Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 28 października 2018

[115] Bajka o Basi i Grzesiu ~ Kamil


Nawet nie wiem jak to opisać… Rymy na poziomie dziecka z podstawówki, składnia w sumie też, zero rytmu, fabuła nie porywa i nic odkrywczego w tym nie ma. No ale jest chociaż morał, więc myślę, że mogę tego potworka nazwać “bajką”. Jeśli nie przerwałeś/łaś tego czytać do tego miejsca, to życzę Ci powodzenia w czytaniu i żebyś miał/ła tyle frajdy jak ja przy pisaniu.



Dawno, dawno temu, żyli sobie Grześ i Basia.
(Swoją drogą, Basia to później była niezła lasia.)
Brat i siostra, wiadomo, królewska rodzina.
Nigdy nie powstała między nimi spina.
Jak w każdej bajce, musi i być zła macocha.
Przez którą Basia po nocach szlocha.
Zauroczyła ojca, zła jędza to była.
Rzucała czary i eliksiry pędziła.
Pewnego dnia rodzeństwa pozbyć się zachciała.
Perfidny plan w głowie od roku już układała.
Uważyła eliksiru miłosnego wiadro całe.
Mogła tym rozkochać nawet miasteczko małe.
Przekonała gwardzistów, kucharza i lekarza.
Stajennego, paziów a nawet zamkowego murarza,
Co wymyślił genialny wynalazek, czyli cement.
Jej urokom nawet nie oparł się wujek Klement,
Który był zagorzałym kawalerem,
I wielkim wojennym bohaterem.
Wszyscy zaczęli uprzykrzać rodzeństwa życie.
Trębacz zaczął grać pod ich oknami o świcie.
Stajenny płoszył konie, kucharz zupę przesalał.
Podczaszy zawsze za mało wina nalał.
Lekarz zastrzyki dawał*, giermek kopii nie nosił.
Pies się nie słuchał, nie siadał ani nie prosił.
Służące zimną wodę nosiły, gwardziści nogi podkładali.
Wieśniacy się nie kłaniali, a szpiegowie ich szpiegowali.
Pewnego dnia Grześ i Basia już tego nie wytrzymali.
Myśliwych przed swój majestat zawołali.
I żeby wymknąć się z zamku, na polowanie wyruszyli.
Wkrótce myśliwi na Grzesia się razem rzucili.
Walka była krótka, on sam a ich trzech.
Przegrać z trzema przecież to nie grzech.
On i jego siostra zostali pozostawieni w lesie na śmierć.
Rzuceni na ściółkę, dostali tylko marcepanu ćwierć.
A że myśliwi głupi byli i rąk Basi dobrze nie spętali.
(Królewską skórę więzami otrzeć się bali)
Wkrótce dziewczyna się z więzów uwolniła oraz swego brata.
Po czym powiedziała: “Ponoć gdzieś tu jest drwala chata,
Idźmy ścieżką tą, może ją tam odszukamy”
“Pewnie - zgodził się jej brat - lepszej opcji nie mamy”
Szli tak przed siebie wydeptaną drogą.
Dreptali powoli, stawiając nogę za nogą.
Nagle z boku gdzieś hałas usłyszeli.
Po złamanej gałęzi do rąk wzięli.
I rzucili się w stronę dźwięków niepokojących.
Były to hałasy wilków w potrzasku będących.
Czarny wilk łapę we wnykach miał.
Drugi, szary cały, uwolnić go próbował.
A trzeci, brązowy, na straży stał.
I całej akcji ratunkowej pilnował.
Grześ i Basia wpierw wycofać się chcieli.
Ale odchodząc cały czas wilka skomlenie słyszeli.
Ich serca tego nie wytrzymały, więc się wrócili.
Bo od zawsze dobrymi dziećmi byli.
Grześ uspokoić próbował wilka-strażnika.
Przegonił nawet buszującego w pobliżu dzika.
Na którego strażnik złowrogo patrzył i powarkiwał.
Natomiast wilk z łapką w potrzasku, cały czas ją wyrywał.
Pułapka jednak mocno łapkę trzymała.
Przez to łapka bardzo go bolała.
Drugi wilk próbował wnyki unieszkodliwić.
Jednak szło mu kiepsko, nie ma co się dziwić.
Kopał, gryzł i obchodził ją dookoła.
Ale tylko człowiek rozbroić ją zdoła.
Basia bardzo powoli i ostrożnie do wilków podeszła.
Całe szczęście zwierzęta wyczuły, że to pomoc nadeszła.
Dziewczyna gałąź między wnyki włożyła.
Naparła na nią całym ciałem, zaciski rozluźniła.
Wilk łapkę szybko wyjął, spojrzał z wyrazem podzięki.
Polizał Basię po twarzy, przyłożył pyszczek do jej ręki.
Wilki rzuciły się w las, wkrótce sami już byli.
Basia i Grześ jeszcze chwilę za nimi patrzyli.
Po czym ścieżką dziarsko ruszyli przed siebie.
Dotarli do chatki, nim księżyc pojawił się na niebie.
Zapukali.
Zastukali.
Drzwi otworzył im chłop wielki jak dąb.
Uśmiechnęła się do nich, błysnął złoty ząb.
“Witajcie, długo was oczekiwałem” powiedział na wstępie.
“Nie martwcie się, jesteście bezpieczni na mojej wyrębie”.
Zaprosił ich do środka, usadził przy stole i dał kolację.
Grześ zaczął go wypytywać, drwal przyznał mu rację.
Wytłumaczył, że jest czarodziejem i wiele wie.
I że w królestwie dzieje się bardzo źle.
Widział w kuli magicznej jak myśliwi na nich napadli.
Jak związali, w lesie porzucili i jeszcze złoto ukradli.
Zła macocha w zamku rządzi, króla do lochu wtrąciła.
Gnębi mieszkańców, z ich łez magiczny eliksir upędziła.
Z każdym łykiem staje się silniejsza, rośnie jej magiczna moc.
Wkrótce będzie mogła decydować kiedy ma nastać noc.
Rodzeństwo się przeraziło, z taką potęgą nie mają szans.
Drwal się z nimi nie zgodził, wprawił się w magiczny trans.
Po chwili się przebudził, uśmiechnął  przemiło i w szafie zaczął szperać.
Nagle stamtąd wyskoczył kotek i postanowił o nogi drwala się poocierać.
Wkrótce czarodziej z okrzykiem triumfu, wychylił się zza drzwi.
Basia i Grześ ze zdziwienia unieśli swoje brwi.
Drwal w ręku trzymał dla nich prezenty.
Wręczył im je od ucha do ucha uśmiechnięty.
“Dla Grzesia tarcza, by przed urokiem wiedźmy się skryć.
A dla Basi mam specjalną i magiczną nić.
Potrafi wiele, sama będziesz wiedzieć jak jej użyć.
Życzę wam, moi drodzy, bezpiecznej podróży.”
Na te słowa drwal zniknął z chaty, został po nim kurz.
I przepiękny, słodkich zapach czerwonych róż.
Basia i Grześ zjedli obiad, po czym spać poszli.
Czuli się jakby byli już prawie całkiem dorośli.
Ruszyli z powrotem do zamku następnego dnia.
Ptaki pięknie ćwierkały tego poranka.
Droga im się nie dłużyła, szybko dotarli pod zamkowy mur.
Basia rozwinęła kłębek i rzuciła nitką, jakby to był sznur.
Wspięli się po niej bez problemu, na dziedziniec trafili.
I wyzwanie tam złej macosze prosto w twarz rzucili.
Siedziała na ławeczce i opalała się w słońca promieniach.
Na wyzwanie Grzesia i Basi nawet nie poruszyła ramienia.
Pogardliwie na nich spojrzała, prychnęła zniesmaczona.
Nawet nie udała, że czuje się obrażona.
Wstała z ławki, nagle zza pazuchy różdżkę wyciągnęła.
A z jej ust w stronę Grzesia okropna klątwa popłynęła.
Ten był całe szczęście na to gotowy.
Schował się za tarczą, którą już dobył.
Zaklęcie się odbiło, złą wiedźmę trafiło.
Było tak mocne, że aż ją ogłuszyło.
Basia się rzuciła na nią, wiązać ręce wiedźmie zaczęła.
Ta jednak zdążyła oprzytomnieć i złowrogo się uśmiechnęła.
Kolejne zaklęcie wykrzyczała, w serce Basi wycelowała.
Niechybnie czarem życie by jej zabrała.
Lecz wtem, nie wiadomo skąd, wilk rzucił się na wiedźmę złą.
Ugryzł w rękę, podrapał po twarzy i za szatę szarpał ją.
Czarny jak noc, choć kulał trochę na łapę jedną.
To był bardzo silny, nie jeden kowal przy nim by zblednął.
Basia znów sytuację wykorzystała.
I ręce ciasno macosze zawiązała.
Magiczna nitka moc wiedźmie zablokowała.
Całą potęgę szybko czarownicy zabrała.
Prysło zaklęcie z zauroczonych osób.
Tak, że mogli już słuchać rozsądku głosu.
Złą wiedźmę do lochu wtrącili.
Na cześć Grzesia i Basi ucztę wyprawili.
Chcieli i wilka wynagrodzić, lecz ten zniknął gdzieś.
Mówią jednak, że czasem się z nim spotyka Basia i Grześ.
***
Morał bajki jest prosty i warty zapamiętania, nawet w środku nocy.
Pomagaj wszystkim, bo może sam będziesz kiedyś potrzebował pomocy.



*Nie jestem antyszczepionkowcem. Po prostu, wiem że dzieci nie lubią zastrzyków :P

5 komentarzy:

  1. Bajka niezła ci wyszła. Od poczatku byla zabawna i w jednostajnym tempie rozwijała sie historia. Rymy nie najgorsz😊 mogłeś podzielić bajkę na wersy, lepiej by się czytało, bo w pewnym momencie się rozpedzilam z tekstem wybilo mnie to z czytania bo sie pogubilam. Ale bajka super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, w sumie to było pisane "na szybko" bez jakiegoś większego przemyślenia ;) Miło, że się podobało :D

      Usuń
  2. Yo, no muszę powiedziec, jakby to dopracowac, to kawał naprawde porządnej bajki! Fabularnie nie mam nic do zarzucenia, chetnie opowedzialabym taką dzieciom, morał wyszedł przyzwoity i nie wymuszony, czego niestety nie moge powiedziec o wszystkich rymach xd Sam mowisz, ze pisales na szybko, wiec to pewno dlatego, ale naprawde warto to dopracowac, bo kupa rymow jest bardzo zgrabna! niektore jednak wersy zdaja sie na sile utworzone, zeby pasowaly. Troszke kuleje rytmika i nie ogarniam dlaczego kazdy wers konczy sie kropka, skoro w wiekszosci przypadkow ewidentnie nie jest to koniec zdania. Mimo tego ze to forma bajki, absolutnie nie ma wymogu by wszystko konczyla kropka, mimo ze nastepny wers jest z duzej litery. (patrz: Pan Tadeusz xd)
    Podsumowujac, ja sie bardzo ciesze, ze zderzylam sie z taka forma tekstu, roznorodnosc to swietna rzecz! Masz dryg do tego typu produkcji! Mysle, ze gdyby czas byl po Tw stronie, nie mialabym sie do czego doczepic i szczeka calkiem by mi opadła. Bo jest dobrze a widac, ze moze byc jeszcze lepiej. No i byly wilki ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Ay Dios mio, co to była za przygoda. Pozwolę sobie schylić czoła przed Tobą, bo w przeciwieństwie do mnie nie boisz się spróbować swoich sił w tworzeniu bajki, czego ja się od lat wystrzegam, bo czuję, że bym nie podołała. Ciebie nic nie zatrzymało i uraczyłeś nas opowieścią spójną, plastyczną, barwną. Zabawiłeś się językiem, stworzyłeś fikcyjny świat znany z historyjek z dzieciństwa, wplotłeś to, co już się pojawiło, ale przy tym tchnąłeś czymś od siebie. Bardzo podobało mi się to, co nam tu zaprezentowałeś. Dziękuję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń