Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 9 lipca 2017

[47] Młodsza, głupsza siostra ~ Marchewkonator



Wszystko zaczęło się normalnie, jak na każdej imprezie urodzinowej małolatów. To wcale nie tak, że zgodziłam się pilnować młodszej siostry i całego domu, kiedy rodzice pojechali na wakacje, a o imprezie dowiedziałam się ostatnia, jakieś pół godziny przed. Oczywiście, że nie obchodziło mnie co ona robi, ale bez przesady, chciałabym mieć gdzie mieszkać do powrotu rodziców, do tego wydziedziczenie nie wchodziło w rachubę, dlatego ostatecznie skończyłam z bandą gówniarzy na całą noc. Na początku nawet nie próbowałam udawać, że mnie interesują, ale w momencie, kiedy zaczęli drzeć się tak głośno, że obawiałam się nalotu policji, musiałam iść coś z tym zrobić. Oderwanie się od filmu było przykre, acz konieczne w tej sytuacji. Nie spodziewałam się jednak, że przez dwie godziny zdążyli zrobić tak wielki syf w całym domu.

Wychodząc z pokoju wpadłam na dziwną kupę czegoś i do tej pory nie jestem pewna co to było. Ominęłam ją starannie, żeby już jej nie dotknąć i skierowałam się do kuchni, po drodze mijając migdalącą się parę. Dobra, ja rozumiem, hormony i te sprawy, ale od tego ludzie nie zmieniają się w glonojady, a przynajmniej nie powinni. Myślę, że to można leczyć, na początku wystarczy odstawić alkohol i wszelkie środki psychotropowe, a później pochodzić do kościoła przez tydzień. Gdyby ktoś pytał: nie, nie sprawdzałam i nie mam zamiaru, moja ludzka postać mi wystarcza, nie potrzebuję wielkiej przyssawki na twarzy.


W korytarzu była tylko ta jedna para, reszta rozlokowała się po kuchni i salonie. Omijając wszelkie puszki i butelki weszłam do tego pierwszego pomieszczenia i wcale nie spodobało mi się to, co tam zobaczyłam.

Myślałam, że to na korytarzu był syf, jednak się myliłam. W kuchni panował taki chaos, że to chyba na nim wzorowali się Grecy w swojej mitologii. Wszechobecne puszki i butelki po alkoholu wcale nie były największym problemem, nie były właściwie żadnym problemem, bo sprzątało się je bardzo łatwo. Gorsze były porozlewane po blacie płyny, których źródła wolałam nie znać. Pewnie się kleiły, bo co to właściwie mogło być? Od samego myślenia o tym zrobiło mi się niedobrze. Resztki jedzenia walały się właściwie wszędzie, ale to nic dziwnego przy jakiejkolwiek pijackiej imprezie. Zastanawiało mnie jednak porozsypywane confetti. Confetti, serio? Kto wpadł na tak idiotyczny pomysł? Kto w ogóle pomyślał o imprezie w tym domu? W sumie co mnie to wszystko obchodzi? To siostra będzie sprzątać, nie ja.

Moje rozmyślania przerwał głośny jęk od strony jadalni. Właściwie jadalnia z kuchnią tworzyły jeden, duży pokój oddzielony półścianką, przez którą nie widziałam co się dzieje. No dobrze, ale jeśli coś się komuś stało i teraz umiera tam, cały zarzygany? Czy mnie to właściwie obchodzi? Pomyślmy, jeśli ktoś by umarł teraz w domu, to raczej byłaby to moja wina i to mnie by za to zamknęli, prawda? Ostatecznie skapitulowałam, bo życie na wolności nie wydawało się takie złe. Z wielkim zniechęceniem przeszłam do drugiej części pomieszczenia, ale zaraz po ominięciu półścianki zamarłam z niedowierzeniem.

Na stole leżała na wpół goła dziewczyna, podpierając się na ramionach, a między jej nogami stał chłopak. Właściwie nie jestem pewna, co tak właściwie robili, ale szczerze? Gówno mnie to obchodziło.

– No kurwa mać, bez przesady! Wypierdalać stąd, natychmiast! – wydarłam się na dwójkę, która powoli pozbierała się, śmiejąc się przy tym pod nosami, a później na cały głos. Dziewczyna śmiała wyszczerzyć się do mnie i puścić mi oczko.

Całkowicie wyprowadzona z równowagi poszłam do salonu, gdzie najwyraźniej zebrała się cała reszta towarzystwa mojej siostry. Rzeczywiście, większość małolatów siedziała właśnie tam, w kółeczku, jednak nie spodziewałam się, żeby grali w łapki. Na środku kółka leżała butelka, którą co chwilę ktoś kręcił. Hmm, czyli grali w butelkę? W takim razie nie mogło być aż tak źle.

Właściwie ta butelka polegała na czymś innym, niż się spodziewałam. Przyszłam do pokoju w momencie, kiedy jedna osoba kręciła. Wypadło na jakąś znajomą mojej siostry, zdarzyło mi się ją widzieć kilka razy. Wtedy to ta dziewczyna kręciła po raz drugi i tym razem wylosowano chłopaka Teresy, najlepszej przyjaciółki tej idiotki zwanej moją siostrą. Spodziewałam się, że będą sobie zadawać jakieś żenujące pytania, jednak ich nie doceniłam. Dwójka przybliżyła się do siebie i bez skrupułów pocałowali się na oczach wszystkich, tak, że nawet mi zrobiło się ciepło. Przypominali przy tym nawet tamtą parę glonojadów, tyle że byli przy tym bardziej trzeźwi i lepiej im wyszło. Oderwali się od siebie cali zarumienieni, z tym charakterystycznym błyskiem w oczach, jednak nie dane im było cieszyć się zbyt długo. Na dziewczynę rzuciła się Teresa i to dosłownie z pazurami, najwyraźniej chciała jej wydłubać oczy. Nie powiem, wizja takiej bójki bardzo mi się spodobała, ale ostatecznie musiałam mieć na względzie policję i ewentualne pogotowie oraz krępujące pytania o stan ich trzeźwości. Gdyby się tak nad tym zastanowić, nigdy go nie widziałam, ich stanu trzeźwości. Za każdym razem byli pod wpływem czegoś, czego nazwy pewnie nigdy nie słyszałam. Znaczy oczywiście, najczęściej po prostu się upijali, ale skąd miałam wiedzieć co brali tym razem? Dziewczyna rzuciła się na inną, tak się dzieje po alkoholu? Tak właściwie, kto jeszcze gra w butelkę w naszych czasach? Masakra.

Mimo tych wszystkich dywagacji musiałam interweniować, chociaż wcale nie interesowało mnie która z tych dziewczyn będzie z tym blondynkiem. Jaka to różnica? I tak by ją w końcu zdradził, nie ważne którą.

– Boże, małolaty, uspokójcie się – złapałam jedną za ramię, ale nie przewidziałam, że mi odwinie. Która to właściwie była? Nie ważne, bolało.

Od uderzenia zatoczyłam się do tyłu, wpadając przy tym na kogoś, tak, że oboje upadliśmy na ziemię, tłukąc coś. Nie za bardzo widziałam co się dzieje, ale ktoś poderwał mnie za koszulę do góry i postawił na nogi.

– Co Ty tu robisz? Wynocha stąd, nie potrzebujemy twojej opieki! – krzyknęła do mnie siostra, w każdym razie tak mi się wydawało. Edyta miała dosyć charakterystyczny głos, który ciężko było pomylić. – Idź się zaszyj w swojej norze, jak zwykle, albo znajdź sobie własnych znajomych, a nie przychodź i psuj mi imprezę!

Odwróciłam się i po omacku poszłam do swojego pokoju, chyba spuchło mi prawe oko. Albo oba, nie wiem, nie zwróciłam uwagi. Po drodze wpadłam na glonojady, które wyraziły swój protest w dosyć dosadny sposób. Jak właściwie rozmawia się z przyssawkami zamiast ust? Nie chciałam się przekonywać, serio. Zapomniałam tylko o tym czymś, co leżało zaraz przed moim pokojem, więc potknęłam się o to i wpadłam w swoje drzwi, których nie zamknęłam te kilka minut wcześniej. Gdzieś w międzyczasie mignęła mi czyjaś twarz, najwyraźniej ta kupa była mocno pijanym człowiekiem, który usnął pod moim pokojem. Nie ważne kim lub czym była, wylądowałam na podłodze, mocno przy tym obijając kolano i biodro. Nie przejęłam się tym ani trochę, bo mój pokój był już zajęty. Na moim łóżku, tym razem już w większym negliżu, leżała ta sama para, co na stole w kuchni. Dobrze, tak, myślałam, że wcześniej przesadzili, ale teraz miałam ochotę ich rozszarpać.

Nie, nie przeszkadzajcie sobie. Postoję i popatrzę – oparłam się ramieniem o framugę i rzeczywiście patrzyłam. Obydwoje zamarli, nie wiedząc do końca jak się zachować. – Uwielbiam być piątym kołem u wozu, naprawdę. W tym przypadku raczej trzecim, ale to nie ma żadnego znaczenia. Nie, spokojnie, to nie sarkazm, wcale – kontynuowałam, jednak oni dalej nie załapali. – Wypierdalać stąd gnoje, nie będziecie mi się pieprzyć w łóżku! Już!

Zerwali się jak oparzeni, zapominając przy tym o części swojego ubrania. Nie powiem, reszta musiała się nieźle z nich później uśmiać, ale jakoś nie było mi ich szkoda. W sumie ciekawi mnie jak to wszystko zauważyłam, skoro miałam spuchnięte oko (lub oczy, do tej pory nie wiem, bo następnego dnia nie miałam nawet siniaka na twarzy). Niestety, rano musiałam sprzątać te ubrania z podłogi, na szczęście gumowymi rękawiczkami. Dobrze, że nie złapałam przy tym niczego.

Odpowiedzcie mi tylko na jedno pytanie: co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą? Za moich czasów…

3 komentarze:

  1. Yo! Z ciekawością biorę się za tekst, cóż tym razem przygotowałaś... ;)
    Długie zdania, niektóre, nie wprawiają w całkowitą dezorientację, ale myślę,że jakby podzielić na pół, byłoby jeszcze lepiej:)
    " i do tej pory nie jestem pewna (przecinek) co to było." pierdoła, ale jak już chyba wspominałam, lubię przecinki ;D Generalnie zawsze oddzielamy nimi od siebie zdania składowe, wszystkie partie w których wystepuje czasownik, orzeczenie. Na tym przykładzie: i do tej pory nie JESTEM pewna co to BYŁO. Sorry ze tak tłumaczę jak dziecku, ale mi samej ta wiedza się przydała pzt jestem zwolennikiem jednak - mimo że wydaje mi się, iż nie bardzo umiem - wyjasniania tego, dlaczego tak nie inaczej.
    Koniec o tych przecinkach!

    Dobra, ja rozumiem, hormony i te sprawy, ale od tego ludzie nie zmieniają się w glonojady, a przynajmniej nie powinni.
    xd xd xd podejscie bohaterki do swiata nastolatkow, te kupki czegos niezidentyfikowanego - <3 !! PIEKNE

    ahahahah juz kolejne zdanie znowu mnie rozwalilo xd
    Myślę, że to można leczyć, na początku wystarczy odstawić alkohol i wszelkie środki psychotropowe, a później pochodzić do kościoła przez tydzień
    <3 <3 <3 Bosz! zapamietam je na dlugo! Wlasnie sie zakochuje w Twoim poczuciu humoru! ;D

    Małe powtórzenie ze słowem "właściwie".

    Ostatecznie skapitulowałam, bo życie na wolności nie wydawało się takie złe.
    <3

    ale zaraz po ominięciu półścianki (przecinek) zamarłam z niedowierzeniem.

    która powoli pozbierała się, śmiejąc się przy tym pod nosami, a później na cały głos. Dziewczyna śmiała wyszczerzyć się do mnie i puścić mi oczko.
    Heh, z jednej strony fajnie się to skomponowało - śmiejąc się, a potem śmiała w innym kontekście. Jeśli efekt zaierzony OK, jeśli nie chciałaś odwracać uwagi to "miała czelnosć" też by się sprawdziło ;)

    ale skąd miałam wiedzieć (przecinek) co brali tym razem?

    Ale się wkręciłam w tekst! Życiowy, lekki, zabawny! I akcja rwie do przodu ;D

    Nie ważne --> nieważne

    Nie za bardzo widziałam (przecinek) co się dzieje

    , albo znajdź sobie własnych - przed 'albo' nie stawiamy przecinka (tylko w takiej sytuacji, kiedy je powtarzamy, np: albo oddasz mi hajs, albo wpierdol)

    O rany a ja myslalam ze mojej bohaterce robią krzywde ;D Twoja juz jest cala bidna poobijana ;D

    Cytat na ten tydzien wkomponowalas w calosc PO PROSTU MISTRZOWSKO ;D Morda mi sie ucieszyla. Bardzo naturalnie wyszlo.

    Naprawdę się dobrze bawiłam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niemalże pałam chęcią mordu w stosunku do tej małoletniej imprezowiczki. Tekst może nie odkrywczy, ale temat tygodnia zawarty bardzo fajnie i całkiem zgrabnie! Ładnie wpleciony w całość i w ten jeden konkretny fragment pod koniec. No naprawdę mi się to podobało! Jeżeli chodzi o błędy gramatyczne to ja sama mam z nimi problemy, więc słuchaj Wilczego. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepięknie zrealizowany temat. Całym serduchem utożsamiam się z główną bohaterką - gdybym była na jej miejscu, zachowałabym się identycznie! Też nie rozumiem dzisiejszej nastoletniej mlodzieży, jakoś ja przez ten okres przeszłam inaczej (zamieniając się w introwertyka, lepsze to niż chlanie, ćpanie i tym podobne). Za tak plastyczną postać bardzo dziękuję! Świetny tekst.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń