Pomysł
na to krótkie COŚ wpadł mi ostatnio przy wieczornym spacerze. Znam osoby, które
są chore na schizofrenię, toteż łatwiej było mi zapanować nad tekstem (a może…
nawet trudniej?). Jak byłam mała to sobie wmawiałam, że takie osoby widzą i
słyszą więcej, bo są wybrane *wtedy jeszcze nie znałam rodzajów tej choroby,
więc wszyscy byli dla mnie tacy… po prostu paranoidalni*.
Lubię
moją bohaterkę. Skakałabym z nią z mostu. I teraz takie schizofreniczne
pytanie… czy to co widzi bohaterka jest prawdziwe, czy zmyślone przez jej
chorobę? MINDFUCK.
***
Jako ludzie jesteśmy w
stanie znieść każdy bolesny cios zadany nam fizycznie przez życie. Nieważne,
czy kopią nas prosto w brzuch, czy wbijają nóż w plecy, krwawienie w końcu
ustanie, rany się zasklepią, a ciało zregeneruje. Niektóre rany przyprawiają
nas czasem o życiowe dysfunkcje – nie możemy chodzić, gdy pozbawią nas nóg,
pisać, gdy amputują nam ręce, patrzeć, kiedy obraz staje się zamglony, słyszeć,
jeśli wbiją szpikulec w ucho. Jednak wciąż możemy uczyć się życia zgodnie z
rytmem naszego serca. Ból fizyczny jest niczym. Przekonał się o tym każdy, kogo
psychika została tknięta przez ręce skąpane w mroku myśli. Nie tak łatwo jest
uciec od zjaw, które gonią cię w snach, nosząc w dłoniach nienazwane lęki. Gdy
ktoś wbije ci igłę w żyłę, możesz krzyczeć i zostać zauważony, gdy ktoś wbije
ci igłę w duszę, żaden krzyk nie wydobędzie się z twoich ust.