Oj dawno tu nie wrzucałam, oj dawno. Część z was zna uniwersum Legendy Nigmet, choć to jest fragmet pisany już pod nową, rozszerzoną, wersję tej historii. I Nigmet, o której będzie mowa to ta pierwotna, oryginalna Nigmet, którą poznaliście bodajże w jednym wcześniejszym tekście, gdy odrzucała zaręcznyny, ale nie chce mi się szukać i linkować. Tymbardziej że nie ma to specjalnego znaczenia dla poniższego fragmentu.
Wiedziała, gdzie był i dokąd
się kierował. Mieli przecież niebawem spotkać się w niewielkim miasteczku na
północy. Po drodze jednak miał się zatrzymać gdzieś i wykonać robotę. O
charakterze tej pracy również wiedziała. W końcu byli przyjaciółmi i
wieloletnimi współpracownikami, jeśli można tak nazwać działających razem
najemników i złodziei.
Rozwieszone w każdym
zaludnionym miejscu ogłoszenie dokładnie mówiło, kto i gdzie sprzedaje
drogocenną figurkę, na której zależało ich klientowi. Pech chciał, że nie stać
go było na kupno, więc pieniądze zaoferował najemnikom, którzy nigdy nie
pogardzili łatwą kasą, a kwota wcale nie była aż tak mała.
Nie wnikali, na co mu ta
ozdóbka. Liczyły się pieniądze, więc przyjęli robotę, a dokładniej zrobił to Bierann,
bo Irun
w tym czasie miała wykonać inne zadanie. I wykonała, a że w międzyczasie dała
się wciągnąć w coś jeszcze, to już inna bajka.
Oboje należeli niegdyś do
większej grupy. Praktycznie małej armii do wynajęcia za odpowiednią opłatą. Tam
też się poznali. Z czasem jednak znudziło im się mordobicie i chaos, który
zapanował po śmierci wcześniejszego przywódcy ich szajki i dalej ruszyli już
tylko we dwoje. Irun
wiedziała, że może liczyć na przyjaciela, niezależnie od tego, w jakie bagno
się władowała. A władowała i to niezłe.
Kazała Nigmet
zaczekać w gospodzie i czekać na jej powrót. Zamierzała zaskoczyć Bieranna
i przy okazji podroczyć się z nim, ubiegając go z wykonaniem zadania. Nie lubił
tego, ale nie zamierzała mu się podlizywać, tylko po to, by jej pomógł.
Wchodził po cichu do budynku.
Strażnicy smacznie spali. W końcu sam jakiś czas wcześniej poczęstował ich
winem z dodatkiem ziół usypiających. Dał im skosztować egzotycznego trunku
przebrany za handlarza z Flosterry,
jakby z nadzieją łudził się, że te pachołki kupią jego drogie towary.
Przez myśl im nie przeszło, że
to pułapka i z chęcią wyżłopali wszystko, co im dał. A teraz popatrz, leżeli
oparci o siebie, zarzynając jak świnie w okresie godowym, choć nie wiedział,
czy świnie w ogóle taki okres mają. Nie wnikał. W końcu nie był rolnikiem. Nie
musiał się na wszystkim znać.
Ruszył w głąb budynku. Drogę
też znał, pomimo że szlachecka posiadłość była dosyć spora. Był w niej dwa dni
wcześniej w innym przebraniu, tym razem jako potencjalny nabywca drogocennej
figurki, ale ostatecznie się na nią nie zdecydował.
Wreszcie wkroczył do salonu,
gdzie powinien zastać właściciela owego przedmiotu oraz to, na czym zależało mu
najbardziej, czyli figurkę. Faktycznie znad fotela wystawała przerzedzona
czupryna pucołowatego szlachcica odwróconego w stronę regału, na którym
wcześniej widniała figurka. Ponoć wpatrywał się w nią całymi dniami, tym
bardziej trudno było zrozumieć, czemu chce ją sprzedać.
Był tylko jeden problem. Brakowało
figurki. Zamiast tego, zobaczył tylko ślady krwi na półce i ścianach. Usłyszał
szmer i z cienia wyłoniła się znajoma postać. Kobieta, którą dobrze znał, stała
teraz przed nim, podrzucając w ręce figurkę.
Jednak… Jej uśmiech był
odrobinę zbyt szeroki, odrobinę zbyt wesoły, biorąc pod uwagę krew na ścianach.
– Spóźniłeś się – oznajmiła.
– W co się tym razem
wpakowałaś? – zapytał podejrzliwie.
– Co? Ja? Nic – oburzyła się,
ale przestała bawić się figurką. – Przyszłam ci pomóc.
– ZwłaszczaZwłaszcza
że tak bardzo jej potrzebowałem. Wszystko miałem przyszykowane, a
ty tylko przyszłaś na gotowe. Gadaj, co zmalowałaś.
– Rany – jęknęła Irun.
– Coś ty się taki podejrzliwy zrobiłeś? Starzejesz się.
– Kogo ty oszukujesz? –
sarknął Bierann,
piorunując przyjaciółkę wzrokiem. –
W życiu nie przyszłabyś mi
pomóc, gdybyś to ty nie potrzebowała pomocy. Poszłabyś do karczmy i zaczęła
przepijać zarobione pieniądze. Potem na kacu i spóźniona dopiero pojawiłabyś
się na miejscu spotkania. Gadaj zaraz, coś zmąciła.
– Dobra. Ale
nie tutaj.
– Wiedziałem… – jęknął Bierann
i przeciągnął dłonią po twarzy. – Jak bardzo jest źle?
O kurczę, po tobie to się spodziewałam długiego tekstu, a tu wchodzę, BUM! Króciutki :o. O "Legendzie Nigmet" to już gdzieś czytałam na GPK, tylko pytanie, co to był za tekst i czego dokładnie dotyczył, hmmm. Bynajmniej uniwersum nie takie znowu obce!
OdpowiedzUsuń"– ZwłaszczaZwłaszcza" - to chyba było jakieś niechciane powielenie, nie? :o Czy mam schizę?
Hmm. W sumie nie wiem do końca, co sądzić o tym tekście. Czuję się trochę zagubiona, bo nie bardzo wiem, o co chodzi. Trochę taki wyrwany z kontekstu. Może to kwestia jego długości? Myślę, że przydałoby się go trochę dopracować i wydłużyć! Oczywiście nie sądzę przy tym, że jest zły, bo czyta się go miło. No i myślę, że duży plus za postacie. Niby dużo o nich nie pisałaś, a jednak widać pomiędzy nimi jakąś znamienną nić porozumienia. Szczególnie ten końcowy dialog bardzo mi przypadł do gustu c: poczytałabym o nich trochę więcej!
O faktycznie się powieliło!
UsuńByć może masz rację, bo jest to fragment zaledwie z rozdziału o pierwotnej Nigmet, bo cała książka jest już o innej Nigmet. Taka incepcja trochę XD
Takie krótkie? Eee, no co to ma być. :P Niezmiennie czytając Twoje historie, patrząc na świat, który kreujesz, widzę z jednej strony wiedźmina, z drugiej Gothica I to wcale nie jest zle, bo gothic to mój faworyt wśród gier, zaraz obok Skyrim. Gatunek do czytania może nie dla mnie (wolę gry), ale nie mogę nic złego powiedziec o tekście, bo jest dobry.
OdpowiedzUsuń😉 Taki naprawdę dobry, taki, że gdyby to była gra, chętnie bym się rozsiadla na długie godziny. 😉
Może kiedyś zrobią grę na tej podstawie albo film ^^ Byłoby fajnie, bo nad samym uniwersum pracuję już ze 4 lata.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzednim komentarzem - czytając ten fragment pierwsze skojarzenie to właśnie Gothic :D Bardzo dobry tekst, przyjemnie się czytało, ciekawie wykreowany świat. Z chcęcią przeczytam więcej Legendy Nigmet
OdpowiedzUsuńGeneralnie na gpk pojawiało się już trochę tekstów z tego uniwersum, więc jeśli Cię ciekawi, możesz spojrzeć. Generalnie nadal 3 tomy wiszą na moim blogu a jest to 3 już wersja, jednak blog wstrzymany na rzecz pracy już nad 4 bardziej rozszerzoną wersją.
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńTeż liczyłam na dłuższy tekst, ale ten jest dobry i sam się broni. Dobre przerzucenie między bohaterami, których dajesz nam poznać. Nie bardzo kojarze kogokolwiek z Nigmet, ale świat jest znajomy.
Wyobraziłam sobie Irun w głowie i jak dla mnie to ona się nadaje do Legionu Samobójców z tym swoim uśmiechem. Ciekawy tekst.
Pozdrawiam.
Legendy Nigmet chyba nie spotkalam wcześniej.
OdpowiedzUsuńWiec jest ona złodziejka😮
Ciekawe uniwersum. Podoba mi sie i przyjemnie sie czyta o jej przygodach.
Chętnie poczytam wiecej i tym zespole bo wydaja sie bardzo sympatyczni😀