Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 3 lipca 2017

[46] Spotkanie na szczycie ~ Estrela


W biurze panował półmrok. O tej porze wszyscy pracownicy świętowali już weekend, więc dla oszczędności wprowadzono automatyczne gaszenie światła o godzinie 20.00. W pokoju numer 238 paliły się jednak jeszcze dwie lampki. Jedna na biurku Katrin Hagelbaum, szefowej departamentu d/s inwestycji dla klientów strategicznych. Druga, na biurku Allison Bright, młodszej analityk w tym samym departamencie. Siedziały niedaleko siebie, obie wpatrzone w ekrany monitorów, pochłonięte pracą, marząc o tym by wreszcie móc wyłączyć komputery i zamknąć za sobą  drzwi do biura.
Wtem na biurku Katrin odezwał się telefon. Allison aż podskoczyła. Nie spodziewała się żadnych telefonów o tej porze, zaś dzwonek Katrin ustawiony był jak zwykle na maksymalną głośność. Dobiegło ją ciche przekleństwo szefowej i wypowiedziane najmilszym tonem jaki można sobie wyobrazić:
- Hagelbaum, w czym mogę pomóc?
Allison dyskretnie odwróciła głowę, by spojrzeć na wyświetlacz telefonu.  Jeśli Katrin mówiła takim tonem, musiało to być połączenie z kimś ważnym. Kto inny zresztą siedziałby w piątek o 21:10 w biurze?

- Dobry wieczór, panie dyrektorze Larsson... -Katrin kontynuowała rozmowę - Tak jestem... jesteśmy, to znaczy jest jeszcze panna Bright... Rozumiem... Oczywiście...To znaczy mam jeszcze tą analizę dla Kicks Ltd., o którą pan wczoraj prosił...Ale ona... To znaczy ona... Panie dyrektorze, ale ona... Rozumiem... Tak, bardzo mi zależało, żeby ich zobaczyć na żywo, ale przecież ta analiza... Oczywiście... Rozumiem... Dziękuję bardzo panie dyrektorze... Dziękuję, do widzenia.
Katrin powoli odłożyła słuchawkę. Allison błyskawicznie odwróciła się i zatopiła spojrzenie w cyfrach na ekranie. Nie wypadało pytać szefowej czego życzył sobie Larsson i na pewno Katrin uznała by to za bezczelność, jak zresztą większość słów wypowiedzianych przez podwładną. Dobiegł ją tylko dźwięk wylogowania z systemu, szmer pakowanych papierów i przeciągłe westchnięcie.
-Allison?
-Tak? -nareszcie mogła się odwrócić od ekranu bez obaw o reprymendę.
- Wychodzę - w głosie szefowej dało się wyczuć satysfakcję pomieszaną z niepewnością - Dyrektor Larsson pamiętał, że chcę dziś zobaczyć The Leopards.
- To wspaniale - Allison wyszczerzyła się w nieszczerym uśmiechu
- Kupił mi nawet bilet - teraz w głosie dominowała już ewidentna satysfakcja - Prosił żebyś przygotowała za mnie analizę z ostatniego miesiąca dla Kicks, ale po twoich ostatnich numerach... chyba wolę zająć się tym sama. Jak zrobisz zamknięcia to możesz iść do domu.
- Jest ich ponad sto...
-Zrób chociaż połowę - Katrin ewidentnie poprawił się humor. Zazwyczaj nie uznawała żadnych limitów, nawet jeśli to stało w sprzeczności z prawami pracowników - To idę, pa. Miłego weekendu.
- O ile będę go w ogóle mieć... - mruknęła Allison do siebie.
Gdy tylko drzwi za szefową się zamknęły, sięgnęła po stos dokumentów. Kolejne zamknięcia... Jakby przez ostatnie 3 miesiące nie było ich wystarczająco dużo. Rozmawiała już o tym nawet z Katrin, bo wydało jej się podejrzane, że z inwestycji wycofują się coraz to grubsze ryby. Najpierw Shareset, trzymający w garści 70% rynku aplikacji  na urządzenia mobilne. Następnie Keroil oraz Bernels Fuel, koncerny paliwowe, a także Viking Energi, potentat branży energetycznej. Dziś wylądował na biurku kolejny stos wypowiedzeń, tym razem od firm logistycznych i transportowych, a także linii lotniczych.
Katrin wydawała się być zainteresowana sprawą, jednak po kilku dniach skwitowała, że doszukiwanie się teorii spiskowych jest domeną nierzetelnych pracowników i Allison zrozumiała, że temat jest zamknięty i dla swojego dobra powinna przestać się nim zajmować. Negocjacja umów oraz ich nawiązywanie i rozwiązywanie należało do kompetencji innego zespołu. Allison przygotowywała jedynie zestawienie danych do analizy zysków i strat z inwestycji. Każde wypowiedzenie umowy oznaczało przygotowanie takich danych do analizy końcowej. Oczywiście robiła to tylko dla firm o mniejszym znaczeniu, a że pracowała w departamencie dla klientów strategicznych, zajmowała się głównie przekazywaniem dokumentów komuś ważniejszemu. Niemniej jednak Allison była bystrą dziewczyną i niejednokrotnie potrafiła wyciągać ciekawe wnioski. Wszystkie obijały się o mur lekceważenia ze strony szefowej. Allison nie zniechęcała się, aż do momentu gdy wyskoczyła z wypowiedzeniem od Shareset’a i przedstawiła szefowej wszystkie swoje spostrzeżenia. Mało tego, zrobiła to na spotkaniu z dyrektorem Riedfeldem, który wydawał się być nimi żywo zainteresowany. Katrin wpadła w szał. Po spotkaniu oskarżyła Allison o podważanie autorytetu i korzystanie z danych, do których nie powinna mieć dostępu. Panna Bright wylądowała na dywaniku u nowego dyrektora z realną groźbą wypowiedzenia. Na samo wspomnienie tego spotkania dostawała gęsiej skórki.
Po raz pierwszy miała okazję go wówczas zobaczyć. W przeciwieństwie do Riedfelda był młody, wysoki, dobrze zbudowany i śmiertelnie poważny. Garnitur od Lanciniego leżał na nim idealnie. Nie nosił okularów, co tylko potęgowało wrażenie, że potrafi przewiercać wzrokiem na wylot. Nie dowcipkował z pracownikami w restauracji, nie brał udziału w wieczornych wyjściach, zawsze przychodził punktualnie o 7. Podczas spotkania sprawiał wrażenie lekko znudzonego. Wysłuchał monologu oskarżycielskiego Katrin, zapytał Allison czy ma coś do dodania, a gdy ta zaczęła się tłumaczyć, uciszył ją tylko gestem ręki i oznajmił, że podejmie decyzję za dwa tygodnie. Po dwóch tygodniach, Katrin oświadczyła podwładnej grobowym tonem, iż ta otrzymała od Larssona ostatnią szansę.
Allison nie miała jak dotąd okazji mu podziękować. Po jakimś czasie stwierdziła zresztą, że to zbyteczne. Dziękując potwierdziłaby tylko że oskarżenia Katrin miały w sobie coś z prawdy. Od tego czasu trzymała język za zębami i przestała dzielić się jakimikolwiek spostrzeżeniami z szefową. Tymczasem ta dokładała wszelkich starań, aby nawiązać dobre relacje z nowym dyrektorem. Dzisiejszy telefon potwierdził, że jej wysiłki nie poszły na marne.
- Ale żeby kupić jej bilety na The Leopards... - Allison pokręciła głową z niedowierzaniem.
 Ten występ miał być żenadą roku. Wokalista znany był z występów nago, wraz z rzeszą panienek u swojego boku. W zasadzie chyba tylko to przyciągało fanów na jego koncerty, bo na pewno nie ten elektronicznie zmiksowany jazgot, jaki serwował słuchaczom co roku na jesiennym koncercie w Steinbach-Arenie.
Z zamyślenia gwałtownie wyrwał Allison dźwięk telefonu, tym razem na jej własnym biurku. Natychmiast rzuciła okiem na wyświetlacz: LARSSON.
Zamarła w bezruchu. Od nieprzyjemnego spotkania minął już ponad miesiąc i dyrektor nigdy się z nią w tym czasie nie kontaktował. Wszystkie raporty i analizy przesyłała bezpośrednio do Katrin. Dlaczego, do cholery, postanowił zadzwonić teraz?
Allison czuła, że wpada w panikę. Starała się pracować rzetelnie, oddawała analizy w terminie, robiła sporo nadgodzin. Przestała krytykować szefową, rzucać swoje głupie spostrzeżenia, nie wtykała nosa w nieswoje sprawy. A może ją też dyrektor zechce wysłać na The Leopards? Drżącą ręką sięgnęła po słuchawkę.
-Allison Bright, w czym mogę pomóc?
-Witaj Allison, mówi Larsson. Pracujesz jeszcze?
-Ehm... tak, zostałam dłużej, panie dyrektorze.
- A Katrin?
- Katrin już skończyła... wyszła z biura przed kwadransem - Allison zmarszczyła czoło - Myślałam, że pan dyrektor wie o tym.
- Wiem że powinna była wyjść. Pytam, czy wyszła - uciął ostro.
- Tak... przed kwadransem.
- To też już wiem.
- Ehm... tak, przepraszam.
- Proszę, podejdź do mnie na chwilę.
- Jasne... - chciała jeszcze coś dodać, ale usłyszała dźwięk odkładanej słuchawki.
Czego mógł od niej chcieć Larsson? Czyżby chodziło o analizę Kicks Ltd.? Przecież  i tak nie zrobiłaby jej w kwadrans, Larsson nie był tak głupi, żeby tego wymagać. Dlaczego pytał czy Katrin wyszła? Ewidentnie wyglądało na to, że chciał się jej pozbyć. Już samo kupno biletów na The Leopards przez człowieka tej klasy, wydawało się nie być przypadkowe. Allison wylogowała się, wstała od biurka i poprawiła spódnicę. Zegar wskazywał 21:30. Prawdopodobieństwo, że ktoś poza nią i Larssonem jest jeszcze w biurze było niewielkie. Czyli nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział o tym spotkaniu. Co planował? Czyżby chciał się z nią zabawić a potem zaszantażować zwolnieniem? Allison poczuła, że oblewa ją zimny pot. A więc jego „ostatnia szansa” miała swoją cenę. Jakaż była głupia, żeby nie domyślić się wcześniej! Wydawało jej się, że po prostu trafiła na sprawiedliwego człowieka, który nie chce wierzyć w oskarżenia Katrin, a tymczasem miała do czynienia z podłym zboczeńcem, który wykorzystuje swoją pozycję do robienia świństw. Jeszcze mogła uciec, ale zdawała sobie sprawę, że drzwi banku EuroSchweiz już zawsze pozostaną dla niej zamknięte. Nie dostanie też referencji, bo takowe wystawić mógł tylko Larsson. A co z kredytem matki? Przecież wiadomo, że wyląduje na bruku. Wierzyciel i tak okazał się wyjątkowo łaskawy, skoro zmniejszył miesięczną ratę do 8 tys. euro.

Trudno. Allison ruszyła w stronę drzwi. Trzeba zacisnąć zęby i znieść to upokorzenie. Swoją drogą, to naprawdę zaskakujące, że ktoś taki jak Larsson musi uciekać się do takich podłych środków. Przecież stać go było na luksusową prostytutkę. Pewnie niejedna dziewczyna w barze również by mu nie odmówiła. Był przystojny, miał pozycję, pieniądze i nienaganny styl bycia. Jeśli zachciało mu się biurowego romansu, to najwidoczniej tylko dlatego, że kręciło go upokarzanie innych. Miał wiele wspólnego z Katrin.
Delikatnie zapukała do pokoju dyrektora. Otworzył po chwili. Ubrany jak ostatnio w garnitur Lanciniego, tym razem grafitowy, oraz solidne skórzane buty od Trevoira. W powietrzu wyczuła mocną nutę Imperial Majesty, którego limitowaną produkcję wznowiono w tym roku.
- Wejdź proszę - gestem zaprosił ją do środka.
W pokoju panował półmrok, podobnie jak w całym biurze. Odrobina światła wpadała przez okno, wychodzące na delikatnie oświetlone zakole Menu. Przy biurku paliła się mała LED-owa lampka. Taka sama stała przy kanapie po drugiej stronie pokoju. Larsson zamknął drzwi, wyciągnął smartfon i kilkoma ruchami palców sprawił, że rolety bezszelestnie zsunęły się na okno, a lampki delikatnie przygasły.
- Usiądź. - wskazał dziewczynie kanapę - Napijesz się czegoś?
-Nie, dziękuję - wydusiła ze ściśniętego gardła. Ostatnie spotkanie odbyło się w innym gabinecie. Allison wciąż pozostawała pod wrażeniem luksusu w jakim pławił się dyrektor i nie umiała pohamować wrażenia, że całe wyposażenie musiało zostać wymienione po wyprowadzce Riedfelda. Trudno było jej sobie wyobrazić poprzedniego dyrektora, siedzącego na skórzanych kanapach, popijającego whisky. Riedfeld był człowiekiem czynu, a przy tym żyjącym w nieustannym pośpiechu i chaosie.
- Może chociaż wody? - zaproponował Larsson sięgając po karafkę.
- Tak, poproszę wodę. - zdecydowała i nieśmiało zajęła wskazane miejsce na kanapie.
Spodziewała się, że zaraz usiądzie obok niej i zacznie umizgi. Powinno pójść szybko. Nie zamierzała się opierać, żeby nie dodawać mu satysfakcji. W gruncie rzeczy chodziło tylko o to, żeby zachować pracę. Larsson podał jej szklankę z wodą i usiadł naprzeciwko w fotelu.
- Cieszę się, że udało nam się spotkać, Allison - zaczął formalnie, jednak równocześnie rozpiął jeden z guzików koszuli pod szyją i poluzował krawat
- Mógł mnie pan przecież wezwać wcześniej - odparła siląc się na spokój - Spędzam dużo czasu w pracy.
- Wcześniej nie mieliśmy odpowiednich warunków.
- Chyba ktoś taki jak pan, nie potrzebuje do tego specjalnych warunków! - zdała sobie sprawę ze swojej bezczelności, ale nie przeprosiła. Niech już gra w otwarte karty.
- Do czego? - zaskoczony uniósł brwi
- A po co mnie pan wezwał, panie dyrektorze?
- Chcę porozmawiać o kwestiach zawodowych.
- Więc po to kupił pan Katrin bilety na The Leopards? - rzuciła ironicznie - O kwestiach zawodowych mógł pan porozmawiać z moją szefową.
- Nie bierzesz pod uwagę, że mógłbym o nich chcieć porozmawiać z tobą?
- Po co? Przypominam, że jestem asystentką w analityce.
- Nie trzeba mi przypominać, wiem o tym - na jego twarzy dostrzegła błąkający się uśmiech - Sam podpisywałem przedłużenie umowy.
- Więc może skończymy te bezsensowne rozmowy, panie dyrektorze - Allison odłożyła szklankę na stolik - Owszem, jestem panu wdzięczna za przedłużenie umowy. Bardzo wdzięczna. Może nie aż tak, jakby pan tego oczekiwał, ale w porządku... Rozumiem. Zgadzam się. Niech pan robi co chce. Tylko proszę wiedzieć, że ja mam po prostu kredyt do spłacenia. Nie spłacę go, jak mnie pan wyrzuci.
- Panno Bright, pani się zapomina. Jesteśmy w pracy - spojrzał na nią przenikliwym spojrzeniem zielonkawych oczu - To nie jest koncert The Leopards, żeby pani rzucała takimi ofertami... Przypominam, że rozmawia pani z dyrektorem departamentu. I to, że jest już późny wieczór naprawdę pani nie usprawiedliwia.
Allison zamarła. Z jego twarzy zniknął uśmiech. Larsson znów stał się piekielnie poważny, jak podczas pierwszego spotkania. Nagle zrozumiała, że to co powiedział, może być prawdą. Wcale nie wezwał jej tutaj, żeby ją przelecieć. Boże, co za wstyd...
-Naleję jeszcze wody - kontynuował widząc jak dziewczynę oblewa rumieniec - Mogę zwracać się po imieniu, Allison?
Przytaknęła tylko ruchem głowy, z wzrokiem wbitym w podłogę.
- Wezwałem cię, bo chciałem porozmawiać z tobą bez świadków. O twojej relacji z Katrin, o ostatniej sprawie, o Shareset i innych wypowiedzeniach.
- Dlaczego ze mną? - bąknęła nieśmiało
 - Bo z Katrin już rozmawiałem.
- Oczywiście... głupie pytanie.
- Więc to co przedstawiła Katrin, to prawda? Wykradłaś dane do których nie powinnaś mieć dostępu?
-Nie, skąd... - Allison starała się zebrać myśli, jednak świadomość popełnionej gafy tego nie ułatwiała - Nigdy nie wykradałam danych. Po prostu zwróciłam uwagę, że ważni inwestorzy wycofują się przedterminowo z  umów. Shareset wycofał cały portfel w przeciągu kilku dni. Po nim Keroil, BF, a teraz inni. To dziwne, skoro będą musieli zapłacić kary.
- Skąd wiesz, że Shareset wycofał cały portfel?
- Z dokumentów.
- Z tego co wiem, masz dostęp tylko do lokat.
- Nie, mam dostęp do wszystkich inwestycji.
- Ale nie dla Shareset. To szczególny inwestor i ma zablokowaną większość dostępów.
- Nie wiem... - Allison odważyła się w końcu spojrzeć na Larssona - Być może omawiałam to z Katrin. To znaczy na pewno to omawiałam, bo stąd się wzięła cała sprawa. Później dowiedział się dyrektor Riedfeld. Ktoś musiał mi powiedzieć podczas spotkania, że wycofali cały portfel.
- Więc Katrin zmyśliła całą tą historię z kradzieżą danych, z nieuprawnionym dostępem?
- Panie dyrektorze, ja nie jestem jakąś hakerką... - Allison westchnęła - Pracuję tu niecały rok. Nie miałabym żadnego interesu, żeby się narażać. Zwłaszcza że mam duży kredyt do spłacenia.
- Chwileczkę... - Larsson oparł się wygodnie w fotelu i wychylił do końca zawartość szklanki  - U kogo zaciągnęłaś ten kredyt, skoro nie figurujesz na liście dłużników?
Allison nie wierzyła własnym uszom. Czyżby dyrektor zabrnął tak daleko, że nie tylko sprawdził jej dostęp do danych, ale też rejestr dłużników? Nie miała pojęcia, na jakiej podstawie zdobył takie informacje. Być może umiał znaleźć dojście do limitowanej edycji Imperial Majesty, ale czy nie obowiązywało go prawo dotyczące danych osobowych?
- Skąd pan to może wiedzieć, panie dyrektorze! - oburzyła się
- Dokładnie w taki sam sposób jak ty możesz wiedzieć o portfelu inwestycyjnym Shareset. Więc po pierwsze, co to za kredyt? Po drugie, czy przypominasz sobie taką osobę jak James Cuthford?
- Kredyt zaciągnęła moja matka - Allison dała za wygraną - Wplątała się naiwnie w umowę ze swoim managerem, który okazał się oszustem... Przy jej zarobkach nie ma szans na spłatę.
- Brzmi zupełnie wiarygodnie - odparł Larsson z satysfakcją - A Cuthford?
- Pan go zwolnił, panie dyrektorze.
- Sam się zwolnił, zanim zdążyłem to zrobić. Pytam o to co go z panią łączyło?
- Ze mną?! - Allison prawie krzyknęła - Co niby miało go ze mną łączyć?
- Właśnie chciałbym, żebyś mi to wyjaśniła.
- Panie dyrektorze, ja nie wiem czego pan ode mnie oczekuje. Jest noc z piątku na sobotę, a pan mnie chce wypytać o całe życie? O kredyty, o relacje z kolegami w pracy, o Katrin? Czy to jest jakieś przesłuchanie? Naprawdę chciałabym już pójść do domu.
- Po co? Przecież nikt na ciebie nie czeka Allison.
Odruchowo zacisnęła ręce w pięści. Teraz to już przesadził. Dowiedział się o niej wszystkiego, absolutnie wszystkiego. Znał jej długi, znał jej rozkład dnia i życie prywatne. Przerażał ją. Zresztą to siedzenie w półmroku w jego biurze o tej porze też nie było normalne. A co, jeśli jest chory psychicznie? Skoro dowiedział się o niej wszystkiego to nic nie stało na przeszkodzie, żeby brnął w to dalej, chodził za nią, prześladował, śledził... Powinna zgłosić to na policję. Pal licho kredyt. Ten człowiek naprawdę był niebezpieczny. O wiele bardziej niż wierzyciel matki czy wredna Katrin.
- Pójdę już - wstała z kanapy - mogę z panem porozmawiać w godzinach pracy.
- Biuro jest zamknięte - mruknął, jakby to nie miało żadnego znaczenia - Usiądź, naleję jeszcze wody, porozmawiamy. Chyba że chcesz coś mocniejszego?
Posłusznie usiadła z powrotem. Co niby miała zrobić? Zbiec na dół i szarpać się z zamkiem? Wybić pancerne okno? Jeśli biuro faktycznie było zamknięte, a nie miała podstaw, żeby mu nie wierzyć, to nie miała wyboru, musiała zostać.
- Pan wie, że to co pan robi jest karalne, panie dyrektorze?
- Tak, przetrzymywanie wbrew woli jest karalne odkąd pamiętam  - odparł dolewając wody do szklanek - ale jeszcze przed chwilą składała mi pani niemoralne propozycje. Składanie takich propozycji celem uzyskania określonej korzyści, również jest karalne według nowelizacji z roku 2021.
- Nie ma pan dowodów, panie dyrektorze.
- A ty masz, Allison?
- Jeśli odbiję kartę wyjścia o 23:00, lub nie odbiję jej wcale...
- I myślisz, że nie mam dostępu do tych danych? Nie mogę ich zmienić?
- Więc o czym pan jeszcze chce rozmawiać, panie dyrektorze?
- Skończyliśmy na tym, że nie masz do kogo wrócić.
- Owszem - przyznała z niechęcią. Życie prywatne miała do bani. Naprawdę wolałaby, żeby Larsson się nim nie zajmował i nie zadawał tylu pytań.
- Więc z Cuthfordem nie wyszło?
- A co miało wyjść?! - znów skoczyło jej ciśnienie - Cuthford to mój znajomy z pracy. Odkąd się zwolnił, nie mam z nim kontaktu.
- To przykre - Larsson przerwał, żeby napić się wody - Czyli wtedy na imprezie w Sieger Park to była tylko jednorazowa przygoda?
- Panie dyrektorze!
-... która skutkowała odkryciem portfela inwestycyjnego Shareset?
- Ja naprawdę wypraszam sobie...
- Posłuchaj, Allison. Cuthford miał dostęp do wszystkich inwestycji Shareset. To że zaliczyłaś z nim numerek na imprezie totalnie by mnie nie interesowało, gdyby nie fakt, że po tym wszystkim wyskoczyłaś z analizą, która wykraczała poza dostępne ci legalnie informacje. Riedfeld by tego nie odkrył, bo był dobrodusznym dziadziem, któremu wszyscy tu grali na nosie jak chcieli. Przyszedłem posprzątać po nim ten cały burdel. I oczywiście zwolniłbym Cuthforda za to co zrobił, gdyby sam nie zniknął z dnia na dzień. Katrin miała rację, że kradniesz informacje i powinnaś wylecieć na zbity pysk z tej firmy.
Allison milczała. Nie nazwałaby tego co zrobiła kradzieżą danych. Nie miała nic złego na myśli. Cuthford był tego wieczora pijany, ona zresztą też. W gorączce miłosnych uniesień wypadła mu z kieszeni kartka z hasłem do systemu. Allison zawsze miała pamięć do liczb, więc bez trudu zapamiętała kombinację i gdy przez dłuższy czas nie wykazywała wystarczającej efektywności w pracy, postanowiła wykorzystać hasło, włamała się do systemu i zdobyła informacje dotyczące Shareset. W konsekwencji zabłysnęła na spotkaniu z Riedfeldem, który dziwnym trafem nie domyślił się, że Allison jaka młodsza analityk, nie ma prawa posiadać takich informacji. Niestety Katrin nie była już taka głupia. W międzyczasie Riedfelda zastąpił Larsson, Cuthford dosłownie zniknął bez słowa z dnia na dzień, a na Allison spadło postępowanie dyscyplinarne. Ot, cała historia.
- Nie wiem co ma znaczyć ta cisza - odezwał się po chwili Larsson - Czekam na wyjaśnienie.
- Myślałam, że ta sprawa jest już zamknięta - Allison ważyła słowa. Larsson ewidentnie nie był ani zboczeńcem, ani chorym psychicznie stalkerem. Natomiast był inteligentny i Allison miała dziwne przeświadczenie, że potrafi być też niebezpieczny. Sposób w jaki prowadził dochodzenie był co najmniej dziwaczny. Mógł powiedzieć to wszystko na poprzednim spotkaniu, w obecności Katrin. Zastanawiające było to, że zdecydował się zachować inaczej.
- Ta sprawa jest zamknięta. Oficjalnie. Ale teraz rozmawiamy nieoficjalnie i chcę poznać prawdę - tymi słowami podkreślił tylko jej obawy.
- Nie wiem skąd pan wie o moim romansie z Cuthfordem - przyznała niepewnie.
- To nie jest ważne w tym momencie. Dał pani hasło do systemu?
- Sama wzięłam. Wypadło po prostu.
- Wiedział o tym?
- Nie wiem, chyba nie.
- Dlaczego się zwolnił?
- Nie wiem. Nie mam z nim kontaktu.
- Nie masz wrażenia ze celowo przekazał ci te informacje? Chciał żebyś miała dostęp do tych danych?
- Nie. On... on był pijany, panie dyrektorze. Czemu pan o to pyta?
- Bo to jest bardzo gruba sprawa, Allison - Larsson pochylił się w stronę dziewczyny i zniżył ton - Od Shareset-u wszystko się zaczęło. Aktualnie straciliśmy inwestycje na ponad 25 mln euro. I sama wiesz, że tracimy je dalej.
- To były lokaty terminowe, będą płacić kary.
- Problem w tym, że nie będą. Umowy były renegocjowane a Riedfeld je podpisał. Za pomocą jednej klauzuli i niewłaściwej inwestycji, mają prawo odstąpić od umowy bez kary umownej.
- Co to za klauzula?
- Inwestycje w przedsiębiorstwa wspierające militaryzację Strefy M.
- Przecież nikt nie jest głupi, nie wykupi akcji w takim przedsiębiorstwie.
- To się już stało, Allison. Za pomocą ataku hakerskiego, inwestycje zostały przekierowane. Większość pieniędzy od grubych ryb poszła na akcje Sahiri i Darleejah.
- Co ma z tym wspólnego Cuthford?
- Według naszych danych to on stał za przekierowaniem inwestycji, zaś jego kumpel Grisberg za zmianą umów.
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Miałaś te same dostępy których używał Cuthford. Jeśli ktoś przekierował inwestycje, to zrobił to albo on, albo ty.
- Boże... - Allison poczuła, że słabnie. Larsson miał pełne prawo pozwać ją o przekręt stulecia i posadzić w więzieniu. 25 mln euro to był dopiero początek. Kolejne sto wypowiedzeń nadeszło dzisiaj. A ile przyjdzie jeszcze przez kolejne dni?
- Masz coś jeszcze do dodania?
- Nie... - Allison z trudem wydobywała głos ze ściśniętego gardła - Wiem tylko, że tego nie zrobiłam. Ja nawet nie wiedziałabym jak...
- W takim razie musimy znaleźć Cuthforda i skłonić go do potwierdzenia twojej wersji zdarzeń. A następnie urządzić mu proces stulecia i odzyskać odszkodowanie od Sahiri i Darleejah
- Nie mam pojęcia gdzie jest Cuthford. Tym bardziej nie pomogę w batalii z Sahiri i Darleejah.
- Allison, to nie jest prośba. Akt oskarżenia leży u prawnika. Masz niewielki wybór.
- Więc po co to przedłużenie umowy? Ten niby akt łaski? Żebym nie zniknęła jak Cuthford?
- Potrafisz być bystra, gdy chcesz - Larsson znów się uśmiechnął, po czym wstał, podszedł do barku i wyciągnął whisky oraz dwie szklanki - Teraz chyba nie odmówisz?
Allison skinęła tylko beznamiętnie głową. Sytuacja przedstawiała się dramatycznie. Kredyt matki w porównaniu z aferą w jaką się wplątała przez jedną głupią przygodę z Cuthfordem wydawał się być zupełnie bez znaczenia. Teraz rozumiała dlaczego Larsson dowiedział się o niej wszystkiego zanim przeszedł do ofensywy. Jedno pozostało niejasne.
- Dlaczego nie zaprosił pan Katrin na tę rozmowę?
- Bo cię nienawidzi. Bilet na The Leopards kosztował mnie 250 euro, zaś niektóre informacje w rękach Katrin mogłyby nas kosztować kolejne miliony. Prost!  - uniósł szklankę z whisky
- Prost! - wypiła kilka łyków. Czuła się jak we śnie. Wszystko wydawało się zupełnie nierealne. Picie whisky z dyrektorem Larssonem również.
- Byłaś kiedyś w Strefie M? - przerwał jej rozmyślania
- Nigdy w życiu. Zresztą nie dostałabym przepustki.
-To niedobrze - skwitował Larsson - Według moich informacji to właśnie tam musimy szukać Cuthforda. Jeśli chcemy cokolwiek załatwić z Sahiri i Darleejah to prawdopodobnie również na miejscu.
- Mają siedziby w Eurostrefie.
- Allison, to raczej nie będą oficjalne rozmowy. Przynajmniej na początku.
- Nie ma mowy, nie przekroczę granicy SM. To niebezpieczne.
- Przekroczysz, i to bez przepustki. Pokażę ci coś - sięgnął po smartfon i wyszukał film - Popatrz!
Na ekranie zobaczyła Larssona oraz innego nieznajomego mężczyznę w kaskach, ubranych w dziwne szelki z czymś metalowym na plecach. Obaj stali na tarasie budynku, mniej więcej na trzecim piętrze. Po naciśnięciu guzika na szelkach, pojawiła się smuga dymu. Następnie mężczyźni wyskoczyli z tarasu, jednak nie spadali, bo dziwaczna maszyna  utrzymywała ich w powietrzu. Za pomocą guzików na szelkach sterowali kierunkiem i wysokością lotu.
- Pan wie jak się tym lata? - zapytała zaciekawiona
- Normalnie skłamałbym i powiedział, że tak, ale biorąc pod uwagę fakt, że prawie wlecieliśmy w ten budynek, podejrzewam że znasz odpowiedź. - odparł Larsson, po czym wyłączył film. - Niemniej jednak to jedyna szansa żeby wybrać się do Strefy M.
Allison bez słowa zatopiła usta w chłodnej whisky. Miała nadzieję że za chwilę zdoła się obudzić i zwyczajnie jak co dzień przygotować raporty. Przebudzenie jednak nie miało nastąpić.
(cdn.)





 







6 komentarzy:

  1. Wcięć akapitów nie widzę, stosowałaś i bloger zeżarł, czy nie miałaś?

    Szczegółowe opisy! Swietnie zawiązana akcja od początku. Spokojnie, jak tylko znajdę do czego sie moge doczepic, zrobie to ;D Pierwsze wrazenie tekst robi dobre ;)

    O, mam małą uwagę. Przy zapisie dialogów stsojemy półpazuy (ctr - w wordzie) lub pauzy ( ctr alt -), krotkie myslniki zarezerwowane sa do np. łączen wyrazów (czarno-biały)

    jeszcze tą analizę
    tę analizę

    Pierdoły ;D ale wychodzę z założenia, że po to tu sobie piszemy, żeby zwracać sobie nazwajem uwagę także na szczegóły.

    Bardzo naturalnie rozpisana rozmowa telefoniczna.

    Nie wypadało pytać szefowej (przecinek) czego życzył sobie Larsson

    -Tak? -nareszcie mogła się odwrócić od ekranu bez obaw o reprymendę.
    - Wychodzę - w głosie (...)
    W obu przypadkach po mysliku powinna wystapic duza litera plus brakło jednej kropki. O tak:
    -Tak? - Nareszcie mogła się odwrócić od ekranu bez obaw o reprymendę.
    - Wychodzę. - W głosie (..)
    wiecej na temat zapisu dialogów tutaj:
    http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
    polecam sobie ogarnąć, sama wzięłam sobie do serca te rady ;)

    Bosz, gdzie Ty pracujesz, co? Mam wrazenie , ze bardzo dobrze znasz temat, o którym piszesz. To dobrze! Bardzo profesjonalnie to wygląda, słownictwo, terminy, jakbys sie znała na rzeczy ;)

    Polubilam Alison ;D Niezłe z niej ziółko ;D
    Po raz kolejny zwracam uwagę na to, że tworzysz szczegółowe opusy. Podoba mi się to zwłąszcza w przypadku opisu postaci. Bo żyją. Bo je widzę.

    Haha, Ci The Leoprads xd Serio jest taki zespol czy fikcja? Bo mam ochote ich posluchac xd

    UUuuuuu ten telefon Larsona jakiś podejrzany xd Co tu sie kroi xd
    (moj komentarz moze sie wydawac troche niedojebany to dlatego ze czytam i notuje co mam do powiedzenia jednczesnie takze nie martw sie xd)

    Ale jade przez tekst rowno! Jestem w chuj ciekawa czego chce Larsson!

    Te szczegóły <3

    - Tak, poproszę wodę. - zdecydowała i nieśmiało zajęła wskazane miejsce na kanapie.
    o, tu dla przykladu, ok ze mala litera ale nie powinno byc kropki. Kazdy wyraz, ktory okresla wypowiedzenie slow, piszemy z malej i nie pprzedza go kropka czyli:
    - Nigdy w życiu - powiedział/szepnął/oświadczył; czy
    - Poproszę wodę - zdecydowała/poprosiła itd itd

    Owszem, jestem panu wdzięczna za przedłużenie umowy. Bardzo wdzięczna. Może nie aż tak, jakby pan tego oczekiwał, ale w porządku...
    hahaha xd naprawde, ma ciety jezyk ta Alison ;D Lubie ja!

    Naprawdę chciałabym już pójść do domu.
    - Po co? Przecież nikt na ciebie nie czeka Allison.
    Uuuuuuuu, a jej trcohe pojechał xd <3

    - Pan wie, że to co pan robi jest karalne, panie dyrektorze?
    - Tak, przetrzymywanie wbrew woli jest karalne odkąd pamiętam - odparł dolewając wody do szklanek - ale jeszcze przed chwilą składała mi pani niemoralne propozycje. Składanie takich propozycji celem uzyskania określonej korzyści, również jest karalne według nowelizacji z roku 2021.
    <3 Boże, świetne dialogi ;D w połączeniu z tymi detalami, gra to jak gitara na rockowym koncercie xd

    Czuje sie jakbym ogladała the suits <3

    NO JA MAM NADZIEJE ZE CDN!!!
    Oj dziewczyno, chciałabym sie poczepiać bardziej, ale jak obiecałam, jestem szczera i procz tych akapitow, myslnikow, zapisow dialogu, kuzwa, jest swietnie! Totalnie nie znam tematu (tyle co z suits - serialu o prawnikach to gdzies tam mi stoi Twoj tekst, te biurowe sprawki obok tego) to zaczytalam sie, wciaglam, zainteresowalam, i dobrze bawilam! No przepraszam, ale tak bylo ;D
    serio.
    Dawaj dalej! CZEKAM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Bardzo dziekuje za wyczerpujacy komentarz! Jesli chodzi o akapity i interpunkcje, ciagle sie ucze, wiec super ze podeslalas mi tego linka. Zajrze tam.

    Suits ogladalam w duzych ilosciach :D Mozliwe ze sie nimi podswiadomie zainspirowalam, Harvey <3 tez zawsze byl nienaganny ;) Ale jednak moi bohaterowie narodzili sie w głowie duzo pozniej.

    Co do Leopards i innych nazw własnych - wszystko zmyślone. Akcja dzieje sie w przyszlosci. Zreszta czulabym sie jakos dziwnie piszac o akcjach Gazpromu ;)

    Cieszę się że się podobało! Do nastepnego razu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOooo tak, HARVEY ;D hell yeah!

      Haha, akcje gazpromu.... <3 Naprawdę, widzisz, zgłębiłaś to tak, że wyszło mega realnie. B db, uwielbiam się 'dawac kupic' xd

      Do zobaczenia pod innymi tekstami! (jak ten czas zapieprza btw..., zaraz znowu niedziela a ja jeden tekst ogarnelam! xd)

      Usuń
  3. Afery inwestycyjne to nie moja bajka i nieco się pogubiłam w tym tekście. Jednak napięcie towarzyszące całemu tekstowi bardzo na mnie oddziaływało i to Ci się świetnie udało. Widzę, że całość jest przemyślana i dopracowana pod względem fabularnym. Sporo opisów, bohaterowie też porządnie zrobieni. Pod tym względem czuję się nawet oczarowana. Może nie moje klimaty, ale tekst dobry.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ogólnie zamysł był taki, żeby afera na początku była niejasna i wyjaśniana stopniowo w kolejnych fragmentach (o ile kiedyś je napisze :)) Dzięki, ciesze się że się podobało

    OdpowiedzUsuń
  5. Dość długi tekst z odpowiednim napięciem i odrobinę zagmatwaną aferą. Dobre opisy, uczucia Allison wręcz wychodziły z tekstu. Widać, że to było przemyślane. Naprawdę dobry tekst.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń