Miałam
sobie zrobić przerwę, ale GPK uzależnia. Tym razem krótki tekst. No i z moimi
ulubionymi bohaterami :)
– Serwus,
Franek! – Tadeusz przywitał się z kolegą niedbale kiwając ręką.
– Serwus! – Kohrel
nawet nie podniósł głowy znad silnika. Nigdy nie znał się na mechanice, a
tymczasem musiał uruchomić tego grata w przeciągu kilku kolejnych godzin. W
przeciwnym razie nici z akcji.
– Jak ci idzie?
– Tak jak widzisz –odburknął
dowódca ze zmarszczonym czołem – pytałem już o Bazyla, ale jest w Radomiu.
Nie wróci wcześniej niż pojutrze.
– Nie znasz się na
samochodach?
– Znam się. – Kohrel podniósł w
końcu głowę i otarł spocone czoło rękawem flanelowej koszuli. Nie znosił
przyznawać się do niewiedzy na jakikolwiek temat. Nieważne czy chodziło o
koniugacje łacińskie czy budowę Parabelki.
– Ta, Franek, przecież widzę,
że nie masz pojęcia co robisz. Przesuń się. – Tadeusz zakasał rękawy i podszedł
do maski samochodu.
– Bo niby z ciebie prawdziwy
mechanik, doktorku! – zakpił Franek, jednak z ulgą oddał samochód w ręce kolegi.
Tadeusz nie odpowiedział, zajęty
rozglądaniem się po wnętrznościach samochodu. Jego wiedza na temat mechaniki również była
znikoma. Pamiętał wprawdzie, gdy ojciec zawoził samochód do serwisu, a on jako
mały chłopiec wszystko chciał zobaczyć, wszystkiego dotknąć i zadawał zmęczonym
mechanikom tysiące pytań, na które odpowiadali z anielską cierpliwością. Chyba
tylko dlatego, że lubili doktora Żabickiego. Jednak konstrukcja przedwojennego osobowego
Fiata a zaledwie trzyletniego ciężarowego Opla Blitz różniły się diametralnie.
Tadeusz oglądał części samochodu bardziej z zaciekawieniem laika niż
spostrzegawczym okiem profesjonalisty.
– No i co? – Franek po kilku
minutach znów zajrzał pod maskę – Znalazłeś coś?
– Nie... to znaczy tak, patrz!
– Tadeusz nagle wiedziony olśnieniem wskazał jeden z przewodów splątany tuż
obok gaźnika – Widzisz, pęknięty. Trzeba go zlutować.
– To pomoże? – Franek był pełen
uznania dla kolegi, jednak nie pokazał tego po sobie.
Tadeusz wzruszył
tylko ramionami i niedbale wytarł ręce w spodnie. Właściwie wcale nie chciał
naprawić tego samochodu. Naprawiony samochód oznaczał, że akcja się odbędzie.
Miał co do niej złe przeczucia i chociaż sam siebie karcił w myślach za takie
głupie, nielogiczne myślenie, oparte na wymysłach wyobraźni, nie chciał, aby
się odbyła. Wszystko zaczęło się od tego, że przyśniła mu się matka. Nigdy nie
pojawiała się w snach bez wyraźnej potrzeby. Śniła mu sie przed pacyfikacją
wsi, z której cudem wyszedł cało, następnie przed aresztowaniem, dwa lata temu,
ostatnio również przed zdemaskowaniem Wolskiego.
– Franek, ty naprawdę myślisz, że to
ma sens? – zapytał po chwili.
– Sam powiedziałeś, zlutujemy i
po krzyku. – Kohrel wydawał się być zaskoczony.
– Mówię o akcji – zreflektował się
Tadeusz – po prostu czy to ma sens? Przecież wiesz, że tam niedaleko jest
posterunek. To nie są granatowi. A jak nam się auto gdzieś po drodze rozkraczy?
To jest szaleństwo, Kohrel! – W miarę mówienia nie zauważył jak podniósł głos –
Jeden strzał i oni zaraz tam będą, rozumiesz?
– Jakbym nie rozumiał, to nie byłbym
dowódcą – odparł Franek z przekąsem i wyprostował się, jakby chciał przez to
podkreślić swoją pozycję – Nie mówię, że to będzie łatwa akcja, ale
potrzebujemy broni. Kroi się coś większego. Wolicki na razie milczy, ale po
prostu czuć to w powietrzu. Zresztą... nie pierwszy raz się narażamy. Strach
cię obleciał nagle?
– Bzdura! – Tadeusz kpiąco się
uśmiechnął. – Oczywiście, że nie. Mogę nawet stanąć na straży od
wschodniej strony – skupił się by nadać głosowi obojętny ton – tam na pewno
będzie się działo.
–Teraz chcesz zmieniać plan?! Jasne,
stań sobie na wschodniej stronie, a Sabina będzie nosić pudła z bronią. Jak ona
nawet szmajsera ledwo podnosi...
– Więc oczywiście twoim zdaniem
lepiej żeby tym szmajserem częstowała cały posterunek żandarmów, podczas gdy
chłopcy bawią się w poszukiwaczy skarbów!
– O co ci chodzi, Tadek? Akcja jest
zaplanowana od miesiąca. Nikt nie zgłosił sprzeciwu, Sabina też nie.
– Bo jest zbyt głupia! –
Tadeusz w końcu wybuchnął – Bo jest kobietą i jej się wydaje, że musi nam
coś udowodnić. Gówno prawda! Nic nie musi! Powinna zostać w punkcie
przerzutowym i obserwować okolicę.
– A może najlepiej ugotować nam
zupkę w domu? Zaparzyć kawę i podać ciastka w kolorowej sukience? – rzucił
Franek szyderczo – Tadzio, ty zwariowałeś. Dobrze wiesz, że Sabina jest
równoprawnym żołnierzem. To był jej wybór. Nie będzie nosić z nami pudeł, bo
tylko spowalniałaby robotę. Stoi na straży. Koniec. Nie ma dyskusji.
– Boże, Kohrel... – Tadeusz odgarnął
z czoła niesforny blond kosmyk – Przecież wiesz, że wschód jest najgorszy. Daj
się przekonać. Wezmę to.
Frank Kohrel zatrzasnął z hukiem
klapę Opla, oparł się o samochód i wyciągnął papierosa. Nie poczęstował kolegi.
Wiedział że Tadeusz, syn lekarza, brzydzi się tytoniem. Znali się nie od dziś i
dużo razem przeszli. Nigdy wcześniej nie dostrzegł jednak u kolegi czegoś
takiego. Proszenie o zmianę planu akcji w ostatniej chwili było nie do przyjęcia
i Tadeusz powinien o tym doskonale wiedzieć. Jeśli przyszedł z tym do dowódcy,
to znaczyło, że przestał myśleć logicznie. A kiedy facet przestaje myśleć
logicznie? Spojrzał na wpatrzone w niego z nadzieją niebieskie oczy kolegi.
– O mój Boże! Ty się zakochałeś! –
wykrzyknął tonem Kolumba dopływającego do wybrzeży Ameryki.
– Bzdura! – ostro zaprotestował
Tadeusz – Po prostu szanuję kobiety.
– Daj spokój – Kohrel pojednawczo się
uśmiechnął, po czym zaciągnął się głęboko papierosem i wolno wydmuchał dym kółkami
– Każdemu się zdarza.
– Franek, ale mi naprawdę nie
chodzi...
– Przestań, obydwaj wiemy o co
chodzi – odparł dowódca z lekkim lekceważeniem – Skończy się wojna,
wtedy sam zatańczę na waszym weselu. Na razie musisz się wziąć w garść. Nie
życzę sobie tutaj romantyczno-łzawych historii. Jesteście żołnierzami.
– Franek, do cholery! Ja chcę po
prostu, żeby ona przeżyła tę akcję, rozumiesz? – Tadeusz podszedł bliżej, jakby
chciał być wyraźniej słyszany – O nic więcej! Daj mi spokój z jakimiś ślubami,
z jakimiś historiami... Między nami nic nie ma.
– Może kiedyś będzie – Kohrel rzucił
papierosa na podłogę i przydepnął – Zastanowię się – dodał po chwili i ruszył w
stronę drzwi. Echo rozniosło jego słowa po budynku.
Tadeusz odprowadził go wzrokiem.
Dowódca jak zwykle miał rację. Nawet teraz, gdy chodziło o własne uczucia,
Tadeusz nie był w stanie określić co się z nim dzieje. Wypierał to ze
świadomości, nazywał troską, szacunkiem do kobiet czy po prostu przyjaźnią.
Dopiero Kohrel uświadomił mu, że jest źle. Bardzo źle. Niewyobrażalnie źle.
Bo przecież obiecał
sobie, że już nigdy nikogo nie pokocha.
Żeby znowu nie nieść
swojego serca w trumnie.
Niby przy naprawie samochodu, a tak naprawdę chodzi o coś dużo większego i bardziej przerażającego. Ładnie ukryte na drugim planie tło wojny. Z tekstu bije pewien smutek i powaga. Zrobiło mi się przykro na myśl, że Sabina i Tadek mogliby nie być razem, a tu nawet nie było wyznania miłości, jedynie jej odkrycie u jednej ze stron. Sprawiłaś, że zaczęłam kibicować fikcyjnej parze, bohaterom, których nigdy osobiście nie poznam. Namąciłaś mi w głowie. Brawo.
OdpowiedzUsuńUlubieni bohaterowie, a ja zaczynam czytać twoje teksty od końca xD Może dlatego do pewnego momentu nie domysliłam się, że w tle mamy wojnę. Była mowa o akcji, a ja - miłośniczka wszelkiej akcji - już miałam zaciesz xD Dopiero od fragmentu, że potrzebują broni, skojarzyłam fakty (samochód nic mi nie powiedział xD). Prosty język, jak już wiedziałam, o czym jest tekst, nagle idealnie mi się wpasował. Udało ci się zmieścić emocje w świecie, gdzie trzeba działać bez żadnych uczuć, a ostatni tekst rozwala całkowicie. Pierwszy kontakt z twoim tekstem - duży plus ;)
OdpowiedzUsuńDwaj "mechanicy", którzy naprawiają auto brzmią nieźle XDDD. Niby tylko naprawiają (bardzo umiejętnie zresztą), ale ten dialog, który się między nimi nawiązał brzmiał naprawdę naturalnie i ciekawie! I ten moment zaraz przed tym, jak Kohrel sobie zdał sprawę, że Tadek jest zakochany >D! Ha! No i ta końcówka. Smutna, ale trafiona!
OdpowiedzUsuńZnowu się tekst trochę poprzesuwał i akapity ogromne zrobiły, uch! Który program robi ci taką krzywdę? Pójdę mu obić japę XD.
@SadisticWriter
OdpowiedzUsuńNie wiem co się dzieje z tymi akapitami, żyją własnym zyciem xD wyglądały chyba ok w Wordzie, tym razem się starałam a wyszło chyba gorzej niż jak się nie starałam. Trudno! Cieszę się że widzisz plusy tekstu mimo to :-)
@Aktina, bohaterowie są ulubieni przeze mnie, nie pisałam o nich wcześniej na GPK, ale są ze mną już 15 lat, jakkolwiek brzmi to schizofrenicznie...
@Cleo, ja też im kibicuje żeby byli razem, ale nie podjęłam jeszcze decyzji czy ich uśmiercić czy nie xD
Aha, więc jednak nic mnie z nimi nie ominęło. To dobrze :D Czyli nic nie wpłynęło na odbiór tekstu. A że od 15 lat... no może faktycznie brzmieć dziwnie, ale skoro tak to musisz już mieć z nimi coś więcej napisane? Czy po prostu istnieją sobie w głowie (znowu schizofrenia xD) jako pomysł? Bo jeśli to drugie, to też mam takich bohaterów. Może nie od 15 lat tylko od 3-4? Jakoś tak. Powoli zaczynam się przymierzać, żeby wreszcie ten pomysł wykorzystać.
UsuńW głowie są od 15 lat a pisani są od około 10 (jakieś 5 grubych zeszytów a4 xD) Można powiedzieć że dorastali ze mną (schizo 100% xD) jak też takich masz to koniecznie pisz, chętnie ich poznam :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWow... No to są to już bohaterowie całkowicie ukształtowani. Musisz też interesować się tym okresem wojennym, bo umiejscowienie akcji w tym okresie bez żadnej wiedzy nie miałoby sensu... Może to też działać w drugą stronę - dzięki takiej tematyce stopniowo się o niej uczysz. Ja tak miałam, bo piszę opowiadania o wilkach od... już 6 lat. Teraz wiem o nich dużo więcej.
UsuńNie wiem, czy chciałabyś poznać moich bohaterów, bo to, co tutaj napisałaś, nie zapowiada, abyś lubiła tematykę wampirów xD A właśnie wokół nich wszystko się toczy ;) A może jednak? XD
Zawsze się interesowałam II WŚ, więc bohaterowie z tego wynikli :) Nie mam nic przeciwko wampirom, chociaż po Zmierzchu trochę się do nich uprzedziłam. Ale zawsze chętnie przeczytam!
UsuńTak myślałam, że jednak musisz na ten temat sporo wiedzieć, bo nawet tu rzuciłaś nazwą, której nie znam xD
UsuńNieee... Koło Zmierzchu to moje wampiry nawet nie stały xD Chociaż film oglądałam i nawet mi się podobał, ale wady jego też widzę. Próbkę mojej głównej bohaterki masz tu na GPK w 9 tygodniu jakbyś chciała poczytać :) I jeszcze w 42 tygodniu, ale tamto bardziej wyrwane z kontekstu.
Zabieram sie do czytania z dużą ciekawoscia. Kompletnie nie znam sie na samochodach, a Blitz kojarzy mi sie z czyms zupelnie innym *zagrywka w futbolu amerykanskim, kiedy to formacja obronna szarzuje na druzyne przeciwnika, zeby zglebowac ich rozgrywajacego xd* i sa to mile skojarzenia, przez ktore jedna ze swoich postaci nazwałam wlasnie Blitz ;D
OdpowiedzUsuńNo to wsep mam za sobą, czas na tekst wlasciwy ;D
Nigdy nie znal sie na mechanice <-- hm. mysle ze bez tego 'nigdy' zdanie zrobi robote nigdy by pasowalo do 'nigdy nie byl w tym dobry' ale samo Nie znal sie na tym czy tamtym jest poprawniejsze.
Kohrel? To nazwisko? Brzmi tak zajebiscie *.*
Nie znosił przyznawać się do niewiedzy na jakikolwiek temat. Nieważne czy chodziło o koniugacje łacińskie czy budowę Parabelki.
;D Trafia na moja sciane cytatow xd
wnetrznosci samochodu ;D <3 pieknie nazwane ;D
Tadeusz nagle wiedziony olśnieniem --->Tadeusz wiedziony nagłym olśnieniem (?) drobnostka, ale mysle ze lepiej by sie zgralo
wymysły wyobraźni mnie nie przekonują. same wyobrażenia byłoby good albo cos o zbyt bujnej wyobraźni.
Czasami w dilogach braknie kropki, ale oprocz tego bardzo ładnie rozpisane ;)
No i fabuła (jeszcze nie skonczylam czytac) robi wrazenie. Tekst jest prawdziwy, widać, że masz pojecie o czym piszesz i wiedzę na ten temat. Ostatnio gdzies za mna chodzi wojenny temat i wczulam sie w klimat BARDZO. Swietnie zbudowane tło. I żywe, autentyczne dialogi.
Hehe, bardzo fajnie wszedl temat tygodnia. i to ze kazdem sie zdarza xd jak kac po imprezie xd
Yay i ten koniec. Jakos tak mi sie to zwizualizowalo... Ta trumna i w srodku bjace serce, gd! niezła schiza. Rany, podtrzymuje to co powiedzialam wczesniej, naprawde.... Klimat, klimat, klimat. Wiesz o czym piszesz, masz wiedze, to nadaje takiej fantastycznej realnosci, ze ten tekst to swoisty teleport. Doslownie przenosi nas w swiat bohaterow, realia wojny i... Bardzo bym chciała poczytać jeszcze cos z tym klimatem.
Dzieki za bardzo cenne wskazowki dot. kilku zdan. Naprawde super ze komus chce sie na to zwracac uwage i poprawiac :)
OdpowiedzUsuńTak, koleś nazywa się Frank Kohrel, bo ma niemieckie pochodzenie (po prostu musze wstawic cos niemieckiego w kazdym tekscie)
Jeśli mi się uda to w tym tygodniu będzie fragment z tego samego wojennego uniwersum. Zaraz się za to zabieram! Dzieki i fajnie ze się podobało :)
A na deser: Opel Blitz, którego nikt nie zna, ta daaam:
http://www.muzeum-motoryzacji.com.pl/gb/our_exhibits/vintage_cars/npics/p_40_zdjs1.jpg
achhh, no prosze.... dziwne bo wyglada znajomo ;D chetnie bym sie takim powozila po miescie ;D <3
Usuń