Pożegnaj
jutro: Spacer po lesie
Tekst pisany
niemal na ostatnią chwilę, w sumie to zapis jednej, wyrwanej z kontekstu sceny
bez jakiejkolwiek korekty, więc podejrzewam, że będzie miałki w odbiorze. A
temat taki fajny. Cóż, życie kontra Laur 1:0.
Upiorna
cisza tego miejsca całkowicie pochłonęła jeszcze niedawny zgiełk walki i
trzaski ognia, który trawił rezydencję na skraju lasu. Zwierzęta pochowały się,
wyczuwając niebezpieczeństwo, i tylko jedna żywa istota spokojnie szła przez
ostępy. Szorty w kolorze piasku i szary podkoszulek zupełnie nie pasowały do
śladów krwi na twarzy dziewczyny, której brązowe włosy uciekły z luźnego
warkocza. W zielonych oczach błyskały iskierki rozbawienia, nuciła cicho
piosenkę usłyszaną w radio kilka godzin temu. Do tego był jeszcze jeden
przerażający szczegół – ciało mężczyzny, które za sobą ciągnęła za kołnierz
koszuli.
Las
nie pozwalał na swobodną przechadzkę. Co chwilę korzenie i runo zaczepiały o
zwłoki, a jednak dziewczyna niestrudzenie szła dalej. Jakby nic jej to nie
kosztowało.
Weszła na nasłonecznioną, zieloną polankę. Tam została
otoczona przez grupę mężczyzn z bronią w ręku.
– Co
zrobiłaś mojemu bratu, suko? – warknął jeden z nich.
–
Nic. Po prostu spaceruję – uśmiechnęła się uroczo.
–
Spacerujesz? Kpisz sobie?! – wrzasnął.
–
Spacer po lesie zawsze mnie odpręża. Fakt, że ciągnę za sobą ciało, nie ma tu
znaczenia, ale miło, że wyszedłeś mi naprzeciw, Marco Sardano.
Dopiero
teraz mężczyzna połączył fakty. Zbladł nieco, ale to nie powstrzymało go przed
wydaniem rozkazu:
–
Zabić tę sukę!
Wyszczerzyła
zęby w upiornym uśmiechu. Na to czekała. Puściła ciało i sięgnęła po nóż ukryty
pod bluzką, ruszając na najbliższego przeciwnika. Ten oddał dwa pierwsze
strzały, ale reakcja dziewczyny go przeraziła i zaczął się cofać. Zachowywała
się jak wariatka.
Kule
nie robiły na niej wrażenia. Unikała ich intuicyjnie, a jeśli któraś ją
dosięgła, to było tylko lekkie draśnięcie. Dopadła pierwszą ofiarę, podcinając
jej gardło z precyzją rzeźnika. Chwilę później położyła dwóch kolejnych, ale
nie zatrzymała śmiercionośnego tańca, dopóki nie zabiła ostatniej ofiary. Za
późno zrozumieli, z kim mają do czynienia, na odwrót im nie pozwoliła. Nie było
cienia litości.
Squalo
pierwszy wpadł na polanę. Zaklął szpetnie, widząc to pobojowisko. Zieleń trawy
została pokryta czerwienią, która czarniała, krzepnąc. Smród nawet jego
odrzucał, a przecież zabijał już od lat.
–
Voi! Miałaś trzymać się rozkazów! – warknął na Vivian.
Siedziała
pośrodku tego wszystkiego zupełnie rozluźniona i wpatrywała się w niebo nad
sobą.
– Nie
moja wina, że się spóźniliście – odparła. – Byli gotowi mnie zaszlachtować.
Broniłam się.
–
Jeśli to jest samoobrona, to ja jestem pacyfistą.
Cięcia
były płynne i śmiercionośne. Vivian nie zostawiała jeńców, gdy już zaczynała
zabijać. Anioł Lucyfera – maszyna niosąca śmierć każdemu wrogowi jej mocodawcy.
Umiejętności tej dziewczyny przewyższały większość znanych mu zabójców, którzy
należeli do elity.
Parsknęła
śmiechem na jego uwagę.
–
Masz ochotę na spacer po lesie? – zapytała, jakby nie dostrzegając kolejnych
członków Varii, którzy właśnie dotarli.
–
Nigdy się do tego nie przyzwyczaję – prychnął Squalo.
Ha, ha, ha! To nie jest na moje nerwy! Podziwiam Vivian za nadludzka zręczność, ale za jej krwiożerczość, juz mniej:)) Tekst bardzo sprawnie napisany, a motyw świetnie wpleciony, choć przewidywalny. Piekny, czarny humor w odpowiedziach Vivian, no i w pytaniu " Masz ochotę na spacer po lesie?" Mysle, ze to pytanie byłoby najlepszym zdaniem końcowym, nie sądzisz.?Kolejne trochę zmniejszają efekt tego upiornego pytania. Kwintesencja czarnego humoru - jak dla mnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCałość pisana była bardzo spontanicznie i na ostatnią chwilę, więc wygląda to, jak wygląda. Na pewno kiedyś do niego usiądę i poprawię.
UsuńŚwietny, bardzo dynamiczny tekst. Wciągnęłam go nosem. Podoba mi się sama sytuacja a dialog ekstra."
OdpowiedzUsuń– Co zrobiłaś mojemu bratu, suko? – warknął jeden z nich.
– Nic. Po prostu spaceruję – uśmiechnęła się uroczo." Opisy bardzo przemawiają do wyobraźni. Dobra robota!
Ale... że to już? Koniec? Tak szybko? Stanowczo za krótki tekst, ale to chyba wlasnie dodaje mu uroku, akcji, szybkości i troszke chaosu, który pojawia sie w zachowaniu bohaterów. Czyli innymi słowy: podobało mi się :)
OdpowiedzUsuńOwszem, gdzieś tam błędy sie znalazły, ale ani nie zwracam na nie uwagi o tej porze, ani nie jestem najlepszą osobą do ich wytykania. :-D
A ja krwiożerczość Vivian wręcz ubóstwiam! W odpowiedni sposób ukazujesz to, jak bardzo ją zniszczono, do jakiego stopnio zrobiono z niej krwawego zabójcę.
OdpowiedzUsuńMam w sobie coś z psychopaty, dlatego uśmiechałam się podczas lektury. Płynność dynamizm i czarny humor, odrobina groteski. Kupiłaś mnie!
Radzi fajna scenka. Dziewczyna w podkoszulku, ciągnąca za sobą trupa rozpieprzajaca drużynę morderców. Jak w alternatywnej Alicji w krainie czarów.
OdpowiedzUsuń