Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

poniedziałek, 22 października 2018

[114] Wybór ~ Cioteczka A-chan

Wybór
Przed wami tekst ze świata, który ma swój debiut w moim wykonaniu. Lisa nie jest główną bohaterką właściwego opowiadania, ale niewątpliwie ma swoją rolę. Bardzo ważną rolę. I powiązania z głównym bohaterem. Jest to jakby… spinoff-prequel do głównej historii tak naprawdę. Wyjaśniający co nieco, ale pytania i tak jeszcze się oficjalnie „nie pojawiły” xd. Nie pisałam nigdy wcześniej o HP (tylko parę krótkich tekstów, żeby się rozkręcić z właściwym opowiadaniem) i trochę się bałam wysyłać ten na grupę, więc nie zjedzcie mnie za bardzo. Już wystarczająco się stresuję życiem lol.


Lisa szła długim korytarzem, automatycznie wymijając kręcących się wszędzie ludzi. To miał być jej wolny dzień, który miała spędzić z rodziną. Wolny dzień, na który czekała od kilku miesięcy, zawalona swoją robotą i całym bajzlem, który musiała sprzątać po nowicjusza. Jako dowódca oddziału nadzorowała wszystko, co przypadało ludziom, z którymi współpracowała w drużynie. A co za tym idzie, niejednokrotnie poprawiała ich głupie błędy, bo potem to ona musiałaby odpowiadać przed przełożonym.
Pamiętała doskonale, jak sama zaczynała pracę jako auror. Była podekscytowana, chciała coś zrobić, pomóc. Czuła, że w końcu jej czarnomagiczna wiedza może się przydać temu, co słuszne. Że zdusi uprzedzenia, których pojawienia była pewna, kiedy prawda wyszłaby na jaw. A potem, stosunkowo szybko, dostała stanowisko dowódcy grupy. I teraz żałowała, że się zgodziła.
Pamiętała doskonale tę chwilę i rozmowę z szefem. Była zdziwiona i nieco zdenerwowana, kiedy wezwał ją do siebie. Bała się, że miało to związek z jej pochodzeniem, że komuś w końcu się to nie spodobało. Potem przypomniała sobie, jak jeden z jej współpracowników – starszy stażem – palnął gafę dzień wcześniej i nie wiedział jak to przekazać przełożonemu. A znając jego, przypuszczała, że byłby zdolny zrzucić to jakoś na kogoś innego. Ale kiedy szef się odezwał, zaskoczył ją.
– Chcę, żebyś została dowódcą drużyny C – zaczął. – Jesteś zdolna i ambitna. Masz wielki talent i wiedzę niezbędną w tej pracy. Może i jesteś wciąż młoda i pracujesz tu raczej krótko, co na pewno nie spodobałoby się twoim przyszłym podwładnym, którzy są tu dłużej, ale myślę, że jesteś wystarczająco odważna, by to nie sprawiło większych problemów. Poza tym, potrzebuję kogoś świeżego i energicznego, z nowym, niezmąconym wieloletnią pracą tutaj, spojrzeniem. – Przerwał na chwilę i lustrując ją wzrokiem, z grobową miną, oparł się wygodniej o oparcie swojego fotela. – Ich obecny dowódca uznał, że już pora zrezygnować. Albo przynajmniej wziąć bardzo długi urlop zdrowotny w związku ze zdarzeniem, które miało miejsce ostatnio. Ale każdy z nas jest narażony na takie ryzyko, niezależnie od stanowiska. Myślę, że ktoś taki jak ty, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego właśnie chcę, żebyś to była ty. Dlatego przekazuję ci ten obowiązek. – Zamilkł, jednoznacznie dając do zrozumienia, że skończył swoją wypowiedź.
Lisa wciąż trawiła jego słowa. Cieszyła się, że uznał ją za odpowiednią osobę, kogoś wartego takiego stanowiska. Ale z drugiej strony… zastanawiała się. Gdzie jest haczyk? Tylko była na tyle głupia, że zamiast zapytać o ten cholerny haczyk, zapytała o wynagrodzenie, godziny pracy i w końcu kiedy miałaby zacząć. Teraz żałowała.
Pewnie, znacznie łatwiej było dotrzeć do niektórych rzeczy z jej obecnym stanowiskiem. Miała dostęp do szczegółów, do których nie miałaby będąc tam, gdzie była wcześniej. Miała uznanie i szacunek wśród wielu aurorów i innych pracowników, ale wielu też patrzyło na nią podejrzliwie. Nawet we Francji, niektórzy znali historię jej nazwiska i fanatyzm czystej krwi jej krewnych. A ci co znali prawdę o niej – chociaż wydawać by się mogło, że bardzo dużo ich nie było – też czasami patrzyli na nią podejrzliwie. Czasami, niektórzy. Jednak etap przejmowania się tym miała już dawno za sobą.
A teraz szła na spotkanie z szefem, najwyżej postawioną osobą wśród francuskich aurorów i miała złe przeczucia. Chociaż to mogła być irytacja z faktu, że musiała przyjść na to spotkanie, w dniu wolnym. Długo wyczekiwanym dniu wolnym.
Kiedy stała już przed głównym dowódcą Francuskich Sił Magicznych, znowu widziała to spojrzenie. Gdzieś w środku wiedziała, że szef chce ją wpakować w kłopoty. I wiedziała, że pewnie mu na to pozwoli. Taka praca. A nawet tę brudną i niebezpieczną robotę, ktoś musiał wykonać. I chociaż wolałaby żeby to nie na nią wypadło, to jednak to było lepsze, niż gdyby miały to robić dzieci, niż gdyby to miało paść na jej syna czy bratanka.
Więc kiedy Lacroix przedstawił jej ofertę, w duchu już podjęła decyzję, chociaż przeczuwała, z czym może się to wiązać. Jednak nie powiedziała tego na głos, nie dała po sobie poznać, że już zdecydowała, że nie musiał jej przekonywać. Poza tym była ciekawa. Tego samego, co ostatnio. Jednak tym razem, miała zamiar wypowiedzieć tę myśl na głos, zadać to nurtujące ją po raz kolejny pytanie. Skoro miała polować na szalonego, francuskiego czarnoksiężnika, goniąc go po całym świecie, to przynajmniej chciała wiedzieć czemu. Może i złapanie Pourbaix Daquin’a, czy nawet zabicie go, przyniosłoby chwałę i podziw wśród francuskiego świata magicznego – ogromną chwałę i podziw – ale ona ich nie potrzebowała. I Lacroix to wiedział.
– Tam jest ośmiuset ludzi, albo i więcej, którzy niewątpliwie chcieliby się tym zająć. – Mówiła chłodno, spokojnie i z dystansem, dając do zrozumienia, że bez odpowiedzi, szef nie ma co liczyć na jej zgodę. A przynajmniej tak to brzmiało. – Dlaczego ja?
Szef patrzył na nią przez chwilę, nic nie mówiąc. Przez chwilę zastanawiała się, czy faktycznie chciała usłyszeć prawdę. Kawałek niej obawiał się, co mogło kierować głównym dowódcą, kiedy podejmował decyzję o wybraniu jej. Gdzieś z tyłu głowy, przemknęło jej przez myśl, że czarnomagiczny bagaż rodzinny Lisy i poglądy krewniaków nawet na niego wpłynęły, że może nigdy nie znała go tak dobrze, jak myślała, że może tylko udawał nieuprzedzonego. Ale odrzuciła te myśli. Żyła z tym od ponad dwudziestu lat. I niemal tak długo walczyła z tym, czego rodzina od niej oczekiwała, czego ludzie oczekiwali po kimś z jej nazwiskiem. I nie poddała się. Nie poddała się i nie podda. I żaden strach, czy wątpliwości, nie mogły zmącić tego postanowienia.
– Liso, masz ogromny talent magiczny i bardzo szeroką wiedzę w kwestii sztuk zakazanych, co z kolei, nie ma co ukrywać, niewątpliwie wynika po części z twojego pochodzenia. Jednak dzięki temu zaszłaś tak daleko i tak wiele osiągnęłaś. Wiem, że to niebezpieczne zadanie, ale wynagrodzenie…
– Nie zależy mi na wynagrodzeniu – przerwała mu. – Nie zależy mi też na chwale, co raczej nie powinno być zaskoczeniem.
– A więc na czym ci zależy? – zapytał Lacroix, mrużąc oczy i powstrzymując uśmiech. Już wiedział, że zdecydowała. A przynajmniej przypuszczał – Wydawało mi się, że ostatnim razem, kiedy mieliśmy podobną rozmowę, wyższe dochody były dla ciebie dość ważne.
– Miałam wtedy małe dziecko i męża, który dopiero co zmienił pracę. Nie ukrywam, że wówczas dodatkowe pieniądze bardzo się przydały. Jednak teraz nie jest to argument, który wiele znaczy. – Zamilkła na chwilę, pozwalając szefowi przeanalizować jej krótką wypowiedź. – To, co się dla mnie liczy, to rodzina. Chcę, żeby mogli bezpiecznie żyć.
– I dlatego przyjmiesz tę misję, prawda? – To było pytanie retoryczne, a mimo to Lisa miała wrażenie, że oczekiwał odpowiedzi.
– Dlaczego ja? – zapytała ponownie.
– Wiem, jak wiele poświęciłaś, żeby być tu, gdzie jesteś, żeby ludzie postrzegali cię taką, jaką jesteś, a nie przez pryzmat twojego pochodzenia. Wiem, że chciałaś nadać swojemu nazwisku nowy wydźwięk. Wiem też, jak wiele gotowa jesteś zrobić dla swojej rodziny. Ale chociaż wiele poświęciłaś przez te wszystkie lata, nigdy nie zboczyłaś z obranej przez siebie ścieżki. I właśnie dlatego wiem, że mogę ci ufać. Niewielu może usłyszeć ode mnie takie słowa, sama dobrze zdajesz sobie z tego sprawę, ale ty posiadasz też zdolności, które pozwolą ci przeżyć w czasie tego zadania. Daquin to niebezpieczny człowiek. Wielu zginęłoby w potyczce z nim, a ci co mogliby przeżyć… mogliby równie dobrze, skusić się na potęgę, którą miałby im do zaoferowania. Dlatego wybrałem ciebie, dlatego chcę, żebyś ty się tym zajęła. – Zamilkł na chwilę, po czym wziął głęboki oddech i wbił wzrok w swoje ręce. – Najchętniej wysłałbym na niego całą armię, albo przynajmniej kilka drużyn, żeby mogli cię wesprzeć. Ale myślę, że doskonale zdajesz sobie sprawę, że większa grupa ludzi nie sprawdzi się tutaj. Nie w tym przypadku. Na niego potrzeba szybkich reakcji, małej grupki, która zlała by się z otoczeniem, szybko się komunikowała, była zgrana i na tyle mała, by nie mógł wpleść między nich kogoś swojego. Najpraktyczniej byłoby wysłać jedną osobę, ale to byłoby… Chciałbym powiedzieć, żebyś zabrała ze sobą dwie osoby. Ale szczerze powiedziawszy, sam nie wiem, czy to byłby dobry pomysł. Myślę, że sama powinnaś o tym zdecydować, czy jest ktoś, komu możesz zaufać, a czyje umiejętności są wystarczające by cię wspierać w tej sprawie i przeżyć, czy może jednak wolisz zająć się tym sama.
– Do kiedy muszę wybrać czy kogoś zabieram? – To, czy zgadzała się na misję, już nawet nie potrzebowało dyskusji. Oboje to wiedzieli. A czas był ważny. Nie było więc sensu marnować go jeszcze bardziej na bezsensownego podchody i gry z oczywistym rozwiązaniem.
– Jutro rano, punkt siódma, będziesz wyruszać. Sama lub z towarzyszami. Ufam, że dokonasz dobrego wyboru.
To był koniec ich rozmowy. I niewątpliwie początek bezsennej nocy, pełnej przygotowań, rozważań i pożegnań, które na pewno nie będą łatwe. Mogła jedynie udawać przed rodziną, że to zwykła, klasyczna misja, z nieco wydłużonym terminem zakończenia.

4 komentarze:

  1. Uuu! Harry Potter (no a przynajmniej świat HP)! Super tekst, klimat jak w późniejszych częściach. Już teraz rodzi wiele pytań, więc ciekawe ile będzie pytań w głównym tekście :D Najbardziej zastanawia mnie teraz z jakiej rodziny jest Lisa - czyżby jakaś znana z Harry'ego czy może wymyślona specjalnie do opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lisa jest z dość znanej rodziny *spogląda na kilka kartek research'u i rozplanowanego background'u* Nawet bardzo znanej. Ale nie, to nie będzie ten tekst kiedy Harry nagle ma siostrę czy brata. Nazwisko miało się nawet pojawić, ale pomyślałam "meh, będzie zabawniej bez tego".
      Ale przyznaję, że pomysł powstał przez moje "ej, a co by było gdyby..." i "co w ogóle wiemy o rodzinie tej osoby?", które rozwinęły się w rozmowie z koleżanką w większy pomysł, który potem wyewoluował i... welp, zaczął się sam tworzyć.
      A jeśli mówiąc "dalsze części", masz na myśli od 3/4 wzwyż to niewiele się mylisz... no spoiler tho... na razie xd

      Usuń
  2. Hej :)
    HP to uniwersum, dla którego zawsze będę miała sentyment, bo łączy się z moim dzieciństwem. Tym tekstem przypomniałaś mi, dlaczego kiedyś bliska byłam dołączenia do fandomu. Zły bohater czający się w wypowiedziach innych, bohaterka wyruszająca na misję, mająca poukładane wartości, odważna - tego się spodziewałam, to dostałam i jestem usatysfakcjonowana. Jest tu klimat, pewna tajemnica, co ja biorę w ciemno. Chętnie przeczytałabym coś więcej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na brodę Merlina! Uniwersum HP! Jeszcze nie zaczęłam czytać, a już się podjarałam! Nieskromnie uznaję się za eksperta w tym fandomie, więc przygotuj się, haha xD (nie no, nie straszę xD)
    Plus za to, że akcja nie dzieje się w szkole. I za to, że stawiasz Lisę w trudnej sytuacji :)
    Bohaterka bardzo ambitna, ale i świadoma swoich słabości. Sama na jej miejscu postąpiłabym tak samo, zapytałabym najpierw o hajs, a potem zastanawiałabym się nad konsekwencjami xD Wprowadzenie do sytuacji troszkę zagmatwane, bo jakieś tam wydarzenie, ktoś coś powiedział, albo to tajemnica, która rozwiąże się później (chętnie poczytałabym flashback o tym zdarzeniu) i trochę ciężko mi było ogarnąć sytuację, ale może dlatego, że mało spałam. xD
    Zbyt dużo osób patrzy na nią podejrzliwie. Mam nadzieję, że jest to spowodowane faktem, iż ma brudną przeszłość, a nie że ktoś z jej krewnych ma ręce umazane krwią.
    Czasem w tekście pojawiają się powtórzenia, które wprowadzają lekki chaos, jak te podejrzliwe spojrzenia, czy mówienie myśli na głos. Zdania są ciężkie, ale mają swój sens. Powoli się broni ;)
    Chciałabym wiedzieć, kim jest rodzina Lisy. Nurtuje mnie to,bo skoro ma męża, to chyba ma jego nazwisko? Czy jej rodzina jest na tyle znana, że nawet po zmianie otoczenie wie, kim jest Lisa i skąd pochodzi?
    Jest klimat, jest tajemnica i zły człowiek, powoli rozwijająca się fabuła, czyli to, co w tym fandomie króluje. Ciekawa też jestem dalszego rozwoju postaci Lisy, jej słabości i wad, by nie była przekokszona, bo zdaje się być ciekawą postacią ;) Otwierasz sobie dużo furtek, które mam nadzieję ciekawie rozwiniesz :)
    Gdzieniegdzie zdania były trochę wielokrotnie złożone i musiałam się nieźle skupić by wyłapać sens, ale tajemnica fabularna broni tekstu. Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń