Tablica ogłoszeń


Grupa Kreatywnego Pisania to długoterminowy projekt cotygodniowych wyzwań pisarskich z wykorzystaniem writing prompts. Więcej znajdziesz w zakładce "O projekcie".



Temat

Temat na tydzień 129:

To było bardzo kłopotliwe. Nigdy nie miał ofiary, która odniosłaby porażkę w umieraniu.

klucze: klucz, wymiana, akcesoria, niedobre.

Szukaj tekstu

niedziela, 7 października 2018

[112] I never really cared until I met you ~ Miachar

    Jeszcze raz serdecznie dziękuję za burzę mózgów na fejsbuku Grupy, oficjalnie przedstawiam Ebrill Aderyn - dziecinę - oraz Tariana Dyrcha, będącego opiekunem. Ich cykl ruszy na moim wattpadzie w Sylwestra, mam nadzieję, że po poniższym ktoś poczuje się zachęcony do pozostania z ich historią.
    Z dedykacją - ponownie, ech - dla Generała Onii-sana, który chyba dał i daje Tarianowi więcej, niż bym sobie tego życzyła.

    Od razu stwierdził, że coś jest nie tak i to w większym niż zwykle stopniu. Nie chodziło o to, że w mieszkaniu panowała cisza, bo ta pojawiała się i znikała, kiedy on miał taki kapys, ale tego poranka nie o nią chodziło. Coś zmieniło się w powietrzu i nie był to nagły dodatek ozonu, choć w nocy przez miasto przetoczyła się dość poważna burza. Chodziło o coś innego, ale by mógł określić dokładnie, co go tak niepokoi, musiał najpierw wydostać się z objęć łóżka, a to tuliło go do siebie nadzwyczaj mocno. Przynajmniej nie miał migeny, której się spodziewał po wczorajszym dniu. Zbierał się długo do tego pierwszego kroku, ale w końcu udało mu się zwlec nadal zmęczone ciało z posłania, odziać nagi tors w koszulkę - zwykł sypiać w samym dresowych spodniach niezależnie od pory roku i stanu ogrzewania w tym nieszczęsnym mieszkaniu - i wyjść z pokoju, by sprawdzić, co jest nie tak.
    Od podłogi na korytarzu aż ciągnęło chłodem późnej jesieni, panował półmrok, który w starych horrorach pewnie robiłby niesamowity klimat, ale Tarian nie zwrócił na to uwagi. Powoli, coby go żaden niechciany dźwięk nie zdradził, uszył w stronę kuchni, bo intuicja mówiła mu, że to właśnie tam może uzyskać odpowiedź na swój niepokój.
    Nie słyszał za wiele, dopóki nie dotarł do odpowiednich drzwi. Drzwi z ciemnego drewna, które często przywodziły mu na myśl drzwi do jakieś mrocznej kainy niczym w uwielbianym Labiryncie fauna. Od kiedy obejrzał tę produkcję, marzył, by cofnąć się w czasie i znaleźć w Hiszpanii w latach jej wojny domowej. Marzenie wciąż będące na wyciągnięcie ręki, jedynym problemem przed jego ziszczeniem były fundusze, ale do tego potrzebna była tylko cierpliwość, bo zarabiać to on już zarabiał. Miesiące dzieliły go od celu. Miesiące i ta dama, którą w chwili słabości pzyjął pod swoje skzydła.
    Uchylił lekko drzwi i przeszedł przez próg.
    - Ebrill? - zapytał, nie podnosząc zbytnio głosu.
    Wyczuwał chłód jej martwego ciała, więc musiała być w tym pomieszczeniu. I była. Stała przy starym stole, pochylała się nad czymś, a zapach stał się wyraźniejszy. Usłyszała jego głos, odwróciła się w jego stronę, a on przystanął.
    - Cześć - przywitała się, a Tarian uniósł brew. Jej uśmiech był odrobinę zbyt szeroki, odrobinę zbyt wesoły, biorąc pod uwagę krew na ścianach. A przynajmniej jemu na piewszy rzut oka wydawało się, że to krew, co oznaczało, że warto byłoby zajrzeć do zapasów i upewnić się, że nic nie zginęło. Choć zapach unoszący się w pomieszczeniu nie przypomniał ani trochę zapachu metalu lub soli, a raczej kawy, która za długo stała w szafce obok otwartego cuku czy coś w ten deseń.
    - Cześć - odpowiedział. - Dlaczego już tu jesteś?
    Przez pierwsze dwa tygodnie, jak żyli pod jednym dachem - nie umiał myśleć o tym, że razem mieszkają - to zawsze on jako pierwszy zjawiał się w kuchni, bo zawsze budził się głodny, a młoda kobieta nie potrzebowała już jeść, to dlatego był zaskoczony, że ją tu zastał.
    - Chciałam już zacząć to upiększanie kuchni, o którym mówiłeś wczoraj przy piwie. Dlatego też chwyciłam za czerwoną farbę, którą znalazłam w piwnicy, i zaczęłam malować maki na ścianach, choć chyba zbytnio mi to nie wychodzi. - Ebrill wzruszyła ramionami, podeszła do szafki, by sięgnąć po kubek i napełnić go kawą, którą musiała zrobić, znając rutynowe zachowanie opiekuna. - Proszę.
    - Dzięki.
    Przejął naczynie i napił się, a kofeina dość szybko zaczęła go obudzać.
    - Co tam? - zagadnęła wampirzyca, a mężczyzna westchnął. Rozumiał, że przez ostatnie dwa dni tylko się mijali w mieszkaniu, jedynie wczoraj spędzili ze sobą dwie godziny wieczoru, ale czy naprawdę musiała pytać? Przecież była bysta i to nie tylko za sprawą bycia wampirem.
    - Wspaniale, cały czas pasmo sukcesów i powodzeń - odparł od niechcenia, trochę zły, że zapytała, kiedy było po nim widać, jak jest.
    Nie skomentowała jego wypowiedzi, zamiast tego podeszła do ściany, by przyjrzeć się makom, które już na niej istniały.
    - A u mnie mały progres - wyznała i spojrzała ponownie na Tariana. -  Wiem, gdzie go znajdę... - Coś w jej ciemnoczerwonych oczach kazało sądzić, że ma ochotę dokonać mordu. A to niekoniecznie było oznaką wewnętznej odwagi. - I mam zamiar to dzisiaj wykorzystać, dlatego nie czekaj na mnie i nie martw się, dam sobie z nim radę.
    Nigdy się o nic i nikogo nie martwiłem, dopóki cię nie poznałem, przemknęło przez jego myśl, ale nic nie powiedział, zamiast tego dopił kawę i odchrząknął.
    - Mogę ci pomóc - zauważył. - Miałem już dość do czynienia z wampirami, by wiedzieć, jak sobie z nimi poradzić.
    Aderyn uśmiechnęła się do niego dość uprzejmie.
    - Dzięki, ale ta wendetta to moja misja, ty lepiej zajmij się krwią. Możliwe, że dzisiaj będę potrzebowała jej nieco więcej.
    Kiwnął głową, bo dotarło do niego, co chciała mu przekazać.
    - Okej. Tylko bądź pod telefonem, dobra? - zapytał. - Nie chcę cię znowu szukać po całym mieście, o niczym nie wiedząc.
    Kobieta westchnęła.
    - Będę, będę. Lokalizację też włączę. A teraz się zbieram, bo po co tracić czas. Na razie.
    Nim zdołał odpowiedzieć, przebiegła przez kuchnię i znalazła się na koytazu. Nim mruknął, trzasnęły drzwi z mieszkania, a ono na nowo oddało się ciszy. Tarian podszedł do okna, by zobaczyć, jak dziecina przemyka w tej odrobinie cienia, jaka już istniała na ulicach, i zmierza w stronę doków, gdzie zniknęła. W myślach opiekun życzył jej wszystkiego dobrego, wiedział bowiem, że szczęście jest tym, co najbardziej przyda się w jej misji.

7 komentarzy:

  1. Agr... Wcięło mi komentarz. A tak bardzo chciałam tu zajrzeć i ładnie skomentować, bo dawno nic Twojego nie czytałam. A zaciekawiłaś mnie dzieciną.
    No, więc masz trochę pozjadanych literek. Podejrzewam, że masz problem z R w klawiaturze?
    Tak po za tym, spodziewałam się, że ona jest jakimś zombie, skoro nie musi jeść, a tu wampik. I wcale nie pochylała się nad ofiarą, tylko malowała maki, przyznam, że tego nie wzięłam pod uwagę. Zaciekawił mnie ten krótki fragment.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam w takim razie szanownych bohaterów. Imiona bardzo mi sie podobają , nazwiska zreszta też, siper że pomoglismy nazwac opiekuna i dziecine. Fragment dobrze napisany i zaciekawiła mnie ta jej misja. Tez zauważyłam pare literówek ale to nic wielkiego. Korekta i gotowe. Nad Ebrill chyba ciezko zapanować , a z pewnością ciezko kontrolować jej poczynania. FAjnie było o nich poczytać, czekam na rychły powrót bohaterów na grupe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak obiecałam, przybywam do tekstu! Już ci powiedziałam, że imiona są genialne i utrzymuję tę opinię c:
    Ledwo doszło do kuchennego spotkania Tariana z Ebrill, a ja już ich pokochałam. Nie wiem, może to kwestia tego, że ja większość twoich postaci lubię XD. Wiesz, już takie przyzwyczajenie do ich lubienia, bo są fajne! A malowanie maków na ścianie... OMFG. Dobre użycie tematu! Tekst nie jest jakiś dynamiczny, ale jego czytanie sprawia przyjemność, dlatego ja jestem jak najbardziej za. Tylko chcę się dowiedzieć czegoś więcej o tej dwójce! >D

    OdpowiedzUsuń
  4. O pozjadanych literkach już było mowione, więc no, teraz posłodzimy. Tekst naprawdę mi się spodobał. Fantastycznie postacie to nie są do konca moje klimaty, ale historia całkiem przyjemna w moim odczuciu i trzymająca czytelnika w ciekawości do końca. Podobają mi się nazwy, których używasz. Mam wrażenie, że ciężko z nimi trafić, żeby nie brzmiały zbyt dziwacznie, ale Tobie się udało. 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Imiona i nazwiska dobrane idealnie! Fajnie, że mogliśmy pomóc ;) Myślałem, że może Ebrill zrobiła sobie krwawą ucztę nad ranem, a tu tylko malowanie, także niezłe zaskoczenie :D Ciekawe czy uda się jej dopaść od razu wampira który ją przemienił? (Bo to pewnie o niego chodzi z tą zemstą)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, imiona naprawde pasują, teraz jak widze je w zestawieniu z postacią i jej zachowaniem to tymbardziej.
    Akcja zdaje sie nabiera tempa. Ebrill wydaje sie byc silniejsza, pewna swego i och nie mogę sie doczekać, zeby zeby poznac jej przeciwnika, tworce. Czy uda jej sie zemscic? I co wlasciwie przygotowala?? Kyaaa, naprawde opowieści sie rozkręca!! No i podejrzewam, ze Tarian mimo wszystko odegra w tej zemscie jakas role. Przywiazal sie do dzieciny. Bedzie probowal o nia zadbac, tak mysle.
    Jedndo mi zgrzytnelo - obudzać. Moze lepiej budzić? Szczególik. Czekam na kolejna część!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe nawiązanie do głównego motywu, nieszablonowe, podoba mi się. Takie inne :)
    Będę śledziła kolejne opowiadania, mam sporo do nadrobienia, nie mogę się doczekać <3

    Pozdrawiam serdecznie,
    Wiedźma ze Wschodu

    OdpowiedzUsuń