak zwykle nieśmiała i niespodziewana, chociaż tak bardzo wyczekiwana
przez wszystkich. Bardzo szybko zmieniała się w lato. Jakby przybiegła za
szybko, wystraszyła się i już zaczęła się cofać przed swoją starszą siostrą.
Jakby popełniła straszną gafę. Z zarumienionymi policzkami chowała się za
wybuchającymi zielenią drzewami i zdmuchiwała po drodze kwiaty z jabłoni i jego ukochanych magnolii.
Tym razem nie
było mu dane rozkoszować się ulubioną porą roku. Tym razem spacerował po
mieście, pozornie bez celu, bez tego cudownego uczucia przyciągania. Tym razem
miał u boku trajkoczącą bez ustanku, rudą kulę u nogi, której nie mógł się
pozbyć nawet gdyby bardzo chciał. Zerknął na nią z ukosa. Patrzyła na niego z
pytającym wyrazem twarzy.
- Słucham?
Przepraszam, byłem kilometry stąd – powiedział, chociaż tak na prawdę nie było
mu przykro.
- No właśnie
widzę... – Odpowiedziała urażona i dodała – jaka jest ostatnia rzecz jaką
pamiętasz?
W jego głowie
pojawił się natychmiast obraz zapłakanej twarzy z wielkimi brązowymi oczami.
Usta poruszały się wolno, ale nie słyszał słów. Jakby oglądał telewizor z
wyłączonym dźwiękiem. Kobieta była uderzająca, a jej smutek był tak ogromny i
wszechogarniający, że stawał się piękny. Piękny jak w greckich posągach. Często
wyobrażał sobię tę scenę jak pietę. On leżący w jej smutnych ramionach, jej
oczy skupione na jego pociągłej twarzy, jej delikatna, niewielka dłoń gładząca
jego policzek. Poczuł spadającą mu na usta słoną łzę i wrócił do
rzeczywistości.
- Mowiłem ci, że
nic nie pamiętam. – Wzruszył ramionami i rozłożył ręce. – Najwyraźniej nie
wszyscy są tacy sami. Nie każdy z nas pamięta. Może w moim przypadku nic nie
było.
- To niemożliwe.
Przecież mówiłam ci, że to jest moje pytanie do każdego żniwiarza, jakiego
spotkam. Zawsze zastanawiałam się czy pamiętamy jak odeszliśmy. Jak ja. Ja
pamiętam każdy szczegół. Kobieta koło trzydziestki...
Znów się
wyłączył. Ona zawsze gadała godzinami. Nigdy się nie zamykała, a kiedy wpadała
w ten trans opowiadania o swoich ostatnich momentach jako człowiek, była
zwyczajnie irytująca. Tęsknił za czasami, kiedy pracował sam i nie musiał
polegać na cudzym instynkcie, żeby wkonywać swoją pracę. Nie miał pojęcia za co
był ukarany, ani kiedy kara się skończy więc cierpliwie pracował z rudą, aż ten
koszmar sie skończy. Robił swoje i oczekiwał, że ona będzie robiła to samo.
Niestety. Ona chciała sie przyjaźnić, dowiedzieć o nim jak najwięcej,
prawdopodobnie pleść warkocze, trajkotać ploteczki o innych żniwiarzach i
malować sobie wzajemnie paznokcie. Cholerna katastrofa.
- Hej!!! –
Poczuł szarpanie za rękaw. Ona była od niego sporo niższa i zawsze ciągnęła za
jakąś część jego garderoby, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Prosiłem cię,
żebyś tego nigdy nie robiła – powiedział, delikatnie podnosząc głos i
spoglądając na nią.
Dziewczyna
rozglądała się w koło jakby czegoś szukała. Zamknęła oczy i wciągnęła głęboko
powietrze. Wiedział doskonale co to znaczy. Wiedział, że poczuła zew. Dostali
wezwanie. Wiedział też, że to co robi, to cyrk.
On nigdy nie musiał sie upewniać gdzie iść i jaki kierunek obrać. To było niesamowite
uczucie, jakby ktoś zawiązał niewidzialną nić wkoło jego serca i ciągnął. Ale
może w jej przypadku było inaczej. Może ona była nowa i jej nić nie była tak
silna jak jego. A może każdy z nich odczuwał to inaczej. Kto wie.
W końcu
otworzyła oczy i popatrzyła na niego.
- Coś jest nie
tak. – W jej głosie dało się słyszeć coś nowego. Niepewność? Strach? – Czuję,
że mamy zadanie, ale nie wiem gdzie mamy iść. Nie czuję przyciągania.
- Może dlatego,
że tym razem jedziecie na dół – odezwał się niski głos zza moich pleców. –
Hades chce was widzieć.
- Hades? – ruda
otworzyła szeroko oczy i usta.
- Lucyfer, Szatan,
Woland, Pan Ciemności... – zaczął wyliczać z usmiechem ciemnowłosy nieznajomy.
– Dla ciebie słoneczko: Szef. Szef chce widzieć ciebie i twojego pochmurnego
przyjaciela. – Wskazał głową na mnie, i tym razem to moje oczy otworzyły sie
bardzo szeroko. Czyżby to była szansa na powrót do normalności?
- Jak się tam
dostaniemy? – Zapytałem zniecierpliwiony. Nagle poczułem, że nie ma chwili do
stracenia.
- Od tego macie
mnie. – Cholera, nawet mnie nasz informator wydał się niesamowicie atrakcyjny,
kiedy uśmiechał się z lekką drapieżnością i tą dziwną iskrą w oku. – Wiecie jak
blondynka dostaje się do piekła? – Jego pytanie spotkało się z dwiema twarzami
bez śladu zrozumienia. Uśmiechnął się raz jeszcze, złożył dłonie w trąbkę i
zawołał przez nie – WINDA!
Natychmiast z
chodnika obok wyłoniła się złota klatka. Pociągnął za dźwgnię, otworzył drzwi i
zapraszająco wskazał na wnętrze wehikułu.
– Czas na was
ptaszki. Pozdrówcie ode mnie diabła.
– Zrobię to – odpowiedziałem puszczając rudą przodem.
– I przypomnij mu, że wciąż jest mi winny 5 dych za pomoc ostatnim razem. – Szczęka opadła mi po raz kolejny w ciągu kilku minut, nieznajomy uśmiechnął się niczym syty kot, strzelił palcami i zapadła ciemność.
– Zrobię to – odpowiedziałem puszczając rudą przodem.
– I przypomnij mu, że wciąż jest mi winny 5 dych za pomoc ostatnim razem. – Szczęka opadła mi po raz kolejny w ciągu kilku minut, nieznajomy uśmiechnął się niczym syty kot, strzelił palcami i zapadła ciemność.
proposuje za żniwiarzy, o taaak. a winda do piekła rozwaliła system (przeciez do piekła jest autostradaaa!!)
OdpowiedzUsuńswoja droga, w tym tygodniu w tekstach królują rude dziewczyny. kochanee <3
prosty, przyjemny tekst, troche szkoda, ze nie bylo wiecej tego diabelskiego posłańca. pozdrawiam c:
O, taka sceneria pisania musiała być magiczna! Fajnie, że coś napisałaś c: nieważne jak często, ważne, że w ogóle!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to uosobienie wiosny na początku!
Kurdę, czy to moja własna schiza, czy mi się wydaje, że pisałaś już na GPK coś o żniwiarzach? Bo tak coś mi świta...
Ten informator mnie rozpierniczył tym żarcikiem o blondynce XDD. Już go kocham. Nie wiem, kim jest, ale go kocham.
Tekst choć krótki, to sprawił, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chciałabym wiedzieć, co czekało naszych bohaterów w piekle!
Ha! Sama chciałabym to wiedzieć :)
UsuńTak, pisałam już o nich. Najpierw osobno, a raz nawet razem :)
Ey! Jak mi sie podobało! <3 Od opisow po relacje zniwiarzy xd upierdliwa ruda i jej pochmurny "przyjaciel" (malowanie nawzajem paznkocixd) podbili moje serce. Zdcecydowanie jestm gloda wieceeeej i przyyykro mi, ze rzadko u nas bywasz, bo naprawde lubie Twoj styl pisania, jest lekki i inteligentny, trafnosc i rzutkość (tak, rzutkosc, to dziwne slowo tu pasuje jak znalazl) opisów powoduje, ze kacik moich ust sie unosi. np porowanie do piety czy o ulubionych magnoliach, ja jestem Twoja, czytajac w ten sposob <3 nie sposob nie palac sympatia do zniwiarza. ale nie zrozumialam kawalu z winda xd a moze nieznajomy mial zryte poczucie humoru xd
OdpowiedzUsuńYay yay, bardzo mi sie podobalo!!!!
Dzięki. Zebyvten dowcip zrozumieć musiałabym ci go pokazać xD #zlot
UsuńPamiętam to uniwersum i cieszę się, że do niego wróciłaś. Opis wiosny bardzo przypadł mi do gustu, aż poczułam ten zew. W ogóle przyjemna scena, choć nieco wyrwana z kontekstu, bo też nie ma ciągu dalszego. Na to liczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hej! :)
OdpowiedzUsuńHa, Żniwiarze! Uwielbiam te postaci dzięki Blackowi, choć ten był zryty.
Ciekawe spojrzenie na temat, a windą wygrywa wszystko! Też uważam, że to jest najlepszy transport do piekieł :D
Pozdrawiam.