Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 23 lipca 2017

[49] Głośniej, bo cię świat nie słyszy ~ Laurie

Pożegnaj jutro: Głośniej, bo cię świat nie słyszy (wyrwane z kontekstu)

Tak prostego tematu dawno nie było, bo nawet nie trzeba się do niego zbytnio wysilać. Niemal każde uniwersum tu pasuje, a wymyślenie nowej historii też nie stanowiłoby problemów, więc to kolejny raz, kiedy zabieram Was do świata Pożegnaj jutro. Scena z któregoś rozdziału, wyrwana z całości i bez piosenki z nieco sparafrazowanym tekstem z tematu. Nie oczekujcie za wiele:)


            – To na razie, panowie!
            Corrie pomachała im na pożegnanie i zniknęła za drzwiami klubu, mając nadzieję, że jednak zdąży na autobus. Reszta zespołu rozsiadła się wygodnie na barowych stołkach, delektując się zimną colą* przygotowaną przez Nel ku wyraźnemu niezadowoleniu Grimmjowa, który przyglądał im się spode łba.
            – Jak już skończyliście rzępolić, zabierać zabawki i fora ze dwora – warknął Jaegerjaquez.
            – Nie spinaj się tak, Grimm. – Renji wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Wiemy, że też byś chciał zagrać, żeby laski na ciebie leciały.
            – Na bębniarzy nie lecą, Abarai – odgryzł się Grimmjow, sprawiając, że policzki perkusisty zaczęły kolorem przypominać jego włosy.
            To rozbawiło pozostałych prócz Kiry, który zdawał się przebywać we własnym świecie. Nie po raz pierwszy od jakiegoś czasu. Przekładał w palcach długopis z nieobecnym spojrzeniem utkwionym w wejściu do klubu.
            – Ej, Kira, pobudka. – Renji zmienił obiekt zaczepek. – Coś się tak zawiesił na tych drzwiach?
            Izuru zaraz odwrócił wzrok na notatnik przed nim, ale słowem się nie odezwał. Renji spojrzał na Hisagiego, lecz ten wzruszył tylko ramionami na zachowanie przyjaciela, wiedział już, o co chodzi, ale nie czuł potrzeby odzywania się.
            Abarai zmarszczył brwi, spoglądając to na Kirę na nowo zainteresowanego tylko białą kartką, to na drzwi, za którymi parę minut temu zniknęła ich wokalistka. Coś mu nie pasowało w tym wszystkim, chociaż elementy układanki powoli wskakiwały na swoje miejsca.
            – Renji, bo ci się mózg przegrzeje – zażartował Kurosaki, widząc skupioną minę Abaraia.
            Miał jeszcze coś dodać, gdy perkusista wrzasnął:
            – O mój Boże! Kira, ty się zabujałeś! W Corrie!
            – Głośniej, bo cię świat nie słyszy. – Shuuhei zaliczył właśnie wzorowego facepalma.
            Czasami zastanawiał się, dlaczego, do diabła, wciąż trzyma go w zespole, bo czasem głupota Abaraia była tak porażająca, że brakowało na nią słów.
            Kira tymczasem zdążył spurpurowieć i chyba próbował zniknąć w miejscu, uparcie nie spoglądając na nikogo, jakby oczekiwał, że za chwilę go rozszarpią.
            – No co? – żachnął się Renji. – To w końcu twoja upragniona muza, za którą tak jęczałeś przez całą wiosnę, a teraz Kira chce ci ją odbić.
            – Zacznijmy od tego, że przyjaźnię się z Corrie i nie ma między nami żadnej chemii? – Brew Hisagiego uniosła się lekko w geście zirytowania.
            – Pieprzenie – prychnął Renji. – Startujecie do jednej laski. Ładna to ona jest, ale to zwykle przez kobiety rozpada się męska przyjaźń, Kira.
            – Nie wiem, o czym mówisz, Renji – odparł Izuru, wrzucając swoje przybory do torby. – Też powinienem iść, inaczej spóźnię się do pracy.
            – Nie ma takiego uciekania.
            – Abarai, przesadzasz, pawianie durny – odezwał się Hisagi. – Że ty nie umiesz przeboleć nieodwzajemnionej miłości, nie znaczy, że wszystkich to dotyczy.
            – To cios poniżej pasa, Hisagi.
            – Należało ci się, skoro nie umiesz zamknąć gęby, kiedy trzeba. Kira, zdzwonimy się wieczorem.
            – Jasne. Na razie.
            Hisagi westchnął ciężko, a atmosfera zrobiła się jakaś cięższa. Stukał niecierpliwie palcami o bar jak zawsze, gdy coś wyprowadziło go z równowagi. Już od jakiegoś czasu widział, co się kroi, ale że żadne nie zaczynało tego tematu, on też milczał. Zresztą znał Kirę nie od dziś, wiedział, że prędzej zaprzeczy niż przyzna się do czegokolwiek, z Corrie chyba było podobnie. Lepiej było dać im to załatwić samym niż sztucznie przyśpieszać i doprowadzić do jakiegoś błędu.
            – Ale bez jaj. Corrie i Kira? To nawet nie jest śmieszne – stwierdził Renji, bawiąc się pustą już butelką po coli. – Oni do siebie w ogóle nie pasują.
            – Nie nam o tym wyrokować – mruknął Shuuhei.
            – Naprawdę ci to nie przeszkadza? To w końcu twoja muza.
            – To mam ją w piwnicy zamknąć? Tu się puknij, pawianie. – Postukał w czoło przyjaciela. – Tylko żebyś nie ogłuchł od echa pustki.
            – Bardzo zabawne. Zresztą wiesz, jak to się z nim zawsze kończy. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.


*Dlaczego cola? Bo próba była przed południem, a większość z nich ma jeszcze jakieś zajęcia bądź pracę. Wolałabym nie narażać Abaraia choćby po jednym piwie na spotkanie z jego przełożonym, niejakim Byakuyą Kuchikim. To się może źle skończyć:) Dlatego jest grzecznie.

3 komentarze:

  1. Krótko, ale mnie się podoba. Choć właściwie wiedziałam, jak to będzie wyglądać, bo podejrzenie nasuwa się samo, to czytało się przyjemnie.
    Chłopaki mnie rozwalają swoimi odzywkami, ale lubię cały zespół.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chociaż oglądałam trochę Bleacha, to jednak uderza mnie nadmiar tych nazwisk, z czego nie ogarniam w końcu kto jest kim.
    Prędzej to taki szybko dialogowy tekst, z którego wiele nie można wyczytać, ale niektóre teksty panów rzeczywiście rozwalają, szczególnie ten o muzie i piwnicy XDDD.

    OdpowiedzUsuń