Ni
to parodia, ni to teatrzyk... a na dodatek właściwie bez sensu xD
Aktina
Przeciwieństwa
się przyciągają
–
Posiedzenie
komisji do spraw romantycznych uważam za otwarte – powiedział
zgarbiony staruszek z łysiejącą głową.
– A
numer posiedzenia? – zainteresowała się młoda kobieta siedząca
po drugiej stronie niemożliwie długiego stołu.
Staruszek
założył okulary na czubek nosa. Próbował wytężać wzrok,
oddalać od siebie odpowiedni dokument i ponownie go przybliżać,
ale cyfry cały czas się rozmywały. W końcu odchrząknął.
–
Jest
to spotkanie trzysta pięćdziesiąte siódme. Chociaż równie
dobrze może być osiemset sześćdziesiąte pierwsze – przekrzywił
głowę, a razem z nią kartkę – lub dziewięćset...
–
Tak,
tak, oczywiście. Wszystko się zgadza. – Kobieta pożałowała
pytania.
–
Zacznijmy
od podstawowych kwestii organizacyjnych. – Przewodniczący
posiedzenia zdjął ledwie trzymające się na nosie okulary i złożył
je jednym, zdecydowanym ruchem. Przebijał się w tym jego silny
charakter, teraz nieco przytępiony wiekiem. – Jak idzie plantacja
czerwonych róż?
–
Róże
owszem, rosną – odparła starsza kobieta w zabrudzonych ziemią
ogrodniczkach. – Niestety ktoś pomylił sadzonki i wszystkie
kwiaty są... żółte.
Po
białej, pozbawionej jakichkolwiek ozdób sali, poniósł się szmer
oburzenia.
–
Każdy
inny kolor, biały, różowy, nawet herbaciany, ale żeby mój symbol
miłości zamieniać na ten należący do zazdrości? – krzyknęła
piękna kobieta w czerwonej, uwodzicielskiej sukni. Siedziała po
prawej stronie staruszka. Każdy z obecnych wiedział, że to Miłość
we własnej osobie. – Czyżbyś miał z tym coś wspólnego? –
Obejrzała się na mężczyznę siedzącego obok niej. Jego rolą
było panowanie nad ludzką nienawiścią.
–
Jasne,
jak coś nie tak, to od razu ja zrobiłem to komuś na złość.
Musiałbym mieć dobry powód, żeby tak ci dokuczyć.
–
Miłość
od nienawiści dzieli tylko krok – zaczął miejscowy poeta,
romantyk.
Młodzi
ludzie spojrzeli po sobie, przerywając wymianę wyrzutów, po czym
mężczyzna odsunął swoje krzesło. Faktycznie siedzieli blisko
siebie. Ostatni rzut oka na kobietę w czerwonej sukni, już znacznie
mniej obrażonej.
–
Zapas
strzał i awaryjny łuk dla Amora? – Udał, że nie słyszy
sprzeczki mającej miejsce zaraz obok niego.
–
Jest.
–
Wyćwiczyliście
przypadkowe – zrobił cudzysłów w powietrzu – upadki w ramiona
chłopaka?
–
Oczywiście.
– A
nagły deszcz w trakcie pierwszej randki, jak w komediach
romantycznych?
–
Wszystko
ustalone.
–
Dobrze,
w takim razie przejdźmy do głównej kwestii, bez zbędnego
przedłużania. W porównaniu z poprzednim rokiem zdecydowanie spadła
liczba trwałych związków. Młodzi ludzie coraz częściej
zmieniają partnerów, a nawet jeśli już dojdzie do ślubu, bardzo
szybko kończy się to rozwodem. Najczęściej podawany powód to...
– W ruch znowu poszła kartka i okulary. – Niezgodność
charakterów. Czy możecie mi to wytłumaczyć? Przecież Amor zna
przeznaczoną drugą połówkę każdego człowieka. Powiedzcie mi,
jak to możliwe, że nagle zaczął dopasowywać ich źle? W ogóle
to gdzie on jest?
–
Amor
zapija smutki – westchnął jakiś chłopak.
–
Jakie
smutki? Są aż tak istotne, żeby zawalać w pracy?
–
Szefie,
on się przecież rozwodzi – krzyknął ten sam chłopak.
Staruszek
zrobił wielkie oczy.
–
A-a-ale
jak to?
–
Żona,
a raczej już była, stwierdziła, że znajdzie sobie takiego faceta,
który nie będzie się wgapiał w cycki i tyłek młodszych
dziewczyn pod pretekstem odpowiedniego wycelowania strzały.
–
Co
to się dzisiaj dzieje... – Przewodniczący pokręcił głową i
puścił tylko plik papierów w obieg, aby zebrani rozdali je między
sobą. – Tutaj macie statystyki dotyczące tego, o czym mówiłem.
Dokładna liczba szczęśliwych związków, tych z obecnymi
problemami i zakończonych. Zapoznajcie się z wykresami.
Przez
chwilę w sali zapanowała względną cisza. Szeleściły tylko
dokumenty i trzeszczały niewygodne krzesła.
–
Stop!
Wstrzymać zebranie! – Drzwi otworzyły się z hukiem i do
pomieszczenia wpadł skacowany mężczyzna w średnim wieku, Amor.
Jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia. Koszula nieuprasowana i
wystająca ze spodni, niezasznurowane buty oraz rozczochrane włosy.
Mimo wszystko należała mu się pochwała, że wyszedł z domu.
Natychmiast złapał za najbliższy plik papierów z danymi na temat
jego pracy. – Informacje są nieaktualne. – Podszedł do Miłości
i położył jedną rękę na jej ramieniu, a drugą na ramieniu
siedzącego obok niej opiekuna nienawiści. – Niech wam się
wiedzie! Oby lepiej niż mi. – Otarł niewidzialną łzę z kącika
oka.
– O
mój Boże! Ty się zakochałeś! – Starsza kobieta ubrana cała na
różowo, z serduszkami we włosach klasnęła w ręce. Była swatką
i specjalistką od pierwszych randek. Cieszył ją każdy nowy
związek, tym bardziej potencjalnie niemożliwy, a po tym młodzieńcu
nie spodziewała się głębszego uczucia.
–
Wszystko
zepsuliście! To miała być taka tajemnicza, zakazana miłość, a
teraz? – Miłość zacisnęła pięści i wydęła policzki, ale
kiedy nie znalazła odpowiednich słów, po prostu fuknęła,
odwróciła głowę i zarzuciła permanentnego focha.
Parodia niezła. Podoba mi się to spotkanie i jego niezdarność, że tak to ujmę. Czegoś mi jednak zabrakło. Ok, Amor i Miłośc razem, to do mnie dociera, mam jednak wrażenie, że akcja nagle poleciała na łeb, na szyję, jakby brakło idei. Mimo to zgrabnie.
OdpowiedzUsuńWiesz dlaczego czegoś zabrakło? Bo od jakiegoś czasu mam tak, że wiem jak tekst ma się zaczynać, jestem zadowolona z początku, ale brakuje mi pomysłu na zakończenie i wszystko mi się rozjeżdża...
UsuńW sumie to Miłość miała być z gościem od nienawiści, ale za szybko to napisałam i fragment, ten najważniejszy, jest ciężki do zrozumienia. Tylko że z Amorem byłoby lepiej... I teraz mam wielką ochotę doprowadzić ten tekst do ładu, żeby do czegokolwiek się nadawał :/
Temat do następnego tygodnia strasznie mi się podoba, dlatego bardziej się postaram i może będzie to jakiś przełom w tych moich ostatnich tekstach do GPK. W każdym razie dzięki za dostrzeżenie pozytywów :)
Domyślam się że chciałaś napisać w miarę krótko, niestety zgodzę się z przedmówczynią że przez to ucierpiała końcówka. Początek rewelacyjny, ujęcie miłości i związków jako elementu sterowanego przez jakiś "bogów" i opisy bohaterów bardzo zgrabne. Końcówka trochę zbyt szybką i ja przynajmniej byłam trochę nieprzekonana że Amor się zakochał. Tu rozwód, tu zakochanie.. Miłość z nienawiścią - jestem na tak :-)
OdpowiedzUsuńBOŻE. To było fantastyczne ;D Sam pomysł, kurwa, z kategori "dlaczego ja nie wpadam na tkie rzeczy!" ;D GENIALNE komisja do spraw romantycznych i ten numer zebrania i te wszystkie, no ja cię, sprawy, zrecznie to przemyslałaś! Te kwestie organizacyjne, platnacja roz ;D Matko, czuje jakby to byl fragment wikeszego uniwrsum! I BARDZO by mi sie na takim unwersum podobalo Oo My God, wez to, Akti, pociągnij, bo no ja w tym widzę mega potencjał. Personifikacje kupuję wszysciusieńkie. Amor ktory sie rozwodzi ;D Nie no, zaraz, ja zrozumiałam, że to Miłosć i Nienawiśc, że to im Amor 'błogosławi". Tak? No chyba tak z tego co widze ;D Jedyne co, to zwyczajnie bym leciutko tą scene rozbudowała, zabrakło może dwóch trzech zdan opisu, zeby to chwycilo jeszcze lepiej no ale w sumie czego sie spdziewac po buednym Amorku, chlopak byl przeciez pijany w trzy dupy zapewne ;D Nie mniej,mnie kupiłaś. Widzę to BARDZO ;D
OdpowiedzUsuńno i za krotko, za malo, chce wiecej... *marudzi* ;D
UsuńNie spodziewałam się, że komuś się tak spodoba, bo jednak, patrząc na całość, to tekst nie jest najlepszy. Możliwe, że faktycznie wystarczyłoby dosłownie parę zdań, ale się pospieszyłam. No i wyszło średnio, a mogło wyjść dużo lepiej.
UsuńA kontynuacja? Raczej w to wątpię, chociaż... Jak temat znowu będzie z tej samej półki to może ten świat znowu się przyda.
I, tak, właśnie o to chodziło, że Miłość jest z Nienawiścią, a Amor ujawnia ich związek. Czyli na upartego to widać! Uff...
A co do "czemu ja na to nie wpadłam". Może dlatego, że ostatnio Ci tylko Final Fantasy w głowie? XD
gd, pochwalic, jeszcze zle, PRZYJM DZIEWCZYNO PO PROSTU FAKT ZE MNIE SIE PODOBA i nie chce slyszec o 'sratatata tekst nie byl najlepszy'. Braklo pare zdan, TO JE DOPISZ ;D i spij po nocach spokojnie ;D
Usuńno tak, no, final. Ty masz Amory, ja helikoptery, wszyscy znamy swoje obowiazki ;D