Akcja
tego tekstu dzieje się bezpośrednio po tym z 42. tygodnia. Postaram
się, żeby był zrozumiały również dla tych, co nie czytali
"poprzedniego". Mimo to będzie trochę wyrwany z
kontekstu, bo to fragment mojego przyszłego projektu i jak na razie
wykorzystuję bohaterów czasem do GPK. Muszę dla niego wymyślić
tytuł, bo nie wiem, jak o nim mówić.
Plan
był taki, żeby po kilku słabych tekstach napisać coś trochę
dłuższego i bardziej dopracowanego.
P.S.
Dwóch na trzech pojawiających się tu bohaterów to wampiry. Wiem, ostatnio ten pomysł często wraca xD Jeśli
ktoś nie lubi takiej tematyki, to nie zmuszam do czytania.
Aktina
Przeszłość
nie znika
Drzwi
do mieszkania otworzyły się z lekkim skrzypnięciem. Derek zapisał
w pamięci, aby je później naoliwić. Teraz miał jednak ważniejsze
rzeczy do zrobienia. Uwieszona na jego ramieniu Sara prawie nie
poruszała nogami. Nie wiedział, ile narkotyków wzięła, ale
połączenie ich z dużą ilością alkoholu mogło dać tylko jeden
efekt. Już w taksówce nie dało się zamienić z nią słowa. Na
szczęście mógł jeszcze liczyć na Samanthę, ponieważ bez jej
pomocy zaprowadzenie praktycznie nieprzytomnej wampirzycy do domu
byłoby nie lada wyzwaniem.
Mijali
właśnie kanapę w salonie, kiedy Sara wyrwała się z uścisku
Dereka i przyjaciółki, po czym rzuciła na mebel.
-
Tak, jesteś już u siebie, możesz iść spać, ale daj się chociaż
zabrać do łóżka - westchnął chłopak.
Za
plecami usłyszał stłumiony śmiech Sam. Odwrócił się do drugiej
wampirzycy, rzucając jej mordercze spojrzenie. Ta tylko odchrząknęła
i przybrała poważny wyraz twarzy. Miał rację, to nie był
najlepszy czas do tego typu żartów.
-
Lepiej pomóż mi ją podnieść. - Darował sobie jakikolwiek
komentarz do zachowania blondynki. Złapał Sarę za rękę i
spróbował podnieść do pozycji siedzącej, ale ta odepchnęła go.
-
Ja tu zostaję - wybełkotała. Objęła jedną z kolorowych poduszek
i podłożyła sobie pod głowę.
-
Zostaw ją - poradziła Samantha. - Przecież tutaj też może spać.
-
Nic jej nie będzie?
-
Od kilku godzin na kanapie? - parsknęła. - Nie jest żadną
księżniczką.
-
Od narkotyków - sprecyzował Derek. Nie mógł uwierzyć, z jaką
konsekwencją wampirzyca obraca wszystko w żart.
Sam
podeszła do przyjaciółki i złapała ją za rękę. Miała moc
rozpoznawania chorób i chociaż nie umiała ich jednocześnie
leczyć, po to ukończyła studia medyczne, znacznie ułatwiło jej
to karierę lekarską.
-
Wszystko dobrze. Organizm unieszkodliwi szkodliwe związki chemiczne,
tylko trochę to potrwa. Później będzie musiała zregenerować
siły. Przez jakiś czas może być osłabiona.
-
Naprawdę nie rozumiem, jak to się stało, że byłyście cały czas
razem, a ona teraz jest w takim stanie.
-
Właściwie to nie byłam z nią cały czas. W tym lokalu umówiłam
się z pewnym... znajomym. Przenieśliśmy się do innego
pomieszczenia na trzy, może cztery godziny.
-
Zostawiłaś ją samą przy barze, chociaż wiedziałaś, jak
wpłynęło na nią zobaczenie brata. Ty śmiesz nazywać się jej
przyjaciółką?!
-
Hej, bez takich! - Wskazała go palcem tak jak rodzice tłumaczący
dziecku, czego nie wolno robić. - Chcę ci przypomnieć, że to ty
byłeś z nią w momencie, kiedy prawie wpadła na Jamie'ego. Nie
zostałeś z nią na ani chwilę dłużej. Po prostu złapałeś
torbę i pomachałeś jej na do widzenia.
-
Nie mogłem wiecznie tu mieszkać tylko dlatego, że Sara mnie
uratowała. Każde z nas musiało wreszcie wrócić do normalnego
życia.
-
Do życia, którego byś nie miał, gdyby wcześniej ci go nie
uratowała - podkreśliła, wykorzystując jego własne słowa. - Nie
byłeś jej winny chwili rozmowy?
-
Jestem tylko człowiekiem, bez żadnych mocy pozwalających mi
widzieć jej myśli czy przeszłość. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego
zobaczenie brata przez ułamek sekundy było dla niej tak trudne. Nic
mi nie powiedziała. Nie mogłem tego przewidzieć. - Odwrócił się
od Samanthy, nagle bardzo zainteresowany czymś na stoliku kawowym.
Im dłużej zastanawiał się nad własnym zachowaniem, tym bardziej
wątpił w swoje racje.
-
No tak, bo Sara bardzo chętnie dzieli się informacjami o swoim
wcześniejszym życiu, prawda? - Pytanie wampirzycy było retoryczne,
ale trafiało w sedno i dobrze o tym wiedziała. Może i Derek ukrył
przed nią swoją twarz, lecz o zdenerwowaniu mówiło całe jego
ciało, postawa, przyspieszone bicie serca.
-
Możesz już iść do siebie. Zostanę tu z nią, aż się obudzi, a
później się zobaczy - powiedział, nadal nie patrząc na Sam. -
Gdyby coś się działo, zawołam cię.
Blondynka
wiedziała, że tym razem powinna odpuścić. Kiedy zamknęła za
sobą drzwi, jeszcze przez chwilę można było słyszeć stukot jej
obcasów na klatce, dopóki nie weszła do swojego mieszkania
sąsiadującego z tym należącym do Sary.
W
pierwszej chwili chłopak miał ochotę czymś rzucić, ale nie
zostawił u Sary nic, co mógłby bezkarnie zniszczyć. Nie było go
tu od dwóch tygodni, ale mógł się założyć, że nadal pamięta,
co gdzie leży. Wiedziony pierwszą myślą, skierował się do
kuchni. Na blacie znalazł pusty woreczek po krwi. Zdziwiło go to.
Kwestia ukrywania pozostałości po posiłkach do tej pory była
bardzo ważna dla wampirzycy. Odruchowo spojrzał na datę zapisaną
na opakowaniu, która określała, kiedy jego zawartość została
pobrana od dawcy. Była sprzed dziesięciu dni. Zajrzał do lodówki
i pierwsze, co zobaczył, to ludzkie jedzenie pozostałe jeszcze z
okresu, kiedy tu mieszkał. Cześć produktów była zepsuta, ale
czym się dziwił. Wyrzucił je do śmieci, po czym zaczął
przerzucać kolejne woreczki z krwią. Jeszcze nie tak dawno
obrzydzał go ten widok, a teraz robił to bez większego wrażenia.
W końcu musiał zaakceptować świat, który sam się przed nim
ujawnił.
Wszystkie
porcje pożywienia Sary były opatrzone tą samą datą. Zdążył
poznać jej zwyczaje, więc wiedział, że robi zaopatrzenie raz na
tydzień i w takiej ilości, żeby starczyło jej na najwyżej siedem
dni. Nie ruszyłaby starszej krwi. Wszystkie te informacje nasuwały
tylko jeden wniosek - nie jadła tak często jak powinna, stąd
zapas.
Wrócił
do śpiącej Sary. Nachylił się nad nią i zabrał kosmyk włosów
z jej twarzy po czym usiadł w fotelu. Emocje powoli zaczęły
opadać, dopiero wtedy poczuł, jak bardzo jest zmęczony, bardziej
psychicznie niż fizycznie. Nie zauważył, kiedy zasnął.
***
Pierwsze,
co do niej dotarło, to blask słońca rażący ją w oczy nawet
przez zamknięte powieki. Czasami nie wiedziała, co ją podkusiło,
żeby kupić mieszkanie z salonem posiadającym całkowicie
przeszkloną ścianę. Z drugiej strony, zwykle nie spała na
kanapie.
Nagle
dotarło do niej, że nie jest sama. Usłyszała miarowy oddech i
bicie serca. Trochę się przestraszyła, bo powinna wyczuć czyjąś
obecność dużo wcześniej. Poderwała się z miejsca. Gwałtowny
ruch wywołał u niej zawroty głowy, ale względnie szybko je
opanowała. Wreszcie mogła spojrzeć w stronę fotela. Kiedy ujrzała
Dereka, miała mieszane uczucia. Niby był to normalny widok, który
towarzyszył jej przez sześć tygodni, ale chłopaka nie powinno
tutaj być. Spróbowała przypomnieć sobie, co takiego działo się
ostatniej nocy. Pojedyncze obrazy zaczęły składać się w całość.
Wypad z Sam do baru, oczywiście Ruby, bo jej przyjaciółka innego
nie uznaje. Później drink za drinkiem. Nie musiała się
ograniczać, ponieważ wypłata z Organizacji dopiero co wpłynęła
na jej konto. Dealer pojawił się w najkorzystniejszym dla niego
momencie, ponieważ kupiła wszystko, co podstawił jej pod nos.
Podejrzewała, że wprowadził go jakiś stały klient, a handlarz
zauważył kolejną okazję do zarobku. Później zapamiętała tylko
próby Samanthy odciągnięcia jej od baru i pojawienie się Dereka.
Przynajmniej wiedziała, skąd się tu znalazł.
Chwiejnym
krokiem poszła do łazienki. Miała ochotę zwymiotować, ale i tak
nie miała czym. Jej ciałem wstrząsnęły dreszcze, a chwilę
później wszystko na nowo zaczęło kręcić się przed oczami
wampirzycy. Chwyciła się brzegu umywalki, próbując utrzymać
równowagę.
-
Ostatni raz - wyszeptała sama do siebie. - Ostatni raz.
-
No ja mam nadzieję.
Sara
podskoczyła na dźwięk głosu Dereka. Jej zmysły naprawdę były
przytępione, skoro nie usłyszała tego, jak się zbliżał.
-
Nie spodziewałam się zobaczyć ciebie w klubie. Myślałam, że
kompletnie odciąłeś się od... tego wszystkiego. - Wyminęła go w
drzwiach i wróciła na kanapę.
-
To jednak nie jest takie proste. Zresztą, już nie jestem pewny, czy
chciałbym wrócić do życia sprzed tamtego ataku, chociaż
ujawnienie się przede mną świata wampirów mogło być mniej
bolesne.
Oboje
skrzywili się na wspomnienie tamtej nocy.
Sara
złapała koc złożony w kostkę po jednej stronie sofy i zarzuciła
go sobie na plecy. Nie wiedziała, co miało to zmienić, ale od razu
poczuła się lepiej, bezpieczniej, jak w dzieciństwie.
Derek
bez słowa włożył jej w dłonie kubek z krwią. Wampirzycę
ścisnęło w żołądku, kiedy dotarł do niej zapach posiłku. Była
głodna, nawet bardzo, ale nie rzuciła się do picia. Podniosła
wzrok na człowieka ze zdziwieniem.
-
Skoro sama o siebie nie dbasz, ktoś musi przejąć tę rolę. Poza
tym mam okazję odwdzięczyć ci się za opiekę, a nie byłem
wdzięcznym pacjentem. - Zajął swoje miejsce w fotelu, ale najpierw
przesunął go bliżej Sary.
-
W takim razie muszę to jakoś wykorzystać. - Zaśmiała się, po
czym przyłożyła usta do krawędzi kubka i wzięła kilka dużych
łyków. - Zapomniałam, że nie byłam w banku krwi... -
wymamrotała, próbując ignorować wstrętny smak. - Co robisz? -
zapytała, widząc jak Derek wyciąga telefon.
-
Piszę do Samanthy. Mogłem pomyśleć o tym wcześniej. Zaraz
przyniesie ci świeżą porcję ze swoich zapasów.
-
Nie, zaczekaj. - Odstawiła naczynie z gęstą cieczą. Odwróciła
wzrok od chłopaka i przez chwilę liczyła ruchy sekundnika
ściennego zegara. Piętnaście, szesnaście... Ile jeszcze ich
będzie, zanim wydobędzie z siebie kilka pierwszych słów? - Wiesz,
że w noc, kiedy zostałam przemieniona, wracałam z imprezy. Wyszłam
jako pierwsza, byłam zmęczona. Reszta znajomych nadal bawiła się
w najlepsze. - Sześćdziesiąt jeden, sześćdziesiąt dwa... -
Zadzwoniłam do Jamie'go, ale on był z kolegami, nie chciało mu się
po mnie przyjechać. Kiedy zaczęłam dochodzić do siebie, już jako
wampir, musiałam wytłumaczyć moją kilkudniową nieobecność i
to, że mnie już nigdy nie zobaczą. Spotkanie twarzą w twarz nie
wchodziło w grę. Odebrał właśnie mój brat. Musiałam to
załatwić od razu, nie mogłam po prostu zadzwonić później. Dałam
mu do zrozumienia, że tamtej nocy ktoś mnie skrzywdził, a nic
takiego by się nie stało, gdyby ruszył swój leniwy tyłek i
zabrał mnie spod klubu w szemranej dzielnicy. Dalej było tylko
gorzej, bo zaczęłam płakać i krzyczeć. Zrzuciłam na niego całą
winę, oznajmiłam, iż nie chcę więcej wiedzieć ani jego, ani
rodziców, wyjeżdżam i nigdy nie wrócę. Do dzisiaj wysyłam im
kartki z różnych części świata, ich jedyne dowody na to, że
żyję. Teraz powiedz mi, jak po tym wszystkim miałabym spojrzeć mu
w oczy, wyrastając przed nim na ulicy, skoro zapadłam się pod
ziemię na prawie dwa lata?
W
pomieszczeniu zapadła cisza przerywana tylko tykaniem zegara. O
dziwo świat się nie skończył, kiedy wreszcie wyrzuciła z siebie
to, co narastało w niej od dwóch tygodni.
Derek
drugi raz tego dnia sprawił, że podskoczyła. Tym razem spowodowała
to jego dłoń niepewnie położona na jej ramieniu. Po chwili chwyt
stał się pewniejszy, bardziej zdecydowany. Kucnął przed nią,
drugą ręką chwytając ją za brodę. Nie chciała z nim walczyć.
Spojrzała mu głęboko w zielone oczy, a chwilę później dała się
objąć.
Hej!
OdpowiedzUsuńWampiry to średnio moja bajka, ale i tak przeczytałam. I wiesz co? Wciągnęłam się! Naprawde fajny tekst, odpowiednia długość, nie za krótki i wszystko w nim jest. Najpierw mnie mega interesowało czy Derek też jest wampirem, a potem o co chodzilo z tym bratem.
Poza tym zrobiłaś fajny klimat, wyobraziłam sobie to mieszkanie z przeszkloną ścianą i te worki z krwią (brrrrrrr...) i ta cisza przerywana tykaniem tez fajna!
Jedno mini "ale" - zastanawialam sie czy jak juz zaczela mowic, to dalej liczyla te sekundy na zegarze? Bo potem pojawia sie 61, 62 i w sumie myslalam ze to jest taki zabieg, że niby zaczeła mowic, ale tak naprawde uklada to sobie w myslach i dalej liczy i nie mówi. Ale nie wiem jaki byl zamysl.
Pozdrrrr :) Czekam na wincyj wampirow :)
Z tymi sekundami miało być tak, że powiedziała część, zamilkła znowu na chwilę (to 61, 62) i dopiero wtedy powiedziała resztę. Dopisałabym dwa słowa i wszystko byłoby jasne :)
UsuńCieszę się, że jednak Ci się spodobało! :D To są właśnie Ci bohaterowie, którzy chodzą za mną od paru lat, co Ci pisałam pod tekstem z tamtego tygodnia, i teraz już wiem, że się od nich nie uwolnię ;) Także jeszcze jakiś tekst z nimi przeczytasz na GPK, na pewno ;) Ostatecznie możesz nadrobić dwa poprzednie z tego świata xD
Tak mi się nasunęło - skoro Sara w łazience nad umywalką mówiła słowa tematu, tam się też jawił Derek, to skąd sofa i leżący na niej koc? Chyba zabrakło jednego zdania, które przeniosłoby ich do innego pomieszczenia.
OdpowiedzUsuńWidać, że wiesz, o czym piszesz, a zwyczaje wampirów nie są dla Ciebie obce (jakkolwiek to nie brzmi xD). Dobry tekst, ma ręce i nogi. Do tego ukazałaś przeszłość Sary, trochę lepiej rozumiem jej zachowanie.
Pozdrawiam :)